Uniwersytet opresywny

Paweł Błędowski


Instytucja uniwersytetu zajmuje w debacie postmodernistycznej miejsce szczególne. Jest ona nie tylko obiektem wielostronnej krytyki, także miejscem paradygmatycznej walki o postrzeganie natury rzeczywistości, nauki, warunków społecznych. Jak zauważa Z. Melosik: Stawiając siebie „na zewnątrz” wszystkich społecznych paradygmatów, postmodernizm stanowi jedno z największych intelektualnych wyzwań dla ustanowionej wiedzy. Uniwersytet, w znanej dotąd instytucjonalnej postaci, elitarny, wycofany w głąb siebie, znalazł się u schyłku lat sześćdziesiątych XX wieku pod ostrzałem krytyki czynionej z postmodernistycznych pozycji. Wytoczono przeciwko uniwersytetowi szereg zarzutów, rzucając, jak sądzono, snop światła na ukryte bądź nieuświadomione mechanizmy jego funkcjonowania.

Przemoc symboliczna

Aby lepiej zrozumieć tok krytycznego rozumowania postmodernistów, musimy się bliżej przyjrzeć ideom konstytuującym postmodernistyczny światopogląd. W ogromnej większości dotyczących go prac naukowych natykamy się na konstatację, jak bardzo jest on rozmyty, niedookreślony, niejasny, jak bardzo jego postrzeganie zależy od miejsca, z którego prowadzimy naszą obserwację. Czy znaczy to jednak, że naprawdę nie jesteśmy w stanie uchwycić elementów, które decydują o tym, iż możemy mówić o pojawieniu się wspólnoty kulturowej? Wikłając się w próbę odtworzenia kulturowej gramatyki postmodernizmu (pojęć organizujących, wspólnych kulturowych „przeświadczeń”), wystawimy się na szereg intelektualnych pułapek, będziemy jednak bogatsi o wnioski podstawowe. Otrzymamy coś, co można nazwać kulturowym alfabetem postmodernizmu. Jak stwierdził Louis Menand: W podejściu postmodernistycznym istnieje cały zestaw niekwestionowanych założeń, metodologiczna ortodoksja i kanoniczne teksty.

Do wspomnianych założeń zaliczymy: nieufność wobec pozytywistycznych metanarracji, usunięcie spod ich stóp uniwersalnych aspiracji, krytykę klasycznej koncepcji prawdy, przekonanie o narracyjnym charakterze rzeczywistości (wszystko jest tekstem), kwestionowanie podmiotowości (śmierć podmiotu). Rolę fundamentalną wydaje się jednak pełnić przeświadczenie o wszechobecności przemocy w kreowaniu wszelkich stosunków, nie tylko społecznych, politycznych, ale również poznawczych. Definiując przemoc, postmoderniści nie ograniczają się do jej czysto fizykalnej sfery, przenosząc ją w wymiar symboliczny. Jedną z głównych inspiracji, jeśli nie najważniejszą, stanowi tu koncepcja P. Bourdieu, jednego z najbardziej wpływowych socjologów drugiej połowy XX w. To właśnie jego uznaje się za twórcę pojęcia „przemocy symbolicznej”. Większość swych badań koncentrował on na poznaniu mechanizmu podtrzymywania władzy, autorytetu, drogą transmisji dominującego wzoru kulturowego. W pozornie niewinnym procesie nauczania dostrzegał drugie, groźne dno. Przemoc – przeniesiona przez Bourdieu w wymiar symboliczny – pozyskała dla siebie miejsce wyjątkowe w postmodernistycznych teoriach. Ten jej aspekt uznano za potencjalnie groźniejszy, bo obezwładniający jednostkę intelektualnie. P. Feyerabend pisał: (...) uważam, iż fizyczne ograniczenie jest znacznie mniej szkodliwe niż ograniczenie duchowe. Fizyczne ogranicza tylko ruchliwość, duchowe – samo człowieczeństwo. Tego rodzaju optyka każe szukać źródeł sytuacji „przemagających” głębiej, niż to dotychczas czyniono, obnażyć przemoc obecną, choć nieuświadomioną. Uniwersytet – byt instytucjonalny, połączony z systemem idei warunkujących jego trwanie, traci w oczach postmodernisty niewinność. Jest tworem opresywnym, ogniwem w tworzeniu społecznych stosunków władzy.

