Książki

(fig)


Uniwersytet cię zabija

„Postmodernistyczne spojrzenie na instytucję uniwersytetu wskazuje na przemoc, jako na jeden z głównych czynników kształtujących byt Akademii, ukazując związki wiedzy z władzą” – tak podsumowuje swój artykuł Paweł Błędowski z Instytutu Historii UMCS. Tekst zamieszczono w książce zbiorowej Społeczna odpowiedzialność uczelni pod red. Krzysztofa Lei.

Łatwo się domyślić, że mistrzem autora artykułu jest Michel Foucault, filozof, który rzeczywistość społeczną widział jako system nadzoru, przemocy i zniewolenia, władzę pojmował jako represję i dominację, a swoją filozofię budował na demaskowaniu i podejrzeniach. Wszystko jest niebezpieczne, wszystko służy interesom władzy, ćwiczmy więc techniki podejrzeń. Drugą ważną postacią artykułu jest Pierre Bourdieu, twórca teorii przemocy symbolicznej (niewidocznej przemocy dominujących nad podporządkowanymi).

Przemoc jest w uniwersytecie wszechobecna – powiada autor artykułu, w którym dokonuje syntezy postmodernistycznych opinii o „przemagającej” roli Akademii wobec jednostki. Jest więc przemoc intelektualna: profesor proponuje pewne dyskursy, zamykając drogę do innych (dlaczego?). Sztywny podział na dyscypliny zamyka człowieka w jednym schemacie pojęciowym, skazuje na poruszanie się w obrębie jednego paradygmatu (dlaczego?). Przemocy poddani są wszyscy prócz tych na szczycie hierarchii (dlaczego?). Groźne są: autorytet pedagogiczny, wzorce zachowań kulturowych, kult kultury dominującej (dlaczego?). Groźne są egzaminy i wykłady w auli z centralnie położoną i (o, Boże!) podwyższoną katedrą!

„Postmodernistyczny głos w sprawie uniwersytetu zasługuje nadal na głęboki i uważny namysł” – pisze Paweł Błędowski. Zgoda, ale nie w tych miejscach, gdzie popada w śmieszność.

Strawestujmy Bourdieu: Studenci nieświadomie poddają się przemocy symbolicznej. Gdy pragną uczęszczać na zajęcia najmądrzejszych profesorów, zajęcia, które stwarzają największy dystans intelektualny między nimi i wykładowcą, zdają się postępować we własnym interesie. Wszak z takich zajęć wynosi się najwięcej korzyści. Tymczasem kontakt z bardzo mądrym profesorem stawia studenta na pozycji podporządkowanej. Profesor jest więc źródłem przemocy symbolicznej. Im większy dystans intelektualny między mistrzem i uczniem, tym większa dominacja i przemoc. Można by dodać, że uniwersytet gnębi studentów także za pomocą języka: wyrafinowany język demaskuje prostactwo języka mediów i subkultur młodzieżowych. Powinniśmy więc dążyć do zatrudniania profesorów o minimalnej różnicy intelektualnej w porównaniu ze studentami, wyrażających się prymitywnie, przedstawiających swój przedmiot w maksymalnym uproszczeniu. Żartuję, oczywiście, ale nie żartują ci, którzy z teorii Bourdieu i Foucaulta wyprowadzili politykę dostępności, praktykę działań afirmatywnych. Pisał o tym Frank Furedi w wydanym niedawno po polsku eseju Gdzie się podziali wszyscy intelektualiści?

Czas już na oddzielenie tego, co wartościowe w myśli postmodernistycznej od tego, co absurdalne lub mętne. I tym właśnie powinien się zająć uniwersytet. Omawianiu poglądów postmodernistów powinna towarzyszyć ich krytyka. Aprobatywne streszczenia od wewnątrz, wyznawcze odczytania miały swój czas, który minął. Pora na wysiłek oddzielenia sensu od nonsensu.

