Sztuka pisania

Henryk Grabowski


Gdzieś kiedyś usłyszałem, a może przeczytałem, że każdy tekst skrócony o połowę zyskuje dwukrotnie na wartości. Teza ta – mimo niewątpliwej elegancji – początkowo wydała mi się zbyt daleko idącym uproszczeniem. Przypomniałem sobie o niej przygotowując wykład na temat pisarstwa naukowego, w ramach przedmiotu metodologia pracy naukowej. Nie chcąc się ograniczać do ogólników, w postaci postulowania zwięzłości, ścisłości, dokładności, oszczędności czy prostoty tekstu naukowego, postanowiłem tezę tę, dla potrzeb dydaktyki, zweryfikować. Jeżeli rzeźbienie – jak twierdzą artyści – polega na usuwaniu z bryły granitu zbędnych jego fragmentów, to sztuka pisania powinna polegać na sukcesywnym eliminowaniu cisnących się pod pióro, zbędnych słów i optymalnym zestawianiu pozostałych.

Żeby się o tym przekonać, przeprowadziłem doświadczenie. Zdjąłem z półki pierwszą lepszą książkę, otworzyłem ją na pierwszej lepszej stronie i wybrałem na chybił trafił pierwsze lepsze zdanie. Składało się ono z 24 słów i brzmiało tak: „Współczesny kierunek rozwoju cywilizacji powodujący ograniczenia dotychczasowej naturalnej i spontanicznej aktywności ruchowej człowieka może osłabić motywacje do podejmowania czynności wiążących się z różnego rodzaju wysiłkami fizycznymi.”

W wyniku kilkakrotnego przepisywania tego tekstu i usuwania za każdym razem zbędnych słów lub zmiany ich końcówek skorygowana jego wersja wyglądała następująco: Współczesny kierunek Rozwój cywilizacji powodujący ograniczający dotychczasowej naturalnej i spontanicznej aktywność ruchową człowieka może osłabiać motywację do podejmowania czynności wiążących się z różnego rodzaju wysiłków fizycznych.

Po przepisaniu „na czysto” tekst był o ponad połowę krótszy i wyglądał następująco: „Rozwój cywilizacji ograniczający aktywność ruchową może osłabiać motywację do wysiłków fizycznych”.

Ocena, czy w tej wersji tekst jest dwukrotnie lepszy, może być obarczona subiektywizmem. Obiektywnie można tylko stwierdzić, że w ten sposób zmniejszyły się o połowę czas na przeczytanie tekstu oraz zużycie papieru. Najistotniejsze dla mnie było jednak to, że w czasie kolejnych prezentacji slajdów na wykładzie z sukcesywnie zredukowanymi fragmentami, studenci pytani, czy w stosunku do wcześniejszych wersji odczuli jakiś niedosyt informacji, za każdym razem odpowiadali przecząco. Tak było. Naprawdę.