Książki
Nowy piękny renesans
Kończy się czas, kiedy z wielką wiedzą koresponduje poznawcza głupota, czas mentalnego analfabetyzmu zadufanych w sobie płytkich ludzi. Oto nadchodzi nowy renesans – złoty wiek pięknych umysłów. To teza najnowszej książki prof. Zbigniewa Pietrasińskiego. Niepoprawny optymista czy wnikliwy prorok?
Autor przypomina, że do tej pory historia promowała bezkrytyczne umysły płytkie, bo takie najlepiej służyły władzy świeckiej i duchownej. Jednocześnie coraz większe postępy czyniły nauka i technika. W rezultacie to, co dziś potrafią rozmaici specjaliści, przerasta wszystko, co wiedziano i umiano robić wcześniej. Ale nie widać takiego postępu w rozwoju ludzkiej osobowości.
Ideał pełnego człowieka Pietrasiński znajduje w epoce renesansu. Dziś uosabia go człowiek nowego renesansu, znamionujący nadchodzącą epokę ludzi o umysłach przenikliwych, głębokich i pięknych. Jak zostać takim człowiekiem? Autor sięga do biografii Lincolna, Tołstoja, Tatarkiewicza... Posiłkuje się radami Marka Aureliusza, Montaigne’a czy Schopenhauera. Dzieli się osobistymi doświadczeniami z pracy ze studentami Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Wszystko po to, by pokazać, że ważne jest staranne kształtowanie „strumienia aktywności”, bo wszystko to, co i jak w życiu robimy, „rzeźbi” naszą osobowość.
Autor przeciwstawia się tradycyjnemu poglądowi o formowaniu nas przez dwa czynniki: geny i środowisko. Niedoceniany jest osobisty wpływ na rozwój. Wszak człowiek jest zdolny do samoregulacji, nie tylko odbiera bodźce zewnętrzne, ale też sam ich poszukuje i selekcjonuje. „Nie ma ucieczki od autokreacji” – pisze Pietrasiński, bo każdy wybór, każde działanie pociąga za sobą, zamierzone lub nie, efekty osobotwórcze. O ich jakości decyduje „autodystans”, który odróżnia człowieka od innych bytów. One bowiem po prostu są, a człowiek jest ponadto świadom tego jestestwa i potrafi stać się obiektem poznania dla samego siebie. Ważna więc jest autorefleksja, którą zalecał Pitagoras, ważna jest autoironia charakterystyczna dla Gombrowicza, ważne jest samodzielne i wnikliwe „myślenie filozoficzne”, bo filozofia daje – jak rzekł Arystoteles – głęboką mądrość.
Zbigniew Pietrasiński barwnym, niekiedy ironicznym językiem odpowiada na pytania: jak dziś w zalewie informacji i pogłębiającej się we wszystkich dziedzinach specjalizacji być człowiekiem renesansu? Czy dążenie do wielostronności ma jeszcze jakiś sens? Jak sukcesy przyczyniają się do utraty mądrości? Jak zgłębiać i czynić siebie lepszym? Głównym motywem jego książki jest swoista potęga samoświadomości decydująca o tym, że Homo sapiens jest sapiens i zachęcająca, by był jeszcze bardziej sapiens. Pietrasiński buntuje się przeciw wizji świata, w którym technika czyni zawrotne postępy, a ludzie stają się gorsi. Przecież są dzisiaj mniej przesądni niż kiedykolwiek i wiedzą więcej. Oto nastąpi przejście z ery podatnych na myślenie życzeniowe i fanatyzm ludzi płytkich w erę ludzi o umysłach pełnych, głębokich i pięknych, w epokę nowego renesansu. Trzeba tylko radykalnej zamiany szkolnego faszerowania umysłów wiadomościami – na kształcenie promujące wysoką kulturę poznawczą, nauczanie przygotowujące nie tylko do zawodu, lecz również do harmonijnego, głębokiego i pełnego życia.
Autor głęboko wierzy, że tak właśnie będzie. Książka jest inspirująca, czy okaże się prorocza? Byłoby pięknie.
