Zarzewie konfliktu

Odpowiedź Panu dr. Zygmuntowi Trzasce−Durskiemu Krzysztof Arczewski


15 marca 2004 roku przedłożyłem pismo ówczesnemu Prorektorowi ds. nauki prof. dr. hab. inż. Piotrowi Wolańskiemu, w którym zwróciłem uwagę na opublikowanie w Oficynie Wydawniczej Politechniki Warszawskiej książki Elżbiety Jarzębowskiej Mechanika analityczna. Podręcznik ten zawiera liczne błędy, a przy tym w 90 proc. jest kompilacją książek, z których wiele nie zostało nawet umieszczonych w spisie literatury, co udokumentowałem w dwóch załącznikach. Moja prośba skierowana do Prorektora o wyjaśnienie, jak doszło „do opublikowania podręcznika, który zawiera więcej błędów niż stron”, pozostała bez odpowiedzi. Ale pociągnęła za sobą skutki. Otóż Autorka podręcznika, po zapoznaniu się z moim pismem, zareagowała oskarżeniem mnie i dr. hab. R. Marońskiego o mobbing i szykanowanie.

Te zarzuty są próbą zmiany płaszczyzny sporu z merytorycznej (istnieje dowód niekompetencji i plagiatorstwa w postaci książki) na obyczajową, opartą na jednostronnym pomówieniu. Oskarżenia te zostały uznane za bezpodstawne przez trzy komisje, które od 2004 r. podejmowały próby rozstrzygnięcia konfliktowej sprawy.

Przyjmuję, że wobec używania wyłącznie liczby mnogiej, list Pana przedstawia uzgodnione stanowisko Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”.

O mentalności Kalego

W preambule Pan Przewodniczący gani Autora artykułu za rzekomą nierzetelność, pisząc, że Jego artykuł „oparty jest na relacjach jednej osoby” – Krzysztofa Arczewskiego. Jest to nieprawda, ale zapewne dr Wroński sam zajmie stanowisko w tej sprawie. Wiem natomiast, że Pan Przewodniczący, formułując potężną listę oskarżeń, nie zadał sobie trudu, aby porozmawiać ze mną, prof. R. Marońskim, a także Dziekanem Wydziału MEiL, który dobrze zna sprawę. Jak więc Pan wypełnił wymóg rzetelności, którym szermuje?

O meritum

W mojej odpowiedzi ustosunkuję się wyłącznie do oskarżeń skierowanych pod moim adresem. Na podstawie własnego domniemania na temat procedur obowiązujących w PW wysnuł Pan wniosek, jakobym ja, przed 2002 r. kierownik Zakładu Mechaniki, aprobował wydanie skryptu Mechanika analityczna na podstawie gotowego maszynopisu. Zgoda na wejście do planu wydawniczego jest wyrazem dobrej woli i wiary w rzetelność Autora osób aprobujących możliwość wydania skryptu. Nie kontrolują oni zawartości maszynopisu. Co więcej, gdyby zadał Pan sobie trud zweryfikowania swej wiary w procedury, to dowiedziałby się Pan, że podręcznik wydano mimo złej pierwszej opinii autorytetu w zakresie mechaniki teoretycznej, prof. Bogdana Skalmierskiego i nader krytycznej prof. Andrzeja Tylikowskiego. Jak więc doszło do wydania dzieła? O to właśnie m.in. pytałem w piśmie do prorektora Wolańskiego: „jak to możliwe, aby taka pozycja mogła być wydana w Politechnice Warszawskiej – uczelni o ogromnych tradycjach i osiągnięciach”. Dzisiaj wiem, że było to ominięcie nie pierwsze i nie ostatnie w wykonaniu dr E. Jarzębowskiej. Ostatnie to wydanie pracy habilitacyjnej w Ziemi Włoskiej, jakby nie można było opublikować pracy w normalnym trybie, np. w OW PW, po standardowych recenzjach wydawniczych.

