Czekanowscy. Cz. 1 – W imperium i w Europie
W Warszawie, na Żoliborzu, słuchałam opowieści o dziejach rodziny, które związane są z rozległymi obszarami Imperium Rosyjskiego, Polski czasu zaborów, międzywojennej i powojennej Rzeczypospolitej. Pani prof. Anna Czekanowska−Kuklińska, muzykolog i antropolog kultury, upowszechnia dzieło swojego ojca, jednego z wielkich pionierów nowoczesnej antropologii, z poczucia powinności i szerszej – wobec społeczeństwa – i rodzinnej, a także z racji własnych zainteresowań.
Między Rosją i Koroną
Uczony przodek, którego sięga pamięć rodzinna, to Aleksander Czekanowski, syn profesora Liceum Krzemienieckiego. Studiował w Kijowie, skąd został deportowany za działalność wywrotową w czasie powstania styczniowego. Do Irkucka szedł kilkanaście miesięcy pieszo, przechodząc w tomskim szpitalu ciężką chorobę, która przysparzała mu cierpień do końca życia. W grupie zesłańców (był wśród nich Benedykt Dybowski), niesiony setki kilometrów na noszach, zbierał eksponaty do zielnika.
W Irkucku, mimo formalnych zakazów, Carska Akademia Nauk dawała polskim badaczom możliwości pracy naukowej, zwłaszcza badania fauny i flory jeziora Bajkał. Niedaleko stamtąd jest Góra Czekanowskiego, poświęcona postaci znaczącej w historii nauki rosyjskiej. On sam zaś, ściągnięty przez akademię do Petersburga nie mógł się tam zaaklimatyzować i popełnił samobójstwo.
Stryjeczny dziadek pani Anny, Michał, był matematykiem, profesorem uniwersytetu petersburskiego. Pozostając w kontaktach z wojskiem, wiele podróżował po obszarach imperium.
Dziadek rodzony, Wincenty Czekanowski, ze względu na zesłanie rodziców po powstaniu listopadowym, wychował się u krewnych na Podlasiu. Ranny w powstaniu styczniowym, znalazł się w majątku osadników pruskich pod opieką przyszłej żony Amelii von Guthke. Po ślubie zamieszkali w majątku niedaleko Grójca, do którego należał kupiony przez rodziców Amelii browar. Postępowe poglądy społeczne kazały pozbyć się arystokratycznego von i babka pani profesor przedstawiała się: „z Gutków”.
W epoce rozbiorów koligacje rodzinne Polaków bywały nader rozległe, czemu potomkowie zawdzięczają bogatą duchową i kulturową schedę.
W kręgu światłych i zapalonych
Matka, Elizawieta Sergijewska, była córką prawosławnego proboszcza w Tule, pochodzącego z rodziny narodników, tj. rewolucyjnie nastawionych zwolenników reform – opieki zdrowotnej i oświaty dla ludu. Miała w najbliższym otoczeniu wyraziste wzory służby wyznawanym ideom. Jedna z jej ciotek, Anieta, skończyła medycynę w Petersburgu w latach 80. XIX wieku, co było ewenementem. Jej narzeczony – rewolucjonista – zabił cara Aleksandra II, ściągając na nią poważne zagrożenie, które dzięki znajomościom jej matki, Luby Bogojavlenskoj, ograniczyło się do obowiązku stałego meldowania się na policji i zakazu podróży, również po Rosji.
Mimo to, z bratem Mikołajem Bogojavlenskim działała aktywnie w kręgach narodników skupiających wtedy i arystokratów, m.in. Lwa Tołstoja, i ziemian, księży, Żydów i Niemców. Matka dzisiejszej pani profesor bywała jako dziecko w Jasnej Polanie, a po maturze poszła, śladem podziwianej ciotki, na medycynę. Podczas okresowych głodów i epidemii pomagała leczyć i pielęgnować chorych.
Studiowała, podobnie jak dwójka jej rodzeństwa, w zachodniej Europie – w Szwajcarii. Brat został profesorem okulistyki, siostra profesorem farmakologii, ona sama neurologiem. Na studiach w Zurychu poznała Jana Czekanowskiego. Należeli oboje do środowiska wielonarodowego, zróżnicowanego światopoglądowo oraz ideologicznie, a złożonego z indywidualności wyrazistych, umysłów światłych, ciekawych świata, otwartych na osiągnięcia naukowe i przemiany cywilizacyjne, pragnących w owych przemianach uczestniczyć i wyznaczać kierunki rozwoju społecznego wedle postępowych, często zgoła rewolucyjnych, programów.