(fig)
Społeczna odpowiedzialność uczelni, red. nauk. Krzysztof Leja, Wydział zarządzania i ekonomii Politechnika gdańska, Instytut społeczeństwa wiedzy, Gdańsk 2008.

Łatwa książka na trudny temat

Rzadko się zdarza, by wybitny badacz był jednocześnie dobrym popularyzatorem wiedzy. Jeśli jednak taka koincydencja się przydarzy, to powstają dzieła godne uwagi.

Awangardowy charakter sztucznej inteligencji oraz zdecydowany prymat, jaki przez długi czas miały w tej dziedzinie sieci neuronowe, skłaniają do bliższego ich poznania, oswojenia się z ich działaniem, zrozumienia tego, co wniosły do nauki i poznania ich wpływu na informatykę jutra. Sztuczną inteligencję warto i wypada znać. Niestety podręczniki, zwłaszcza dotyczące sieci neuronowych, nie należą do łatwych w czytaniu. Jakkolwiek podstawowe intuicje można szybko uchwycić, to jednak droga do zrozumienia szczegółów wiedzie poprzez gąszcz skomplikowanych formuł matematycznych i trudnych do zrozumienia algorytmów.

W tym kontekście książka prof. Tadeusiewicza stanowi niezwykle cenną ofertę zwłaszcza dla czytelnika początkującego i niezbyt dobrze przygotowanego matematycznie oraz algorytmicznie, ponieważ objaśnia wszystkie poruszane zagadnienia rezygnując z matematycznego formalizmu (w książce nie ma ani jednego wzoru).

Sieci neuronowe są nie tylko użytecznymi narzędziami obliczeniowymi, mogą też służyć jako komputerowe modele fragmentów biologicznego systemu nerwowego albo wręcz jako komputerowe imitacje ludzkiego mózgu (naturalnie pamiętając o uproszczeniach, jakie się stosuje przy ich budowie). Autor wykorzystuje tę okoliczność, by rozbudzić dodatkowe zainteresowanie czytelnika opisywanym przedmiotem, nie przekraczając jednak granicy dopuszczalnych i naukowo uzasadnionych analogii.

Książka, poza tym, że rozbudza (i zaspokaja!) ciekawość czytelników związaną ze sztuczną inteligencją i skłania do zainteresowania biologią, ma dodatkowy walor, uwidoczniony w jej tytule. Chodzi mianowicie o aktywizację czytelnika, który – zamiast czytać o sieciach neuronowych i poznawać je w sposób bierny – jest zachęcany do samodzielnego eksperymentowania. A wystarczy tylko dostęp do komputera.

Dzięki temu, że integralnym składnikiem tej książki są samodzielne eksperymenty czytelnika z programami modelującymi funkcjonowanie sieci (udostępniono je za darmo w Internecie: http://home.agh.edu.pl/~tad/), ma ona dwie dodatkowe zalety. Po pierwsze, wyrabia u czytelnika (zwłaszcza młodego) chęć i gotowość samodzielnego odkrywania wiedzy zamiast jej biernej „konsumpcji”. Po drugie, programy są napisane w popularnym języku C# (do jego używania można uzyskać za darmo w Internecie wszystkie niezbędne składniki: edytor, kompilator, linker, biblioteki, środowisko uruchomieniowe itd.) i są udostępnione m.in. jako tzw. kody źródłowe. Dzięki temu czytelnik może te programy przeanalizować, wiążąc ich obserwowane działanie z tekstem samego programu, który można w tym przypadku potraktować jako rodzaj samouczka dobrego programowania komputerów z wykorzystaniem nowoczesnej technologii obiektowej. Co więcej, zainteresowany „informatyczną kuchnią” czytelnik może sam te programy rozbudowywać, modyfikować, zmieniać, wzbogacać, do czego zachęcają go pytania kontrolne oraz problemy do samodzielnego rozwiązania, znajdujące się w zakończeniu każdego rozdziału. Może to być znakomitą szkołą dla przyszłych mistrzów świata w programowaniu – co stało się ostatnio polską specjalnością i... dumą.

