Odpowiadam merytorycznie

dr med. Marek Wroński


Pomijam liczne inwektywy dr. Zygmunta Trzaski−Durskiego pod moim adresem i odpowiadam merytorycznie. Autorka książki Mechanika analityczna złamała dobre obyczaje akademickie i łatwo to ustalić. Listem poleconym posłałem na adres Komisji Zakładowej konkordancję zapożyczeń. Fakty to więcej niż tysiąc słów. Recenzje habilitacyjne, jak również te w przewodach profesorskich – po zakończeniu postępowania nie są tajne.

Artykuł napisałem na podstawie kilkunastu dokumentów udostępnionych przez różne osoby. Dr Jarzębowska nie zgodziła się zaszczycić mnie rozmową. „Milczenie recenzenta” ostrzem krytyki zwrócone jest przede wszystkim w stronę prof. Andrzeja Tylikowskiego oraz w stronę władz rektorskich Politechniki Warszawskiej. Prof. Tylikowski, jako recenzent, przepuścił tę pracę. Prof. Tylikowski jest wybitnym uczonym, promotorem w kilkunastu przewodach doktorskich, recenzentem ponad 70 doktoratów, około 25 habilitacji i ponad 20 przewodów profesorskich. Ma duży prestiż naukowy w kraju i za granicą, w bezpośrednim kontakcie jest uroczym i towarzyskim człowiekiem. Po udowodnieniu przez prof. Krzysztofa Arczewskiego, że Mechanika analityczna Elżbiety Jarzębowskiej to plagiatowa kompilacja, nie miał jednak odwagi – przez sporządzenie drugiej recenzji – przyznać, iż popełnił błąd.

W lutowym numerze (2/2008) „Gazety Politechniki”, miesięcznika Politechniki Rzeszowskiej, ukazała się recenzja książki−skryptu Mechanika analityczna pod tytułem Casus Jarzębowska, pióra prof. dr. hab. Ludomira M. Laudańskiego. Na dwóch stronach tekstu znalazłem m.in. taką opinię o tym dziele: „Staje się bowiem ewidentne, że mamy przed sobą zawstydzającą manifestację zadufania lub ignorancji połączoną z zadziwiającym wyobcowaniem Autorki ze środowiska mechaniki!” Prof. Laudański, sam będąc wieloletnim wykładowcą mechaniki, recenzję kończy następująco: „Trudno byłoby znaleźć osobę, która podjęłaby się poprawy jej niezliczonych – bez przesady – błędów, potknięć, niedbalstwa, jak i niedostatków czysto językowych. Bo i po co? Czyż strona tytułowa jej pracy nie zasługuje na frazę z Dantego: „Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie”? Who has done it, czyli kto zawinił?! – chciałoby się krzyknąć. Jeżeli jednak przyjmiemy, że nie można być i oskarżycielem, i sędzią, pytanie: w jaki sposób wyszło z druku w wiodącym wydawnictwie dzieło, które mogłoby ujrzeć światło dnia jedynie na własny koszt autora w jednym z tych niezliczonych krajowych wydawnictw określanych barwnym mianem Krzak? – pozostawimy to all to whom it may concern.

Na pozostałe zarzuty dr. Trzaski−Durskiego odpowiadają bezpośrednio zainteresowani.

dr med. Marek Wroński