Pierwszym narzeczonym przyszłej pani Czekanowskiej był Sasza Akselrod, syn jednego z przywódców mienszewików i współredaktora wydawanej na emigracji „Iskry”, organu tej partii. Pozostawił cenne wyniki badań nad Czukczami, jakie prowadził podczas pobytu na Syberii. Narzeczona pomagała w redakcji, m.in. nawołując w święta pierwszomajowe pod bramami fabryk do strajku, co pani Anna z trudem sobie wyobraża, znając matkę jako osobę cichą i skupioną. Wolny czas młodzi spędzali wędrując po Alpach, czego śladem pozostały fotografie w rodzinnym archiwum.
Sasza Akselrod ożenił się z najbliższą przyjaciółką i daleką krewną swej pierwszej narzeczonej, Marusią Pokrowską, matka pani Anny wyszła zaś za polskiego antropologa, stojącego właśnie u progu wielkiej, jak się miało okazać, naukowej kariery – Jana Czekanowskiego.
Pierwsze lata ubiegłego stulecia zapowiadały przełom w naukach o człowieku, który miał przynieść rozwój takich dziedzin, jak właśnie antropologia, psychologia, etnologia. Zainteresowanie szczególne budziły kultury ludów pierwotnych. Organizowano wyprawy badawcze do miejsc odległych od centrów cywilizacji.
Kakao, rewolucja, młodszy brat
Stanisław Czekanowski, starszy o 14 lat brat Jana, „wielki mason”, przyjaciel Stanisława Stempowskiego, zwany w pamiętnikach Marii Dąbrowskiej „Czekanem”, skończył w Warszawie rosyjskie gimnazjum, gdzie jego kolegami byli: Roman Dmowski, Feliks Kohn i znacznie starszy Feliks Dzierżyński. Studiował prawo i nauki przyrodnicze w Dorpacie. Poza zajęciami uniwersyteckimi czytali z kolegami Kapitał Marksa, popijając kakao podawane młodym rewolucjonistom przez lokaja.
Zaangażowany w ruchy społeczne, zakładał Towarzystwo Kredytowe Ziemiańskie, prowadził sekcję rolną Centralnego Towarzystwa Rolniczego, zainicjował nowoczesne sadownictwo w słynących zeń do dzisiaj okolicach Grójca, gdzie leżał jego majątek Kośmin.
W 1917 r. zebrał kośmińskich fornali i każdemu, kto zechce pojechać wspomóc „wielką rewolucję rosyjską”, obiecał konia i wóz. Zgłosił się jeden, co niebawem okazało się pomocne w wydobyciu z moskiewskiego więzienia szwagra pana dziedzica, Jana Ostromęckiego, plenipotenta m.in. Potockich w Antoninach – dzięki pomocy „Felka” (Kohna).
Pani profesor bardzo serdecznie wspomina stryja, który po wojnie mieszkał u jej rodziców w Poznaniu. Mimo podeszłego wieku – urodził się w r. 1868 – zajął się gorliwie promowaniem, jak dziś mówimy, ziem zachodnich, których stał się entuzjastą. Zmarł w r. 1963.
Młodszy brat Jan (ur. w 1882) nie zdradzał zainteresowania rodzinnym browarem i perspektywą konkurowania z firmą Haberbusch i Schiele, na co liczył jego ojciec. Był zafascynowany pracami i osiągnięciami Aleksandra oraz Michała i śladem tego drugiego postanowił pójść do wojska po maturze, którą zdał w Lubawie, nauczywszy się tam angielskiego. Niemiecki i francuski znał już z domu.
W miejscowej jednostce zaczął uczyć rekrutów matematyki, co skończyło się kompromitującym nieporozumieniem podczas wizytacji i, mimo interwencji starszego brata, koniecznością opuszczenia wojska, a także rezygnacji z zamierzonych podróży po Rosji. Porzucając imperium bez stosownych dokumentów, za to z duszą na ramieniu, przejechał granicę salonką zajmowaną przez wysokiego oficera carskiego z żoną, co ochroniło go przed kontrolą.