Leszek Rutkowski
Ryszard Tadeusiewicz, Tomasz Gąciarz, Barbara Borowik, Bartosz Leper, Odkrywanie właściwości sieci neuronowych przy użyciu programów w języku C#, Wydawnictwo polskiej akademii umiejętności, Kraków 2007.

Trzeci sektor

U podstaw tworzenia uczelni niepublicznych w Polsce leżało „przeświadczenie założycieli o istotnym niedopasowaniu oferty edukacyjnej funkcjonujących uczelni publicznych do oczekiwań rynku.” Nadto do początku lat 90. miejsca w uczelniach publicznych były stale limitowane, a egzaminy wstępne, w ocenach organizacji międzynarodowych (m.in. Banku Światowego i Europejskiego Banku Inwestycyjnego), uznawane za bardzo trudne. Przy niskim poziomie finansowania uczelni państwowych ze środków publicznych, który najczęściej nie przekraczał od 1991 roku 1 proc. PKB, zasadne było powołanie do życia uczelni niepublicznych, niekorzystających z państwowej subwencji.

Geryk zwraca uwagę, że dzięki uczelniom niepublicznym zmienia się w Polsce postrzeganie szkolnictwa wyższego. Coraz częściej pojawia się przyzwolenie społeczne, by uczelnie mogły być traktowane jako przedsiębiorstwa zarabiające. „Klienci edukacyjni” – studenci, płacąc za „usługę edukacyjną”, która ma charakter niematerialny, otrzymują wiedzę i umiejętności. Usługa ta wymaga bezpośredniego i w miarę stałego kontaktu z klientem. Usługa ma charakter nietrwały, bo nie można magazynować potencjalnych możliwości ich świadczenia. Nie sposób zgromadzić czasu wykładowców czy miejsc w salach wykładowych. Przy jednoczesnym wykonywaniu usługi i odbieraniu jej przez nabywcę trudno także o zapewnienie tak samo wysokiej jakości usługi. Mimo to – jak podkreśla autor – zgodnie z prawem E. Savasa, „każda działalność gospodarcza i pozagospodarcza realizowana przez podmioty niepubliczne jest o około 50 proc. sprawniejsza merytorycznie i efektywniejsza ekonomicznie”. Podmioty niepubliczne, ponieważ oparte są na kapitale prywatnym, nie mogą być słabe merytorycznie czy nieefektywne, co zwykle występuje w jednostkach dofinansowywanych przez państwo, a zwłaszcza w publicznej sferze edukacyjnej, w tym szkolnictwa wyższego. Savas udowadniał swe prawo na przykładach Stanów Zjednoczonych i innych państw rozwiniętych. Trzeba więc spytać autora: czy prawo to ma również skuteczne zastosowanie w krajach przechodzących proces transformacji ustrojowej i gospodarczej?

Uczelnie niepubliczne, mimo że są przedsięwzięciami gospodarczymi, w kategoriach fiskalnych potraktowane zostały przez państwo ulgowo. Zwolniono je z płacenia podatku dochodowego od osób prawnych i podatku od nieruchomości. Nadwyżka finansowa powstająca w końcu roku obrachunkowego powinna być w całości przeznaczana na realizację statutowych celów uczelni. W przypadku podatku od nieruchomości wymagane jest, by nieruchomość wykorzystywana była jedynie do realizacji celów statutowych. Nie istnieje w polskim systemie szkolnictwa wyższego pojęcie właściciela uczelni, zatem nie można mówić o podziale zysku. Ustawodawca zaliczył na tej podstawie wszystkie uczelnie do organizacji non profit. Takie przyporządkowanie jest zgodne z międzynarodową klasyfikacją, w której wszelkie instytucje edukacyjne zaliczono do tzw. trzeciego sektora.

