Proces poszlakowy
Wiem, że Kaplicą Zygmuntowską zajmował się Pan bardzo długo.
– Tak się najczęściej składa, że praca zaczyna się od pierwszych spostrzeżeń, od pierwszych zapytań, a potem, w trakcie badań, wyjazdów, studiowania literatury, narasta cały problem i dopiero po latach dojrzewa do napisania.
Jakie były pierwsze spostrzeżenia i zapytania dotyczące Kaplicy Zygmuntowskiej?
– Zaczęło się od sprostowania. Jeden z moich poprzedników w ważnym artykule naukowym postawił tezę o oddziaływaniu filozofii neoplatońskiej, popularnej w epoce renesansu, na program treściowy dekoracji kaplicy. Z kolei późniejsze prace polskich historyków filozofii ujawniły liczne teksty wyraźnie świadczące o znajomości tego kierunku myślenia w środowisku humanistów krakowskich końca XV i początku XVI wieku. Wydawało mi się, że mając nowe materiały będę mógł uzupełnić argumentację mego poprzednika. Tymczasem, gdy zacząłem się bliżej przypatrywać dekoracji kaplicy, nabrałem wątpliwości co do tezy neoplatońskiej i pojawiły się nowe propozycje interpretacyjne. Taka jest geneza moich badań. Punktem wyjścia były treści ideowe. Jest to domena bardzo interesująca, ale zarazem szczególnie zwodnicza, gdyż bardzo łatwo ulec można pokusie nadinterpretacji. Przekonałem się wielokrotnie, że trzeba raczej powściągać swoje skojarzenia niż je rozwijać. Należy się ograniczyć do takich interpretacji, które są rzeczywiście zakotwiczone w badanym obiekcie.
Proszę o przykład, który to ilustruje.
– Miałem takie doświadczenie z bardzo ciekawym obrazem Rafaela Św. Cecylia, o którym napisałem pracę analizującą jego treści ideowe. Została dobrze przyjęta, ale pobudziła następców do zupełnie nieprawdopodobnych interpretacji, m.in. opartych na wiedzy alchemicznej. Toteż po latach napisałem artykuł prostujący to szaleństwo. W miarę upływu czasu staję się coraz rozważniejszy w interpretowaniu. (...)
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.