W oczekiwaniu na zmiany

Mirosław Zdanowski


Warunkiem wypełnienia podstawowych ról szkolnictwa wyższego w zakresie przygotowania do życia i pracy zawodowej w przyszłości młodych pokoleń oraz budowania innowacyjnej i konkurencyjnej gospodarki państwa jest nowoczesność i wysoka sprawność systemu szkolnictwa wyższego, którą zapewnić może wyłącznie wewnętrzna konkurencja procesów edukacyjnych oraz badań naukowych. Uczelnie, wydziały, uczelniane instytuty naukowo−badawcze konkurować muszą z innymi uczelniami, wydziałami i instytutami naukowo−badawczymi w procesach pozyskiwania finansów na realizację projektów edukacyjnych i prowadzenie badań naukowych w skali kraju, a w najbliższej przyszłości również w skali Europy.

We współczesnym świecie globalnej konkurencji tworzenie jakichkolwiek monopolistycznych warunków funkcjonowania jednostek naukowych i edukacyjnych skazuje je na szybki uwiąd oraz marginalizację w skali krajowej i międzynarodowej. Można je oczywiście utrzymać w dobrej kondycji finansując coraz wyższe koszty ich funkcjonowania, pozostaje to jednak w niezgodzie z wszelkimi zasadami gospodarki rynkowej, a także ze zdrowym rozsądkiem, ponieważ działania takie przynoszą wysokie straty i utrudniają lub uniemożliwiają optymalny rozwój innych instytucji, niefinansowanych nadzwyczajnie w celu zachowania ich pozycji monopolistycznych.

System szkolnictwa wyższego w Polsce nie mobilizuje dziś uczelni państwowych do inicjatyw konkurencyjnych, nowatorskich projektów i rozwiązań organizacyjnych, zapewniając im środki na trwanie i utrzymanie modelu wypracowanego w okresie państwa socjalistycznego, gwarantującego uczelniom państwowym pozycję monopolistyczną dzięki ustabilizowaniu ich finansowania i pozostawieniu swobody w wyborze zakresu i kierunków działania.

Uczelnie kształcą więc, jak dotychczas, tysiące nikomu niepotrzebnych specjalistów teoretyków, prowadzą niezamawiane przez nikogo badania naukowe, kontynuują realizację archaicznego, teoretycznego modelu studiów, oderwanych od praktyki gospodarczej, eksperymentu poznawczego lub praktycznej aplikacji wiedzy. Uczelnie w Polsce nie posiadają dostatecznie silnych, koniecznych dziś związków z instytutami prowadzącymi wdrażalne badania stosowane, z gospodarką, z przemysłem, z administracją państwową i samorządową różnych szczebli. Żyją swoim, wyizolowanym z rzeczywistości życiem, a państwo i gospodarka – swoim.

W fazie kryzysu

Szkolnictwo wyższe, po okresie burzliwego rozwoju, możliwego dzięki konkurowaniu uczelni państwowych z nowymi, prywatnymi, tworzonymi po 1991 r., wchodzi dziś w fazę głębokiego kryzysu. Wkraczamy w okres niżu demograficznego w grupie młodzieży rozpoczynającej studia, pogłębianego dodatkowo zarobkową emigracją młodzieży, często zaraz po ukończeniu kształcenia na poziomie średnim.

Teoretycznie uczelni wyższych jest dziś w Polsce za dużo. Uczelnie prywatne, uzupełniające do niedawna ofertę edukacyjną uczelni państwowych, stanowią – dla tych najczęściej akademickich – niepożądaną konkurencję, psującą rynek komercyjnych, odpłatnych studiów niestacjonarnych. Sytuacja ta utrudnia, a nawet uniemożliwia konwergencję obu sektorów szkolnictwa wyższego i zapowiada przyszłe konflikty.