Kategoria powtórzenia w modernizmie
Książka powstała na bazie doktoratu obronionego w Instytucie Filozofii UŁ. Wstępne wrażenie, iż traktuje ona temat modernizmu z perspektywy historyka sztuki, okazuje się mylne. Traktat – trzeba użyć tego określenia ze względu na ogrom materiału i poziom jego skomplikowania – dotyczy raczej filozoficznych aspektów modernizmu. Ściśle, wąskiego pojęcia opisywanego w jego kontekście – powtórzenia.
Materiał badawczy wykorzystany podczas przygotowywania pracy imponuje rozmiarami. To ponad 150 pozycji z różnych dziedzin. Ich ciężar gatunkowy daje o sobie znać na kartach książki. Z prostych przyczyn – hermetycznego języka, złożonego wywodu i niezwykle wąskiej ścieżki, po której porusza się autor – praca nie trafi do przeciętnego czytelnika. Zainteresuje za to badacza, pasjonata lub erudytę ciekawego filozoficznych rozważań.
Autor rozpoczyna od ogólnego omówienia problemu powtórzenia. Załuski wychodzi od osiągnięć Kierkegaarda, który wysunął postulat „odkrycia” powtórzenia jako nowej, paradoksalnej kategorii filozoficznej. Tym samym dał początek współczesnej filozofii powtórzenia i naszkicował charakter zadania, które przed nią stoi. Próbę realizacji tego postulatu autor odnajduje u współczesnych filozofów – Deleuze’a oraz Derridy. Tym samym konstatuje, iż powtórzenie staje się „pełnoprawnym tematem filozoficznym”.
Kolejne części książki bazują na tym właśnie spostrzeżeniu. W części pierwszej badacz analizuje rozważania obu wymienionych filozofów na temat charakterystyki i statusu powtórzenia. Dochodzi do wniosku, że obaj dokonują reinterpretacji potocznego, a zarazem tradycyjnie filozoficznego ujęcia powtórzenia, jako „ponownego zdarzenia się tego samego”. W tym miejscu ważny dla przyszłych spostrzeżeń badacza staje się wniosek, iż sposób, w jaki Derrida i Deleuze podejmują problem powtórzenia, pozwala na sformułowanie projektu „odkrywania” jednostkowych postaci powtórzenia w dziedzinie dzieł sztuki oraz innych zjawisk artystycznych. Projekt ten Załuski nazywa heurystyką powtórzenia, a określenie to stanowi – jak się wydaje – esencję poszukiwań autora.
Kolejny rozdział przynosi analizę dyskursu Kraussa, Eco, Danto i Nancy’ego. Ich wywody odnoszą problem powtórzenia do różnych zagadnień sztuki modernistycznej. Duży nacisk autor kładzie na poszukiwanie kontekstu autointerpretacji modernizmu. Samookreślenie się nowoczesności polegało przecież w głównej mierze na odrzuceniu owej powtarzalności, na oderwaniu się od jakichkolwiek „kalek”. Zapoznanie się z rozważaniami tych myślicieli prowadzi do wniosku, że tendencja do sytuowania problemu powtórzenia w relacji do sztuki modernistycznej pozostaje na razie w fazie krystalizacji. Jednocześnie autor zwraca uwagę na brak konsekwencji w analizie konkretnych wątków modernizmu – kiedy zamiast zreinterpretowanej definicji powtórzenia badacze ciągle posługują się tradycyjną jego formułą, jako ponownego zdarzenia się tego samego.
Na koniec Załuski dotyka konkretnych praktyk artystycznych modernizmu oglądanych przez pryzmat heurystyki powtórzenia. Jeśli cierpliwemu czytelnikowi uda się dobrnąć do tego momentu, jego ciekawość z pewnością zostanie zaspokojona. Tym, którzy ustaną po drodze, należy się wyrozumiałość. To pozycja naprawdę z bardzo wysokiej intelektualnie półki.