Sektor non profit na całym świecie przeżywa okres dynamicznego rozwoju. Przejmuje on funkcje państwa, które na rynku edukacyjnym nie musi finansować podstawowej działalności dydaktycznej uczelni. Pełni już zatem tylko funkcję nadzorczą. Uczelnie niepubliczne z kolei, uczestnicząc w grze rynkowej, konkurują między sobą o kandydatów na studia. Orientacje rynkowa i prokonsumencka coraz częściej – jak dowodzi Geryk – warunkują sukces rynkowy uczelni.

Bogdan Bernat
Marcin Geryk, Rynek uczelni niepublicznych w Polsce, oficyna Wydawnicza Szkoły Głównej Handlowej, Warszawa 2007.

I ludzie, i dzieła

Myślę, że mam prawo do kategorycznej pochwały. Daje mi je kilkudziesięcioletnie pisanie i mówienie o sprawach nauki, w tym przez ponad dekadę pokazywanie rodzinnych dziejów polskich uczonych na łamach „FA”.

Książka Po drogach uczonych – dwa grube tomy, wydane w ubiegłym roku staraniem PAU, z wstępami jej prezesa, prof. Andrzeja Białasa (jednego z rozmówców), godna jest pochwały za wiele walorów. Pierwszy to sposób opowiadania. I tu uznanie równo rozdzielić należy, bo pytający, dr Kobos, nie siląc się na przydawanie „nerwu”, wydobywa od swoich rozmówców ciekawe wiadomości z ich biografii i o ich pracy naukowej. Od niektórych jest starszy, od innych młodszy – sfera wspólnych doświadczeń i wiedza, zapewne zebrana wcześniej, pozwalają mu osadzić każdą rozmowę w kontekście historycznym. Mam tu mały osobisty niedosyt; chciałabym o glebie duchowej i kulturowej, na jakiej rośli zaprezentowani w książce członkowie PAU, dowiadywać się więcej, ale rozumiem proporcje, jakie sobie założył autor.

Myślę (to następny walor książki), że przyjął, może bardziej intuicyjnie niż z premedytacją, postawę ciekawego słuchacza, najskuteczniejszą w takich rozmowach, które nie mają prowadzić do oceny bohatera ani spraw, jakie ten przedstawia, a udzielić czytelnikowi trochę (trochę, to tutaj dużo) tego klimatu, w którym dzieje się poznawanie świata przez uczonych, przybliżyć ten rodzaj przeżycia, jakim jest odkrywanie czegoś dotąd nieznanego.

Andrzej Kobos sam jest fizykiem, pracował naukowo w tej dziedzinie, a teraz zajmuje się historią nauki. Dlatego, jak myślę, jego pytania nigdy nie są za trudne dla niespecjalisty, tj. nie pociągają za sobą odpowiedzi, których przeciętnie wykształcony czytelnik nie mógłby zrozumieć.

Na pewno niełatwy jest temat rozmowy z prof. Ryszardem Gryglewskim, który wyjaśnia tajemnice śródbłonka w naczyniach krwionośnych i znaczenie dla zdrowia znajdujących się tam substancji. Pytania i odpowiedzi są tu przykładowym duetem ciekawości oraz wiedzy – jeśli czytać z perspektywy popularyzacji tej drugiej i radości badacza, która towarzyszy kolejnym krokom na drodze do celu, jaki sobie wyznaczył oraz uznania dlań. Trzeba przyznać, że znaczną rolę grają niepowszednie talenty popularyzatorskie prof. Gryglewskiego, jego śmiałość w formułowaniu porównań tworzących wyrazisty obraz opisywanych struktur i zjawisk biologicznych. Owe tętnice−rury, prostacyklina dowodząca „lekką kawalerią śmigającą na linii: ściana naczynia krwionośnego – przepływająca krew z kotłującymi się płytkami”, ale także metaforyczne określenia i wymowne porównania w innych wątkach rozmowy – biograficznym, dotyczącym zadań lekarza, kondycji PAU, patriotyzmu... Na kartach dwutomowej książki poznajemy kilkudziesięciu najwybitniejszych przedstawicieli kilkunastu specjalności naukowych. Dwa pokolenia przedzielone doświadczeniem wojny i powojennego komunizmu przeżywanego w dojrzałym lub bardzo młodym wieku. Każdy rozmówca odnosi się do tych przeżyć, gdyż Andrzej Kobos pyta o nie, jak i o przełom roku 1989. Każdy też wypowiada swoją opinię o PAU – samorządnej organizacji uczonych, która odrodziła się po prawie półwiecznym „życiu utajonym”, powracając do podstawowych i uniwersalnych standardów, jakimi rządzą się niezależne wspólnoty.

