Naruszenie równowagi

czyli NSZZ „Solidarność” przeciwko zasadom rzetelności naukowej Ryszard Maroński


Po zapoznaniu się z artykułem dr. Marka Wrońskiego Milczenie recenzenta, zamieszczonym na łamach „FA” oraz stanowiskiem Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Politechniki Warszawskiej, reprezentowanej przez jej przewodniczącego dr. Zygmunta Trzaskę−Durskiego, zdecydowałem się zabrać głos w sprawie. Stanowisko Komisji zawiera bowiem stwierdzenia nieprawdziwe i narusza moje dobra osobiste. Prezentowana tu moja opinia dotyczy jedynie faktów, z którymi zetknąłem się jako kierownik Zakładu Mechaniki. Bohaterka artykułu jest bowiem pracownicą tego zakładu. Sprawa jest jednak wielowątkowa i rozwojowa.

nie można osądzić sprawy

Komisja Zakładowa „Solidarności” (dalej Komisja) zarzuca osobom zamieszanym w sprawę naruszenie równości sił. Z jednej strony dwóch profesorów − satyrów, z drugiej kobieta − adiunkt, bezskutecznie usiłująca zamienić swój wybitny dorobek naukowy na habilitację, czym wzbudza zawiść otoczenia. Komisja myli zawody sportowe ze zwalczaniem patologii. Istotnie, w państwie prawa goniony przestępca na mniejsze prawa niż ścigający go policjant. Płeć tu nie ma nic do rzeczy. Równość przysługuje dopiero na sali sądowej w postaci prawa do obrony i interpretacji niejasności na korzyść osoby oskarżonej. Do postępowania przed Komisją Dyscyplinarną Politechniki Warszawskiej (odpowiednikiem sądu) oczywiście nie doszło, gdyż sprawa plagiatu została skutecznie „zamieciona pod dywan”. Publikacja dr. M. Wrońskiego piętnuje zachowania nieetyczne, ale nie jest w stanie zastąpić nieistniejących procedur i niesprawnych organów uczelni. Senacka Komisja Etyki Zawodowej PW nie zajęła stanowiska w sprawie i nie zajmie – z definicji nie zajmuje się bowiem sprawami imiennymi.

Wysoka Komisjo Zakładowa! Celem działalności uczelni jest dociekanie prawdy naukowej i kształcenie młodzieży w duchu tej prawdy. Rzetelność naukowa pozwala na oddzielenie prawdy od nieprawdy. Plagiatorstwo jest rodzajem nierzetelności naukowej, polegającej na przypisywaniu sobie zasług innych badaczy lub tworzeniu takiego wrażenia. I nie ma tu nic do rzeczy, gdzie plagiat popełniono – w skrypcie czy też w książce (tu zresztą chodzi o książkę – podręcznik akademicki, gdyż jej zasięg jest ogólnopolski, przeznaczona jest dla studentów różnych politechnik i nie tylko, oraz trzeba za nią zapłacić 16 zł). Interes studenta, który kupuje podręcznik zawierający, obok zapożyczeń, liczne błędy, umknął Wysokiej Komisji z pola widzenia. Najwyraźniej student nie jest członkiem związku. Nie ma lokalnych mechanik uprawianych przez tego czy innego nauczyciela akademickiego. Student nauczony z jakiegoś podręcznika powinien móc zdać egzamin u osoby niebędącej jego autorem. A tu tak jednak nie jest.

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że dr Elżbieta Jarzębowska nie popełniła plagiatu. Stworzono bowiem sytuację uniemożliwiającą osądzenie sprawy. Pomylono przy tym dwa postępowania: postępowanie dyscyplinarne i natury etycznej. Pochwały Komisji pod adresem rzecznika dyscyplinarnego, dr. W. Noska, uważam za przedwczesne. Dopuścił on bowiem do uchybień formalnych. Osoba stawiająca zarzut (whistleblower) nie została nawet przesłuchana. Nie utrzymano jej nazwiska w tajemnicy do czasu rozstrzygnięcia zarzutów. Nie zadbano o sporządzenie niezależnej ekspertyzy. Definicję plagiatorstwa oraz związane z tym procedury znaleźć można, na przykład, w publikacjach Dobre obyczaje w nauce Komisji Etyki w Nauce przy Prezydium PAN (Warszawa, 1994) i Dobra praktyka badań naukowych. Rekomendacje Zespołu Etyki w Nauce przy Ministrze Nauki (25 maja 2004).