Uciekająca Sisi
„Minęły już czasy oficjalnej dworskiej hagiografii, jak i czasy niewybrednego szkalowania starej monarchii. Kieruję się tu wyłącznie naukowym wymogiem prawdy” – pisze w przedmowie do książki autorka. Brigitte Hamann, mając u podstaw swojej pracy wymóg prawdy, buduje zasadniczo odmienny od dotychczas znanego obraz małżonki Franciszka Józefa. Książka ta burzy piękny pomnik Sisi z 1934 roku, nakreślony piórem Egona Cezara Conte Cortiego (większość kolejnych biografii opierała się na tym dziele).
Dzięki takim źródłom, jak dzienniki najmłodszej córki Sisi – Marii Walerii, siostrzenicy cesarzowej, a także jej korespondencje z matką, teściową i siostrami, na naszych oczach Hamann kreuje obraz kobiety wrażliwej i bardzo nowoczesnej. Jej pęd do nauki, zainteresowania literackie, filozoficzne i absolutne skupienie na własnej osobie na dobre oddaliły ją nie tylko od dworu, gdzie była nierozumiana i wykpiwana, ale przede wszystkim od męża i dzieci.
Elżbieta unikała wszelkich ról, w które kazało jej się wcielać życie. Odmawiała wypełniania obowiązków zarówno żony, jak i matki. Potrafiła na kilka miesięcy wyjechać z Wiednia, nie interesując się tym, co dzieje się z jej dziećmi. Zdarzało się, że świadomie rezygnowała ze wspólnych świąt z rodziną, chcąc być jak najdalej od dworskiej etykiety i nieprzychylnych jej osób. Mimo iż była matką trójki dzieci (czwarte zmarło w pierwszych miesiącach po narodzinach), miłością, niestety zaborczą, obdarzyła tylko najmłodszą Marię Walerię. Nazywała ją „swoją jedynaczką”, posunęła się nawet do szantażu, by mieć córkę jak najdłużej przy sobie. Hamann zdaje się nawet obwiniać cesarzową o samobójstwo syna – Rudolfa. Sugeruje, że można było go uniknąć, gdyby Elżbieta była bardziej wrażliwa na potrzeby swojego jedynego syna.
Przede wszystkim jednak Sisi nie potrafiła i nie chciała wcielić się w rolę cesarzowej. Rozpoczęła bezsensowną walkę o prawo zachowywania się jak osoba prywatna. Decyzja ta, jak zauważa autorka, pozostawiła lukę w życiu towarzyskim i społecznym dworu, którą zgodnie z tradycją winna była wypełnić cesarzowa. Wychowywana w poczuciu pełnej swobody, uwielbiająca obcowanie z naturą, które zapewniało jej poczucie wolności, nie była w stanie zaakceptować wymagań, które przed nią stawiano. Nie chciała poddać się regułom dworskiego życia.
Zbyt wrażliwa, aby stworzyć związek z mężczyzną, uciekała w romanse rozgrywające się tylko w jej wyobraźni – pisała na przykład erotyki, których bohaterem był poeta Henryk Heine. Cała zresztą poezja cesarzowej – choć nieudolna i przesadnie wzniosła – zawiera jednak najbardziej intymne i szczere wypowiedzi Elżbiety na temat jej samej i ludzi, którymi była otoczona, a także „nerwowego stulecia”, w jakim przyszło jej żyć.
Pod koniec lektury odnosi się wrażenie, iż najbardziej pozytywnym bohaterem książki jest Franciszek Józef – prawdziwie kochający żonę do końca jej dni. Szczerze oddany pomimo ciągłych rozstań, których powodem były długie podróże (czy raczej ucieczki) Elżbiety po całej Europie. Franciszek Józef pozostaje osobą nieskazitelną, pomimo że jego żona nie chciała lub nie umiała wypełniać obowiązków wynikających z bycia cesarzową. Jej zachowanie niewątpliwie godziło w dobre imię męża.