Z polskimi uczelniami, również państwowymi, oferującymi bezpłatne studia stacjonarne, posiadającymi na nie krajowy monopol, konkurują uczelnie zagraniczne, proponując polskiej młodzieży studia także nieodpłatne, dokładając do swojej oferty wysokie stypendia oraz gwarancje zatrudnienia w wyuczonym zawodzie niezwłocznie po ukończeniu studiów. Dla starzejących się społeczeństw bogatych krajów europejskich kształcenie młodzieży, również polskiej, jest inwestowaniem we własną przyszłość. Dla nas to zapowiedź nadchodzącej katastrofy społecznej. Podejmowanie przez polską młodzież studiów za granicą przyśpiesza, a w przyszłości pogłębi kryzys szkolnictwa wyższego w Polsce.

Zastosowanie tego rozwiązania przez polskie uczelnie, zaproszenie na studia młodzieży z zagranicy, jest z wielu powodów niemożliwe. Polska nie jest krajem atrakcyjnym dla młodzieży z Europy Zachodniej i innych najwyżej rozwiniętych krajów świata. Przebywanie przez kilka lat w Polsce, na naszym poziomie rozwoju cywilizacyjnego, jest dla tej młodzieży nie do przyjęcia. Poziom i model studiów w polskich uczelniach odbiega znacznie od standardów kształcenia wyższego w krajach najwyżej rozwiniętych, oferującego, poza wiedzą teoretyczną, umiejętności praktyczne, przydatne w pracy zawodowej. Trudno dziś w naszych uczelniach przygotować do życia i pracy polską młodzież, jeszcze trudniej przekonać młodzież z zagranicy do odbywania archaicznych studiów w Polsce. Zaproszenie do nas młodzieży z krajów Trzeciego Świata, np. z Bangladeszu, dla której jedynym celem podjęcia w Polsce studiów, tańszych od studiów w krajach Europy Zachodniej, jest docelowa emigracja do najwyżej rozwiniętych krajów Unii, wydaje się nie w porządku w stosunku do tych właśnie krajów naszej wspólnoty.

Drugi cud

Kryzys szkół wyższych w Polsce w zakresie liczby kandydatów na studia będzie się pogłębiał i w najbliższej przyszłości nie ma na to rady. Znacznie bardziej niebezpieczna dla polskiego państwa, społeczeństwa, dla gospodarki, kultury narodowej i naszej przyszłości jest jednak merytoryczna warstwa kryzysu szkolnictwa wyższego. Nie potrafi ono wypełnić dziś oczekiwań społeczeństwa, zapewnić nam warunków do poprawy innowacyjności polskiej gospodarki i konkurencyjności inicjatyw na wszystkich obszarach międzynarodowej działalności w globalnym świecie. Nic dziwnego, że diagnoza naukowa oraz innowacyjna inicjatywa rozwojowa nie spływa w Polsce z uniwersytetów do gospodarki, do społeczeństwa, ponieważ uczelnie pozostają ostatnimi bastionami stosunków feudalnych i struktur niedopuszczających do zastosowania innowacji i wykorzystania konkurencji w procesach rozwojowych uprawianej nauki i edukacji.

W szkolnictwie wyższym w Polsce potrzebny jest dziś kolejny, drugi cud na miarę pierwszego – wzrostu liczby studiującej młodzieży. Musi się ono zreformować w sposób odpowiadający skali reform, które dokonały się w Polsce w minionym dwudziestoleciu. Do działalności naukowej i edukacyjnej w uczelniach muszą być dopuszczeni młodzi, zdolni ludzie, których wiara, wiedza, umiejętności i entuzjazm umożliwią pokonanie niemożliwych dziś do pokonania barier niewiary, niemocy i nieskuteczności. W polskich uczelniach mogą powstawać wizje i projekty nowych przedsiębiorstw produkcyjnych i nowych instytucji finansowych. Może się rozwijać przedsiębiorczość akademicka. Mogą powstać i zostać wdrożone do stosowania wynalazki i nowatorskie rozwiązania, które warto będzie chronić międzynarodowymi patentami. Nauka, edukacja i wytężona praca mogą przeobrazić Polskę w kraj nowoczesny i bogaty. Uczelnie mogą odegrać w tym procesie rolę wiodącą. Jest tylko jeden warunek, abyśmy potrafili zrezygnować z indywidualnych przywilejów i interesów, i przeprowadzić transformację struktur organizacyjnych oraz mechanizmów funkcjonowania nauki polskiej i szkolnictwa wyższego w sposób umożliwiający wyzwolenie tkwiącej w nich energii twórczej.

