Książki
Wahadło wiedzy
Nie działo się to w laboratorium uniwersyteckim, nie dokonał tego dyplomowany naukowiec, a jednak eksperyment się udał. W piwnicy domu dzielonego z matką fizyk samouk, ignorowany przez francuską elitę naukową, uzyskał dowód na ruch obrotowy Ziemi. Zrehabilitował tym samym swoich wielkich poprzedników – Galileusza, Kopernika czy Bruna, prześladowanych za herezje.
Léon Foucault też nie miał łatwo. W szkole był słabym uczniem. Matka zatrudniła korepetytorów, którzy mieli pomóc mu w dostaniu się na studia medyczne. Szybko okazało się jednak, że powołaniem młodego Léona jest zupełnie co innego. W dobie postępu technicznego interesowały go wszelkie narzędzia i maszyny. Do tego stopnia, że swoje ponadprzeciętne zdolności manualne poświęcił wymyślaniu coraz to nowych wynalazków.
Wahadło, które wprawił w ruch 6 stycznia 1851, miało mu dać na zawsze pamięć u potomnych. Na początku przysporzyło jednak sporo kłopotów. Nie był to dobry czas na obwieszczenie światu, że Ziemia krąży wokół Słońca. Na młodym odkrywcy ciążył też brak naukowego doświadczenia. Intelektualiści jego pomysłów nie brali więc na poważnie. „Ów brak akceptacji napełniał Foucaulta goryczą. Był człowiekiem bardzo utalentowanym i wiedział o tym. Głęboka wiara we własne zdolności działała przeciwko niemu” – pisze Aczel. Ten stan rzeczy najlepiej obrazuje wydarzenie z okresu, gdy był już pewien swego sukcesu. Dopiero wtedy poprosił przyjaciela, matematyka, aby zastosował jego równania do obliczeń ruchu drgającego wahadła. Gdy przyjaciel głowił się nad zadaniem, Foucault cały czas trzymał palce na trójkącie narysowanym na małej drewnianej kuli przedstawiającej Ziemię. Gdy usłyszał odpowiedź, rzekł jedynie: „Tak myślałem”.
Dla francuskiej Akademii Nauk liczyły się jednak dyplomy, a nie intuicja. Jakież więc musiało być zdziwienie „geometrów” (tak siebie określali, nawiązując do starożytnych greckich matematyków), gdy decyzją innego samouka i pasjonata nauki, prezydenta Ludwika Napoleona III, eksperyment miał być powtórzony w Panteonie i dostępny dla całego narodu. Było coś symbolicznego w majestatycznie kołyszącym się wahadle, zawieszonym na 67−metrowej linie pod kopułą budynku, który z kościoła stał się świecką świątynią. To przecież duchowieństwo przez wieki negowało heliocentryczną teorię świata. Teraz na oczach kleru dokonywała się rewolucja w historii ludzkości.
Eksperyment powtarzano na całym świecie: w Brazylii, Szwajcarii, Irlandii… I tylko francuscy naukowcy pozostali nieprzejednani. Przyjęli Foucaulta do swego grona dopiero 3 lata przed jego śmiercią.
Ukazanie postaci „nieregularnego żołnierza nauki” na tle zawirowań społeczno−politycznych we Francji okazało się ciekawym pomysłem. Jedyne, co może przeszkadzać w lekturze, to liczne retrospekcje. Niemniej otrzymujemy biografię, która przypomina współczesną karierę od pucybuta do milionera. Zaczynał w niewielkiej piwnicy, skończył w Panteonie. A milionerem nie stał się tylko przez ignorancję. Rzecz jasna nie swoją. Wynaleziony przez niego żyroskop został uznany przez przemysł za… nieprzydatny. Dopiero pół wieku później odkryto jego cenne w nawigacji właściwości. Ale Foucault nie miał już w tym udziału. Zaraz po skonstruowaniu żyroskopu został… bezrobotnym. Jeszcze raz jego życie okazało się najdoskonalszym przykładem triumfu wiedzy nad ignorancją.
