Uczony w biznesie

Krzysztof Chrzanowski


W ostatnim czasie dużo się mówi na temat relacji nauka – biznes i ich znaczenia dla gospodarki narodowej. Organizowane są konferencje naukowe poświęcone tej problematyce. Można znaleźć również publikacje analizujące relacje nauka – biznes.

Nie jestem specjalistą z zakresu nauk ekonomicznych, aby całościowo ocenić istniejący polski model relacji nauka – biznes. Jestem jednak praktykiem w zakresie tych relacji, będąc profesorem nauk technicznych realizującym prace naukowe, a jednocześnie kierując firmą Inframet (www.inframet.com), jedną z nielicznych polskich firm hi−tech znanych w skali międzynarodowej. Z tych względów chciałbym zwrócić uwagę na jeden, zwykle pomijany czynnik polskiego modelu relacji nauka – biznes. Nasz krajowy model zakłada pasywność naukowca w tych relacjach.

Nobilitacja naukowca

W uproszczeniu można powiedzieć, że modelowy polski naukowiec realizuje swoje badania i czeka aż biznes (przemysł krajowy czy zagraniczny) zainteresuje się nim i wdroży jego osiągnięcia naukowe. Istnieje bardzo rozbudowany i kosztowny system wspierający komercjalizację osiągnięć naukowych: parki technologiczne, inkubatory technologiczne, centra zaawansowanych technologii, oferty kredytów technologicznych itd. Ale patrząc na liczbę polskich firm hi−tech znanych w skali międzynarodowej i poziom eksportu hi−tech można stwierdzić niską efektywność krajowego modelu relacji nauka – biznes. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Jedna z głównych, wcześniej wspomniana, to pasywność modelowego naukowca w zakresie komercjalizacji osiągnięć naukowych.

W naszym kraju „utytułowany” naukowiec, który jednocześnie jawnie prowadzi firmę hi−tech, jest często traktowany jak osoba niedostosowana do norm własnego środowiska. Sam wielokrotnie doświadczyłem takiego traktowania. Jednym z jego przejawów jest np. zadawanie pytania, czy zamierzam w przyszłości poświęcić się nauce, czy też kontynuować działalność biznesową. Pytanie takie pokazują niedostosowanie polskiego modelu do norm obowiązujących w zaawansowanych technologicznie krajach świata. W tych krajach nie jest regułą, że naukowiec prowadzi własną firmę, ale wielu znanych ludzi nauki to robi. Bezpośrednie zaangażowanie w działalność własnych czy cudzych firm hi−tech daje im dodatkową nobilitację, ponieważ jest potwierdzeniem ich wysokich kompetencji naukowo−technicznych.

Aktywne związki między nauką i biznesem w metrologii optoelektronicznej, dziedzinie, w której pracuję, są normą, a nie wyjątkiem. Jednym z założycieli francuskiej firmy HGH Infrarouge Systemes jest prof. Gaussorgue, autor znanych na cały świat książek z zakresu termografii. Prof. Holst z USA jest czołowym światowym autorytetem w dziedzinie metrologii termowizyjnej i autorem szeregu znanych książek, a jednocześnie prowadzi własną firmę oraz angażuje się w działalność innych przedsiębiorstw. W firmach, takich jak CI Systems z Izraela, SBIR z USA, EOI z USA, zatrudnieni są naukowcy z uczelni, co skutkuje wartościowymi publikacjami pracowników tych firm oraz wzrostem ogólnego poziomu naukowego projektów tam realizowanych.

Spotkanie z członkiem kierownictwa CI Systems było dla mnie jednym z najważniejszych bodźców do założenia własnej firmy. Zamiast typowego biznesmena spotkałem naukowca górującego nade mną wiedzą w zakresie metrologii optoelektronicznej, reprezentującego instytucję, która nie była firmą w polskim rozumieniu, lecz światowej klasy ośrodkiem badawczo−rozwojowym.

