W obronie pracy magisterskiej

Stanisław Czachorowski


Czy jest ona zbędnym archaizmem, nieprzystającym do masowego kształcenia na poziomie wyższym, czy też niezbędnym potwierdzeniem umiejętności pracownika gospodarki opartej na wiedzy? I w końcu, czy jest jedynie formą egzaminu, czy też także tworzeniem sytuacji edukacyjnej?

Wśród głosów za zlikwidowaniem pracy magisterskiej podawane są przykłady różnych nieprawidłowości: częsta niesamodzielność, możliwość pisania na zamówienie, niski poziom. Jednak w wydrukowanej pracy dyplomowej pozostaje pewien trwały ślad, który można zweryfikować nawet po latach. Komisje akredytacyjne zwracają uwagę m.in. na prace magisterskie. A po egzaminie nie pozostaje żaden ślad, poza oceną w protokole. Czy komisja 3−4−osobowa nie jest bardziej narażona na „nieprawidłowości” i posądzanie o „przymykanie oka”, zaniżanie poziomu, nieobiektywne ocenianie, korupcję itd.? Czy w ślad za likwidacją prac magisterskich nie pojawią się głosy, żeby nagrywać i archiwizować przebieg egzaminów magisterskich (komputerowe dyski są pojemne)? Na fali teczek, nagrywania, podsłuchiwania, podglądania i takie głosy są bardzo prawdopodobne. Jeszcze tylko agenci specjalni z Centralnego Biura Antykorupcyjnego i jesteśmy w Orwellowskiej krainie absurdu.

W niniejszej wypowiedzi przedstawiam subiektywny punkt widzenia, na podstawie niereprezentatywnego własnego doświadczenia z nauk biologicznych. Tekst nie aspiruje do uniwersalności. Jest jedynie głosem w dyskusji, mam nadzieję, że ważnej i potrzebnej.

Własne doświadczanie i poszukiwanie

Po raz pierwszy zastanawiałem się nad pracą magisterską, gdy w czasie studiów przyszło mi napisać własną. Nie było dostępnych książek i poradników, w większości trzeba było zdać się na promotora oraz na naśladownictwo: zobaczyć, jak wyglądają inne prace magisterskie (naśladowanie formy, nie treści). Kolejna refleksja nad strukturą pracy naukowej pojawiła się przy pisaniu doktoratu. Czym on ma się różnić od pracy magisterskiej? Objętością? A może długością badań terenowych? Następnym krokiem była rola promotora – trzeba było opowiedzieć innym, jak ma wyglądać praca magisterska. Doświadczenie własne było zbyt skąpe, dlatego intensywniej poszukiwałem opracowań dotyczących zakresu i konstrukcji pracy dyplomowej. Na szczęście po roku 1989 na rynku wydawniczym pojawiało się coraz więcej książek oraz czasopism, w których drukowane były mniej lub bardziej kompletne przemyślenia na ten temat. Gdy uzyskałem habilitację i włączyłem się do prac macierzystej rady wydziału, pojawiła się kolejna konieczność pogłębionych rozmyślań nad tym, co wydawało się już rozstrzygnięte.

W ramach akredytacji niezbędne stało się ponowne określenie standardu pracy magisterskiej. Tym razem nie był to problem indywidualny, ale konieczność przedyskutowania rozwiązań do różnych dyscyplin biologicznych oraz pojawiających się możliwości technicznych. Bo przecież w ciągu ostatnich 20−30 lat prace dyplomowe znacznie się zmieniły. Na dodatek pojawiła się konieczność sformułowania standardów pracy licencjackiej. Skoro student biologii ma najpierw napisać pracę licencjacką, a potem magisterską, to czym one się różnią i czego oczekiwać w zakresie edukacyjnym?

Powtarzające się cyklicznie dyskusje nad sensem i strukturą pracy magisterskiej, w ostatnich miesiącach nabrały zupełnie nowego wymiaru. Pojawił się projekt… zlikwidowania prac magisterskich i zastąpienia ich egzaminem. Jak dotąd, nie spotkałem się z sensowną i przekonującą argumentacją za zlikwidowaniem pracy magisterskiej. Nie wiem, jak to jest w innych dyscyplinach, ale brak takiej pracy na kierunku biologia wydaje mi się szkodliwym krokiem wstecz. Być może nie szukałem zbyt gorliwie. Niektórzy złośliwie mówią, że likwidacja pracy magisterskiej to „prostowanie ścieżek” dla tych z „maturą Giertycha”, a więc obniżanie poziomu kształcenia. Myślę, że wszelkie wątpliwości i niepokoje zniknąć mogą w toku szerokiej i poważnej dyskusji. Dlatego z dużą radością przeczytałem artykuł wstępny red. Grzegorza Filipa Z czym się żegnamy? („FA” 4/2007), prowokujący i zachęcający do publicznej debaty.