Fenomen literatury
Czym jest literatura? Odpowiedź na to pozornie proste, a zarazem kłopotliwe pytanie, zazwyczaj pokazuje, jak skomplikowane i pokrętne bywają drogi, którymi podążają teoretycy literatury, by opisać, na czym polega jej fenomen. Jeden z kierunków w formułowaniu takich teorii wskazuje studium Dereka Attridge’a, profesora literatury angielskiej w University of York w Wielkiej Brytanii, spadkobiercy i kontynuatora myśli twórcy dekonstrukcjonizmu – Jacquesa Derridy. Derrida, który w latach 60. minionego wieku stawiał na głowie ówczesny dorobek krytycznoliteracki, na nowo rozbudził w badaczach literatury fascynację zagadnieniami dotyczącymi istnienia, budowy i właściwości dzieła literackiego. Jego koncepcja teorii literatury znalazła licznych zwolenników i sprawiła, że dekonstrukcjonizm stał się nurtem żywo obecnym zwłaszcza w uniwersytetach amerykańskich.
Attridge w badaniach nad teorią literatury wprost nawiązuje do myśli Derridy. Wywód rozpoczyna swoistym credo: „literatura – pisze – lub raczej doświadczenie dzieł literackich, konsekwentnie wykracza poza granice racjonalnego wyjaśnienia”. W związku z tym proponuje nie tyle logiczne argumenty, ile „raport” z przeżycia literackości i „zaproszenie” czytelnika do dzielenia tego przeżycia. Materiałem, nad którym pochyla się wraz z czytelnikiem, jest kilka wierszy. Zaznacza również, że nie chce wskazywać, co jest najważniejsze w tekstach literackich. Pomija prywatne oraz społeczne konteksty literatury. Podkreśla paradoks literatury, jako tej, która „nie rozwiązując żadnych problemów i nie ocalając żadnych dusz” (w przeciwieństwie do innych rodzajów pisania), jest efektywna.
Odnosząc się do coraz wyraźniejszych tendencji wśród badaczy literatury, dominujących w akademickiej rzeczywistości, Attridge krytykuje instrumentalizm najnowszej krytyki. Zarzuca badaczom traktowanie tekstu jako środka do istniejącego wcześniej celu. Wskazuje przy tym na różne płaszczyzny „wykorzystania” tekstu – polityczne, moralne, historyczne, poznawcze itp. Deklaruje się jako badacz, który literaturę definiuje przez opór wobec takiego myślenia. Jako antidotum na instrumentalne traktowanie literatury wskazuje zagadnienia formy.
Kolejne rozdziały przynoszą rozwinięcie tych teorii. Literaturoznawca zajmuje się więc samym procesem tworzenia, podkreśla przy tym pewną nieprzewidywalność i nieuchwytność zjawiska. Ciekawe są rozważania na temat inwencji i oryginalności. Attridge dotyka tu ważnego problemu – ponadczasowości i pewnej „ponadkulturowości” oryginalnych dzieł (nie tylko literackich).
Kiedy pochyla się nad problemem jednostkowości literatury, wyraźnie słychać jego postmodernistyczne fascynacje. Opisuje ją bowiem nie jako pewną „własność”, lecz „zdarzenie” zachodzące w odbiorze. Istota jednostkowości powstaje, według niego, „ze struktury dzieła, jako zbioru aktywnych relacji, wprowadzonych do gry w trakcie czytania, które nigdy nie zastygną w niezmienną konfigurację”.
Rozważa też kwestię odgrywania, czyli twórczego, literackiego czytania. Wzywa do „odpowiedzialnego” odkrywania literatury. W takim akcie nie dążymy wyłącznie do zawłaszczenia i zinterpretowania dzieła, włączenia go w krąg tego, co znane, lecz także rejestrujemy jego opór i nieredukowalność.
