Twórczy niepokój wolności
Pojęcie wolności stanowi przedmiot ustawicznego sporu. Spór ten ożywił się w 1993 roku, po ogłoszeniu przez Jana Pawła II encykliki Veritatis splendor, gdzie problem wolności ukazuje się w formie uniwersalnej, doświadczanej w każdym położeniu życiowym, w każdym uprawianym zawodzie. Opinie dotyczące sensu, a raczej pojęcia wolności, wskazują, że dyskusje toczą się na jego obrzeżach i dowodzą, że rozumienie sensu wolności jest szczególnie podatne na wielość interpretacji.
Jeszcze nie tak dawno Polacy byli gotowi do niemal heroicznych czynów na drodze do wolności. Nikt nie miał wątpliwości, że wolność znaczyła odrzucenie zniewolenia. Taką wolność Fromm nazywa „wolnością od”. Przejawy permanentnej negacji stanowiły powszechnie akceptowaną formę sprzeciwu, określały drogę do historycznego przełomu 1989 roku. I tak wolność negatywna wyznaczyła drogę postępu.
Po odrzuceniu krępujących zobowiązań i ograniczeń ludzie spostrzegli, że mogą decydować w sprawach fundamentalnych, mogą użyć konstruktywnego „nie”. Dziś jawi się pytanie, ile tej „wolności od” nadal w nas tkwi? Czy w nowej rzeczywistości ciągle ma nieograniczone zastosowanie? Czy nie podważa postaw etycznych, zaangażowanych w dbałość o dobro wspólne? W środowisku akademickim oznaczałoby to wolność od obowiązku rzetelnego studiowania i nauczania. Zwłaszcza, że pojęcie demokracji często fałszywie łączy się z brakiem niemal wszelkich ograniczeń i zobowiązań.
Pomimo nieustannego drążenia przez pokusę życia „na nie”, bez wysiłku, istnieje naturalne dążenie człowieka do odkrywania radości życia w penetracji pozytywnego sensu wolności, określanej mianem „wolności do”. Przy pełnej świadomości, że osobisty wysiłek, który należy wówczas nieustannie angażować, jest niepomiernie większy od tego, jaki należało czynić w jej, nawet heroicznym, zdobywaniu.
Każde otwarcie roku akademickiego, roku nauki studentów, ale i roku nauczania zespołu profesorskiego, wyjątkowo sprzyja tworzeniu i odnawianiu relacji studenci – profesorowie, stanowiącej kwintesencję edukacyjnej misji uczelni. Nie wolno jednak przemilczać faktu, że relację tę szkoła wyższa umacnia bądź deprecjonuje w sferze odpowiedzialności za kształtowanie studentów i absolwentów. Jej zadaniem jest tworzyć klimat do konstruktywnej decyzji podejmowania studiów, ale i rzetelnego przygotowania się nauczycieli akademickich do zajęć, do rozbudzenia woli wzbogacania wiedzy, radości poznawczej.
W filozofii równoważenia relacji studenci – profesorowie jest słabo dostrzegalna, ale niezmiernie ważna w wypełnianiu profesorskiej misji osobliwość. Mamy pobudzać do aktywności, ale jednocześnie akceptować studentów niepokornych w poszukiwaniu wiedzy, wspierać tych, którzy nie ograniczają się do przyswajania formułek. Bo rzeczywista wiedza mieści się pomiędzy tymi formułkami i wyrasta z aktywności, braku pokory wobec kanonów. I tej aktywności mamy uczyć.
Jest faktem niemal powszechnie znanym, że w niektórych dyscyplinach sukcesy na miarę odkryć wyrastają z niewiedzy. A z kanonem nie podejmuje się dialogu. Doskonale znane są przypadki odkryć, szczególnie w naukach matematyczno−fizycznych, których prekursorami byli studenci, asystenci znakomitych ośrodków naukowych, a nie ich profesorowie. Ale jednocześnie wielkość profesorów polegała na tym, że potrafili ich usłyszeć, zaakceptować i wesprzeć własnym doświadczeniem.
Mądrość nie objawia się w pytaniach, ale w odpowiedziach. W końcu nie ilość przekazywanej wiedzy, ale rezonans i dialog z audytorium sprawia, że przekaz jest wartościowy, przyswajany, staje się zalążkiem wiedzy dodanej. Tak właśnie kreuje się ideę prawdziwych studiów, w których nie ma studentów słabych i mocnych, lecz jest zespół studenci – profesorowie.
Każdy rok akademicki stanowi właściwy czas na rozmowę o geniuszu studentów, bo nowa uczelnia, nowy rok nauki zawsze wiążą się z ciekawością wiedzy, gotowością do wysiłku, nieodpartą wolą sprostania oczekiwaniom. I zawsze jawi się pytanie, co należy uczynić, aby tę wolę jak najdłużej utrzymać, zachować. W pozytywnym rozumieniu wolności trzeba zadbać w uczelni o klimat do czerpania sił z postanowienia, że przekraczając próg uczelni należy jednocześnie przekroczyć próg własnej woli do osiągania radości z nauki, do niepokoju twórczego, do podświadomości istnienia własnego geniuszu. By nie było tak, jak w wypowiedzi pewnego studenta, który szczerze zauważył, że bardzo chce rozpocząć studia, „bo nie może doczekać się nowych koleżanek i kolegów”. Ciekawość do ludzi jest na pewno jednym z ważniejszych bodźców w naszym życiu. Ale w odkrywaniu drogi do wolności nie najważniejszym, zwłaszcza w przypadku podejmowania studiów.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.