Wśród głosów za zastąpieniem pracy magisterskiej jedynie egzaminem, pojawiają się uwagi, że wiele (część?, zbyt dużo?) prac magisterskich jest wykonywanych niesamodzielnie, że inne są miernej wartości itd. Ale czyż wyrzuca się skrzynkę jabłek, gdy znajdzie się kilka zgniłków? Czyż nie właściwsza byłaby staranniejsza kontrola jakości? Są komisje akredytacyjne, są różnorodne rankingi kierunków, wydziałów i uczelni.

Kiedyś także byłem studentem, w mniejszym lub większym stopniu widziałem, jak bywają czasem pisane prace magisterskie. Potem, w czasie wizyt u znajomych w różnych uczelniach w kraju i za granicą, siłą rzeczy oglądałem wiele prac dyplomowych. Dzieci znajomych też były na studiach. Dlatego ośmielam się subiektywnie pisać: wątpię, aby współczesne prace magisterskie były mniej samodzielne i mniej rzetelne od tych pisanych przed 20−30 laty. Dawniej też zdarzały się przypadki pisania prac na zlecenie (za kogoś). Tyle tylko, że nie było Internetu i wyspecjalizowanych „firm”. Teraz, na szczęście, dzięki zdobyczom techniki, wszystkie te oszustwa i niedociągnięcia są łatwiejsze do wykrycia. I bardzo dobrze. Większa wykrywalność nie świadczy o większym odsetku nieprawidłowości.

Ważniejsza jest inna kwestia, poruszona przez red. Filipa: jaki jest sens pracy magisterskiej? Po co i do czego ona nam w kształceniu wyższym służy? Na to pytanie ciągle musimy sobie odpowiadać. W tym kontekście to nawet i dobrze, że pojawiła się groźba likwidacji i zmiany formuły egzaminu magisterskiego.

Zakuć, zaliczyć, zapomnieć

I chyba należy zacząć od rozważań ogólnych na temat kształcenia. Z tego powinna wynikać potrzeba (lub jej brak) oraz forma pracy dyplomowej, zarówno licencjackiej, jak i magisterskiej.

Cywilizacyjnie wydłuża się okres nauki i czasu, jaki młode pokolenie spędza w szkole. Najpierw przedszkole, potem 6 lat podstawówki, 3 lata gimnazjum, 3 lata liceum. Po 12 latach nauki kolejne 5 na studiach i ewentualnie 4 na studiach doktoranckich. W sumie ponad 20 lat w ławie szkolnej. Czas trwania dorastania jednego pokolenia. Takie są koszty gospodarki opartej na wiedzy. I raczej należy się spodziewać wydłużenia czasu edukacji.

Szkoła to nie jest życie i praca zawodowa. To dopiero etap przygotowawczy. Nauka zorganizowana z dominującym systemem klasowo−lekcyjnym (na studiach podobnie) ma swoje wady: zbyt dużo czasu nad książką, zbyt mało na rozwiązywaniu rzeczywistych problemów. Już dawno zauważono, że część wiedzy zdobyta w szkole… przydatna jest tylko do nauki szkolnej, później staje się zupełnie zbędna. Przysłowiowe „zakuć, zaliczyć, zapomnieć” nie wzięło się znikąd. Czasem niektórzy proponują jeszcze „zapić”, aby łatwiej było zapomnieć to, co i tak jest zbędnym balastem. Nauka dla ocen, egzaminów i stypendiów to nie to samo, co nauka rozwiązywania rzeczywistych problemów. W ostatnim czasie coraz głośniej i częściej podkreślana jest konieczność zbliżenia kształcenia uniwersyteckiego do potrzeb i problemów gospodarki. Temu służą m.in. nowe programy, praktyki zawodowe, nowe formy zajęć dydaktycznych, nowe standardy.

Jeszcze jeden egzamin zamiast działania?

Od jakiegoś czasu coraz częściej w dydaktyce wykorzystuję metodę projektu. Okazuje się, że studenci zaoczni (starsi i z doświadczeniem) lepiej sobie radzą w pracach organizacyjnych. W gruncie rzeczy nie jest to dziwne. Po prostu naszym studentom brakuje doświadczenia praktycznego i wszechstronnej wiedzy, w tym skutecznego działania i rozwiązywania rzeczywistych problemów w grupie różnowiekowej. Bo zbyt często zdają egzaminy „z pieczenia chleba” zamiast upiec choć jeden bochenek. Pora więc na pytanie: czy praca magisterska zbliża do realnego życia, czy jest bardziej sztuką dla sztuki?