Punkt newralgiczny
Literatura dotycząca kartagińskiego wodza jest nadzwyczaj pokaźna. W przededniu pierwszej wojny światowej historyk niemiecki U. Kahrstedt z poczuciem humoru oznajmił, iż nie jest w stanie podać wyczerpującej informacji dotyczącej wyłącznie przejścia Hannibala przez Alpy. By przeczytać wszystko, co ukazało się od momentu przeprawy do początków XX wieku, potrzebne byłoby mu drugie życie. Problem polega zatem na nadmiarze źródeł opisujących wodza i jego poczynania. W tym kontekście nie jest dziwne, że Miron Wolny, historyk UWM w Olsztynie, zajął się „tylko” rzymskim etapem drugiej wojny punickiej. To newralgiczny punkt całej kampanii Hannibala, która przecież mogła zadać śmiertelny cios młodemu jeszcze Imperium Romanum. Wolny rozpoczął analizę konfliktu od końcówki 218 roku p.n.e., gdy Punijczyk wkroczył na Nizinę Padu. Wydarzeniem zamykającym rozważania jest bitwa stoczona nad Jeziorem Trazymeńskim w roku 217 p.n.e.
Szczegółowość analiz źródłowych, jakie zastosował autor, jest kolosalna. Nie dość, że odnajdujemy tu łacińskie cytaty z dzieł Polibiusza czy Liwiusza, które należą do klasyki tematu, to dodatkowo wyeksponowane zostały dotychczas nieco zapomniane źródła Appiana z Aleksandrii, Korneliusza Neposa, Liwiusza Florusa czy nawet poety Syliusza Italikusa. Nie brak również źródeł z obszaru helleńskiego i nielicznych, pomijanych często jako drugorzędne i mało znaczące, źródeł kartagińskich. Są tu też cytaty w języku greckim, co dziś należy już do zapomnianych zwyczajów historyków zajmujących się starożytnością.
W części dotyczącej politycznych i społecznych uwarunkowań sukcesów Hannibala Wolny przedstawił kulisy przechodzenia całych plemion dotychczas wiernych Rzymowi na stronę nowego wodza. Tak mamy do czynienia w przypadku Galów w wojsku Scypiona czy Bojów. Analizowany jest problem dwulicowości jako normy i kwestia akceptacji takiego stanu rzeczy przez Rzym.
Pisząc o strategii walki zastosowanej przez Punijczyka autor udowadnia, że na początkowe sukcesy duży wpływ miała słabość polityczna konsulatów lat 218 i 217 p.n.e. Nie było trudno zajmować imperium, gdy brakowało porozumienia politycznego między najwyższymi urzędnikami wywodzącymi się z nobilitas a konsulami nurtu plebejskiego. Rzymskie źródła w tym względzie zresztą zręcznie maskują przewinienie Publiusza Korneliusza Scypiona, jednak Wolnemu udaje się to starożytne przemilczenie obnażyć. Inną hańbiąca Rzym sprawą było wykorzystywanie przez konsulów inwazji kartagińskiej jako elementu przetargowego w walce o partykularne interesy polityczne.
Hannibal, jako świetny strateg, walczył według własnych reguł i tu był nieprzewidywalny. Wykorzystywał maksymalnie topografię terenu. Wypracowywał nowe rozwiązania militarne, np. użycie zasadzki i zastosowanie taktyki polegającej na próbie okrążenia przeciwnika. W realizację tych celów angażował różne grupy swego wojska: znakomitą jazdę numidyjską, doborową piechotę, elitarne oddziały bojowe czy choćby znane wszystkim słonie. Ta nieprzewidywalność ruchów Kartagińczyków była najpoważniejszym dla Rzymian problemem strategicznym. Sukcesy Hannibala i niemożność stawienia mu oporu powodowały, że morale armii rzymskiej znacznie słabło. Autor przybliża znaczenie treningu psychologicznego, jaki wódz stosował względem swoich żołnierzy. Jest to zresztą coraz popularniejszy temat interdyscyplinarnych rozpraw naukowych.
Bogdan Bernat
Zwierciadło współczesności
Śmiem twierdzić, że słowniki, leksykony i encyklopedie nadają się do czytania. Z tą myślą wziąłem do rąk Słownik współczesnych pisarzy niemieckojęzycznych i się nie zawiodłem.
