Zazdrość i zawiść

Henryk Grabowski


Takie słowa, jak zazdrość i zawiść mają zwykle pejoratywne zabarwienie. W języku potocznym są używane zamiennie. W słownikach synonimicznych występują jako wyrazy bliskoznaczne. Znaczeniowe różnice między nimi wydają się dość subtelne, z różnych powodów (o czym za chwilę) są one jednak na tyle istotne, że warto je sobie uzmysłowić.

Zazdrościć można komuś czegoś, np. bogactwa, zdrowia, powodzenia. Zawiść jest uczuciem żywionym zawsze wobec kogoś. Zazdrości nie musi towarzyszyć zawiść. Zawiść zawsze idzie w parze z zazdrością. Zazdrość może być chorobliwa, ale nie musi. Zawiść jest chorobą samą w sobie. Charakteryzuje ludzi o wyolbrzymionych aspiracjach i ograniczonych możliwościach. Zazdrość nie zawsze jest uczuciem negatywnym. Może także być pozytywna. Gdy motywuje np. do samodoskonalenia w celu zaspokojenia potrzeby dorównania innym. Zawiść jest zawsze nikczemna. Wynika z potrzeby degradacji, a nawet unicestwienia innych. Zazdrość na ogół nie wpływa na poziom samooceny. Zawiść zwykle współwystępuje z mniej lub bardziej uświadomionym deficytem samoakceptacji.

Wolno zapytać, czy rozpatrywanie różnic między zazdrością a zawiścią może mieć również – oprócz poznawczo−lingwistycznego – jakieś praktyczne znaczenie. Wydaje się, że tak.

Zazdrość jest naturalnym składnikiem stosunków międzyludzkich. Można ją również zaobserwować u zwierząt. Posiadacze kotów lub psów, którym urodziło się dziecko, coś na ten temat wiedzą. Nadmierna zazdrość ma zwykle podłoże neurotyczne. Można jej – przynajmniej częściowo – zapobiegać przez odpowiednie wychowanie lub leczyć na drodze psychoterapii.

Zawiść ma zwykle podłoże psychopatyczne. Jest jednokierunkowa i raczej odporna na leczenie. Jej ofiarami są zwykle ludzie, których autorytet moralny lub intelektualny wielokrotnie przewyższa tych, którzy nie mogą im dorównać. Miernoty moralne i intelektualne szkalują i opluwają zawsze lepszych od siebie. Nigdy odwrotnie. Obserwacja życia społeczno−politycznego w ostatnich latach dostarcza tyle przykładów na potwierdzenie tej tezy, że ich przytaczanie urągałoby ludzkiej inteligencji.

Wnioski praktyczne, jakie z rozważań tych wynikają, wydają się dość oczywiste. Ludzi zazdrosnych można zrozumieć, nawet tolerować, a czasami również im współczuć. Zawistnych zawsze należy demaskować, a także – z wyjątkiem niezrównoważonych psychicznie – napiętnować.