Ogromny potencjał

W wysoko rozwiniętych technologicznie krajach naukowiec bezpośrednio zaangażowany w działalność własnej lub cudzej firmy hi−tech to często spotykana sytuacja, a sukces rynkowy firmy nobilituje go w środowisku naukowym. W naszym kraju aktywne zaangażowanie się naukowca w działalność firm hi−tech wciąż bywa traktowane jak zachowanie naganne. Z wielu powodów należy zmienić tę sytuację.

Po pierwsze, bezpośrednie zaangażowanie naukowców w komercjalizację własnych osiągnięć badawczych obniża koszty wdrożenia wyników badań poprzez eliminację długiego cyklu: projekt rozwojowy, projekt celowy, wdrożenie oraz uniknięcie kosztów instytucji pośredniczących. W warunkach polskich takie bezpośrednie zaangażowanie naukowca w komercjalizację jest niekiedy jedyną szansą, aby nastąpiło praktyczne wykorzystanie jego osiągnięć, ponieważ w wielu dziedzinach zapotrzebowanie krajowego przemysłu na wyniki badań naukowych prawie nie istnieje. W moim przypadku nie było zapotrzebowania krajowego przemysłu na wyniki mojej pracy. Natomiast gdyby zastosować typowy schemat grant – projekt rozwojowy – projekt celowy i końcowe wdrożenie przez firmę zewnętrzną, to potrzebne byłyby środki finansowe rzędu dziesiątków milionów złotych, a i tak efekt końcowy byłby niepewny.

Po drugie, istniejąca sytuacja prowadzi do wypaczeń relacji nauka – biznes poprzez otwieranie firm przez rodziny naukowców lub dyskretne udziały w zaprzyjaźnionych instytucjach. Jawne utworzenie firmy hi−tech i jednoczesne kontynuowanie pracy w wyższej uczelni nie prowadzi do nieprawidłowości finansowych. Jestem jedynym członkiem mojego zespołu, który otrzymuje wynagrodzenie ze środków uczelnianych (prace statutowe, dydaktyka itd.). Pozostali członkowie są opłacani ze środków pozabudżetowych pozyskiwanych za prowadzone badania lub wręcz bezpośrednio z prac zlecanych uczelni przez Inframet. Firma wypożycza uczelni bezpłatnie wyprodukowany przez siebie sprzęt pomiarowy wartości kilkuset tysięcy złotych. Jest on wykorzystywany w zajęciach dydaktycznych.

Po trzecie, młodzi absolwenci uczelni potrzebują konkretnych wzorców osobowych wśród samodzielnych pracowników naukowych, jeżeli sami mają z sukcesem tworzyć firmy hi−tech dostosowane do wyzwań globalizacji i konkurować z czołówką światową. Polityka naukowa w okresie komunistycznym preferowała postawę biernego naukowca, którego osiągnięcia są wdrażane w ramach planowego, państwowego systemu gospodarczego. Należy zerwać z tamtą tradycją. Nie postuluję bynajmniej, aby naukowcy zamiast nauką oraz dydaktyką zajęli się biznesem, postuluję jedynie, by dążyć do sytuacji, w której niewielka, ale już zauważalna grupa środowiska naukowego z zakresu nauk technicznych i stosowanych bezpośrednio zaangażuje się we wdrażanie wyników swojej pracy naukowej wykorzystując formy komercjalizacji znane z praktyki wysoko rozwiniętych krajów świata.

Po czwarte, efektywne prowadzenie pracy naukowej i jednoczesne zaangażowanie w działalność niewielkich firm hi−tech jest technicznie możliwe. Ze względu na charakter tego typu firm obciążenie sprawami administracyjnymi jest minimalne (naukowcy pełniący funkcje kierownicze w uczelniach i instytutach naukowych są obciążeni znacznie silniej takimi obowiązkami). Praca w firmie hi−tech należącej do czołówki światowej wymusza realizację tematów naukowych, które mają duże znaczenie praktyczne. Wreszcie kierowanie firmą hi−tech daje możliwości błyskawicznej realizacji własnych idei. Zamiast tradycyjnego, wieloletniego, kosztownego cyklu projekt rozwojowy – projekt celowy – wdrożenie etc., w warunkach małej, zdeterminowanej firmy hi−tech można ten sam efekt zrealizować w czasie kilkakrotnie krótszym i przy kosztach również kilkakrotnie niższych. Praca w tego typu firmie jest jednocześnie wyzwaniem naukowo−technicznym, ze względu na konieczność opracowania i stosowania wyjątkowych w skali światowej rozwiązań.