Zasadniczą częścią słownika są oczywiście biogramy 326 pisarzy. Co zrozumiałe, zredagowano je według schematu: data i miejsce urodzenia, wykształcenie, ważniejsze fakty kariery literackiej i, na ogół, stosunkowo obszerne omówienie twórczości. Artykuł hasłowy kończy nota bibliograficzna. Polskiego czytelnika zainteresuje rozdział Teksty w przekładach polskich, znakomity przewodnik po tłumaczeniach dzieł z tego obszaru. Niektóre sądy można więc zweryfikować. Kompetentny i obszerny wstęp daje obraz polskiej recepcji literatury niemieckojęzycznej (z uwzględnieniem specyfiki krajowej: byłej NRD, RFN, Austrii i Szwajcarii).
Zapoznanie się z biogramami upewnia w przekonaniu, że niemal każdy autor uhonorowany zamieszczeniem w słowniku był wielokrotnie nagradzany, a przy tym korzystał z pomocy stypendialnej na tyle wysokiej, że mógł sobie pozwolić na nieskrępowaną przymusem zarobkowania twórczość. W życiorysach zaznacza się również to, że przedstawiani autorzy są ludźmi mobilnymi. Ich edukacja przebiegała w różnych ośrodkach i krajach, a życie wzbogacały liczne wyjazdy i podróże.
Uwzględnieni w słowniku pisarze, poeci, dramaturdzy, eseiści są osobami urodzonymi zazwyczaj po 1945 r. Ich poszukiwania literackie często łączą się z propagowaniem rozmaicie pojmowanej lewicowości, a nawet angażowaniem się w działalność polityczną. Twórcy (im młodsi, tym bardziej) wykorzystują do swych poczynań artystycznych możliwości multimedialne. Jak się można przekonać, odpowiadają na pytania epoki, diagnozują stan cywilizacji, jej wpływ na człowieka itd. Choć nie są im obce tematy związane z hitlerowską i enerdowską przeszłością, z migracją z byłych Prus Wschodnich, nazywaną buńczucznie „wypędzeniem”, to w większym stopniu zajmuje ich bieżąca rzeczywistość, aktualny stan języka, więzi społecznych, feminizm itd.
Ciekawym „wątkiem” są pisarze niemieckojęzyczni pochodzenia tureckiego, jak np. Emine S. Özdamar, Feridun Zaimoglu czy Selim Özdogan. W ich utworach odzwierciedlają się problemy i zjawiska, które mówią tak samo dużo o mniejszości tureckiej w Niemczech, jak i o samych Niemcach. Powieść Zaimoglu Kanak−Sprak przynosi głos Turków mieszkających w Niemczech, potwierdzając „ich podwójne nieprzystosowanie, rozdarcie między rodzimą tradycją a niemiecką administracją, ich stykanie się z ksenofobiczną arogancją, jak i ksenofilską natarczywością”.
Jak można się przekonać podczas lektury, w krajach niemieckojęzycznych literatura nie przestała być zwierciadłem krytycznie i artystycznie odbijającym trudne jednostkowe i społeczne stany świadomości.
Wyjątkowość książki polega na tym, że dotyczy ona (w większości wypadków) autorów żyjących, którzy wciąż pomnażają swój dorobek, podlegający zmiennym ocenom. Za co najmniej dziesięć lat przedstawiona konfiguracja ulegnie przetasowaniom.
Polscy twórcy literatury mogą pozazdrościć tej publikacji. U nas nie ukazał się tak szeroko i merytorycznie opracowany słownik powojennego pokolenia pisarzy polskich.
Spostrzeżenia różne
Henryk Grabowski jest pracownikiem naukowym Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie, a także autorem licznych prac naukowych z teorii wychowania fizycznego i pedeutologii. Na swoim koncie ma co najmniej kilkanaście publikacji specjalistycznych. Jest także członkiem Komisji Rehabilitacji, Adaptacji Społecznej i Kultury Fizycznej PAN oraz ekspertem Państwowej Komisji Akredytacyjnej.
