Manifest optymizmu
Prof. Jerzego Woźnickiego nikomu w środowisku akademickim przedstawiać nie trzeba. Dziekan, a następnie rektor Politechniki Warszawskiej, przewodniczący Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Technicznych, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, honorowy przewodniczący tej organizacji, szef zespołu, który przygotował projekt ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, urzędujący prezes Fundacji Rektorów Polskich – to tylko niektóre z wielu piastowanych przez niego wysokich i zaszczytnych funkcji. Poza tym autor lub animator trudnych do policzenia inicjatyw. Obecny wszędzie tam, gdzie rozważa się sprawy szkolnictwa wyższego. Zabierający głos w ośrodkach dużych i małych, na konferencjach i sympozjach, w kraju i za granicą. Imponujący energią. Zadziwiający wszechstronnością zainteresowań i… organizacją czasu. Jeśli określenie człowiek−instytucja bywa czasem nadużywane, to z pewnością nie w tym przypadku.
Wcale niełatwo powiedzieć, zwłaszcza po uważnej lekturze, czym jest omawiana książka? Formalnie – w zgodzie z tytułem – rodzajem monografii poświęconej zagadnieniom związanym z funkcjonowaniem uczelni w Polsce, Europie i na świecie. Opracowaniem – dodajmy – gromadzącym kapitalny materiał faktograficzny: od rozmaitych treści historycznych i aksjologicznych po techniczne, prawne, ekonomiczne oraz proceduralne detale i aspekty funkcjonowania uczelni. Niektóre fragmenty książki Autor publikował już wcześniej. Niektóre z nich przerobił specjalnie na jej potrzeby. Wiele tu materiału nowego, wiele publikacji źródeł (z fotokopiami listów włącznie). Obok siebie spotykamy tu różne treści. Mamy więc – z jednej strony – niemal historyczny wykład genezy obowiązującego prawa o szkolnictwie wyższym (z dokumentacją obrazującą toczone wtedy boje i rozmaite zwroty sytuacji). Z drugiej – rozmaite erudycyjne wywody o stanie nauki i szkolnictwa w Polsce i na świecie. Jak ono jest zorganizowane u nas, jak gdzie indziej. Gdzie tkwią nasze rzeczywiste, a gdzie urojone słabości, z czego możemy być dumni, a co należałoby jak najszybciej zmienić. Publicystyczne tezy przeplatają się tu z wykresami, bilansami, a do tego wszystkiego dochodzą jeszcze – dyskretnie wplecione – wątki osobiste, fragmenty nie tylko naukowej biografii (choć chętnie bym tu co nieco dorzucił) i zaskakujące zdanie podsumowujące całe życie umieszczone w słowie końcowym książki. Ludzie rzadko piszą o szczęściu, które jest ich udziałem. Podobne wyznanie wyszło kiedyś spod pióra jednego z największych polskich historyków, prawników i polityków, profesora UJ Michała Bobrzyńskiego. Oglądał się wtedy za siebie, a okazało się, że jest w połowie drogi. Kto zna Profesora Woźnickiego, łatwo stwierdzi, jak – niezależnie od ciężaru gatunkowego materii – osobiste jest to dzieło.
Formalnie biorąc, książka składa się z sześciu części, wstępu, słowa końcowego, bibliografii i pięciu załączników. Dedykowana „przyjaciołom w rektorstwie”, może z pewnością stanowić podręcznik czy poradnik dla aktualnie pełniących tę zaszczytną funkcję, a także prorektorów, dziekanów, prodziekanów i wszystkich na akademickim urzędzie. Znajdziemy tam wnikliwe komentarze do obowiązujących przepisów, rozmaite ich objaśnienia, rady, jak w danym razie postąpić, czego „się trzymać”, a także gotowe zestawienia potrzebnych każdemu zainteresowanemu danych czy kodeksy dobrych praktyk. Do tego jeszcze refleksje nad kierowaniem i zarządzaniem uczelnią (Woźnicki kilkakrotnie słusznie podkreśla, że to całkiem co innego), nad rozmaitymi scenariuszami rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce, nad jakością kształcenia w warunkach przejścia od kształcenia elitarnego do masowego, nad nowymi instrumentami władzy (np. radą publiczną szkoły wyższej), nad rezerwami rekrutacyjnymi (szczególnie polecam rektorom uczelni publicznych i niepublicznych!!!) i przyczynami takiego, a nie innego miejsca danego kraju w międzynarodowych rankingach. Woźnicki ma odwagę mówić o niektórych naszych kompleksach, o skłonności do myślenia defensywnego, prokuratorskiego, do łatwego popadania w pesymizm. Sam jest entuzjastą tego, co robi. Jego książka w podstawowej warstwie jest jednym wielkim, rzadko raczej spotykanym, manifestem optymizmu. Żyjemy w pięknych czasach. Polska ma się dobrze, jak rzadko kiedy w historii. Szkolnictwo wyższe ma przed sobą olśniewające perspektywy. Nie przegapmy tej szansy. Bądźmy odważni.
Na wizję Woźnickiego składają się w najwyższym stopniu właśnie owe rozproszone nieraz refleksje poświęcone rozmaitym aspektom szkolnictwa wyższego. Woźnicki jest, z jednej strony, silnie przywiązany do uniwersyteckiej tradycji europejskiej, z drugiej gotów byłby zaadaptować niektóre rozwiązania amerykańskie. Dostojną przeszłość stara się godzić z przyszłością i gdzie tylko to możliwe redukuje wszelkie skrajności (uczelnia przedsiębiorcza, to nie to samo, co przedsiębiorstwo uczelniane – pisze w pewnym miejscu i, dla mnie przynajmniej, jest to jedna z najważniejszych myśli tej książki). Wielokrotnie pisze o konwergencji obu sektorów szkolnictwa w Polsce. Zalety i wady widzi po obu stronach.
Dziełu swemu Profesor Jerzy Woźnicki dał wzniosłe motto: Uniwersytet współczesny: świątynia wiedzy i centrum doskonałości. Jedni w tych słowach dostrzegą patos. Inni – a wśród nich piszący te słowa – przede wszystkim ideę i filozofię kompromisu. Nic, moim zdaniem, lepiej (i zwięźlej!!!) niż to motto nie opisuje wizji Autora. Nic lepiej niż kompromis nie wyraża jego poglądów.
Zachęcam do lektury.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.