Pyta Pan: skąd się wzięło to nagłe oburzenie Profesora na „nierzetelność” dr Jarzębowskiej? Odpowiadam. Nie nagłe, lecz po uważnym przejrzeniu wydanego w 2003 r. dzieła, a także w obliczu jego zawartości. Na tyle uważnym, że w pierwszych czterech rozdziałach, liczących 139 stron, tylko co do 15 nie udało mi się ustalić źródła ich pochodzenia. Pozostałe 124 strony, czyli około 90 proc. tekstu, to plagiatorskie „zapożyczenia” z podręczników i monografii wydanych po polsku lub angielsku. Najdłuższe z nich liczą: 34 [T&R], 26 [K&L] i 25 [G], krótsze zaś 11 [L], 5 [G&F], 5 [N] stron (wykaz skrótów na końcu pisma). Większość książek, z których te cytaty pochodzą, została dyskretnie przez Autorkę pominięta w bibliografii. Wszak nie owe zapożyczenia, lecz liczba i poziom błędów były pierwszą przyczyną skierowania pytania do Prorektora wówczas odpowiedzialnego za wydawnictwa.

Po wnikliwym zapoznaniu się z dziełem nic Pan nie zauważył poza fasadą (o czym wkrótce), więc aby uświadomić Panu, na jakim poziomie są błędy, posłużę się przykładem z dziedziny lepiej Panu znanej. Jak by Pan zareagował, widząc w podręczniku taki wzór na pracę prądu: W = Uit + kQl, gdzie w pierwszym składniku symbole są powszechnie znane, a w drugim: k – stała mianowana, Q – ładunek, a l – długość przewodu? Osobliwe, prawda? A teraz proszę zajrzeć na str. 73 i zobaczy Pan wzór na pracę mechaniczną podobnej klasy. Przykładów tego rodzaju błędów wyliczyłem w Załączniku nr 1 do pisma do Rektora z 15.03.2004 r. kilkanaście. W istocie jest ich dużo więcej.

W kolejnym akapicie próbuje Pan epatować wyliczanką nazwisk (zresztą jedno, d’Alembert, podane z błędem) związanych z tytułami podrozdziałów, równań czy metod. Otóż to jest fasada, a za nią niezliczone błędy, niekonsekwencje i terminologiczne kurioza. Zwłaszcza niekonsekwencje wynikające z kompilowania tekstu z różnych źródeł, co doprowadza po wielekroć do farsy. Oczekuje Pan przykładów – bardzo proszę. Na str. 51 rozważane są tzw. sanie Carathéodry’ego−Czapłygina, dla których najprostsza sprawa – poprawne wprowadzenie układu współrzędnych uogólnionych – okazała się zbyt trudna dla dr Jarzębowskiej. A jak jest poprawnie, można sprawdzić na str. 82 podręcznika [G], z którego ten fragment dr Jarzębowska przepisała. W rozdziale Zasada Jacobiego (str. 118−121) trzy poważne błędy i dwie niekonsekwencje. Prawidłowe wyprowadzenie i rysunek można znaleźć tam, skąd ten fragment został splagiatowany: [T&R], str. 177−180 i [G], str. 136, 139−140. Ale, żeby to robić poprawnie, nie można wprowadzać własnych oznaczeń i skrótów (uczynionych wyłącznie dla kamuflażu), bo można się pogubić. I to ma miejsce na str. 118−121 dzieła.

Jestem podobnego zdania, jak Pan – w podręczniku akademickim trzeba przekazywać znane skądinąd wzory, twierdzenia etc. Pod jednym wszakże warunkiem: że będą one rzetelne i bezbłędne, a identyczne fragmenty tekstu zasygnalizowane z powołaniem na źródło. A jak to wygląda w dziele dr Jarzębowskiej? W dolnej części str. 37 jest skopiowany wywód ze str. 156 [N]. Autorka pisze: „Jeżeli początki układów (x, y, z) i (???????) pokrywają się (rys.1.10)...”. Gdzie jest układ (???????)? A może domyśli się Pan, co przedstawia elipsa na rys. 1.10 oraz co oznacza symbol u (u x s”), stojący przy wektorze ON? Jeśli będzie miał Pan problem ze zrozumieniem (jak każdy człowiek znający zasady działań na wektorach), to proszę zajrzeć do źródła – [N] str. 158, rys. 6.3 i 6.5. Na 1/2 strony „dzieła” 3 błędy. Wena twórcza Pani Doktor zaowocowała daleko bardziej kompromitującymi błędami.

