Po prostu można

Piotr Kieraciński


Początek roku akademickiego to jedna z okazji do przyznawania różnego rodzaju nagród, wyróżnień oraz stypendiów. Pamiętam jak wielkie wrażenie w roku 1992 robiła na wszystkich wysokość Nagrody FNP – równowartość 10 tys. dolarów. Dziś jej wartość to 200 tys. zł (ok. 75 tys. dolarów) – tak trzeba było ją podnieść, by utrzymać nie tylko najwyższy prestiż, ale i wartość finansową. Coraz więcej instytucji publicznych (premier, szefowie różnych resortów, w tym minister nauki) przyznaje nagrody za działalność naukową. Mają one pokaźny wymiar finansowy, np. nagrody ministra nauki – 63 tys. zł. Pojawia się też coraz więcej nagród fundowanych przez firmy i prywatnych sponsorów. Ich wartość także jest znacząca – np. dość znana, bo funkcjonująca od lat Nagroda Badawcza Siemensa to 40 tys. zł, czyli więcej niż magiczna niegdyś suma 10 tys. dolarów.

Narzekaliśmy na brak systemu stypendiów prywatnych. Teraz z każdym rokiem mamy ich coraz więcej. Fundatorami są często firmy lub po prostu biznesmeni, działający za pośrednictwem specjalnie tworzonych fundacji lub funduszy.

Charakterystyczne, że pionierem tego typu współpracy uczelni z biznesem był – uważany za konserwatywny, nienowoczesny, wielki, czyli w podtekście trudno reformowalny i nieaktywny – Uniwersytet Jagielloński. To tam ustanowiono pierwsze nagrody dla własnych pracowników, tam funkcjonuje bodaj najbardziej rozbudowany system funduszy stypendialnych. Można również mówić, że ta uczelnia była jednym z pionierów współpracy z gospodarką w zakresie pozyskiwania sponsorów (fundowane przez firmy oświetlenie budynków, remonty czy samochód dla rektora).

Coraz więcej uczelni ustanawia też wyróżnienia – zazwyczaj honorowe – dla swoich wykładowców. Pionierem tych działań także był UJ, ale dziś w ślady najstarszej polskiej uczelni poszły kolejne szkoły wyższe. Sądzę, że to dobra inicjatywa.

W pewnym sensie spełnia się marzenie z początków transformacji ustrojowej. Biznes i środowiska władzy państwowej i lokalnej zauważają, że nauka się liczy, że jest potrzebna, że warto ją wspierać. To, z czym w tej chwili mamy do czynienia w Polsce, to jeszcze nie ideał, ale już bardzo dużo. Warto się cieszyć i szukać możliwości zdobycia stypendium czy uzyskania nagrody za własne dokonania, choćby honorowej, w swej uczelni, a nie tylko narzekać na brak pieniędzy i uznania. Pewien znany archeolog uważa, że pieniądze leżą na ulicy, trzeba je tylko znaleźć i podnieść. Wiem że robi to z sukcesem, a to znaczy, że po prostu można.

Piotr Kieraciński