Studenci w toku nauki mają wiele egzaminów, w większości pisemnych. Są to w zasadzie wypowiedzi krótkie w formie, bardziej dotyczące wiadomości niż sposobu myślenia i umiejętności. Bo znacznie trudniej jest sprawdzić te ostatnie. Także różnego rodzaju prace pisemne – zaliczeniowe, semestralne, seminaryjne – są zazwyczaj stosunkowo krótkie. W zasadzie student biologii pisze obecnie dwie dłuższe prace dyplomowe: licencjacką i magisterską. Jeśli zastąpić pracę magisterską egzaminem, to przybędzie jeszcze jeden egzamin (pośród całej ich wielości), a nie zostanie nic, co wymagałoby napisania dłuższej i starannej pracy. Jest to więc zawężenie umiejętności i obniżenie poziomu kształcenia.

Moim zdaniem, kształcenie uniwersyteckie jest uczeniem myślenia i naukowego rozwiązywania problemów. Te umiejętności bardzo przydatne są w nowoczesnej gospodarce opartej na wiedzy. Umiejętność logicznego myślenia, stawiania sobie celów, dobierania metod, krytycznej analizy uzyskanych rezultatów może być kształcona na różnych kierunkach.

Praca dyplomowa, zarówno licencjacka, jak i magisterska, jest (lub przynajmniej powinna być) formą zajęć indywidualnych, gdy uczeń terminuje u mistrza. Praca magisterska to nie tylko maszynopis finalny. W ciągu dwóch lat trzeba postawić problem badawczy, dobrać metody, wykonać obserwacje lub eksperyment, właściwie opisać uzyskane wyniki, skonfrontować je z istniejącym stanem wiedzy. To uczy logicznego myślenia i zaplanowanego, wielomiesięcznego, wytrwałego wysiłku. Ale praca magisterska to coś więcej. Trzeba nauczyć się kompozycji tekstu naukowego, czyli opracowania raportu. Taka umiejętność przyda się w każdej firmie na większości stanowisk kierowniczych i pomocniczych. Ponadto trzeba nauczyć się poprawnego wykorzystywania pracy innych autorów (cytowanie, prawa autorskie). Ale magistrant musi jeszcze samodzielnie pracę napisać na komputerze, zapoznać się z edycją tekstów. W końcu wydrukować, oprawić i… przygotować kilkuminutową prezentację. Ale przygotowując swoją pracę magisterską, student musi nauczyć się wyszukiwać źródła (w bibliotece i Internecie), robić notatki, współpracować z „redakcją”. Współpraca z promotorem i nanoszenie kolejnych poprawek jest wstępem do ewentualnej, przyszłej współpracy z redakcją czasopism naukowych i branżowych. Jest więc ważnym elementem uczenia się współpracy w grupie różnowiekowej (a nie tylko jednowiekowej kohorcie klasy−roku).

W trakcie egzaminu magisterskiego (przynajmniej na moim wydziale), poza oceną samej pracy magisterskiej, student musi przedstawić ją w formie prezentacji multimedialnej oraz odpowiedzieć na trzy pytania z różnego zakresu, w tym jedno dotyczące tematu pracy. Tak więc praca magisterska jest elementem egzaminu końcowego. Cóż proponowane jest w zamian? Więcej pytań na egzaminie? Więcej czasu na odpowiedź? Większy zakres materiału?

Prace egzaminacyjne studenci piszą ręcznie, czasem w formie bardzo lakonicznej (np. testy). Jak więc sprawdzić ich umiejętności pracy z komputerem, edycją tekstów, formatowaniem dokumentów? Osobny egzamin teoretyczny? Ile okazji studenci mają do przygotowania i wygłoszenia referatu w warunkach dużego stresu i z wykorzystaniem nowoczesnych środków audiowizualnych? Oczywiście, już nowa matura przewiduje prezentację (ale liczne głosy chcą likwidacji takiej matury). Potem na niektórych zajęciach można podobne umiejętności rozwijać i doskonalić. Ale czy to wystarczy?