Magdalena Bajer
Po drogach uczonych. Z członkami Polskiej Akademii Umiejętności rozmawia Andrzej M. Kobos, t. I−II, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 2007.

Niewiarygodne podróże „donikąd”

„Dokądś” to znaczy „dokądś”. I nie ma mowy o powrocie. Tak zaczyna się jeden z felietonów Ilsy Aichinger, austriackiej pisarki, członkini słynnej „Grupy 47”. Dalej autorka wyjaśnia, że określenie „dokądś” nie potrzebuje żadnego imienia, nie wymaga żadnych dekoracji, nie musi też wywoływać łez bólu czy radości (i rzeczywiście ani jeden felieton nawet nie zbliża się do tychże emocji). Jednak książka zamiast „dokądś” prowadzi krętą drogą „donikąd”.

Zbiorek rozczarowuje tym bardziej, że jego koncepcja początkowo intryguje i rozbudza nadzieję czytelniczą. We wstępie czytamy, że Aichinger przez 3 lata przychodziła raz w tygodniu do kawiarni i pisała tam felietony z podróży dla wiedeńskiej gazety „Der Standard”. Pierwszy tekst zaczyna się pomysłową prowokacją: „Osoba wracająca z podróży nie potrafi o niej opowiadać (…) Nieprawdopodobna niemota podróżujących w grupach czy indywidualnie: ci ludzie tracą nie tylko głos, ale nawet mowę. Wynikają z tego relacje w formie zdjęć”. A po czasie, gdy oglądamy zdjęcia, dostrzegamy na nich tylko siebie, wszystko inne staje się nieistotnym tłem. Z tego powodu Aichinger postanowiła swoje podróże ograniczyć wyłącznie do dobrze znanych dróg albo tras wyznaczanych wciąż tymi samymi tramwajami. Według autorki, dokonywane wówczas odkrycia stają się cenniejsze, zapewniają równowagę i otwierają coraz to nowe perspektywy.

Podejście Aichinger do podróżowania (przedstawia je w felietonie Palić cygara z Churchillem) jest z pewnością pomysłem świeżym i ciekawym, ale sposób jego realizacji jest daleki od spełnienia pokładanych w nim oczekiwań. Sama baza felietonów ma charakter nazbyt ulotny. Sens zaledwie jedno− czy dwustronicowych tekstów traci swoją ostrość zanim zdołamy doczytać je do końca. Zbiorek nie stanowi też żadnej całości, to raczej luźne kartki, przypadkowo spięte w pośpiechu – może znalezione gdzieś po drodze, może wyciągnięte z zakamarków ulubionej torby albo wysypane z szuflady pełnej zapisanych bloków szkolnych, zużytych kopert, okładek zeszytów z krzyżówkami, papierowych torebek czy programów sesji Niemieckiej Akademii Języka i Poezji?