Zachodni poziom wiedzy
Jest to książka niewielkich rozmiarów, w której autor wyjaśnia znaczenie stu pięćdziesięciu paru haseł z szeroko rozumianych nauk społecznych. Znaleźć tu można hasła z różnych gałęzi wiedzy, czasem może nawet dość odległych od politologii, ale pełniących niewątpliwie służebną rolę wobec niej. I tak, wytłumaczone zostają np.: behawioralizm, zgoda, znaczenie, jak i typowe dla dziedziny: wybory, równość, płeć kulturowa czy imperializm. Jednak nie wszystkie hasła typowe – wydawałoby się – dla politologii w słowniku odnajdziemy. Brakuje: transformacji systemowej, gospodarki wolnorynkowej, nieposłuszeństwa obywatelskiego, haseł związanych z korupcją władzy (alienacja władzy, nepotyzm, klientelizm, inwigilacja), konfederacji, państwa unitarnego. Maturzystom przygotowującym się do złożenia egzaminu z wiedzy o społeczeństwie tej pozycji bym nie polecił.
Słownik podzielony został na osiem części, z których pierwsza jest wprowadzeniem. Hasła pogrupowane są alfabetycznie w każdej z siedmiu pozostałych części zatytułowanych: Pojęcia podstawowe, Ideologie, Podejścia, Wartości, Systemy, Struktury, Poziomy.
Autor zastrzega sobie w jednym z podrozdziałów części pierwszej, iż „przyjęte kategorie [rozumiem, że dotyczy to układu haseł w słowniku, bo brakuje wyjaśnienia, co rozumie poprzez „kategorie”] mogą być przydatne w podkreśleniu poszczególnych cech danego pojęcia, mogą jednak wprowadzać w błąd. Ideologie mogą okazać się w wielu wypadkach podejściami, poziomy pokrywają się do pewnego stopnia z systemami, a systemy i struktury są niezmiennie związane z wartościami”. Zaciekawił mnie dział Podejścia. Znalazłem tu np. hasła: materializm historyczny, utopizm i utylitaryzm oraz teorię polityki, a także wytłumaczenie, czym są nauki polityczne.
Cały ten układ słownika wydaje się chybiony, choć przyznam, że jest niełatwym zadaniem nawet dla prof. Heywooda.
Słownik czyta się ze zdumieniem. Z hasła komunizm dowiemy się, że był on potężną siłą osłabiającą wrogów klasowych i że „w praktyce XX−wieczny komunizm był w dużej części mechanizmem modernizacyjnym odnoszącym sukcesy w gospodarczo opóźnionych społeczeństwach, gdzie jego sukces został ostatecznie osądzony w kontekście możliwości dostarczenia przezeń rozwoju społecznego”. O ile dobrze sobie przypominam, to książki z tego typu informacjami od 1989 r. w Polsce, Czechosłowacji, NRD czy na Węgrzech już oddawano na przemiał…
Z kolei hasło ponadnarodowość zdefiniowane zostało przez określenie „autorytet wyższy niż państwo narodowe, zdolny do narzucenia państwom swej woli”. Być może w krajach anglojęzycznych definicja taka jest trafna. W Europie Środkowowschodniej tymczasowo hasło nie ma odzwierciedlenia.
Tolerancja dla Heywooda to „wyrozumiałość, gotowość do zaakceptowania poglądów, z którymi się nie zgadzamy lub których nie popieramy”. Należy ją odróżnić od permisywizmu – jak podkreśla autor dalej – definiując przy okazji tejże definicji permisywizm jako „postawę społeczną, która pozwala ludziom na działanie zgodne z ich wolą bądź wyborem”. Sama konstrukcja hasła przyprawia o zawrót głowy.
Zaletą książki jest czytelna szata graficzna i poręczność.
Przetłumaczenie jej na język polski umożliwia czytelnikowi zapoznanie się z poziomem wiedzy kompendiów edukacyjnych z zakresu politologii na Zachodzie.
Bralczyk uzależnia
Miłośnicy języka polskiego – mam na myśli zwykłych zjadaczy chleba, bez tytułów naukowych – będą mieli z książki prof. Bralczyka nie lada uciechę. Bralczyk po prostu „wciąga” i „uzależnia”, choć wolałabym nie wiedzieć, jak pan profesor skomentowałby takie sformułowanie. Sądzę, że dobrze zrozumieją to stwierdzenie wielbiciele programu Mówi się…, emitowanego przez telewizję Polonia w latach 1996−2000. Autorytet i sposób bycia prof. Bralczyka sprawiły, że warto było dzwonić lub pisać do Polski nawet z Kanady czy Izraela. Nie dziwi zatem, że wkrótce po zakończeniu emisji programu narodził się pomysł, by stworzyć z niego książkę. Co prawda słowo pisane nie oddziałuje tak jak „żywe”, ale o poradniku Bralczyka lepiej chyba mówić, że jest „powiedziany” niż napisany. Udało się bowiem zachować żywy, spontaniczny i obrazowy styl wypowiedzi, nieskażony nadmierną uczonością.
