O nierówności sił
Od lat z zainteresowaniem czytamy artykuły dr. M. Wrońskiego o nierzetelności w nauce i o stosunkach panujących w środowiskach naukowych i akademickich, jakie w dużej mierze odziedziczyliśmy po PRL. Uważaliśmy, że dr Wroński swoimi pracami wypełnia szlachetną misję w dziedzinie ujawniania prawdy. Jednakże pełnienie misji nie może być poszukiwaniem sensacji za wszelką cenę, zwłaszcza tam, gdzie ich nie ma. A to właśnie przytrafiło się dr. Wrońskiemu dwukrotnie w sprawach dotyczących Politechniki Warszawskiej.
Przed kilku laty – chyba tylko dla sensacji – dr Wroński usiłował uczynić oszusta i aferzystę z Karola Caroll Porczyńskiego, doktora honoris causa PW. Jednak po zapoznaniu się z dokumentami posiadanymi przez Politechnikę dr Wroński zaprzestał stawiania zarzutów nieżyjącemu już wówczas dr Porczyńskiemu.
Wysoce nierzetelny jest również artykuł dr. Wrońskiego Milczenie recenzenta, zamieszczony w tegorocznym kwietniowym numerze „Forum Akademickiego”. Nie bardzo wiadomo, w kogo artykuł jest wymierzony: w recenzenta, w rektorów i prorektora PW, czy w autorkę SKRYPTU dr inż. E. Jarzębowską. Nie wiadomo również, jakiego problemu w istocie artykuł dotyczy: czy recenzji SKRYPTU, czy rzekomego plagiatu, czy przewodu habilitacyjnego dr inż. Elżbiety Jarzębowskiej, adiunkta na Wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa PW.
W tym piśmie bronimy dr inż. Jarzębowskiej przed oskarżającymi ją o różne niecne czyny dwoma profesorami – jej bezpośrednimi zwierzchnikami w Instytucie ITLiMS. Siły są nierówne: dwóch profesorów przeciwko jednej kobiecie−adiunktowi. Mamy niepłonną nadzieję, że „Forum Akademickie”, w imię dobrych zwyczajów akademickich, pismo nasze opublikuje w całości na swoich łamach.
Artykuł dr. Wrońskiego jest i nierzetelny, bowiem oparty na relacjach tylko jednej osoby, i tendencyjny – napisany jest bowiem w interesie tej właśnie osoby i ma za wszelką cenę zaszkodzić w rozwoju naukowym – drugiej. Tą „jedną osobą” jest prof. dr hab. Krzysztof Arczewski, dyrektor Instytutu Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej Wydziału MEiL PW, a „drugą” – dr inż. E. Jarzębowska, adiunkt w tym Instytucie, ceniony już dziś w świecie naukowiec.
Naszą obronę dr Jarzębowskiej dzielimy na trzy części: sprawę rzekomego plagiatu, sprawę przewodu habilitacyjnego i sprawę mobbingu stosowanego wobec Niej przez Jej zwierzchników.
Sprawa rzekomego plagiatu
Zastanówmy się najpierw, czym jest wydana w roku 2003 (!) przez Oficynę Wydawniczą PW Mechanika analityczna dr inż. E. Jarzębowskiej: książką, skryptem, podręcznikiem akademickim, monografią? Nie istnieje kategoria „skrypt−książka”, jak to pisze dr Wroński w ślad za prof. Arczewskim. Każdy skrypt jest bowiem książką, ale nie każda książka jest skryptem. Mechanika analityczna jest skryptem uczelnianym przeznaczonym dla studentów. W naszych polskich warunkach istnieje zasadnicza różnica pomiędzy skryptem a podręcznikiem akademickim: skrypt, wydawany na koszt uczelni, wymaga opinii jednego (zwykle z danej uczelni) recenzenta; natomiast podręcznik podlega opiniowaniu przez dwóch recenzentów, najczęściej spoza macierzystej uczelni autora i zwykle jest dotowany przez ministerstwo.
