Obsługa konsumenta

Grzegorz Filip


Obsługa konsumenta

Podobno to już przesądzone, że uniwersytet ma być firmą dostarczającą usługi dla ludności. Czytam o tym z jednej strony u pragmatycznych ekonomistów, z drugiej – u filozofów postmodernistycznych, więc musi to być prawda! Ale skoro tak, to bardzo bym prosił, żeby najpierw jako usługi dla ludności potraktować kilka innych dziedzin.

Na przykład lecznictwo. Dobrze by się stało, gdyby lekarz i pielęgniarka tak właśnie rozumieli swoje zadanie i byli do niego przygotowani. Gdyby ktoś ich nauczył, jak się postępuje z klientem. Dobrze też, by organizatorzy ochrony zdrowia zaczęli ją wreszcie organizować.

Klient płaci nie tylko z portmonetki, gdy przychodzi do prywatnego gabinetu. Płaci 7,5 proc. swoich dochodów za lecznictwo państwowe: za aparaturę, do której odmawia mu się w czasie leczenia dostępu, za płace personelu, który nie tylko nie chce, ale i nie umie zająć się pacjentem. Ale płaci też za zbyt wysokie pensje organizatorów systemu leczenia, a to już pieniądze zupełnie zmarnowane. Nie potrafią oni rozwiązać tak prostej kwestii, jak kolejki pod gabinetami! Zdaje się, że tego problemu nawet nie dostrzegają. Przy tym, jeśli wyznacza się termin wizyty u specjalisty za kilka miesięcy, a termin diagnozy na specjalistycznym sprzęcie za rok, to de facto jest to odmowa leczenia. Bierze się pieniądze i odmawia wykonania usługi.

Zanim zaczniemy uważać uniwersytet za placówkę dla klientów, dobrze by się stało, gdyby została tak potraktowana obsługa prawna polskiego obywatela. Nie, nie ta prywatna, jak np. notariusze, którzy każą sobie wprawdzie płacić monstrualne pieniądze, ale za to są w stanie dostosować się do oczekiwań i w czymś pomóc. Mowa o obsłudze państwowej, o sędziach, prokuratorach i pozostałym personelu, nieprzygotowanym w najmniejszym stopniu do obsługi społeczeństwa, nieprzyuczonym do podmiotowo−podmiotowego kontaktu z człowiekiem. Każdy, kto był kiedyś w sądzie, wie, o czym mówię. Zanim wykładowca uniwersytecki zacznie być traktowany jak dostawca usług, chciałbym liczyć na usługi prawników o podstawowym choćby poziomie.

Nie wiem, czy społeczeństwo oczekuje od uniwersytetu „obsługi” – jak w sklepie czy w restauracji. Myślę, że traktuje ono uczelnię raczej tak, jak instytucję kultury, np. teatr. Przychodzimy do niego, by odkryć tajemnicę, przeżyć wzruszenie, dowiedzieć się czegoś o sobie. I zobaczmy, do teatru wciąż jeszcze ludzie chodzą ubrani odświętnie.

Grzegorz Filip