Aichinger pisała na wszystkim, co nie było czystą, białą kartką. Notatki, pisane bez ładu i składu, zapełniały każdy niewykorzystany jeszcze milimetr papieru. Jednak temat nigdy nie jest z góry określony, krystalizuje się dopiero po drodze, na zasadzie asocjacji, ale nazbyt od siebie odległych, wręcz niezrozumiałych. Dla niej ważne są czynności wstępne, ustosunkowanie się do tego, z czym akurat stykają się jej myśli. Z godną pozazdroszczenia intensywnością Aichinger chłonie każdy obraz, jaki rzeczywistość roztacza przed nią za szybami ulubionej kawiarenki. Innym razem wydobywa z głębin duszy przykurzone wspomnienia albo po prostu opisuje przewodnik turystyczny, artykuł prasowy, prospekt lub zasłyszaną rozmowę. I trzyma się jednego wątku, ale tylko do momentu, kiedy jakiś błahy szczegół sprowadzi jej wywód na zupełnie inne i nieoczekiwane tory.

Taką samą rozkapryszoną zasadę Aichinger stosuje na płaszczyźnie języka i stylu – cytaty mieszają się z jej własną narracją, trudno rozpoznać, czy autorka nadal mówi zapożyczonym głosem, czy już własnym. Nie każdego taka forma przekona. Mnie nie przekonuje.

Małgorzata Pawełczyk
Ilse Aichinger, Niewiarygodne podróże, do druku przygotowali Simone Fässler, Franz Hammerbacher, tłum. Emilia Bielicka, Czytelnik, Warszawa 2007.

Ludobójstwo i oklaski

Ta książka jest dokumentem zbrodni dokonanej przez głowę państwa na własnym narodzie. Zmienia spojrzenie na świat. Odsłania kurtynę, za którą rosyjskie władze usiłują ukryć kompromitującą je prawdę.

Krystyna Kurczab−Redlich imponuje poświęceniem w dążeniu do zdemaskowania oprawcy. Nie zważając na zagrożenie, zawsze starała się być tam, gdzie zło i bezprawie przybierały monstrualne formy. Jako wolny strzelec zjeździła ziemię rosyjską i czeczeńską. Gdyby nie ona, niektóre porażające fakty nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Mnóstwo zdarzeń, o których pisze, stanowi jednak w Rosji tajemnicę poliszynela, bo ludzie boją się głośno mówić. Jest niestrudzona, mimo że wielu jej podobnym na zawsze zamknięto usta, by wspomnieć choćby Annę Politkowską czy Aleksandra Litwinienkę. Dzięki empatii do cierpiących, zdobyła zaufanie ludzi zrażonych do żądnych sensacji dziennikarzy. Doceniona za swą działalność, została w 2005 r. zgłoszona do Pokojowej Nagrody Nobla.

Świat jest podzielony. Jedni ze zdumienia przecierają oczy, inni je przymykają. Ingerencja w wewnętrzne sprawy Rosji zaszkodziłaby stosunkom z Putinem, więc głowy zachodnich państw z uśmiechem poklepują go po plecach. Nie chcąc drażnić nieobliczalnego niedźwiedzia, podpisują się tym samym pod wyrokiem skazującym miliony Rosjan i Czeczenów na zagładę. Putinowi wolno zrywać rozmowy na temat pokoju, o który błaga umęczony naród i odmawiać poszkodowanym pomocy humanitarnej. Czeczenia została zdradzona przez cywilizowany świat.