Szkoda, że dr Wroński nie zapoznał się z procedurami obowiązującymi w naszej Uczelni przy wydawaniu przez Oficynę Wydawniczą skryptów i podręczników. Jeśli wykładowca danego przedmiotu napisze dla studentów skrypt do swojego wykładu, to jego wydanie muszą zaaprobować: kierownik zakładu, dyrektor instytutu, dziekan wydziału, a wydział wstawia propozycję wydania skryptu do swego planu wydawniczego.
Cykl wydawniczy trwa zwykle od roku do przeszło dwóch lat. Tak więc zgoda Zakładu i Wydziału na druk skryptu dr Jarzębowskiej (wydany w roku 2003) musiała zapaść przed rokiem 2002. W tym czasie Kierownikiem Zakładu Machaniki w ITLiMS był prof. K. Arczewski. Czy prof. Arczewski, który 30 października 2002 r. dydaktykę prowadzoną przez dr Jarzębowską ocenił „pozytywnie”, a Jej „działalność publikacyjną” jako „zdecydowanie pozytywną” (dane z arkusza oceny pracownika), nie wiedział, jaki skrypt powstaje w Jego Zakładzie i pod czym się podpisuje? Dwa lata później ten sam prof. Arczewski, już jako dyrektor Instytutu, występuje do prorektora PW z oskarżeniem dr Jarzębowskiej o popełnienie przez Nią plagiatu w skrypcie Mechanika analityczna. Skąd się wzięło to nagłe oburzenie Profesora na „nierzetelność” dr Jarzębowskiej? Czy stąd, że w 2003 roku wyszło na jaw, iż dr Jarzębowska ma prawie ukończoną rozprawę habilitacyjną i to zaczęło komuś przeszkadzać w Instytucie czy w Zakładzie?
Mamy pytanie, czy dr Wroński miał w ręku skrypt Mechanika analityczna i zauważył tam takie podrozdziały jak: Zasada D’Alamberta, Zasada Gaussa, Zasada Hamiltona, Zasada Jacobiego, Równania Lagrange’a, Równania Hamiltona, Równania Hamiltona−Jacobiego, Równania Kane’a, Równania Maggiego, Równania Appella−Gibbsa, Równania Boltzmanna−Hamela, a w rozdziałach zauważył może akapity o kwaternionach, współrzędnych uogólnionych, współrzędnych punktu odniesienia, współrzędnych Denavita−Hartenberga, współrzędnych naturalnych, saniach Caratheodory’ego−Czapłygina, rachunku wariacyjnym itd., itp.
Czy dr Jarzębowska napisała w tym skrypcie, że sama to wszystko wymyśliła? Nie ma możliwości, by przedstawiając podstawy jakiejkolwiek istniejącej już dziedziny nauki nie podawać twierdzeń, równań czy wzorów w postaci, którą ktoś, kiedyś przed nami sformułował! Każdy skrypt do podstawowych wykładów jest zawsze pewną kompilacją (nieraz nawet „na granicy plagiatu”!) prac naszych poprzedników z dodatkiem przemyśleń wykładowcy.
Rację miał dr W. Nosek, rzecznik dyscyplinarny PW, który nie podejmując sprawy o plagiat, napisał w swoim orzeczeniu: „odkrycia, idee, procedury, metody i zasady oraz koncepcje matematyczne nie są objęte ochroną prawną, więc nie można stawiać autorce skryptu zarzutu, że relacjonowała idee czy metody różnych autorów”.
Prof. Arczewski w oskarżycielskim piśmie do prof. P. Wolańskiego, prorektora, pisze, że w skrypcie dr Jarzębowskiej znajduje się kilkaset (!) błędów. Sam w tym piśmie przytacza ich kilkanaście, z czego spora cześć to błędy edytorskie. Trudno uwierzyć, że na 200 stronach skryptu doświadczony naukowiec i dydaktyk może popełnić kilkaset błędów (po kilka na każdej stronie?). A prof. Arczewski uporczywie odmawia przedstawienia autorce listy tych błędów. Może błędy pojawiły się podczas druku? Bardzo łatwo mógł to prof. Arczewski sprawdzić, korzystając z oryginalnego materiału złożonego przez autorkę w Oficynie, ale łatwiej jest z profesorskich wyżyn oskarżyć podwładnego o plagiat. Stwierdzenie prof. Arczewskiego o „kilkuset błędach” zaczęło stanowić istotny „instrument”, którym zaczęto mierzyć wszelkie poczynania dr Jarzębowskiej. Ubieganie się o urlop habilitacyjny, o dofinansowanie wyjazdu na konferencję czy wpisanie dorocznej oceny do Jej teczki oceny kadry było podsumowywane stwierdzeniem, że „w skrypcie jest kilkaset błędów”.