Siła tradycji a fabryka wiedzy

Musimy w tym miejscu wrócić do wątku zasygnalizowanego już we wstępie tego artykułu, tj. jest do wyraźnie rysujących się różnic pomiędzy społecznym i kulturowym usytuowaniem uniwersytetu w Europie i Stanach Zjednoczonych. Gdy rodziła się postmodernistyczna krytyka, akademia europejska uosabiała wieki tradycji, silny fundament filozoficzny, była ucieleśnieniem idei Humboldta. To właśnie XIX−wieczny projekt uniwersytetu autorstwa niemieckich filozofów, akcentujący jego silne związki z machiną społeczną, w połowie wieku XX nadal obecny na gruncie europejskiego kształcenia wyższego, spowodował falę postmodernistycznej krytyki. Ten typ uniwersytetu był w ich oczach tworem archaicznym, nie poddającym się presji rzeczywistości, reprodukującym nierówności społeczne. U schyłku lat 60. XX wieku uniwersytet europejski nie był jednak usługową instytucją edukacyjną nastawioną na masową produkcję „studentów”, a taki kierunek niemal od swego zarania przyjęła akademia za oceanem. Tendencja ta była owocem specyfiki warunków amerykańskich, podkreślała tamtejszy etos, była dzieckiem utylitarnego postrzegania edukacji. Owa „fabryka wiedzy” wymagała daleko posuniętej standaryzacji swej „usługi”, co w krótkim czasie przełożyło się na usztywnienie tej drugiej. To właśnie wokół walki o dopuszczenie do głosu pojęć, idei, marginalizowanych w codziennym dyskursie akademickim Ameryki, bo złożonych na ołtarzu standaryzacji, zogniskowały się postulaty postmodernistyczne wobec amerykańskiej instytucji uniwersytetu. Tak w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych, kręgi postmodernistyczne dostrzegały więc opresywność akademii, zmieniał się natomiast punkt obserwacyjny – kontekst tych spostrzeżeń był wymuszony przez specyfikę kulturową – warto o tym pamiętać, analizując elementy owej krytyki.

Przemoc intelektualna

Spróbujmy dokonać syntezy postmodernistycznych opinii o „przemagającej” roli akademii wobec jednostki na co najmniej trzech płaszczyznach: przemocy intelektualnej, kulturowej, oraz tego jej aspektu, który możemy roboczo nazwać „przemocą miejsca”. Ta, dość umowna i uproszczona taksonomia, powinna pozwolić nam na nieco jaśniejszy tok dalszego wywodu. Przemoc intelektualna uobecnia się, zdaniem postmodernistów, na uniwersytecie w kilku kontekstach. Jednym z nich jest rola intelektualnego „prawodawcy” (by użyć sformułowania Zygmunta Baumana), do której instytucja ta rości sobie pretensje. Legitymizuje więc drogą naukową pewne dyskursy, wprowadzając je tym sposobem w społeczno−kulturowy obieg, ale również usuwa poza nawias inne. Tym samym uniwersytet przeprowadza operację zamykania – chroni jedne interpretacje, a inne […] marginalizuje i zmusza do milczenia (Z. Melosik), jednocześnie kontrolując i zaburzając dystrybucję dyskursów. W optyce postmodernistycznej jest to równoznaczne z postawą autorytarną, stawianiem siebie w roli podmiotu rozstrzygającego o „prawdziwości” twierdzeń, dyskursów itp. Brak w postmodernistycznym światopoglądzie zgody na istnienie jakiejkolwiek pozycji, z której moglibyśmy wygłaszać wszelkie autorytarne tezy. Źródeł tego można doszukiwać się w przeświadczeniu, że nie istnieje zewnętrzny – wobec rzeczywistości społecznej – punkt obserwacyjny, z którego można by „rozsądzić”, co jest prawdziwą prawdą, prawdziwą wiedzą, prawdziwymi wartościami. W postmodernistycznym kręgu kulturowym, kontrola dostępności do dyskursów to tylko jeden z przejawów intelektualnej przemocy serwowanej jednostce przez zinstytucjonalizowany uniwersytet.