Nauka różnych form wypowiedzi

W moim rozumieniu, przynajmniej dla studenta biologii, praca magisterska jest ukoronowaniem nauki i udowodnieniem swoich wszechstronnych umiejętności, nie tylko z zakresu samej wiedzy „świadomościowej”. Jest swoistą wizytówką i listem polecającym, który można pokazać potencjalnemu pracodawcy (nie tylko dyplom z ocenami).

Uczę swoich studentów realizować projekty, pisać krótkie teksty do mediów, występować przed mikrofonem i kamerą (w trakcie realizacji projektów). Uczę wykonywania krótkich eksperymentów i badań terenowych, uczę – w trakcie zajęć kursowych oraz prac koła naukowego – przygotowywać prezentacje na konferencje, pisać krótkie prace naukowe. Żadne z tych działań nie są w stanie zastąpić pisania pracy licencjackiej i magisterskiej. I uważam, że należy zwiększać liczbę takich szans: praca licencjacka, praca magisterska, metoda projektu, prace badawcze w kołach naukowych itd., a nie ograniczać się jedynie do „wyższej szkoły podstawowej” z egzaminami i pracami klasowymi.

Etapy poznania naukowego

Kształcenie uniwersyteckie na wielu kierunkach (mam na myśli przynajmniej kierunki przyrodnicze) jest przygotowaniem do samodzielnego rozwiązywania problemów, planowania i realizowania badań naukowych w szerokim sensie. Praca magisterska jest poświadczeniem tych umiejętności, jak również znakomitą sytuacją edukacyjną. To drugie, moim zdaniem, jest nawet ważniejsze.

Najogólniej nauką nazywamy to, co uprawiają naukowcy. Jest to uporządkowany sposób obserwowania rzeczywistości (świata) z wypracowaną metodologią, jak i sposób opisywania świata. Można powiedzieć, że jest to profesjonalna obserwacja i proces poznawania, właściwe każdemu człowiekowi. W dużym stopniu obserwacje („nagie fakty”) powiązane są z teorią. Wiedza ma postać struktury. W zasadzie nie można oddzielić obserwowanych faktów od teorii. Metodologia poznania naukowego dość dobrze opisuje te zależności.

W historii nauki przypisywano kluczowe znaczenie różnym elementom procesu poznawczego. Zwracano uwagę na obserwacje i uogólnienia z nich wynikające (indukcjonizm), na logiczne zależności między elementami wiedzy (redukcjonizm), zaplanowane eksperymenty i testowanie hipotez (falsyfikacjonizm Poppera), w końcu dostrzeżono wagę teorii (paradygmat Kuhna, twardy rdzeń Lakatosa). W nauce coraz silniej zauważa się aspekt historyczny oraz powolne rozbudowywanie i przebudowywanie „gmachu” wiedzy.

Proces poznawczy możemy podzielić na dwa elementy: kontekst odkrycia i kontekst uzasadnienia. Metodologia naukowa opisuje i poddaje rygorom ten drugi aspekt – uzasadnienie. Odkrycie, jako proces twórczy, jest bardziej ulotne. W przypadku prac dyplomowych (licencjackiej i magisterskiej) student uczy się w zasadzie warsztatu uzasadniania.

Ze względu na różnorodne elementy procesu poznania naukowego prace naukowe – a więc także prace licencjackie i magisterskie – podzielić możemy na: 1) przeglądowe, 2) opisowe, 3) badawcze (eksperymentalne) i 4) teoretyczne. W wyróżnionych typach prac silniejszy akcent położono na jeden element. Wszystkie mają charakter naukowy, choć mogą mieć różną strukturę, podporządkowaną głównemu celowi i charakterowi pracy.

Każda praca naukowa (pełen proces poznania naukowego) składa się z czterech etapów, choć nie wszystkie muszą być wyraźnie wyartykułowane.

1. Zapoznanie się ze stanem wiedzy (prace przeglądowe), czyli to, co wiadomo z badań innych i to, czego jeszcze nie wiadomo. W pracy magisterskiej znajduje się to we wstępie. Niektóre publikacje naukowe składają się tylko z tej części – są to prace przeglądowe. Zarówno rozdział w pracy magisterskiej (czy publikacji naukowej), jak i praca przeglądowa, zawierają elementy twórczej analizy dorobku i stanu wiedzy. To nie jest prosta wyliczanka jedynie tego, co zrobili inni. To także próba usystematyzowania, uporządkowania wiedzy w danym zakresie. A przede wszystkim wskazanie luk i białych plam, nasuwających się problemów itd.