Książka powstała z tekstów, które zostały stworzone „z potrzeby złagodzenia przejścia od pisarstwa naukowego i dydaktycznego do bezczynności twórczej, są więc czymś na podobieństwo emerytury pomostowej w innych zawodach”. Większość z nich była drukowana na łamach rozmaitych czasopism, m.in. „Forum Akademickiego” czy „Przeglądu”. Powstały z myślą o konkretnych czytelnikach, czasami są rezultatem wieloletnich przemyśleń, a czasami reakcją na bieżące wydarzenia.
Zbiorek został podzielony na cztery części, choć teksty w każdej z nich nie są posegregowane ani chronologicznie, ani tematycznie. Dlatego, jak pisze sam autor: „ich lekturę można zacząć od dowolnego miejsca i w dowolnym miejscu zakończyć”. Każda z części zawiera misz−masz tekstów o najróżniejszej tematyce, połączonych ze sobą na zasadzie: „te teksty chciałbym zadedykować tym a tym”. Zapewne nie było łatwo dokonać takiego podziału, jako że wiele z nich nadawałoby się do umieszczenia w każdym rozdziale. Jednak o podziale zadecydował autor, co ułatwia zadanie rozpoznania motywów takiej, a nie innej decyzji. O ile oczywiście ktoś takich motywów potrzebuje.
Zbiory felietonów i tekstów publicystycznych mają to do siebie, że znaleźć w nich można spostrzeżenia dotyczące praktycznie wszystkiego. Wszystko wszak jest interesujące i każde, nawet drobne wydarzenie może prowadzić do głębszych przemyśleń. Fani tego typu literatury, z pewnością znajdą przyjemność w lekturze zbiorku. Autor może się bowiem pochwalić tym, co nazywane jest lekkim piórem, umiejętnością (a być może talentem czy darem?) bardzo przydatną dla każdego piszącego, bardzo pożądaną u autorów literatury pięknej, a wręcz niezbędną u dziennikarzy i felietonistów. To dzięki tej umiejętności felietony nie zamieniają się w ciężkie przypowieści, lecz stają się lekkimi anegdotami, niepozbawionymi przy tym swego rodzaju dydaktyzmu, który nie zostaje nam siłą wtłoczony. Dlatego łatwo i z przyjemnością czyta się spostrzeżenia autora dotyczące nauki, kolegów naukowców, studentów. Równie lekko śledzi się przemyślenia autora na temat różnych aspektów starości, problemów polityki, autorytetu i wychowania polityków czy aspektu kultury zarówno w znaczeniu wychowania, jak i zjawisk społeczno−cywilizacyjnych. Zbiór sprawdzi się więc nie tylko dla tych, którzy chcą się rozerwać, ale i dla tych, którzy boją się, by inteligencja nie znikła z tego świata.
Teksty są dobrze napisane, czasami bardzo zabawne i dają szerokie pole do przemyśleń. Oczywiście, nie są to felietony na miarę Rozpaczy z powodu utraty furmanki Jerzego Pilcha, ani anegdoty na poziomie wybitnej Modlitwy żaby Anthony’ego de Mello. Nie da się jednak zaprzeczyć, że mają to, co każdy dobry felieton mieć powinien: są zabawne, i, co bardzo ważne w dzisiejszych szybkich czasach, bardzo lapidarne.
Książki nadesłane
Zdzisław Krasiński, Opowieść o 15−leciu Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości w Poznaniu (1992−2007), wyd. forum naukowe, Poznań 2007.
Janusz Zawadzki, Zarządzanie organizacjami non−profit. Zagadnienia wybrane, wyd. forum naukowe, Poznań 2007, seria: Podręczniki.
Gospodarowanie pracą we współczesnym przedsiębiorstwie. Teoria i praktyka, red. nauk. Wacław Jarmołowicz, wyd. forum naukowe, Poznań 2007, seria: Monografie.
Zdzisław W. Puślecki, Polska w warunkach członkostwa w Unii Europejskiej i globalizacji, wyd. forum naukowe, Poznań 2007, seria: Monografie.
Miron Wolny, Hannibal w Italii (218−217 p.n.e.). Studia nad uwarunkowaniami początkowych sukcesów kartagińskich, wyd. uniwersytetu warmińsko−mazurskiego w olsztynie, Olsztyn 2007.
