Kolonia Akademicka

Piotr Hübner


Działalność rozlicznych fundacji na rzecz wspierania studentów ma nie tylko wiekową tradycję, ale i znaczące rozmiary – tą drogą finansowano około połowy opłat. W XX wieku zmniejszył się krąg darczyńców, a rozszerzył krąg destynariuszy. Musiały się więc pojawić fundacje promowane przez administrację rządową. Taką była Fundacja „Domy Akademickie im. Prezydenta Gabryela Narutowicza w Warszawie”. Założona 11 września 1933 roku, odkupiła od Banku Gospodarstwa Krajowego nabyte z licytacji prawa do budynków i ruchomości Kolonii Akademickiej, z której zarządem nie poradziła sobie Centrala Akademickich Bratnich Pomocy. Nowy krąg fundatorów stanowili reprezentanci Sejmu, Senatu, rządu, władz samorządowych, rektorów, adwokatury, przedsiębiorców i działaczy społecznych. Minister WRiOP zatwierdził statut i powołał Tymczasowe Kuratorium Fundacji, mające gospodarować majątkiem i budżetem sięgającym półtora miliona zł. Najtrudniejszym zadaniem było „zapewnienie warunków spokojnej i owocnej pracy naukowej oraz należytego wypoczynku”, do czego prowadziły „dobre obyczaje i wzorowy porządek”. Cytowana odezwa kuratorium wskazywała, iż w „środowisku skupiającym tysiąc kilkaset osób, swoboda jednostki nie może być nieograniczona”. W imię wspólnego dobra należy „przystosować się do warunków życia zbiorowego i regulującej to życie organizacji”. Wszystko „w atmosferze honoru i moralności”. Zapowiadano racjonalizację wydatków, obniżenie, ale i egzekwowanie czynszu, uruchamianie kuchni i sklepów w formule bez zysku oraz rozbudowę „życia kulturalnego, towarzyskiego i społecznego”.

Fundacja zarządzała trzema kompleksami domów i Półsanatorium Akademickim, mieszczącymi z czasem dwa tysiące studentów i, z osobna, 375 studentek. Sytuacja była „niezwykle ciężka, tak finansowo, jak i moralnie: milionowe sumy pożyczek hipotecznych, kilkadziesiąt tysięcy zaległych (...) długów (...) złośliwe uchylanie się mieszkańców od płacenia komornego i setki spraw sądowych o należności i eksmisje, niekrępowane przebywanie i noclegi kobiet oraz ponad stu niemeldowanych mieszkańców, pijatyki i gra w karty po nocach”. Do tego „całonocne wiece i rezolucje nawzajem zwalczających się rozpolitykowanych grupek studentów”.

Władze fundacji powołały gospodarzy domów i pokojów, uchwalono regulaminy, normatywy i instrukcje. Niezamożni uzyskali prawo pierwszeństwa i stypendia, a także „pomoc odzieżową”. Biuro pośrednictwa pracy znajdowało dorywcze zajęcia i korepetycje. Co bardziej aktywni studenci działali w agendach fundacji: chórze, orkiestrze, klubach (sportowym, szachowym i fotograficznym). Funkcjonowały czytelnia, biblioteka, sklepy i stołówki. Były też ograniczenia – instrukcje przewidywały, iż „nie wolno gotować w pokojach (...) przechowywać broni (...) utrzymywać zwierząt i ptaków, sprowadzać własnych mebli bez zezwolenia (...) przechadzać się po korytarzu w negliżu, wyrzucać przez okno niedopałków, resztek jedzenia i innych przedmiotów, ukazywać się w negliżu w oknie, opalać się w oknach i na tarasach”. Po godzinie 22 miała panować „zupełna cisza i spokój”. Ustalono, że „wstęp dla mężczyzn na teren mieszkalny Domów dla studentek jest wzbroniony”. Powodzenie miały poradnie – dentystyczna, chorób wewnętrznych, małej chirurgii oraz chorób skórnych i wenerycznych (tu leczyło się aż 10 proc. studentów). Apelowano: „Oszczędzaj wodę, światło, gaz. Nie zalewaj wodą posadzki (...) Nie krępuj innych swoim strojem”. Przez telefon „rozmawiaj krótko”.

Kolonia Akademicka integrowała studentów z różnych regionów kraju, z różnych warstw społecznych, odmiennych mentalnie i obyczajowo. Tworzyła jedno środowisko studentów różnych uczelni, dorastające bez pozauczelnianych kontaktów z profesurą, przygotowane do pełnienia roli zawodowej, do tworzenia i pożytkowania inteligenckich wzorów życia i właściwego tej warstwie systemu wartości.