Bez akceptacji zmian przez zarządzającą dziś nauką i szkolnictwem wyższym korporację, środowisko samodzielnych pracowników naukowych, środowisko polskiej profesury, będzie to niemożliwe. Jeżeli jednak zdolni będziemy poświęcić własne interesy dla nadrzędnych interesów państwa, dla dobra przyszłych pokoleń Polaków, to konieczne zmiany rozpocząć należy od przełamania funkcjonujących w nauce i szkolnictwie wyższym stereotypów i przyjęcia nowego sposobu myślenia:

Po pierwsze – uznania, po blisko dwudziestoletniej transformacji ustrojowej naszego państwa, prywatnej inicjatywy obywatelskiej, prywatnych środków finansowych, prywatnych kapitałów za dopuszczalną i pożądaną alternatywę działalności państwa i wydatków z budżetu na tworzenie oraz finansowanie uczelni i instytutów naukowo−badawczych, projektów naukowych, badawczych, studialnych, a także projektów edukacyjnych;

Po drugie – innego rozumienia pojęć wolności i autonomii wyższych uczelni od dotychczasowego, które w uczelniach państwowych opisać można w skrócie jako ciągłe oczekiwanie na bezwarunkowe finansowanie przez państwo działalności bieżącej i przedsięwzięć inwestycyjnych uczelni bez prawa ingerowania w decyzje dotyczące kształcenia studentów i prowadzenia działalności naukowo−badawczej. Wolność i autonomia uczelni dotyczyć powinny wyłącznie gwarantowania praw do poszukiwania przez nie i głoszenia prawdy. Nie może obejmować swobody w podejmowaniu decyzji w sprawie wydatkowania środków finansowych z budżetu państwa;

Po trzecie – przełamania izolacji uczelni od świata zewnętrznego, dostrzegania potrzeb otoczenia gospodarczego, przyszłego środowiska pracy absolwentów dostrzegania i rozumienia wyzwań globalizacji, uznania potrzeby, a wręcz konieczności, z jednej strony – konkurowania w staraniach o środki finansowe na realizację własnych projektów i programów rozwojowych, a z drugiej strony – wybierania i realizowania wyłącznie najlepszych, najbardziej innowacyjnych zamierzeń, aby rozwijać się jak najszybciej i sprostać rosnącej wciąż konkurencji w Polsce, w Europie, w świecie.

Przełamywanie barier

Jeżeli zdołamy się uporać z wymienionymi stereotypami i przyjmiemy nowy sposób myślenia o sprawach nauki i szkolnictwa wyższego, powinniśmy w kolejnym kroku wyeliminować istniejące dziś w strukturze systemu mechanizmy i bariery uniemożliwiające jego unowocześnienie i rozwój.

Administracyjnie narzucony jest dziś uczelniom sposób kształcenia studentów na studiach zawodowych I i II stopnia poprzez określenie konieczności realizacji wykładów i ćwiczeń z danych przedmiotów zgodnie z tzw. standardami kształcenia opracowanymi do określonych kierunków studiów i obowiązującymi we wszystkich uczelniach prowadzących dany kierunek w Polsce.

Administracyjnie narzuca się także strukturę i kwalifikacje kadry nauczycieli akademickich, która musi być zaangażowana w realizację procesów edukacyjnych na studiach zawodowych I i II stopnia w tzw. minimach kadrowych oraz w dodatkowych rozporządzeniach ministra nauki i szkolnictwa wyższego, w których szczegółowo zobowiązuje się uczelnie do faktycznego, mierzonego liczbą godzin wykładów i ćwiczeń, zaangażowania samodzielnych pracowników naukowych, profesorów i doktorów habilitowanych w proces edukacyjny.

Obowiązek realizacji administracyjnie określonego modelu studiów zawodowych egzekwowany jest przez Państwową Komisję Akredytacyjną, która podczas kontroli decydujących o akredytacji poszczególnych kierunków studiów w uczelniach koncentruje swoją uwagę przede wszystkim na spełnieniu wymogów standardów edukacyjnych i minimów kadrowych. PKA odgrywa rolę strażnika konserwatywnego, teoretycznego modelu wyższych studiów zawodowych w Polsce. Dzięki swym wysokim kompetencjom czyni to bardzo skutecznie.