Sprawa przewodu habilitacyjnego
Niezrozumiałe dla nas jest, dlaczego dr Wroński do sprawy rzekomego plagiatu dołączył sprawę przewodu habilitacyjnego dr Jarzębowskiej. Czy dlatego, że jest oburzony tym, że może dojść do habilitowania „takiej” osoby, czy też by pomóc utrącić tę habilitację, przedstawiając w bardzo złym świetle dr Jarzębowską?
Szkoda, że przed napisaniem artykułu dr Wroński nie zapoznał się z obowiązującą w Polsce Ustawą o stopniach i tytule naukowym. Nie zadawałby wtedy niepotrzebnych pytań i mógłby ustrzec się pomyłek i złośliwych komentarzy. Pragniemy uświadomić dr Wrońskiego, że:
1) Adiunkt jest zobowiązany do przygotowania rozprawy habilitacyjnej w terminie zapisanym w Statucie Uczelni, ale nigdzie nie jest zapisane, że przewód habilitacyjny musi być otwarty i przeprowadzony na macierzystym wydziale tego adiunkta.
2) Nigdzie nie jest zapisane, że monografia „habilitacyjna” musi być wydana przez wydawnictwo uczelniane. Można ją wydrukować własnym sumptem, w dowolnej drukarni i w odpowiednim nakładzie; zbędni są wówczas „recenzenci wydawniczy”. Monografii może też w ogóle nie być – do przeprowadzenia przewodu habilitacyjnego wystarcza bowiem „jednotematyczny cykl publikacji”.
3) W przeciwieństwie do rozprawy doktorskiej, która musi być wyłożona do wglądu dla każdego w bibliotece wydziału czy uczelni i której obrona jest publiczna, a recenzje są jawne, kolokwium habilitacyjne odbywa się tylko w obecności rady wydziału i recenzentów (ewentualnie zaproszonych gości), recenzje są tajne, a sama monografia nie musi być upubliczniona (bo może jej nie być) i „dostępna w krajowych księgarniach” (!).
4) Dr Jarzębowska nie otrzymała 1,5−rocznego urlopu habilitacyjnego, który „spędziła w USA, a koszty podróży zostały pokryte przez uczelnię”. Dr Jarzębowska wygrała natomiast konkurs na stypendium naukowe w USA i została do USA skierowana przez Uczelnię; dlatego uczelnia pokryła koszty podróży. W trakcie trzyletniego pobytu w USA dr Jarzębowska była na urlopie bezpłatnym.
5) Dr Wroński „wydziwia”, że monografia habilitacyjna dr Jarzębowskiej została na „prośbę autora” wydana we Włoszech, w wydawnictwie komercyjnym. Ustawa nie zabrania wydania monografii za własne pieniądze w wydawnictwie komercyjnym. Dr Jarzębowska zleciła wydanie monografii włoskiemu wydawnictwu zajmującemu się wydawaniem książek i czasopism naukowych, bo została do tego zmuszona z powodów, które opisujemy w części trzeciej. Monografię tę, w odpowiedniej liczbie egzemplarzy, dr Jarzębowska złożyła na ręce prof. J. Bajkowskiego, dziekana Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych PW. Na jej podstawie ma być przeprowadzony na tym Wydziale przewód habilitacyjny dr Jarzębowskiej.
Ciekawe, dlaczego Wydział MEiL nie mógł dla siebie zakupić tej monografii, a uczynił to z łatwością Wydział SiMR?