W pracach dr E. Jarzębowskiej znajdują się liczne błędy merytoryczne. I tak, na przykład, w podręczniku „Mechanika Ogólna” autorstwa zainteresowanej i W. Jarzębowskiego, PWN, Warszawa 2000:

Na str. 142 rozwiązanie różniczkowego równania ruchu oscylatora harmonicznego (bez tłumienia) ma charakter aperiodyczny. Na str. 193 tej samej książki rozwiązanie tego samego równania podano poprawnie (jest periodyczne). Nie wywołuje to refleksji Autorów.

Na str. 248 sformułowanie zasady Hamiltona jest błędne. Następnie Autorzy usiłują wyprowadzić równania kanoniczne Hamiltona. Bez skutku. Znowu nie wywołuje to refleksji. Autorzy przerywają bowiem rozważania, by podać równania kanoniczne w prawidłowej postaci konkludując przy tym, że równania te otrzymuje się w prosty sposób.

Na str. 77 w jednym zdaniu pada stwierdzenie Autorów, że wypadkowa pary sił jest równa zeru, co znaczy, że nie ma siły wypadkowej. Jeżeli wypadkowa jest równa zeru, to istnieje, a układ jest w równowadze, co dla pary sił jest oczywistą nieprawdą.

Na str. 295 jest zadanie 17. Autorzy domagają się wyznaczenia przez czytelnika podręcznika prędkości i przyspieszenia pewnego punktu układu, który jako żywo nie może się poruszać.

Błędy te, a jest ich dużo więcej, wynikają z niezrozumienia mechaniki będącej przedmiotem książki. Błędy powtarzane są w innych publikacjach. Niesłusznym jest sprawianie wrażenia, że mechanika (czy to ogólna, czy analityczna) jest czarną magią, a dr Jarzębowska jest kapłanką tej magii. Książka uzyskała pozytywną recenzję i jest wydana przez szanowane wydawnictwo o zasięgu krajowym.

Komisja Zakładowa NSZZ „Solidarność” dalej oskarża różne osoby, w tym mnie, pisząc „uważamy, że mobbing, psychiczne wyniszczanie pracownika, jest stosowany wobec dr Jarzębowskiej”. To poważny zarzut. Skargi dr Jarzębowskiej na mobbing badała jedna komisja dziekańska i dwie Komisje rektorskie. Związek miał swoją przedstawicielkę w osobie pani Grażyny Maciejko, członkini Prezydium Komisji Zakładowej. Niesłusznie oskarżani profesorowie nie mieli obrońców. Zarzuty oddalono, a pani G. Maciejko podpisała się pod wnioskami komisji z 16.01.2007 r. Związek nie zadbał o to, aby zrealizować wnioski komisji, np. o rozdzieleniu zależności służbowej stron. Miał taką możliwość, ale nie pomógł swojej rzekomo mobbowanej członkini. Troska iście faryzejska.

wybitny dorobek czy mistyfikacja?

Rzeczywiście, dwukrotnie wystawiłem ocenę negatywną dr Jarzębowskiej. Zrobiłem to zgodnie z zakresem swoich obowiązków wynikających ze Statutu PW (§ 158, ust. 6 i 7), posługując się „własną wiedzą o wykonywaniu obowiązków przez ocenianą”. Przy ocenie branych jest pod uwagę 7 zakresów działalności. Aktywność publikacyjna jest tylko jednym z nich. Podstawą negatywnych ocen były błędy w podręcznikach, skryptach i preskryptach ocenianej, błędy przenoszone na zajęcia dydaktyczne. Ocena parametryczna, na którą powołuje się Komisja, ma charakter pomocniczy, gdyż nie wynika ze Statutu PW. Od moich ocen dr Jarzębowska dwukrotnie się odwołała, uzyskując dwukrotnie oceny Komisji Odwoławczej „ocena pozytywna z bardzo poważnym (poważnym) zastrzeżeniem”. Przyczyny zastrzeżeń nie zostały przez zainteresowaną usunięte.

Odebranie wykładów dr Jarzębowskiej w języku angielskim z mechaniki analitycznej nie miało miejsca. Wykład „wygasł” na skutek zmian programowych. Ponadto obowiązuje zasada, że wykłady prowadzą przede wszystkim pracownicy samodzielni.

