Nowa Rosja

Henryk Hollender


W poprzednim odcinku daliśmy wyraz zdumieniu, że polskie instytucje naukowe produkują książki w języku kongresowym, które później trafiają wyłącznie lub niemal wyłącznie do krajowych bibliotek. Na tym nie koniec, bo języków kongresowych jest nieco więcej.

Ostatnio wszystkie gazety skorzystały ze smutnej okazji śmierci Aleksandra Sołżenicyna, aby pochwalić prof. Jerzego Pomianowskiego, jego tłumacza. Bogata działalność Pomianowskiego obejmuje m.in. redagowanie od 1999 r. miesięcznika „Nowaja Polsza”. Gdzieś tam pewnie wyjaśniano przy okazji, czy to sam Pomianowski, czy może ówczesny dyrektor Biblioteki Narodowej Michał Jagiełło wpadł na pomysł, by stworzyć pismo rosyjskojęzyczne ukazujące nowe oblicze wolnej Polski i nowe zasady, na jakich chce budować swe związki z wielką kulturą rosyjską. Nie nam oceniać wynik, ale pismo dobrze się prezentuje i użycza łamów pierwszorzędnym autorom. Co prawda Pomianowski narzeka, że miesięcznik nie jest dziś dobrze przyjmowany w Rosji, ale jeśli trzeba koniecznie mieć w redakcji Natalię Gorbaniewską, to nasuwa się podejrzenie, że twórcom periodyku nie tyle o nową Polskę chodziło, ile o nową Rosję, tej zaś nie ma i żaden Przyjaciel Lach nie zdoła tego zmienić. Z drugiej strony, może warto dla rozmowy z taką Rosją, jaka jest, posłużyć się wizerunkiem takiej Polski, jaką Gorbaniewska mogła wybrać na swoją drugą ojczyznę, a ten wybór i ta praca w polskiej redakcji rosyjskiego pisma ściśle do wizerunku należy. Bibliotekarzowi wolno tu nie mieć zdania, a nawet wypada, by go nie miał.

Bibliotekarz pyta natomiast, co było najpierw: zły odbiór czy brak odbioru ze względu na złą dystrybucję? Biblioteka Państwowa Rosji ma „NP” – co prawda podaje dane bibliograficzne bez sygnatury, która wskazywałaby na jakąkolwiek fizyczną lokalizację miesięcznika w zbiorach, ale możemy przyjąć, że sygnatura ta tkwi w jakiejś manualnej kartoteczce. Biblioteka Narodowa Rosji też wykazuje „NP” od 1999 r. Biblioteka Literatury Zagranicznej im. Rudomino – od 2004 roku. Ale Biblioteka Narodowa Republiki Karelii – nic. Centralna Uniwersalna Biblioteka Naukowa im. N.A. Niekrasowa w Moskwie – dwie książki z serii „Biblioteka żurnała Nowaja Polsza”, Herlinga−Grudzińskiego i Mrożka. A gdzie żurnał? Biblioteka Narodowa Republiki Tatarstan – ani śladu. Twerska Regionalna Biblioteka Naukowa im. A.M. Gorkiego (brawo za katalog centralny) – pojedyncze numery. Dobre to wyniki czy złe? Nasze poszukiwania były krótkie i przypadkowe, ale pytanie pozostaje: czy Biblioteka Narodowa ma całościowy program promocji i dystrybucji czasopisma i czy ma narzędzia, by go konsekwentnie realizować? Biblioteki są ważne, Rosja pozostaje krajem ludzi dużo czytających – i ubogich. Trzeba by przejrzeć bardziej szczegółowo zbiory w mniejszych bibliotekach głubinki, co jest trudne ze względu na brak katalogów komputerowych lub ich wysoki stopień skomplikowania.

Ale częściową odpowiedź już właściwie mamy. Co prawda Biblioteka Narodowa Białorusi sygnalizuje właśnie, że zmienia system i jej katalog online jest niedostępny, ale Fundamentalna Biblioteka Uniwersytetu Państwowego w Mińsku podaje dwa numery „Nowoj Polszy” z 2007 i to jest dokładnie to, co Blog Bibliotekarza podarował kilka miesięcy temu dyrektorowi tej biblioteki na urodziny. Ponieważ zaś Blog nie pamięta, kiedy ma urodziny dyrektor Narodowej Biblioteki Ukrainy im. W.I. Wernadskiego, więc jej internetowy katalog donosi rzeczowo: „niczoho ne znajdeno”. I już chyba wolno nam oczyma duszy zobaczyć w Warszawie jakąś biurokratkę, która myśli, że nie ma co posyłać czasopisma po rosyjsku do krajów, w których mówi się po białorusku i ukraińsku. I drugą biurokratkę, która ją dalej zniechęca: „daj spokój, oni jeszcze za to pójdą do łagru”… A profesor Pomianowski? On ma w Rosji swoich przyjaciół, a przyjaciele otrzymują „NP”, spokojna głowa. Biblioteki ważne nie są.

Tzw. Ruski, nowy czy nie, który poza ojczyzną chciałby zobaczyć, jak wygląda nowa Polska, dokona tego w Stanach Zjednoczonych, gdzie „Nową Polszę” rejestruje osiem bibliotek, w Niemczech (cztery) oraz w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Izraelu (po jednej). W Polsce katalog centralny NUKAT rejestruje jedenaście takich książnic, czyli o kilka za mało, żeby stwierdzić, że Biblioteka Narodowa, jako wydawca „NP”, wywiązuje się z realizowania ustawy o obowiązkowych egzemplarzach bibliotecznych. Może to zresztą nie BN, tylko biblioteki otrzymujące EO, a nie należące do katalogu centralnego. Albo biblioteki otrzymujące i należące, ale nie włączające „Nowoj Polszy” do swoich zbiorów? Nie do wiary. No i jest jeszcze sama Biblioteka Narodowa, gdzie w szatni można za bezcen kupić pojedyncze zeszyty „NP.” Nie dało się zrobić, żeby Biblioteka Narodowa prowadziła w Polsce katalog centralny ani nawet żeby sama do niego należała, ale przynajmniej ma własny katalog i deklaruje, że napełni go informacją o całości swoich zbiorów. No to proponuję na początek skatalogować „Nową Polszę”. Jej tam, zupełnie na serio, ani trochę nie ma. Najbliższy podobny tytuł brzmi „Nowaja Rossija”.