Kłopoty w Toruniu

Marek Wroński


Dosyć niecodzienna i przykra sprawa zaczęła się właśnie na Wydziale Filologicznym UMK w Toruniu, gdzie w połowie marca br. na ręce dziekana, dr. hab. Adama Bednarka, wpłynął list od dziekana Tomasza Pokrzywniaka z Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM w Poznaniu. Zawarta tam była skarga dr Agnieszki Raubo, która zarzuciła dr. hab. Januszowi Golińskiemu, profesorowi w Instytucie Literatury Polskiej UMK, przejęcie znacznych fragmentów pierwszego rozdziału z jej pracy doktorskiej Postać filozofa w polskiej literaturze renesansowej (którą obroniła w październiku 2007 r. pod promotorską opieką prof. dr hab. Marii Adamczyk) i opublikowanie jako własnej publikacji „Szczęście monarchijej” i „umiłowanie mądrości”. O idei króla i filozofa oraz jej przywołaniach w renesansowej prozie polskiej, „Studia Staropolskie. Series nova”, T. XVIII (LXXIV), s. 52−62, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2008. Ten tom wyszedł jako „Wszystko tu najdzie, co wy macie w głowie”. Świat prozy staropolskiej, pod redakcją dr Estery Lasocińskiej i dr Agnieszki Czechowicz.

Plagiat odkrył przypadkowo brat pani adiunkt, przeglądając na początku marca br. w księgarni powyższą pozycję. Jako że jest doktorem habilitowanym literaturoznawstwa staropolskiego, to z miejsca zauważył podobieństwo tekstu.

Szczegółowa analiza potwierdziła znaczne zapożyczenia i sprawę postawiono na forum poznańskiej Rady Wydziału, bowiem dr Agnieszka Raubo maszynopis swego rozdziału „Filozofowie winni mieć jakby własne jakieś królestwo w państwie”. Filozofowie o problemach państwa i prawa wysłała na ręce prof. Golińskiego jeszcze w początkach 2006 roku. Zrobiła to po pisemnej sugestii prof. Elżbiety Laskowskiej z Bydgoszczy, która stwierdziła, iż obszerny maszynopis może się zmieścić w periodyku „Ogród. Kwartalnik Humanistyczny”, którego wiceredaktorem naczelnym jest kolega z instytutu, dr hab. Janusz Goliński. Pracował on wtedy w Akademii Bydgoskiej (dawna WSP, dziś Uniwersytet Kazimierza Wielkiego). Maszynopis wraz z dyskietką został więc wysłany w styczniu 2006 i na początku września 2006 przyszedł list od dr. hab. Antoniego Czyża, redaktora naczelnego, że będzie wydrukowany. Jednak minął rok, z redakcji nie było wieści, a praca doktorska została obroniona z wyróżnieniem. O sprawie świeżo upieczona adiunkt szybko zapomniała, wrzucona w wir ćwiczeń i wykładów... Warto dodać, że pozostałe rozdziały pracy doktorskiej również były prawie na bieżąco wysyłane do druku m.in. w „Ruchu Literackim”, „Pamiętniku Literackim” i są wydrukowane.

Prof. Janusz Goliński, który do UMK przeszedł rok temu z UKW w Bydgoszczy, w rozmowie z dziennikarzem zaprzeczył zarzutowi plagiatu. Wyraził opinię, że sprawa wiąże się z długimi, ponadtrzyletnimi kontaktami, podczas których na prośbę doktorantki udzielał jej konsultacji, dzielił się własnymi materiałami, poprawiał przesyłane teksty. Potwierdził, że kontakt nastąpił telefonicznie, a potem dostał pocztą maszynopis, który przekazał redaktorowi naczelnemu Antoniemu Czyżowi. Dalsze numery czasopisma przestały wychodzić z powodu kłopotów finansowych, dlatego maszynopisu nie wydrukowano. Ze względu na wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne nie chciałby więcej niczego komentować. Oskarżenie o plagiat zdruzgotało go i wie, że sprawa jest poważna.

Z kolei promotor, prof. Maria Adamczyk, nie ma żadnych złudzeń, że doktorat był pisany wyłącznie pod jej nadzorem i opieką, stąd jakiekolwiek „konsultowanie maszynopisu” pierwszego rozdziału i „udostępnianie materiałów” nie odpowiada prawdzie. Ówczesna doktorantka była na studiach doktoranckich, pierwszy rozdział złożyła więc przed wrześniem 2005 r. jako zaliczenie II roku Studium Doktoranckiego, na co są dokumenty i świadkowie. Praca opiera się na badaniach archiwalnych, dlatego łatwo sprawdzić, kto i kiedy wysiadywał nad dokumentami w archiwach.

Także dr Agnieszka Raubo energicznie zaprzeczyła jakiejkolwiek współpracy o charakterze merytorycznym z prof. Golińskim, podkreślając, iż nawiązała z nim kontakt w celu przysłania gotowego maszynopisu do druku. Pierwszy rozdział doktoratu złożyła na przełomie maja i czerwca 2005 na ręce prodziekan Anny Legorzyńskiej, która jest kierownikiem Studium Doktoranckiego. Był to warunek zaliczenia roku i otrzymywania stypendium doktoranckiego. Rozdział przeszedł także przez ręce promotorki, która musiała go przyjąć i zatwierdzić. Jak pamięta, jedyne wskazówki, które otrzymała od prof. Golińskiego, to typ czcionki, jakim ma być wydrukowany maszynopis i wygląd transkrypcji cytowanych przez nią tekstów z XVI wieku, co jest typowe dla standardów redakcyjnych literackich periodyków naukowych. (...)

Pełny tekst w wydaniu drukowanym.
Marekwro@gmail.com