Książka zawiera zaledwie część zagadnień poruszanych w ciągu 4 lat trwania programu. Zrezygnowano m.in. z pytań czysto gramatycznych i dotyczących pisowni, gdyż odpowiednie rozstrzygnięcia można znaleźć w słownikach poprawnej polszczyzny lub ortograficznych. Liczną reprezentację zyskały za to zagadnienia stylistyczne, etykieta językowa, przesunięcia znaczeniowe, nielogiczność w języku, nowe zapożyczenia i problemy ze spolszczaniem nazw własnych. Dowiemy się m.in., że w języku polskim mamy do czynienia z dominacją „męskości”: dlaczego istnieje pomoc braterska, a nie siostrzana, dlaczego chłopca można usynowić, a na uznanie dziewczynki za swoją córkę nie ma osobnego określenia. Samo pojęcie ojczyzna wiąże się z ojcem, choć np. w języku angielskim mamy matherland.
Profesor wyjaśnia również, że można coś nieść w reklamówce, nawet jeśli nie ma na niej żadnej reklamy. Słowa bowiem oddalają się od swoich pierwotnych znaczeń. Bielizna np. nie musi być biała, chociaż dawniej biały kolor integralnie wiązał się z tym pojęciem. Reklamówka zastąpiła po prostu określenie – mniej wygodne, bo dłuższe – torba plastikowa. Taką nazwę trzeba przyjąć i się z nią pogodzić. Jeśli natomiast słyszymy, jak ktoś mówi, że wykonuje telefon, mając na myśli czynność telefonowania, możemy posądzić go o brak świadomości stylistyczno−językowej i o pewną manierę.
Nie powinniśmy także używać zwrotu dalsza kontynuacja, ponieważ w znaczeniu wyrazu kontynuacja zawiera się element dalszego ciągu, nieprzerywania, przedłużania. Podobny błąd – mówiąc potocznie „masło maślane”, a fachowo: pleonazm – występuje w wyrażeniu potencjalne możliwości (potencjalne to przecież inaczej możliwe) czy zwrotach nadal trwać albo cofać się do tyłu.
Pewne zdziwienie może wywołać u czytelników zagadnienie związane ze słowem małżonka, małżonek. Zwrotów tych używamy bowiem w stosunku do osób, którym chcemy okazać szacunek, ale… tylko osób obcych: pańska małżonka, pani małżonek, proszę przekazać ukłony dla małżonki. O swojej żonie mówimy moja żona, ponieważ kiedy własną żonę nazywamy moją małżonką, wyrażany szacunek przypisujemy samemu sobie. A niedobrze jest mówić o sobie ze zbytnim uszanowaniem.
Wszystkie poruszane w poradniku tematy omówione są przez prof. Bralczyka w przystępny, niezwykle barwny, często bardzo dowcipny sposób, czego próżno by szukać w jakimkolwiek słowniku.
książki nadesłane
„Nowe Problemy Turystyki”, 1/2008, wyższa szkoła hotelarstwa, gastronomii i turystyki w Warszawie.
Brigitte Hamann, Cesarzowa Elżbieta, tłum. Jan Koźbiał, państwowy instytut wydawniczy, Warszawa 2008, seria: Biografie Sławnych Ludzi.
Aleksander Wat, Publicystyka, opr. Piotr Pietrych, SW czytelnik, Warszawa 2008, seria: Pisma Zebrane.
Zarządzanie i planowanie marketingowe, red. nauk. Henryk Mruk, Wyd. forum naukowe, Poznań 2008, seria: Podręczniki.
Józef Szocki, Wizerunek firmy w mediach, Wyd. forum naukowe, Poznań – Wrocław 2008, seria: Podręczniki.