Następny rozdział biografii Jana Czekanowskiego to studia w Zurychu, będące połączeniem zgłębiania głównego przedmiotu zainteresowań, tj. antropologii z kulturoznawstwem, językoznawstwem, medycyną i matematyką. Zgodnie z ówczesną tendencją zajął się próbami zmatematyzowania antropologii (matematyka zawsze pasjonowała przyszłego badacza).
Wśród najlepszych
Pierwszy mistrz wyróżniającego się polskiego studenta, Rudolf Martin, wysłał go na konferencję do Wittenbergi, gdzie idee Czekanowskiego zyskały wielkie uznanie, a on sam otrzymał propozycję asystentury w berlińskim Królewskim Muzeum Ludoznawczym od jednego z czołowych niemieckich antropologów Felixa von Luschana. Został jego asystentem uzyskawszy przedtem doktorat (w 1906 r.) i zaczęły się przygotowania do największej naukowej, a i życiowej przygody – wyprawy do Afryki. Córka, przygotowując publikacje dotyczące nieznanych okoliczności z tego okresu życia przyszłego profesora, studiuje dokumenty i mówi z podziwem o poziomie niemieckiej antropologii tamtego czasu. Współpraca z najwybitniejszymi jej przedstawicielami wpłynęła decydująco na to, że jej ojciec rychło znalazł się w tym gronie najlepszych. Przed wyprawą uczył się od mistrzów rysowania map, nagrywania melodii, przeprowadzania wywiadów, dokumentacji, fotografii.
Ekspedycja pod patronatem księcia meklemburskiego trwała dwa lata (1907−09). Jan Czekanowski, cieszący się sympatią księcia i jego wsparciem, szybko rozpoczął badania na własną rękę, których wyniki opublikował później w pięciu tomach. Dwa z nich zawierają tekst, dwa fotografie, jeden – zapis pomiarów antropologicznych i komentarze do nich. Do dzisiaj część zebranych w Afryce materiałów nie została opublikowana. Istnieje także dziennik liczący ok. 1200 stron, w trzech czwartych po niemiecku, a w jednej czwartej po francusku. Von Luschan przykazał bowiem swemu znakomitemu uczniowi, by codziennie zapisywał 3 strony. Jan Czekanowski spełniał polecenie, z wyjątkiem okresów ciężkiej niemocy wywołanej m.in. malarią. Pani profesor Anna starała się odtworzyć luki, pozyskawszy do pomocy grupę przyjaciół w Polsce i we Francji. Teraz Dziennik jest gotowy do publikacji.
Badania afrykańskie przyniosły ich autorowi światowy rozgłos. Mając 28 lat, otrzymał w r. 1910 obietnicę katedry w Uniwersytecie we Lwowie. Nie objął jej jednak i został kustoszem muzeum Cesarskiej Akademii Nauk w Petersburgu, gdzie zorganizował dział afrykanistyczny. Do Lwowa, już z żoną, przyjechał w r. 1913, żeby niespełna rok później, po wybuchu pierwszej wojny światowej, pośpiesznie uciekać przed rosyjską armią, zabierając w plecaku rękopis Dziennika. Po dwu latach przeżytych na Morawach powrócili do Lwowa.
W 1918 r. profesor został wydelegowany na konferencję pokojową w Wersalu, gdzie sformułował przedstawioną prezydentowi Wilsonowi koncepcję poprowadzenia granicy wschodniej tak, żeby po stronie polskiej było tyle samo prawosławnych, co katolików po stronie rosyjskiej.
W niepodległej Polsce Jan Czekanowski objął Katedrę Antropologii i Etnografii UJK, angażując się w życie uniwersyteckie. W latach 1934−36 był rektorem. Wykładał metodologię antropologii i słowianoznawstwo, a także statystykę, której pierwszy polski podręcznik był jego dziełem (1913). Publikował prace z dziedziny antropologii, kulturoznawstwa, historii Słowian.
Ukraińskiemu doktorantowi zawdzięczał skreślenie z listy profesorów lwowskich rozstrzelanych przez Niemców 4 lipca 1941. Przeżywszy niejeden jeszcze dramatyczny moment, rodzice mojej rozmówczyni zdecydowali się opuścić Lwów w roku 1944. Kolejny rozdział życia, w zupełnie innych warunkach, w jakich przyszło dorastać obecnej pani profesor, rozpoczęli na drugim krańcu Polski.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.