Co do „bezprawnego” zawieszenia dr Jarzębowskiej w jej obowiązkach dydaktycznych na Wydziale MEiL PW przez Dziekana tego wydziału, to byłem obecny w czasie rozmowy Dziekana z radcą prawnym Rektora PW, mec. P. Militzem. Radca udzielił Dziekanowi takiej właśnie porady. Powodem zawieszenia było nieprzychodzenie zainteresowanej na wykłady, których się wcześniej domagała i które na skutek interwencji Rektora i Dziekana jej przydzieliłem. Doszło zatem do ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracownika (Regulamin Pracy PW, § 5, p. 2 i 7). To akurat Komisji Zakładowej nie przeszkadza. Rektor uchylił decyzję Dziekana. Powodem nie było przekroczenie przez Dziekana zakresu jego kompetencji.

Co do informowania studentów, że dr Jarzębowska „źle uczy”, to nie mam takiej wiedzy. Sprawa ma zasięg ogólnokrajowy, więc trudno ją utrzymać w tajemnicy.

Co do zmuszania dr Jarzębowskiej do samodzielnego rozwiązania zadania na egzaminie prowadzonym przez prof. K. Arczewskiego informuję, że obowiązkowi takiemu podlegają wszyscy pracownicy zakładu i ma on charakter rutynowy. Nie może być bowiem tak, że pracownik wystawiający ocenę umie mniej niż oceniany przez niego student. Egzamin był z przedmiotu, który dr Jarzębowska wcześniej prowadziła i do którego napisała książkę. Pani Doktor opuściła egzamin. Nie jest prawdą twierdzenie, że wykonywanie zadań dydaktycznych związane jest z dodatkowymi gratyfikacjami, np. w postaci wyjazdu zagranicznego – wynika z umowy o pracę.

Myli się Wysoka Komisja co do systematycznych seminariów naukowych, które w Zakładzie Mechaniki rzekomo się nie odbywają. Ostatnie odbyły się 29 kwietnia, 6 maja i 13 maja. Dr Jarzębowska swoich prac nie prezentuje, gdyż uważa to za poniżające.

Druk preskryptów do przedmiotów Mechanics I/II został pokryty ze środków instytutu. Nie są one wyłączną własnością zainteresowanej. Czy dziwne jest dbanie o to, żeby studenci byli nauczani z materiałów pozbawionych błędów? To ponownie Komisji nie interesuje. Do prowadzenia wykładów Pani Doktor ostatecznie nie przystąpiła, za co została zawieszona.

Wysoka Komisjo! Zwracam uwagę, że reprezentowanie pojedynczego członka związku przez Komisję Zakładową pozostaje w sprzeczności z Regulaminem Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność” i jest w wyłącznej kompetencji Komisji Koła, a więc organu związku związanego z wydziałem, a nie uczelnią (§ 20, ust. 2 Regulaminu). To samo dotyczy przyjęcia w poczet członków. Pani Doktor wstąpiła do NSZZ „Solidarność” od razu na poziomie Komisji Zakładowej, a nie Koła (znowu § 20, ust. 2 Regulaminu), będąc w ostrym konflikcie z władzami wydziału. Nie stanowiło to istotnej przeszkody.

Gdzie się podziały ideały „Solidarności”? Co na ten temat sądzi Podkomisja Problemowa ds. Etyki Komisji Zakładowej „Solidarności”? Taka podkomisja w związku przecież istnieje. Niby kto lub co ma występować w obronie rzetelności naukowej, jeżeli zasady głoszone w Dekalogu (p. 7, 8 i 10) nie znajdują zrozumienia nawet w związku zawodowym o wyraźnie chrześcijańskich korzeniach? Jakie mamy prawo moralne, my, nauczyciele akademiccy, domagać się od studentów, aby prace dyplomowe były ich autorstwa oraz aby nie ściągali w czasie kolokwiów i egzaminów?

Oczy środowiska naukowego zwrócone są teraz na Radę Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych PW, przed którą toczy się przewód habilitacyjny zainteresowanej. Musi bowiem paść odpowiedź na pytanie – czy mamy do czynienia z wybitnym dorobkiem naukowym o zasięgu światowym, czy z mistyfikacją? Nagromadziło się wiele emocji. Komisja Zakładowa związku wydała już wytyczne. Wobec niepokornych wysuwa oskarżenia o mobbing. Postępowanie jest tajne, a monografia niedostępna dla społeczności naukowej. Nie będą już znane odpowiedzi na pytania cząstkowe. Poznamy końcowy wynik postępowania. Decyzja Rady Wydziału SiMR PW będzie ostateczna.

Dr hab. inż. Ryszard Maroński, prof. ndzw., były członek−założyciel NSZZ „Solidarność” Politechniki Warszawskiej, nr leg. 175. Kierownik Zakładu Mechaniki w Instytucie Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej PW.