Sprawa mobbingu
Gdyby dr Wroński nie poprzestał jedynie na słowach profesorów K. Arczewskiego i R. Marońskiego (obecnego Kierownika Zakładu Mechaniki w ITLiMS), posądzanych o stosowanie mobbingu w stosunku do dr Jarzębowskiej, a twierdzących, że żadnego mobbingu nie ma i porozmawiał np. z przedstawicielami związków zawodowych biorących udział w ostatniej komisji, gdyby dr Wroński zapoznał się ze wszystkimi dokumentami, jakie powstały w ciągu ostatnich 5 lat w sprawie mobbingu wobec dr Jarzębowskiej, to zapewne sam też zmieniłby zdanie. My uważamy, że mobbing, psychiczne wyniszczanie pracownika, jest stosowany wobec dr Jarzębowskiej. Bo czyż nie jest mobbingiem:
• wystawianie przez dr. hab. Marońskiego w „arkuszu ocen pracownika” ogólnej oceny negatywnej, przy równoczesnym umieszczaniu tego pracownika na pierwszym miejscu, lub na jednym z pierwszych miejsc, pod względem liczby i jakości publikacji – już nawet nie w Zakładzie, lecz w Instytucie (Przy tej okazji dr hab. Maroński twierdzi, że „ocena parametryczna” nie jest „oceną merytoryczną”. Można by tu zapytać – to w jakim celu w ITLiMS stosuje się „parametryzację” ocen.);
• odebranie dr Jarzębowskiej wykładów w języku angielskim (które zapoczątkowała w Instytucie) na podstawie wspomnianego „instrumentu” o „kilkuset błędach” w SKRYPCIE;
• bezprawne zawieszenie dr Jarzębowskiej w „czynnościach dydaktycznych” przez dziekana Wydziału (zgodnie z ustawą zawiesić nauczyciela akademickiego w czynnościach mogą jedynie rektor lub minister);
• informowanie studentów dr Jarzębowskiej o tym, że źle ich uczy;
• zarzucanie dr Jarzębowskiej „nadmiernej aktywności wydawniczej” (?!);
• zmuszanie dr Jarzębowskiej (przez prof. Marońskiego) do uczestnictwa w egzaminach prowadzonych przez skonfliktowanego z Nią prof. Arczewskiego?
• zmuszanie dr Jarzębowskiej przez prof. Arczewskiego do rozwiązywania zadań danych przez Niego studentom na egzaminie. (Zadanie, które miała rozwiązać dr Jarzębowska było źle sformułowane, co potwierdził prof. Styczek, przewodniczący jednej z komisji badającej sprawę konfliktu pomiędzy dr Jarzębowską a Jej przełożonymi.);
• zmuszanie dr Jarzębowskiej do przeprowadzenia w Zakładzie seminarium w sytuacji, gdy w Zakładzie żadnych systematycznych seminariów innych pracowników nie ma;
• żądanie od dr Jarzębowskiej poprawienia tzw. preskryptów, które napisała dla studentów uczęszczających na prowadzone przez Nią wykłady z mechaniki w języku angielskim, w sytuacji gdy już tych wykładów nie prowadzi (Komu i do czego są potrzebne te preskrypty, będące własnością dr Jarzębowskiej?);
• systematyczne utrudnianie dr Jarzębowskiej uczestniczenia w konferencjach międzynarodowych, nawet w sytuacji, gdy miała wygłosić zaproszony referat, poprzez odmowę udzielenia zgody na wyjazd służbowy czy odmowę dofinansowania opłaty konferencyjnej lub stawianie warunków przez kierownika Zakładu, że dostanie zgodę na wyjazd służbowy, jeśli weźmie udział w obsłudze egzaminu prowadzonego przez prof. Arczewskiego?
Podsumowując, uważamy, że artykuł dr. Wrońskiego, zamiast trafić do rubryki pod tytułem „Co z tą uczciwością?”, nadaje się najpierw do zweryfikowania właśnie pod kątem uczciwości i rzetelności zawartych w nim informacji i intencji. Artykuł w kształcie, w jakim został opublikowany, jest niestety, naszym zdaniem, kompromitujący dla dziennikarza.
dr Zygmunt Trzaska Durski
przewodniczący Komisji Zakładowej
NSZZ „Solidarność”
w Politechnice Warszawskiej
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.