Innych jej prapoczątków upatruje się w ukształtowanym jeszcze w XIX wieku modelu edukacji wyższej. Sztywny kanon wiedzy akademickiej, oparty na sztucznym podziale na dyscypliny, widziany jest w kategoriach zagrożenia dla wolności intelektualnej. Nie sposób nie wspomnieć o wielkiej roli, jaką w kształtowaniu się postmodernistycznego oglądu uniwersytetu odegrały spostrzeżenia badawcze M. Foucaulta. Tropiąc istniejące w społeczeństwach stosunki władzy, akcentował on ich nierozerwalny związek z instytucjami tworzącymi i dystrybuującymi wiedzę. Foucaultowska pętla wiedza/władza stanowi jeden z fundamentów myśli postmodernistycznej, ukazuje bowiem kolejny aspekt symbolicznego wymiaru przemocy. Prawdziwe zadanie polityczne w społeczeństwie takim, jak nasze – pisał Foucault – to krytyka instytucji, które wydają się być zarówno neutralne, jak i niezależne: tym sposobem można będzie zdemaskować gwałt, jaki był nam zawsze niepostrzeżenie zadawany za ich pośrednictwem. To nie tylko sztywny zasób wiedzy, ale i instrumenty używane do jej zaszczepienia w jednostce, wiedza zaś przekazywana jest wąskimi kanałami, pomiędzy którymi nie ma komunikacji. Niejeden sądzi – zauważył E. Canetti – że w przegrodach i szufladach Arystotelesa obiekty wydają się bardziej klarowne. Tymczasem w rzeczywistości są bardziej martwe.

Docieramy w tym momencie do kolejnego zarzutu postmodernistów wobec uniwersytetu. Sztywny podział na dyscypliny w sposób oczywisty zagraża idei interdyscyplinarności, tak silnie akcentowanej przez postmodernistycznych myślicieli. Większość projektów edukacyjnych, jakie zrodziły się po 1968 roku (który możemy przyjąć umownie za datę narodzin postmodernistycznej krytyki akademii), zawierało ten właśnie postulat. Bez względu na to, czy sięgniemy po statuty efemerycznych komun edukacyjnych, czy uniwersytetów eksperymentalnych, potrzeba ujęcia interdyscyplinarnego będzie obecna. Postmoderniści, definiując ponowoczesną rzeczywistość jako zróżnicowaną, nietrwałą, nie dającą się zamknąć w jednym schemacie pojęciowym, zwracają uwagę na konieczność poruszania się „w poprzek” dyscyplin, dyskursów, paradygmatów. Uniwersytet zaś nie tylko nie pomaga w tworzeniu się „rozumu transwersalnego”, o którym pisał W. Welsch, ale wręcz, poprzez skostniałą formę instytucjonalną, uniemożliwia je. Skazuje na poruszanie się w obrębie tylko jednego paradygmatu, tylko jednego dyskursu – pełni funkcję „przemagającą”.

Skoro przemoc symboliczna jest, zdaniem postmodernistów, wszechobecna w obrębie murów akademickich, wielkim uproszczeniem z ich strony byłoby wskazywanie na studenta jako jedynego jej adresata. Do grupy „przemaganych” intelektualnie są zatem skłonni zaliczyć praktycznie wszystkich pracowników naukowych akademii, którzy nie znajdują się jeszcze na szczycie jej hierarchii. Wstępując na drogę naukową, młodzi adepci są w wielkim stopniu zależni od swej umiejętności naginania się do potrzeb i wymagań tych, którzy na tej drodze są o wiele dalej (głównie w sensie prestiżowym), tj. profesorów.

Problem intelektualnej przemocy „starszych” wobec „nowicjuszy” w uniwersytecie omawiany jest z różnych pozycji obserwacyjnych, niezmiennie powraca jednak jeden aspekt, koncentrujący się wokół krytyki pojęcia wolności akademickiej, czy raczej jej urzeczywistniania się w uniwersytecie. Wolność w ujęciu ponowoczesnym jest raczej „społecznie inżynierowaną przestrzenią” (Z. Melosik) niż wartością stałą. Przyjmując ten punkt widzenia, postmoderniści dochodzą do wniosku, iż zapewnianie jednym wolności akademickiej jest równoznaczne z odmawianiem jej innym. Owa stratyfikacja spowodowana jest standardami normatywnymi, niezbędnymi do przeniesienia wolności akademickiej w wymiar praktyki codziennej. Postmoderniści zdają się mówić: nie ma wolności akademickiej neutralnej – każda jej realizacja w uniwersytecie odbywa się kosztem konkretnych grup, podmiotów, jednostek. Paradoksalnie postmoderniści upatrują przemocy w wymiarze intelektualnym tam, gdzie wydaje się ona być nieobecna – w sferze tworzenia i dystrybucji wolności (w tym przypadku akademickiej).

