Zarządzanie plagiatem

Marek Wroński


Aczkolwiek staram się nie zajmować plagiatami prac magisterskich i licencjackich, uważając, że to absolutny obowiązek uczelni, która nadała nierzetelnie uzyskany dyplom, czasami obserwuję kroki władz dziekańsko−rektorskich, przyglądając się sprawności, z jaką działają. Stąd kilka przypadków postanowiłem PT Czytelnikom przedstawić.

W czerwcu 2004 r. mgr Kazimiera Moszyk złożyła pismo w Politechnice Opolskiej (towarzyszyła mu kopia jej pracy magisterskiej), w którym zawarła zarzut, iż praca magisterska Iwony Sadło Analiza kosztu kredytu na przykładzie wybranych banków, obroniona 14 czerwca 2000 na tamtejszym Wydziale Zarządzania i Inżynierii Produkcji (promotor: dr hab. Krzysztof Malik), może być plagiatem jej pracy Kredyty konsumpcyjne w działalności banku komercyjnego, którą obroniła w 1998 r. na Wydziale Ekonomii Akademii Ekonomicznej w Katowicach.

Dziekanem, kończącym swoją kadencję, była wtedy dr hab. Agata Zagórowska, natomiast nowym dziekanem−elektem, obejmującym funkcję od 1 września 2004, był dr hab. Krzysztof Malik. Z reguły w takich sprawach działa się szybko i zdecydowanie, ale tutaj posiedzenie Wydziałowej Komisji ds. Plagiatu Pracy p. Sadło odbyło się po pół roku – 15 grudnia 2004. Przedstawiono tam opinię dr. Rafała Matwiejczuka z 7 grudnia 2004 oraz opinię prof. dr. hab. Ludwika Habudy z 14 grudnia 2004. Obaj recenzenci jednogłośnie stwierdzili, że praca pani Sadło to w 90 proc. przepisany tekst p. Moszyk i tak to przyjęła komisja.

„Dojrzewanie” sprawy

Od połowy roku 2000, wskutek zmian ustawowych w kodeksie karnym, plagiat jest ściganym na wniosek publiczny przestępstwem, zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 3. Przedawnienie następuje po 5 latach od daty popełnienia tego przestępstwa. W związku z tym rektor bądź dziekan (tzw. organa jednoosobowe uczelni) mają ustawowy obowiązek powiadomienia lokalnej prokuratury, kiedy dowiedzą się o podejrzeniu popełnienia takiego przestępstwa. Rektor Politechniki Opolskiej, prof. Jerzy Skubis, powiadomił prokuratora 22 kwietnia 2005 r. Stało się to na dwa miesiące przed terminem przedawnienia, dlatego prokuratura 29 lipca 2005 uznała, że sprawa „się przedawniła”. Było już 5 lat po głośnej sprawie plagiatu magisterskiego Andrzeja Anusza, cała akademicka Polska wiedziała zatem, że nierzetelne dyplomy się odbiera na drodze, którą wcześniej przetarł Uniwersytet Warszawski. No, może nie cała...

Dopiero na kolejne pisemne zapytanie pokrzywdzonej z 6 marca prorektor ds. studenckich, dr hab. inż. Jerzy Jantos, zaprosił 12 kwietnia 2005 r. mgr Moszyk, na „wspólne spotkanie”, aby w obecności p. Sadło obie „strony mogły przedstawić swoje stanowisko odnośnie do ewentualnego rozwiązania sporu. Mam nadzieję – pisał prorektor – iż być może na spotkaniu, w obecności władz uczelni, dojdzie również do ustaleń mających na celu polubowne załatwienie sprawy”. Spotkanie się nie powiodło, bowiem autorka feralnej pracy nie zaszczyciła go swoją obecnością. Muszę podkreślić, że już wtedy uczelnia dysponowała opinią prawniczą kancelarii Waszczuk i Partnerzy z 11 czerwca 2006, gdzie jasno stwierdzono, iż rektor musi wznowić postępowanie administracyjne w celu odebrania plagiatowego dyplomu, bo inaczej wyrządza poważną szkodę interesowi społecznemu. Należy też tutaj dodać, że mgr Kazimiera Moszyk, po 16 latach pracy w bankowości (z tego 9 lat w Ing – Banku Śląskim), została w ramach „redukcji etatów” zwolniona z pracy, a pani „mgr” Iwona Sadło nadal tam pracuje oraz awansuje.

26 maja 2006 ukazał się artykuł red. Anity Dmitruczuk z „Gazety Wyborczej” w Opolu. Poruszono tam sprawę dotychczasowych kroków Politechniki Opolskiej i przytoczono wypowiedź plagiatorki, która stwierdziła: „Nie będę rozmawiała z tą panią, która mnie bezzasadnie oskarża. W każdej chwili mogę udowodnić, z jakich materiałów korzystałam, przygotowując swoją pracę magisterską”. Z kolei prorektor Jantos zadeklarował odebranie stopnia w najbliższym czasie, bowiem właśnie trwają konsultacje z ministerstwem. Zdaniem władz uczelni, przedawnienie karalności czynu skomplikowało stan prawny sprawy. Miesiąc później ukazał się następny artykuł, w którym prof. Jantos deklarował, że „uczelnia wszystko robi z największą ostrożnością, bowiem każda nieprawidłowość może spowodować odwołanie się pani Sadło od naszej decyzji, a zależy nam, aby sprawy nie przeciągać.”