Oto na samym wstępie (str. 10) czytamy: „Dlatego „deus intellectualis” był podłożem dociekań filozoficznych Leibnitza i Spinozy. Chociaż w pracach Leibnitza dostrzega się silne tendencje teologiczne, to...”. Prawda jakież to mądre? Ale co jest pomysłem Autorki? Sięgamy do [L], str. XXII i tam stoi: „Thus „deus intellectualis” was the basic theme of the philosophy of Leibnitz, no less than that of Spinoza. At the same time Leibnitz had strong teleological tendencies…”. Otóż cywilizacja europejska rozróżnia dwa pojęcia: teologiczny (z gr. theós) oraz teleologiczny (z gr. téleos), ale dla niektórych osób owo rozróżnienie jest poza zasięgiem ich intelektu.

Już na następnej stronie pojawia się „zasada ogólnej względności”. Czy Pan zna takie pojęcie? A nieopodal czytamy o prawie Newtona: „Prawo to zostało sformułowane przy założeniu ruchu punktu w ziemskim polu grawitacyjnym, a więc ma także zastosowanie do ruchu planet wokół Słońca.” Czyżby? Tu zdumienie może ogarnąć przeciętnego licealistę wobec logiki tego zdania. Sięgamy więc do źródła [L], str. 3 i tam czytamy: „It was deduced from the motion of a particle in the field of’gravity on the earth and was then applied to the motion of planets under the action of the sun” – tu jest wszystko jasne. Jestem zdania, że kompilując teksty wymagające pewnego wykształcenia, trzeba do nich intelektualnie dorosnąć. W przeciwnym razie wychodzi qui pro quo. Tego typu błędów jest w dziele kilkadziesiąt. Przez to jest ono pośmiewiskiem nie tylko dla ekspertów, ale dla studentów także.

Teraz powiem coś więcej niż w inkryminowanym piśmie do Prorektora. Nierzetelność naukowa dr Jarzębowskiej nie polega wyłącznie na plagiatorstwie, popełnieniu błędów, niekonsekwencji i wprowadzeniu dziwolągów terminologicznych. Te sprawy można wytłumaczyć stanem wiedzy i świadomości Autorki. W książce wszak można znaleźć miejsca celowego wprowadzania czytelnika w błąd. Na str. 51 czytamy: „W pracy [13] zaproponowano, aby grupę więzów niebędących więzami materialnymi, a opisującymi dodatkowe wymagania nałożone na ruch układu, nazwać więzami programowymi.” Praca [13] jest autorstwa dr Jarzębowskiej. A prawda jest taka, że w wydanym w 1971 r. podręczniku [G] na str. 61 jest użyte to pojęcie i podane źródło jego pochodzenia. Przykład inny ze str. 109. Czytamy: „Zasadę prac przygotowanych wyprowadziliśmy, korzystając z...”. Nieprawda, ta zasada została tylko sformułowana. Na str. 19−20 do tekstu pochodzącego z [G], str. 44, dodane zostały dwa słowa: „lub nieliniowymi”, mające sugerować rozszerzenie rozważań przez Autorkę. Wzór (1.2.1) następujący po tym zdaniu przedstawia tylko liniową kombinację prędkości. Tak oto z „popraweczki” względem oryginału wyszła, w wyniku nierzetelności dr Jarzębowskiej, „pogorszeczka” w dziele. Tego rodzaju błędy liczyć można na pęczki.