Reklama i PR na rozdrożu?, red. nauk. Henryk Mruk, Wyd. forum naukowe, Poznań 2008, seria: Monografie.
Przemiany na współczesnym rynku pracy, red. nauk. Wacław Jarmołowicz, Wyd. forum naukowe, Poznań 2008, seria: Monografie.
Jorge Luis Borges, Polemiki, tłum. Joanna Partyka, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008.
Witold Lutosławski, Zapiski, opr. Zbigniew Skowron, wyd. uniwersytetu warszawskiego, towarzystwo im. Witolda lutosławskiego, Warszawa 2008.
Katsuyoshi Watanabe, Alina Wójcik, Minirozmówki japońskie, wyd. VII, wyd. „wiedza powszechna”, Warszawa 2008.
Paul Leonard, Kieszonkowy słownik szwedzko−polski polsko−szwedzki, wyd. III, wyd. „wiedza powszechna”, Warszawa 2008.
Abdalla Hassan Wagialla, Jak to powiedzieć po arabsku? Rozmówki i Słownik, wyd. IV, wyd. „wiedza powszechna”, Warszawa 2008.
Jacek Perlin, Mała gramatyka języka hiszpańskiego, wyd. V, wyd. „wiedza powszechna”, Warszawa 2008.
Ryszard Stypuła, Podręczny słownik polsko−rosyjski A−Ż, wyd. „wiedza powszechna”, wyd. VII, Warszawa 2008.
Uwa Johnson, Domniemania w sprawie Jakuba, tłum. Sława Lisiecka, posł. Zdzisław Jaskuła, SW czytelnik, Warszawa 2008, seria: KROKI/SCHRITTE.
Ryszard Herczyński, Spętana nauka. Opozycja intelektualna w Polsce 1945−1970, wyd. naukowe semper, Warszawa 2008.
Janusz Korek, Paradoksy paryskiej „Kultury”. Styl i tradycje myślenia politycznego, wyd. III zmienione i uzup., wyd. uniwersytetu śląskiego, Katowice 2008, seria: Prace Naukowe UŚ w Katowicach.
Paweł Jasienica, Polska anarchia, wstęp Jadwiga Staniszkis, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008.
N. David Mermin, Czas na czas. Klucz do teorii Einsteina, tłum. Jerzy Przystawa, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008.
Roberto Saviano, Gomorra. Podróż po imperium camorry, tłum. i posłowie Alina Pawłowska−Zampino, SW czytelnik, Warszawa 2008,
André Glucksmann, Rozprawa o nienawiści, tłum. Wojciech Prażuch, sw czytelnik, Warszawa 2008,
Obecność. Karol Wojtyła – Jan Paweł II w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Dar i odpowiedzialność, red. Maria Filipiak, Andrzej Szostek MIC, przedm. kard. Stanisław Dziwisz, posł. abp Józef Życiński, towarzystwo naukowe KUL JP II, Lublin 2008.
Jerzy Bralczyk, Porzekadła na każdy dzień, wyd. naukowe PWN, Warszawa 2008.
Hippokrates, Wybór pism, tom I. Przysięga. O dawniejszym lecznictwie. O sztuce [lekarskiej]. O świętej chorobie. O naturze człowieka, tłum., wstęp i przypisy Marian Wesoły, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008, seria: Biblioteka Antyczna.
Natale Angier, Kanon. Wyprawa galopem przez piękne podstawy nauki, tłum. Monika Betley, Paweł Strzelecki, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008, seria: Na Ścieżkach Nauki.
Paul Davies, Kosmiczna wygrana. Dlaczego Wszechświat sprzyja życiu?, tłum. Bogumił Bieniok, Ewa L. Łokas, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008, seria: Na Ścieżkach Nauki.
Rodney Castleden, Wcielenia zła. Najgorsi ludzie świata, tłum. Katarzyna Bieniaszewska, wyd. bellona, Warszawa 2008.
Tadeusz Konwicki, Wiatr i pył, wybór i przygotowanie Przemysław Kaniecki i Tadeusz Lubelski, sw czytelnik, Warszawa 2008.