2. Opis (prace opisowe). To „nudne” prace opisujące nowe obiekty: gatunki, elementy struktury organizmów (od anatomii, przez fizjologię aż do genów) oraz układy ekologiczne: zgrupowania, biocenozy, ekosystemy. Prace magisterskie wykonywane pod moim kierunkiem dotyczą właśnie opisu biocenozy – fauny chruścików w różnych układach: poszczególnych jeziorach, rzekach (ogólnie: typach zbiorników), typach krajobrazu, obszarach chronionych. Różny jest cel tego opisu. Najczęściej pojedyncza praca magisterska jest elementem szerszych badań. Z jednego opisu niewiele wynika, natomiast z opisu wielu obiektów wynika już bardzo dużo. Nauka jest przedsięwzięciem zespołowym. W wyniku dokonanego opisu nasuwają się wnioski natury ogólnej i niezaplanowane hipotezy, interpretacje itd. Celem takich badań jest wykonanie opisu, nie można więc stawiać hipotez zerowych. Czasem tego typu prace wydają się nudne czy „nienaukowe”. Są jednak niezbędne. Ale żeby były przydatne, opis musi być standardowy, umożliwiający łatwe porównywanie. Na podstawie opisów i dokładniejszych analiz statystycznych pojawiają się zależności i przypuszczenia. Należy pamiętać, że są to zależności statystyczne, a nie przyczynowo−skutkowe, sugerują związek, lecz go nie dowodzą.

3. Eksperyment (prace eksperymentalne: testowanie hipotez dotyczących wyjaśnienia struktury i funkcjonowania). W wyniku zebrania opisów wielu obiektów rodzą się pytania: dlaczego opisywany obiekt jest taki, a nie inny, jak wytłumaczyć jego strukturę, jak funkcjonuje, jak się zmienia itd. Na podstawie prac opisowych rodzą się hipotezy robocze. Po postawieniu takiej hipotezy można zaplanować eksperyment, pozwalający ją odrzucić lub utrzymać. Jako cel badawczy tego typu prac stawia się sfalsyfikowanie jakiejś hipotezy. Tego typu prace są najciekawsze. Podkreślić jednak trzeba, że nie są one możliwe bez wcześniejszych badań opisowych (trzeba kreować hipotezy i mieć co testować). Eksperymenty pomagają odkryć rzeczywiste związki przyczynowo−skutkowe. W badaniach eksperymentalnych także stosuje się metody statystyczne, lecz zupełnie inne i służące innemu celowi.

4. Teoria, uogólnienie (prace teoretyczne) – wiedza ma postać ustrukturyzowaną w formie teorii, uogólnień, paradygmatów, wraz z odpowiednią terminologią (językiem). Porządkowanie warstwy teoretycznej wymaga dużej wiedzy i rozeznania. Ze względu na te cechy raczej nie poleca się pisania takich prac dyplomowych (licencjat, magisterium). W największym stopniu dyplomant przygotowując swoją pracę zapoznaje się jedynie z obowiązującymi teoriami, paradygmatami, mniej lub bardziej świadomie ucząc się i rozpoznając relacje między elementami teorii. Prace teoretyczne należą do najwartościowszych z naukowego punktu widzenia.

W pracy magisterskiej zawsze występuje element 1) – przegląd piśmiennictwa oraz element 2) – opis, obserwacja lub 3) – eksperyment, falsyfikowanie. Czasem praca może mieć charakter mieszany, a prace licencjackie – mogą się składać wyłącznie z przeglądu piśmiennictwa (element 1). W części dyskusyjnej pojawiać się może także element 4) – teoria.

Sytuacja edukacyjna

Praca magisterska to tylko jeden typ publikacji naukowych. Krótsze formy wypowiedzi: recenzje, eseje, artykuły popularnonaukowe, komunikaty itd., mogą i powinny być ćwiczone w ciągu całego toku studiów. Ale żaden przedmiot nie trwa tak długo, aby można było przygotować raport naukowy, porównywalny z pracą magisterską. Dla mnie praca magisterska jest dobrą sytuacją edukacyjną, umożliwiającą kształcenie poprzez działanie. Ucieszyłem się, że obok pracy magisterskiej pojawiła się i licencjacka. Bo to kolejna dobra sytuacja dydaktyczna. Zmartwiła mnie zapowiedź likwidacji pracy magisterskiej. Mam nadzieję, że nie będzie to dotyczyło kształcenia na kierunkach biologicznych.

Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof. UWM, pracuje w Katedrze Ekologii i Ochrony Środowiska na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warmińsko−Mazurskiego w Olsztynie (www. uwm.edu.pl/czachor, e−mail: stanislaw.czachorowski@uwm.edu.pl).