Krystyna Kurczab−Redlich bije na alarm. Udowadnia, że historia zatoczyła koło. Już kiedyś świat nie dowierzał temu, co działo się w obozach koncentracyjnych. Kto dziś jest w stanie pojąć wstrzykiwanie młodym Czeczenkom substancji uniemożliwiających zajście w ciążę, kastrację mężczyzn, rażenie prądem ich genitaliów czy bezwzględne wrzucanie do wrzątku dzieci, które z pewnością wyrosłyby na terrorystów? Dziennikarka dostrzega prawidłowość działań: kiedy spada poparcie dla prezydenta, reanimuje się je poprzez organizowanie drastycznych akcji. Tak było w 1999, kiedy Moskwą wstrząsnęła seria wybuchów w domach mieszkalnych. Identycznie rzecz się miała z atakiem na teatr na Dubrowce i szkołę w Biesłanie. Celem było wskazanie wspólnego wroga – Czeczenów. Prezydent wiedział, że naród go wybierze, by twardą ręką rozprawił się z terrorystami. Zatrważające są pieczołowicie zdobywane i drobiazgowo opisywane dowody świadczące o winie władcy. Wykrzykują je zdesperowane matki dzieci zabitych w Biesłanie i kobiety czeczeńskie. One nie mają już nic do stracenia.

Sporo uwagi autorka poświęca fenomenowi prezydenta. Relacjonuje jego drogę na Kreml, liczne afery finansowe. Wymienia nazwiska osób zgładzonych na jego rozkaz lub tych, których nie może się pozbyć, bo część świata patrzy mu jeszcze na ręce. Dziennikarka nie zapomina też o zwykłym Rosjaninie – zaszczutym, pozbawionym praw, karmionym propagandą i kontrolowanym przez służby specjalne. Współczesny Rosjanin nawet podczas anonimowej rozmowy telefonicznej na temat poparcia dla władzy zastanawia się: „Dlaczego ankieter zadzwonił akurat do mnie? Czyżbym przez nieuwagę wspomniał któremuś ze znajomych o swoim niezadowoleniu?” Oto Rosja właśnie.

Anna Zielińska
Krystyna Kurczab−Redlich, Głową o mur Kremla, wydawnictwo w.a.b., Warszawa 2007, seria: Terra Incognita.

Książki nadesłane

Richard Lambert, Nick Butler, Przyszłość uniwersytetów europejskich. Renesans czy upadek?, centre for european reform, fundacja unia & polska, Warszawa 2007.

Bianka Siwińska, Education goes global! Strategie internacjonalizacji szkolnictwa wyższego, fundacja edukacyjna „perspektywy”, Warszawa 2007.

Nauka i państwo, fnp, wyd. UWr., Wrocław – Warszawa 2007, seria: Fundacji Dyskusje o Nauce.

Wychowanie fizyczne studentów. Przeżytek czy konieczność? Praca zbiorowa pod red. Haliny Hanusz i Bartłomieja Korpaka, akademicki związek sportowy. Zarząd główny, Warszawa 2005.

Społeczna odpowiedzialność uczelni, red. nauk. Krzysztof Leja, Wydział zarządzania i ekonomii Politechnika gdańska, Instytut społeczeństwa wiedzy, Gdańsk 2008.

Krystyna Kurczab−Redlich, Głową o mur Kremla, wyd. w.a.b, Warszawa 2007, seria: Terra Incognita.

Barbara Bartnicka, Wojciech Jekiel, Marian Jurkowski, Ludomir Przestaszewski, Danuta Wasilewska, Krzysztof Wrocławski, Nous apprenons le polonais. Méthode de polonais pour débutants. 1 – Textes. 2 – Explications grammaticales. Exercices, wyd. V, wiedza powszechna, Warszawa 2008.

Barbara Bartnicka, Wojciech Jekiel, Marian Jurkowski, Danuta Wasilewska, Anna Weselińska, Krzysztof Wrocławski, We Learn Polish. An Elementary Course. 1 – Texts. 2 – Grammar and Usage Notes. Exercises, wyd. VIII, wiedza powszechna, Warszawa 2008.

Zygmunt Saloni, Włodzimierz Gruszczyński, Marcin Woliński, Robert Wołosz, Słownik gramatyczny języka polskiego. Podstawy teoretyczne. Instrukcja użytkowania, wiedza powszechna, Warszawa 2007.

Shoshana Ronen, Michał Sobelman, Samouczek języka hebrajskiego i słowniczek hebrajsko−polski, wyd. III, wiedza powszechna, Warszawa 2008.