Administracyjna archaizacja modelu studiów zawodowych powodowana wymienionymi regulacjami, wspartymi dodatkowo wieloma rozporządzeniami, opiniami i stanowiskami usztywniającymi ten model, wykorzystywana jest do uzyskania przewagi uczelni państwowych nad prywatnymi w bezkosztowym rozwijaniu komercyjnych studiów niestacjonarnych.

W przypadku studiów stacjonarnych realizacja teoretycznego modelu studiów wydaje się odpowiadać obu sektorom: państwowemu i niepaństwowemu.

Uczelnie państwowe posiadają monopol na studia nieodpłatne, nie muszą się więc starać o ich doskonalenie i unowocześnianie, ponieważ z rekrutacją kandydatów na studia nie mają żadnych kłopotów, a wzrost liczby studentów stacjonarnych nie leży w ich interesie. W uczelniach niepaństwowych, gdzie na studiach stacjonarnych trzeba opłacać czesne, zbyt mała liczba kandydatów nie uzasadnia ponoszenia ryzyka eksperymentów z innowacjami, kosztownymi i niebezpiecznymi w przypadku wizyty Państwowej Komisji Akredytacyjnej.

Sytuacja zawodowego szkolnictwa wyższego w Polsce znana jest całemu środowisku akademickiemu. Wszyscy, w prywatnych rozmowach, odnoszą się do niej krytycznie. Zły stan tego szkolnictwa wytyka nam już po raz drugi OECD w swym raporcie z 2007 r. Nic się nie zmienia, a najwyższą cenę płacą absolwenci uczelni, którzy podejmują pracę za granicą. Teoretyczny, archaiczny model studiów sprawia, że zagraniczni pracodawcy chwalą ich niezwykle wysoki poziom wiedzy teoretycznej, znajomość języków, ale wobec braku umiejętności praktycznych, a także osobistych i zawodowych kompetencji koniecznych do uprawiania wyuczonego zawodu, szkolą ich pośpiesznie i zatrudniają na stanowiskach dozorców, magazynierów, kierowców, kelnerów, a nawet operatorów wózków widłowych.

Niezbędne działania

Szkolnictwo wyższe w Polsce, w interesie młodych pokoleń Polaków, społeczeństwa i państwa, powinno zostać poddane niezwłocznie gruntownej reformie, w której – moim zdaniem i zdaniem środowiska Stowarzyszenia Rektorów i Założycieli Uczelni Niepaństwowych – powinny być uwzględnione następujące działania:

1. Odstąpienie od administracyjnej nadregulacji modelu studiów zawodowych, dokonywanej za pomocą narzuconych administracyjnie standardów kształcenia i zastąpienie ich opisem kwalifikacji, jakie uzyskać musi absolwent danego kierunku i stopnia kształcenia po ukończeniu studiów. (Kwalifikacje obejmują wiedzę, umiejętności, a także kompetencje osobiste i zawodowe. Opracowanie krajowego systemu kwalifikacji odpowiadającego europejskim ramom kwalifikacyjnym EQF, stworzonym przez Komisję Europejską, powinno być jak najszybciej zakończone.)

2. Odstąpienie od nakazu zatrudniania samodzielnych pracowników naukowych w procesach edukacyjnych na I i II stopniu kształcenia, na studiach zawodowych, i ograniczenie wymogu wykształcenia nauczycieli akademickich na I i II stopniu kształcenia do stopnia doktora.

3. Wprowadzenie w uczelniach obowiązkowych konkursów na wszystkie stanowiska profesorskie i dopuszczenie do nich najzdolniejszych młodych i bardzo młodych ludzi ze stopniem doktora. (Podczas konkursów wszyscy kandydaci na stanowiska profesorskie, bez względu na posiadany stopień i tytuł naukowy, powinni być weryfikowani w pełnym zakresie posiadanych kwalifikacji, obejmujących wiedzę, umiejętności, a także kompetencje osobiste i zawodowe.)