Himalaje nieroztropności

Ostatni akapit części A Pańskiego listu to „Himalaje nieroztropności”. Po pierwsze, pisze Pan o oskarżycielskim piśmie. To jest pismo drobiazgowo udokumentowane i wyrażające troskę o dobre imię uczelni i środowiska nauczycieli akademickich w obliczu błędów w procesie wydawniczym. Po drugie, przedstawia Pan swoje credo, pisząc: „trudno uwierzyć, żeby... dydaktyk mógł popełnić kilkaset błędów”. Otóż ja nie kieruję się fałszywą wiarą, ale wiedzą. Błędów i niekonsekwencji wynikających z kompilowania jest ponad 200. Dla przykładu, w dolnej części str. 27 jest 9 błędów. To, jak powinno być, znajdzie Pan w [K&L], str. 46−47. Po trzecie, sugeruje Pan, że błędy są „edytorskie”. W przeciwieństwie do Pana, ja oglądałem maszynopis, jak też czytałem recenzję prof. Skalmierskiego w roku 2004 w Oficynie Wydawniczej. Wszystkie błędy to błędy autorskie, a nie edytorskie. Nie jest ładnie z Pana strony obarczać winą szanowane i skrupulatne Panie redaktorki z OW PW. Po czwarte, nie jest rzetelne budować figurę erystyczną na fałszywej przesłance (nie po raz pierwszy zresztą). Przecież mógł Pan sprawdzić pytając mnie, czy oglądałem maszynopis. Po piąte, za jakie grzechy mam Autorce przedstawiać listę błędów? Gdy tylko zapoznała się z dwoma załącznikami – pierwszym z listą 11 przykładowych błędów i drugim z listą 16 niekonsekwencji, miast zabrać się za ich poprawianie, oskarżyła nie tylko mnie, ale też dr. hab. R. Marońskiego o mobbing. Czy wyobraża Pan sobie, co mogłoby się stać, gdybym wskazał np. pierwszą setkę błędów? Poza tym, czy ja jestem winien powstania stosu błędów? Może to Autorka posprzątałaby po sobie? Po szóste, nieprawdziwe są wszystkie zarzuty zawarte w ostatnim zdaniu części A Pana listu.

Wszystkie zarzuty postawione mi w części C są też nieprawdziwe. Z każdym z nich mógłbym się rozprawić równie łatwo jak z tymi z części A. Jako przykład podam, że jako kierownik egzaminu wymagam i oczekuję od wszystkich pracowników powołanych do obsługi danego egzaminu rozwiązania zadań egzaminacyjnych. Na egzaminie z 24.06.2004 r. nie dopełniła tego obowiązku jedynie dr Jarzębowska spośród trzech adiunktów zaangażowanych do obsługi. A powód był prozaiczny – dr Jarzębowska nie potrafiła rozwiązać zadania ze sterowania, co udało się kilku studentom biorącym udział w tym egzaminie. Tak jak nie potrafiła udzielić merytorycznej odpowiedzi na pytania z zakresu sterowania w czasie seminarium na Wydziale SiMR z 5.12.2007 r.

A co do wypowiedzi prof. Styczka oczekuję dowodów. Tym bardziej, że inkryminowane zadanie należy do elementarnych w zakresie teorii sterowania.

Konkluzja

List Pana zawiera wystarczającą liczbę dowodów, że zawartość i „walory” podręcznika Mechanika analityczna znane są Panu w stopniu umiarkowanym. Dziwi także Pańskie przekonanie o zaistnieniu mobbingu, zwłaszcza w świetle końcowych wniosków komisji pod przewodnictwem prof. Masłyk−Musiał, cytuję: „Relacje między dr Jarzębowską, profesorem Arczewskim i dr. Marońskim nie dają się opisać w kategoriach mobbingu...”. Wnioski te podpisali przedstawiciele obu związków zawodowych.

Panie Przewodniczący KZ NSZZ „Solidarność”, solidaryzował się Pan z naukową nieuczciwością oraz (tu użyję celowo eufemizmu) nieroztropnością. Sam dał Pan popis nieuczciwości. Z lekkością motyla i wdziękiem hipopotama oskarżył Pan mnie i dwóch innych ludzi o liczne podłości. Czy choć raz poprosił Pan o opinię oskarżanych? Nie! Człowiek honoru wiedziałby, co dalej robić. Ciekawe, co zrobi Pan?

Z ograniczonym szacunkiem

prof. dr hab. Krzysztof Arczewski,dyrektor Instytutu Techniki Lotniczeji Mechaniki Stosowanej Politechniki Warszawskiej.

Lista użytych skrótów [G] = R. Gutowski, Mechanika analityczna, PWN, Warszawa, 1971. [G&F] = I.M. Gelefand, S.W. Fomin, Rachunek wariacyjny, PWN, Warszawa, 1979. [K&L] = T.R. Kane, D.A. Levinson, Dynamics: Theory and Applications, McGraw−Hill, N. York, 1985. [L] = C. Lanczos, The Variational Principles of Mechanics, Univ. of Toronto Press, Toronto, 1962. [N] = P.E. Nikravesh, Computer−Aided Analysis of Mechanical Systems, Prentice−Hall, 1988. [T&R] = B. Tabarrok, F.P.J. Rimrott, Variational Methods and Complementary Formulations in Dynamics, Kluwer Academic Publishers, Dordrecht, 1994.