Przemoc kulturowa

Z postmodernistycznymi koncepcjami dotyczącymi przejawów przemocy intelektualnej na uniwersytecie powiązane są wątki wywieranej przezeń presji natury kulturowej. Dyskusja koncentruje się w tym przypadku na takich elementach oddziaływań akademii, jak: reprodukcja kulturowa, arbitralność kulturowa, kult kultury dominującej czy wreszcie konserwacja społecznych układów i nierówności. Nie chodzi już tylko o czynne uczestnictwo uniwersytetu w dystrybucji dyskursów, ale o cały utajniony proces odtwarzania pewnej wersji kultury, dodajmy – tej dominującej. Ucząc „właściwego” dyskursu (dyskursów), uniwersytet wyposaża uczestników życia akademickiego w umiejętności konieczne do społecznego działania. Siła autorytetu, jaki niesie ze sobą dana instytucja (w naszym przypadku uniwersytet), jest tak wielka, że nie pozwala dojrzeć głębi oddziaływań. Autorytet ten zresztą sceduje ona na swych przedstawicieli – wykładowców, profesorów. Jak zauważył Foucault, są oni oświetlani przez blask tylko tej części władzy, jaka im przypada, albo przez chwilę padający (…) jej refleks.

Przemoc miejsca

Bardzo istotne w kulturowym sprawowaniu władzy przez instytucję uniwersytetu są także specyficzne atrybuty, które postmodernizm określa najczęściej „atrybutami władzy”. Pełnią one funkcję podtrzymującą autorytet pedagogiczny, wytyczają granice w kontaktach pomiędzy obiema stronami procesu dydaktycznego. Wśród nich są środki różnej natury: dyscyplinarne (egzamin, kolokwium), czysto dydaktyczne (autorytarny styl prowadzenia wykładów), materialne (katedra, toga) oraz te czysto architektoniczne (architektura sali wykładowej, centralne umiejscowienie punktu wygłaszanych „prawd”). Cały ten arsenał środków został szczegółowo opisany i zanalizowany w publikacjach postmodernistów. Foucault o dyscyplinarnej roli egzaminu: Przy egzaminie nakładanie się stosunków władzy na relacje wiedzy staje w pełnym blasku.(…).Ceremoniał władzy i forma doświadczenia, pokaz siły i ustalanie prawdy spotkały się w jego obrębie. Na opresywną poetykę wykładu akademickiego zwracał uwagę Barthes, głosząc potrzebę jego dekompozycji, bez kierowania się sztywnymi zasadami podziału na dyscypliny, teorie. Dość szerokiej literatury doczekała się także kwestia przemocy architektonicznej, którą nazwijmy roboczo „przemocą miejsca”, pamiętając, iż mamy na myśli wyłącznie przestrzeń architektoniczną.

Jak zauważa w Narodzinach więzienia Foucault, dyscyplina wymaga „wyznaczenia specjalnego miejsca, wydzielonego i zamkniętego”. Architektura wczesnych uniwersytetów, wywodząca się wprost od średniowiecznej celi klasztornej, w wielu aspektach przetrwała i powiela się ją nawet dziś, wznosząc budynki służące kształceniu. Szczególny układ sali uniwersyteckiej, z centralnym położeniem katedry (często dodatkowo podwyższonej), nie tylko ułatwia dozór i sprawowanie kontroli, jest także wstępnym elementem hierarchizacji. Przestrzeń nauczania, pojęta jako rodzaj tekstu kulturowego, nabiera nowych znaczeń. Z punktu widzenia postmodernisty staje się ona niemym dowodem na istnienie specyficznych stosunków władzy w obrębie uniwersytetu, na swój sposób także je utrwala.

Postmodernistyczne spojrzenie na instytucję uniwersytetu obezwładnia. Wskazuje na przemoc, jako na jeden z głównych czynników kształtujących byt akademii, ukazując związki wiedzy z władzą. Jak większość opinii postmodernistycznych, także te tyczące się uniwersytetu, są trudne w polemice, przychodzą bowiem „z zewnątrz”. Niewiele z nich wskazuje drogi wyjścia z „opresji”, jeszcze mniej wśród nich konkretnych propozycji dla codziennych spraw uczelni. Są raczej konstatacją stanu zastanego, bardziej rodzajem werdyktu niż konstruktywnym poszukiwaniem drogi na przyszłość. Większość z nich mocno się zdezaktualizowała, wszak punkt szczytowy debat postmodernistycznych przypada na schyłek lat 60. XX wieku. Niektórzy socjologowie mówią dziś przecież już o post−postmodernizmie. Nie znaczy to jednak wcale, że postmodernistyczny głos w sprawie uniwersytetu powinien zostać pominięty bądź przemilczany.

Autor jest doktorantem w Katedrze Metodologii Historii Uniwersytetu Marii Curie−Skłodowskiej w Lublinie.