Po piąte, polskie środowisko naukowe, ze względu na jego liczebność oraz wysoki poziom naukowy, reprezentuje ogromny potencjał, który może być przełożony na ogromne środki finansowe. Zgodnie z bazą OPI, w kraju mamy ok. 60 tys. doktorów, doktorów habilitowanych i profesorów z zakresu nauk technicznych i nauk stosowanych. Jeżeli przyjmiemy, że tylko co dziesiątemu udaje się wdrożyć wyniki swojej pracy naukowej i uzyskać eksport na poziomie 1 mln USD rocznie (eksport firmy Inframet), to otrzymujemy roczny eksport sektora hi−tech na poziomie 6 mld USD. Ten poziom oznaczałby, że nasz kraj należy do ścisłej czołówki światowej w nowoczesnych technologiach. Taka sytuacja jest możliwa, ze względu na wysoki poziom wiedzy teoretycznej, reprezentowany przez znaczną część polskiego środowiska naukowego. Wiedza naukowa ma zaś kluczowe znaczenie w sektorze hi−tech, ponieważ odpowiednio spożytkowana pozwala na tworzenie nowych technologii czy urządzeń, które bez tej wiedzy jest bardzo kosztowne i czasochłonne.

Likwidacja barier

Firma Inframet, którą stworzyłem (www.inframet.com), jest dobitnym potwierdzeniem tych możliwości i znaczenia wiedzy naukowej, czy szerzej know−how. Zgodnie z tradycyjnymi kryteriami oceny (stan zatrudnienia, rozbudowany marketing, posiadana aparatura, baza maszynowa, działalność w parku technologicznym, zaplecze uczelniane, etc.) Inframet nie powinien istnieć, a tymczasem istnieje i jest jedną z bardzo nielicznych polskich firm hi−tech, które działają w skali międzynarodowej pod własną marką. Firma posiada minimalny park maszynowy, niewielkie zaplecze aparaturowe, tylko kilkuosobową komórkę badawczo−rozwojową, nie ma typowych komórek logistycznych, nie ma wdrożonego systemu jakości ISO itd., ale posiada za to know−how, który umożliwia prowadzenie prac badawczo−rozwojowych, produkcję zaawansowanego technologicznie sprzętu pomiarowego oraz działalność eksportową.

Należy tutaj dodać, że akademickie firmy hi−tech nie są zagrożeniem dla wyższych uczelni czy instytutów naukowych. Te ostatnie mogą być naturalnym zapleczem dla tego typu firm. Na początkowym etapie rozwoju firmy hi−tech, dążąc do minimalizacji kosztów, mogą realizować samodzielnie badania przemysłowe i prace rozwojowe, ale potem współpraca z zespołami naukowymi z uczelni i instytutów naukowych jest jedynym rozwiązaniem, które może zapewnić dalszy rozwój.

W kraju powstała niedawno Polska Izba Gospodarcza Zaawansowanych Technologii. Celem działalności izby jest stymulacja rozwoju przedsiębiorczości opartej na wiedzy oraz likwidacja barier prawnych, finansowych i środowiskowych w tym zakresie, a jednym z zadań jest promocja przedsiębiorczości akademickiej. Pasywny model relacji nauka – biznes jest jedną z wielu barier rozwoju tej przedsiębiorczości. Mam nadzieję, że działalność izby przyczyni się do likwidacji barier rozwoju polskiego sektora hi−tech oraz redukcji zacofania technologicznego i systemowego naszego kraju względem wysoko rozwiniętych krajów świata.

Prof. dr hab. inż. Krzysztof Chrzanowski, specjalista w dziedzinie metrologii optoelektronicznych urządzeń obrazujących oraz symulacji komputerowej urządzeń obrazujących, twórca polskiej firmy hi−tech Inframet, pracownik Instytutu Optoelektroniki Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, jest członkiem Rady Polskiej Izby Gospodarczej Zaawansowanych Technologii.