Życie we wszechświecie. Stanowiska przyrodoznawstwa, filozofii i teologii, praca zbiorowa pod red. Tobiasa Daniela Wabba, tłum. Bogdan Baran, państwowy instytut wydawniczy, Warszawa 2007, seria: Biblioteka Myśli Współczesnej.
Natalie Angier, Opętani nauką. Na tropie zagadki nowotworów, tłum. Agnieszka Kloch, Justyna Kubacka, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007, seria: Na Ścieżkach Nauki.
Nauka a kreacjonizm. O naukowych uproszczeniach teorii inteligentnego projektu, pod red. Johna Brockmana, tłum. Dariusz Sagan, Sławomir Piechaczek, wyd. CiS, Warszawa 2007.
Derek Attridge, Jednostkowość literatury, tłum. Paweł Moiścicki, TAiWPN UniveRsitas, Kraków 2007, seria: Horyzonty Nowoczesności.
Paweł Jasienica, Pamiętnik, wstęp i zakończenie Władysław Bartoszewski, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007.
Christine Ockrent, Kobiety u władzy, tłum. Jolanta Kurska, Katarzyna Resztak, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007.
Piotr Śliwiński, Świat na brudno. Szkice o poezji i krytyce, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007, seria: Impuls.
Henryk Grabowski, Miscellanea, czyli rzeczy rozmaite, wyd. fall, Kraków 2007.
Caitlín R. Kiernan, Beowulf, na podstawie scenariusza Neila Gaimana i Rogera Avary’ego, wstęp Neil Gaiman, tłum. Małgorzata Dobrowolska, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007.
Bryan Sykes, Przekleństwo Adama. Przyszłość bez mężczyzn, tłum. Zofia Łomnicka, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007, seria: Na Ścieżkach Nauki.
Jared Diamond, Upadek. Dlaczego niektóre społeczeństwa upadły, a innym się udało, tłum. Jacek Lang, Zofia Łomnicka, Janusz Margański, Marcin Ryszkiewicz, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007.
Joel Garreau, Radykalna ewolucja. Czy człowiek udoskonalony przez naukę i technikę będzie jeszcze człowiekiem?, tłum. Agnieszka Kloch, Aleksander Michalski, wyd. prószyński i s−ka, Warszawa 2007.
Stanisław Rodziński, Dzieła – czasy – ludzie, Wyd. salwator, Kraków 2007.
Ilse Aichinger, Niewiarygodne podróże, do druku przygotowali: Simone Fässler, Franz Hammerbacher, tłum. Emilia Bielicka, SW czytelnik, Warszawa 2007.
Jean Améry, O starzeniu się. Bunt i rezygnacja, Podnieść na siebie rękę. Dyskurs o dobrowolnej śmierci, tłum. i przedmowa Bogdan Baran, sw czytelnik, Warszawa 2007, seria: Nowy Sympozjon.
Marcin Geryk, Rynek uczelni niepublicznych w Polsce, sgh – oficyna wydawnicza, Warszawa 2007.
Wilhelmina Wosińska, Oblicza globalizacji, wyd. smak słowa, Sopot 2008, seria: Miej Własne Zdanie.
Anna Jedlińska, Alina Kruszewska, Słownik minimum włosko−polski polsko−włoski, wyd. wiedza powszechna, Warszawa 2007.
Jan Czochralski, Kieszonkowy słownik niderlandzko−polski, wyd. II zmienione, wyd. wiedza powszechna, Warszawa 2007.
Nico Martens, Elke Morciniec, Mały słownik niderlandzko−polski polsko−niderlandzki, wyd. XIV, wyd. wiedza powszechna, Warszawa 2007.
Jan Chodera, Stefan Kubica, Andrzej Bzdęga, Podręczny słownik niemiecko−polski A−Z, wyd. XIX, wyd. wiedza powszechna, Warszawa 2007.
Ryszard Gaj, Ortega y Gasset, wyd. wiedza powszechna, Warszawa 2007, seria: Myśli i Ludzie.
Agnieszka Kijewska, Święty Augustyn, wyd. wiedza powszechna, Warszawa 2007, seria: Myśli i Ludzie.