O tolerancji

Henryk Grabowski


Istnieje zapewne wiele studiów i teorii psychologiczno−socjologicznych na temat tolerancji. Jedno jest pewne: nietolerancji towarzyszy na ogół, a może nawet zawsze, deficyt wyobraźni, jako składnika inteligencji. Człowiek mało inteligentny nie potrafi sobie wyobrazić, że można inaczej odczuwać, przeżywać, wierzyć niż on. W jego prymitywnym rozumowaniu albo ktoś jest na przykład odważny, heteroseksualny, bogobojny i przez to godny szacunku, albo bojaźliwy, homoseksualny, heretyk i zasługuje na pogardę. W jego ciasnym umyśle nie mieści się, że odwaga nie jest jednowymiarowa, a orientacja seksualna i wiara nie zależą od dobrej woli.

Weźmy strach. Ja na przykład nie potrafię wzbudzić w sobie lęku przed wizytą u dentysty, ale już przy wchodzeniu na kopiec Kościuszki w Krakowie odczuwam niepokój. Czy przez to jestem lepszy lub gorszy od tego, który nie ma lęku wysokości, ale za to mdleje przy borowaniu zęba? Pytania takie można mnożyć. Wystarczy przy tym uruchomić odrobinę wyobraźni, aby uwolnić się od towarzyszącego im wartościowania.

Wystarczy sobie wyobrazić, że homoseksualiście podoba się męska pupa tak samo jak heteroseksualiście damska, aby zrozumieć, że ludzie ci zasadniczo niczym się od siebie nie różnią. Z estetycznego punktu widzenia, zważywszy na usytuowanie i funkcje tej części ciała, ich preferencje są jednakowo irracjonalne. To, że ze względów prokreacyjnych natura, lub inna siła sprawcza, wyposażyła większość osobników w upodobania heteroseksualnie, nie jest niczyją zasługą ani winą.

Chyba najbardziej irracjonalna, a zarazem tragiczna w skutkach jest nietolerancja religijna. Podobno w całej historii ludzkości najwięcej ludzi zginęło z powodu wojen religijnych. Zdumiewające jest jak wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że wyznawana religia nie zależy od jej wyznawców tylko od tego, w jakiej kulturze oni wzrastali. Albo że nie można być wierzącym lub niewierzącym na własne życzenie. Jeżeli ludzie religijni wierzą, że wiara jest błogosławieństwem lub darem od Boga, to powinni niewiernym współczuć zamiast ich potępiać.

Wszystko to prowadzi do wniosku, że – wbrew powszechnemu przekonaniu – tolerancja nie jest właściwością osobniczą natury moralnej, lecz intelektualnej. Tym samym jej poziom i zasięg społeczny zależą bardziej od wykształcenia niż wychowania.