Leon Leszek Szkutnik, Myślimy po angielsku. Ucz się z wyobraźnią!, wiedza powszechna, Warszawa 2008.

Maud Winkler, Anka Commichau, Sztuka prowadzenia wykładów i lekcji, tłum. Piotr Włodyga, wyd. wam, Kraków 2008.

Poza utopią i nihilizmem. Człowiek jako podmiot kultury, red. nauk. Andrzej Waśko, wsfp „ignatianum”, wyd. wam, Kraków 2007, seria: Humanitas. Studia Kulturoznawcze. Badania.

Warszawa Akademicka. Seminarium, instytut problemów współczesnej cywilizacji, Warszawa 2008, seria: Zeszyty IPWC.

Warszawa Akademicka, instytut problemów współczesnej cywilizacji, Warszawa 2008, seria: Zeszyty IPWC.

Kazimierz Kozłowski, Pomorze Zachodnie w sześćdziesięcioleciu (1945−2005). Społeczeństwo – władza – gospodarka – kultura, Wyd. naukowe Usz., Szczecin 2007, seria: Rozprawy i Studia.

„Zeszyty Dydaktyczno−Naukowe WSHGiT”, nr 2/2007, wyższa szkoła hotelarstwa, gastronomii i turystyki, Warszawa 2007.

Zbigniew Drozdowicz, O racjonalności życia społecznego. Wykłady, wyd. naukowe UAM, Poznań 2007.

Stanisława Surdykowska (red. nauk.), Rachunkowość kreatywna a oszustwa księgowe, WYŻSZA SZKOŁA BIZNESU w DĄBROWIE GÓRNICZEJ, Dąbrowa Górnicza 2005.

Barbara Kucharska, Małgorzata Twardzik, Koncentracja i integracja w handlu. Aspekt teoretyczny, WYŻSZA SZKOŁA BIZNESU w DĄBROWIE GÓRNICZEJ, Dąbrowa Górnicza 2007.

Rüdiger Safranski, Schopenhauer. Dzikie czasy filozofii. Biografia, tłum. Mateusz Falkowski, posł. Maria Janion, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008.

Wiktor Szkłowski, Lew Tołstoj. Biografia, tłum. Romana Granas, wyd. w.a.b., Warszawa 2008, seria: Fortuna i Fatum.

Terry Pratchett, Straż nocna, tłum. Piotr W. Cholewa, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008, seria: Świat Dysku.

Tomasz Perkowski, Jak zostać milionerem w 24 godziny, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008.

Pietro Citati, Wiosna Chosrowa. Dwadzieścia wieków cywilizacji irańskiej, tłum. Jolanta Ugniewska, sw czytelnik, Warszawa 2008, seria: Humanistyka.

Maria Dudzikowa, Maria Czerepaniak−Walczak (red. nauk.), Wychowanie. Pojęcia – Procesy – Konteksty. Interdyscyplinarne ujęcie. T. 4: Ku demokracji poprzez edukację, gdańskie wydawnictwo psychologiczne, Sopot 2007.

Paweł Jasienica, Słowiański rodowód, wstęp Jerzy Gąssowski, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2008.

Ryszard Legutko, Esej o duszy polskiej, ośrodek myśli politycznej, Kraków 2008, seria: Biblioteka Myśli Politycznej.

Przeciw czerwonej dyktaturze, pod red. Filipa Musiała i Jarosława Szarka, instytut pamięci narodowej, ośrodek myśli politycznej, Kraków 2007, seria: Z Archiwum Bezpieki – Nieznane Karty PRL.

Jak Koźmian, Dwa bałwochwalstwa. Wybór pism, wybór, wstęp i przypisy Bogdan Szlachta, Ewa Hajdasz, ośrodek myśli politycznej, księgarnia akademicka, Kraków 2007, seria: Biblioteka Klasyki Polskiej Myśli Politycznej.