Mechanizmy konkurencji

Jerzy Błażejowski


Tematem przewodnim lutowych posiedzeń Prezydium (13) i plenarnego (14) były dziedziny i dyscypliny nauki w relacji do kierunków studiów w obszarze nauk medycznych. Prof. Paweł Lampe przedstawił historię powstawania kierunków studiów (dietetyka, fizjoterapia, kosmetologia, pielęgniarstwo, położnictwo, ratownictwo medyczne, techniki dentystyczne i zdrowie publiczne), które mieszczą się bardziej w dziedzinie nauk o zdrowiu niż w istniejącej dziedzinie nauk medycznych. Z ostatnią dziedziną wiążą się kierunki studiów: analityka medyczna, farmacja, kierunek lekarski oraz kierunek lekarsko−dentystyczny. Rozwój kształcenia na studiach I i II stopnia stymuluje rozwój nauki. Wspierając oczekiwania środowisk medycznych Rada Główna podjęła uchwałę rekomendującą Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów rozszerzenie listy dziedzin nauki i dziedzin sztuki o dziedzinę nauki o zdrowiu.

Rada Główna podjęła uchwałę dotyczącą nowelizacji rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 13 czerwca 2006 w sprawie nazw kierunków studiów, w której rekomenduje uznanie, że kształcenie na kierunku kosmetologia może być prowadzone jako studia I i II stopnia oraz że kierunki grafika, malarstwo i rzeźba mogą być prowadzone w trybie dwustopniowym lub jednolitych studiów magisterskich. Rada Główna zaopiniowała pozytywnie poselski projekt ustawy o nadaniu nazwy Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu obecnej Akademii Ekonomicznej, a także poselski projekt ustawy o Agencji Badań Poznawczych, wnosząc w tym przypadku szereg uwag szczegółowych. Trudno natomiast było się odnieść do poselskiego projektu ustawy o państwowych instytutach naukowych. Wyrażona została opinia, że projekt jest ogólnikowy i nie wiadomo, jakiemu celowi miałoby służyć powoływanie takich instytutów. Rada Główna nie wniosła uwag do projektu rozporządzenia ministra zdrowia, zmieniającego rozporządzenie w sprawie stażu podyplomowego lekarza i lekarza dentysty, natomiast wniosła szereg uwag do projektu rozporządzenia ministra NiSW w sprawie ustanowienia programu Wsparcie międzynarodowej mobilności naukowców.

Ważnym wydarzeniem końca stycznia (24 i 25) była zorganizowana przez resort NiSW konferencja Nowe finansowanie. Większa dostępność. Lepsza jakość. Prezentowało na niej swoje przemyślenia i postulaty wielu znamienitych przedstawicieli środowisk akademickich i naukowych. Zarys mojego wystąpienia dostępny jest na stronie internetowej Rady Głównej. Wątkiem przewijającym się przez wszystkie wystąpienia było niewystarczające finansowanie szkolnictwa wyższego i nauki. Jeśli więc wiele mówi się o reformie tych sektorów, to trzeba wyraźnie powiedzieć, że bez wzrostu finansowania budżetowego zmian i innowacyjnych rozwiązań nie da się wdrożyć. Tegoroczna dotacja budżetowa na szkolnictwo wyższe, 0,88 proc. PKB, oznacza finansowanie na praktycznie niezmienionym poziomie kwotowym w stosunku do roku ubiegłego. Gdyby udział ten podwoić, osiągnęlibyśmy średni poziom krajów OECD. Jeszcze gorzej przedstawia się wskaźnik kwotowy liczony na jednego studenta. W krajach Unii Europejskiej przeznacza się średnio ok. 8000 euro rocznie, a w Polsce – 1300 euro, a więc 6−krotnie mniej. Biorąc pod uwagę różne uwarunkowania widać wyraźnie, że polskie szkolnictwo wyższe jest dalece niedoinwestowane. Trudno więc oczekiwać, aby w swej masie było ono wysokiej jakości, unikatowe i dostępne – bez ograniczeń – dla wszystkich. Punktem wyjścia reform powinien więc być wzrost finansowania budżetowego. Temu wzrostowi powinno towarzyszyć wdrażanie mechanizmów promujących jakość kształcenia oraz wysoki poziom i użyteczność badań. Jednym z wariantów mogłoby być finansowanie podstawowe (statutowe) wybranych jednostek (uczelni) – kilkudziesięciu w skali kraju, o strategicznym znaczeniu dla państwa – dla zapewnienia kształcenia kadr niezbędnych dla sektora społecznego i gospodarczego, poprzez przeznaczenie części kwot budżetowych na ten cel. Dalsze środki budżetowe mogłyby być kierowane, na zasadach konkursowych, do najlepszych jednostek. Z czasem druga forma powinna przeważać. Przyjęcie podobnych zasad podziału środków budżetowych na naukę wdrożyłoby konkurencyjne mechanizmy do obu sektorów. Jest oczywiste, że lepiej przygotowane jednostki miałyby większe szanse na pozyskiwanie coraz to większych środków finansowych, co z kolei umożliwiałoby im zatrudnianie lepszej kadry, pozyskiwanie lepszych studentów i wspinanie się na coraz to wyższe pozycje w krajowych i międzynarodowych rankingach. Taki powinien być mechanizm wyłaniania „okrętów flagowych”. Ewolucyjne różnicowanie uczelni i umacnianie pozycji niektórych z nich – również w drodze integracji – jest nieuniknione. Nie zrealizujemy jednak tego, jeśli zamiast przyjęcia zasad i uczynienia systemu przejrzystym i otwartym dla wszystkich zaczniemy wskazywać, która uczelnia jest albo powinna być „okrętem flagowym”, a która nie. Wreszcie nie można zapominać, że staramy się z trudem rozwijać współpracę uczelni i jednostek naukowych z gospodarką. Nowe zasady finansowania muszą promować ten kierunek. Ważniejsze jest bowiem, abyśmy potrafili wykorzystać wyniki badań w praktyce i kształcić zgodnie z oczekiwaniami społecznymi niż to, że nasze uczelnie znajdą się w drugiej, a nie czwartej setce rankingu szanghajskiego.