4. Rzeczywiste włączenie uczelni niepaństwowych do systemu szkolnictwa wyższego i zaangażowanie ich w realizację polityki edukacyjnej państwa. Uczelnie niepaństwowe nie mogą być dalej postrzegane jako konkurencja dla państwowych. Nie powinny już w przyszłości mieć miejsca przypadki konkurowania budżetu państwa z kapitałem prywatnym w budowaniu elementów systemu szkolnictwa wyższego. Dotychczas państwowe uczelnie zawodowe finansowane z budżetu tworzono tam, gdzie powstały wcześniej i odniosły sukcesy uczelnie niepaństwowe.

5. Wprowadzenie sporządzonych przez rząd RP, na podstawie prognoz i badań rynku pracy, zamówień na kształcenie określonych specjalistów w uczelniach państwowych w określonej liczbie. Uczelnie nie mogą za państwowe pieniądze kształcić tysięcy skazanych z góry na przyszłe bezrobocie geografów, historyków, filologów, filozofów, socjologów, uzasadniając to koniecznością wykorzystania posiadanej bazy i zatrudnianych kadr akademickich. Opacznie rozumiana wolność i autonomia wyższych uczelni nie może dalej determinować losów przyszłych pokoleń Polaków. Prawo uczestniczenia w konkursach na realizację kształcenia studentów w projektach studiów zamawianych i finansowanych przez państwo powinny posiadać na równych prawach również uczelnie prywatne, jeżeli powierzone zadania edukacyjne wykonywać będą dobrze i tanio.

6. Wprowadzenie zamówień państwowych na badania naukowe. Rząd RP, w ramach środków kierowanych z budżetu państwa na badania naukowe w wyższych uczelniach, stawiać powinien przed uczelniami określone zadania naukowe wynikające z przyjętej strategii rozwoju gospodarczego państwa. Wybór uczelni lub wydziału, któremu powierzone będą określone zadania badawcze, powinien być dokonywany w drodze konkursu. W konkursach na wykonanie prac naukowo−badawczych finansowanych z budżetu powinny móc uczestniczyć na równych prawach uczelnie prywatne, niepaństwowe oraz ich wydziały.

7. Wprowadzenie zasady, że tematy własne podejmowane przez uczelnie, również państwowe, w ramach działalności naukowo−badawczej powinny być finansowane z własnych środków uczelni, uzyskanych z patentów i praw autorskich, działalności naukowo−badawczej wykonywanej na zlecenie różnych podmiotów gospodarczych, działalności konsultingowej, a także przedsięwzięć realizowanych w ramach przedsiębiorczości akademickiej.

Historyczna szansa

W latach 2007−13 Polska otrzyma z Unii Europejskiej ogromne środki z przeznaczeniem na sfinansowanie przedsięwzięć umożliwiających przyspieszenie naszego rozwoju cywilizacyjnego, którego opóźnienie w stosunku do najwyżej rozwiniętych krajów Unii Europejskiej szacowane jest na kilkadziesiąt lat. Ta historyczna szansa wymaga od nas starannej i mądrej strategii działania, z pewnością więc nie należy się spieszyć. Warto się dobrze zastanowić, w jaki sposób wydać otrzymane z Unii Europejskiej środki, aby przyspieszyć zbudowanie nowoczesnej infrastruktury państwa, umożliwić rozwój gospodarki, poprawę jej innowacyjności i konkurencyjności, umożliwić modernizację rolnictwa i rozwój zacofanej prowincji.

Środki z Unii Europejskiej mogą się także przyczynić do przyspieszenia rozwoju szkolnictwa wyższego i nauki polskiej. Za pomocą unijnych dotacji można przeprowadzić konieczną modernizację systemu szkolnictwa wyższego towarzyszącą jego gruntownej reformie. Konieczny jest dobry wybór najlepszych projektów inwestycyjnych, naukowych i edukacyjnych, i wyłanianie ich drogą konkursów. Oczekujemy, że zapraszane będą do nich na równych prawach wszystkie uczelnie tworzące system szkolnictwa wyższego, również uczelnie niepaństwowe.

Dr inż. Mirosław Zdanowski, prof. ndzw., rektor i założyciel Akademii Finansów w Warszawie, prezes Stowarzyszenia Rektorów i Założycieli Uczelni Niepaństwowych.