Nowa zdolność umysłowa

Piotr Hübner


Miłość do wiedzy (gr. philosophia) była warunkiem uprawiania nauki. Profesjonalizmowi musiało więc towarzyszyć amatorstwo (łac. amo). Miłośnikami nauki byli nie tylko uczeni, ale także kolekcjonerzy, bibliofile, podróżnicy czy nawet snobi. Jeszcze w XIX wieku znajdowano im miejsce w towarzystwach naukowych i audytoriach. Widziano obok drogi nauki ścieżkę, którą podążali samoucy. Nawet adepci nauki zinstytucjonalizowanej mieli dostrzegać nie tylko autorytet mistrza, ale i wprowadzać własne, w dużej mierze amatorskie, poszukiwania.

Zmiany ustrojowe, społeczne i kulturowe, prowadzące do likwidacji analfabetyzmu, upowszechniły potrzebę samokształcenia, tym bardziej że nie zaspokajała jej ujęta w rygory szkoła. Nie każdy mógł opłacać studia albo znaleźć na nie kilka lat. Pojawił się więc „Poradnik dla samouków”, wydawnictwo finansowane przez Kasę imienia Józefa Mianowskiego. Wydawcy, Stanisław Michalski i Aleksander Heflich, dostrzegali potrzebę „demokratyzowania wiedzy na szeroką skalę” oraz konieczność „zmiany metod popularyzacji i dotychczasowej rutyny nauczania”. Powracano do idei wiedzy uniwersalnej, niewyspecjalizowanej. Aleksander Świętochowski, wydawca „Prawdy – Tygodnika polityczno−społecznego i literackiego”, wskazywał, iż pismo to „programem swoim obejmuje wszystkie dziedziny życia, wiedzy, literatury i sztuki”. Starano się „dawać czytelnikom ścisłą i tylko od wymagań prawdy zależną wiedzę, czyste i od wszelkiej sofistyki praktycznej wolne zasady moralne”.

Pierwszy tom „Poradnika”, wydany w 1898 roku w nakładzie 2500 egzemplarzy, rozszedł się w ciągu dwóch miesięcy. Do 1915 roku ukazało się piętnaście tomów, zawierających wskazówki dla samouków oraz wykłady z podstawowych dziedzin nauki. W tomie IV (1902) Stanisław Michalski opracował przy udziale Konstantego Krzeczkowskiego rozdział „Popularyzowanie wiedzy i samouctwo”. Do tych celów powołane były przede wszystkim biblioteki powszechne, zasobne nie tylko w beletrystykę, ale i w książki popularnonaukowe. Drugą instytucją upowszechniania wiedzy były tzw. uniwersytety rozszerzone (university−extension). Organizowano je w wybranych wsiach, jako uniwersytety ludowe i w miastach, jako uniwersytety robotnicze. Dla założycieli tego ruchu ideologię stanowiła sama nauka, a nie socjalizm czy agraryzm. Wyzyskiwano popularną ówcześnie wśród inteligencji formę odczytów publicznych, nadając im postać instytucjonalną. Założyciel nowych uniwersytetów, James Stuart, docent uniwersytetu w Cambridge, przewidywał, że „1) seria odczytów, od 6 do 12 (w odstępach tygodniowych), obejmuje pewną całość z kursu danej nauki, 2) każdy ze słuchaczy otrzymuje t.z. syllabus, czyli streszczenie odczytów wraz z kwestionariuszem i wskazaniem literatury przedmiotu, 3) co tydzień składane są przez uczniów wypracowania pisemne, które profesor poprawia i zwraca uczniom, 4) obok tego po każdym odczycie profesor zachęca słuchaczy do rozmów i pytań w celu wyjaśnienia trudniejszych ustępów wykładu”.

Stanisław Michalski postulował zmianę mentalności uczonych akademickich: „popularyzowanie wiedzy nie jest już czymś ubliżającym dla godności uczonych, gdyż przekonano się, że dar popularyzacji to nowa zdolność umysłowa”. Zdolność wymagająca odejścia od „przeładowania faktami” i unikania metody „wykładu dogmatycznego”. Michalski pozyskał wielu wybitnych uczonych do pisania rozdziałów w dziesięciu tomach nowej serii „Poradnika dla samouków”, wydawanych w latach 1915−32.

Piękna idea uległa jednak stopniowej zatracie. Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego i Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych RP w czasach władzy komunistycznej najpierw połączono, a w 1950 roku zastąpiono Towarzystwem Wiedzy Powszechnej, korzystającym z sowieckich wzorców ideologicznych i organizacyjnych. Zaginęła warstwa miłośników nauki wolnej od dogmatów, a symbolem nowego dokształcania stał się WUML – Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu−Leninizmu. Uczonych popularyzujących naukę zastąpili lektorzy partyjni.