Formalne kroki

Z początkiem lipca 2006 r. dziekan zwrócił się do rektora o odebranie tytułu zawodowego magistra. Ten 3 października 2006 wznowił z urzędu postępowanie administracyjne w sprawie nadania dyplomu. Powołana 3−osobowa Komisja Rektorska (dr hab. Andrzej Kracher, dr hab. Agata Zagórowska, dr Leszek Karczewski) stwierdziła zbieżność obydwu prac w przedmiocie tematu, struktury i tekstu i 18 października 2006 wnioskowała o odebranie dyplomu. Rektor, opierając się na zebranych dowodach−opiniach uznał, iż dopuszczono się plagiatu i 14 XI 2006 r. unieważnił decyzję z dn. 14 czerwca 2000 o nadaniu Iwonie Sadło tytułu zawodowego magistra. Ta odwołała się za pośrednictwem adwokata Andrzeja Brauma, który stwierdził, że politechnika nie powiadomiła o wszczęciu postępowania administracyjnego zainteresowanej, do czego zobowiązuje prawo. Nie przedstawiono jej również opinii komisji, na podstawie której podjęto decyzję o cofnięciu dyplomu. W związku z powyższym prosi o ponowne rozpatrzenie sprawy.

Rektor utrzymał swoją pierwotną decyzję. Pani Sadło odwołała się więc do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który 11 października 2007 unieważnił decyzję rektora o odebraniu dyplomu. Sędzia Jerzy Krupiński w uzasadnieniu podkreślił, że niedoręczone skutecznie postanowienie w sprawie wznowienia postępowania nie wywołuje skutku prawnego. Uczelnia nie złożyła kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

W czerwcu 2008 roku miną 4 lata od początku tej sprawy. Sądząc po tempie dotychczasowego jej załatwiania, nie wiem, czy uda się ją zamknąć przed 15 czerwca 2010 (tzn. kiedy możliwość odebrania dyplomu się przedawni) i cofnąć tę nierzetelną „magisterkę”.

To nie koniec

Od ponad roku na tym samym Wydziale Zarządzania PO mamy kolejny przypadek nierzetelnej pracy magisterskiej. Dotyczy on byłej absolwentki, p. Karoliny Bojko, która z wyróżnieniem skończyła studia. Okazało się jednak, że jej pracę magisterską najprawdopodobniej napisał ktoś inny za pieniądze, kiedy „wzorowa studentka” przebywała w Anglii. Sprawa wyszła na jaw, bowiem ktoś włamał się na jej konto internetowe i udostępnił opolskiej redakcji „Gazety Wyborczej” całą e−mailową korespondencję, obrazującą nierzetelne przygotowanie pracy. Listy magistrantki z piszącym jej pracę „murzynem” ukazały się drukiem w opolskiej „GW” w październiku 2006 r. Promotor, którym był prof. dr inż. Adam Roznoch, nie zorientował się, że został oszukany. Zresztą oszustwo było prawie doskonałe, bowiem kontakt z seminarzystką odbywał się via Internet!

Uczelnia powiadomiła miejscową prokuraturę, informując o podejrzeniu fałszerstwa dokumentu, ale ta umorzyła postępowanie, argumentując, że praca magisterska nie jest dokumentem w rozumieniu kodeksu karnego. Mimo odwołania się do sądu na tę decyzję, Politechnika Opolska pozostaje „w pacie” decyzyjnym. Posiadając znaczne dowody w ręku, władze rektorskie nie zdecydowały się dotąd wznowić postępowania w celu odebrania nierzetelnie zdobytego dyplomu magisterskiego.

Przykład jest zaraźliwy

Podobną obawę przed podjęciem kroków prawnych prowadzących do wszczęcia postępowania administracyjnego odbierającego nierzetelnie zdobyty dyplom odczuwają władze Instytutu Filozofii (dyrektor: prof. Andrzej Szahaj) oraz władze dziekańskie Wydziału Humanistycznego (dziekan: prof. dr hab. Witold Wojdyło) Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tam w czerwcu 2007 r. prof. Mirosław Żelazny z Zakładu Estetyki IF po odbytym egzaminie magisterskim zorientował się, że absolwentka zaocznych studiów filozofii Emilia Podlaska swoją pracę magisterską o Kancie w znacznej części przepisała z habilitacji dr. Marka Kilijanka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, zatytułowanej Kant. Samoświadomość i poznanie dyskursywne.

Po ustaleniu, że praca jest plagiatowym kantem, uniwersytet szybko powiadomił prokuraturę, która po kilku miesiącach postępowania złożyła w Sądzie Rejonowym akt oskarżenia z powodu złamania prawa autorskiego, bowiem plagiatorka dokładnie odpisała 38 stron w swojej 58−stronicowej pracy magisterskiej. W połowie kwietnia br. sąd wydał wyrok w tej sprawie, skazując p. Emilię Podlaską na karę 8 miesięcy prac społecznych po 30 godzin na miesiąc, w zawieszeniu na 2 lata. Jeśli mnie dobrze poinformowano, to władze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika mimo posiadania dowodów na nierzetelność pracy magisterskiej, do chwili obecnej nie wznowiły postępowania administracyjnego, mającego na celu odebranie dyplomu.

Chcę podkreślić, że do odebrania plagiatowego dyplomu nie są potrzebne żadne wyroki sądowe, tylko świadomość władz uczelnianych, że każdy nierzetelnie uzyskany dyplom musi być szybko i skutecznie unieważniony!

Marekwro@gmail.com