Matematyk i konstruktor zegarów

Bogdan Lisiak SJ Monika Szabłowska−Zaremba


Adam Adamandy Kochański

(1631−1700)

Jezuita. Matematyk, astronom, filozof. Konstruktor zegarów i maszyny do liczenia. Filolog, humanista. Wykładowca w kilku europejskich uczelniach. Nauczyciel Jakuba Sobieskiego, przyjaciel Jana Heweliusza i G.W. Leibniza.

Był niesamowicie zdolnym człowiekiem. Jego dzieła drukowano m.in. we Francji, w czasach, gdy nikt nie wiedział, iż mamy tak znakomitego uczonego. Na ten stan rzeczy w dużej mierze wpłynęła ocena dawnych badaczy, potępiających wiek XVII, uznany za symbol gnuśności i rozpusty.

Adam Kochański urodził się 5 sierpnia 1631 w ziemi dobrzyńskiej. W 1652 ukończył szkołę średnią w Toruniu. Wtedy też podjął jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu – 24 sierpnia 1652 wstąpił do zakonu jezuitów w Wilnie. Tu odbył dwuletni nowicjat przy kościele św. Ignacego. W 1654 rozpoczął studia filozoficzne w Akademii Wileńskiej. Wkrótce odkryto, iż jest bardzo uzdolniony matematycznie. Zachęcony przez profesorów, Kochański sięgnął po dzieła, swobodnie czytał w językach: łacińskim, włoskim, francuskim, niemieckim, hiszpańskim. Niestety, wraz z wybuchem wojny i zajęciem w 1655 przez Rosjan Wilna, jezuici zmuszeni zostali do opuszczenia miasta. Tak rozpoczęła się wędrówka przez Europę. Kochański dotarł do Würzburga, gdzie poznał słynnego profesora matematyki Gaspara Schotta, z którym korespondował potem przez długi okres. Schott widział w nim genialnego matematyka, który zrewolucjonizuje naukę. Kochański miał jednak zbyt rozległe horyzonty, nie potrafił się skupić tylko na jednej dziedzinie wiedzy.

Pomiędzy 1657 a 1664 zaczął wykładać matematykę w uniwersytecie w Moguncji. Wtedy też po raz pierwszy użył imienia „Adamandus” (jest ono zlatynizowaną formą jego nazwiska). Był do niego bardzo przywiązany i do końca życia umieszczał je w swoim autografie. W latach 1660−64 studiował teologię. Po jej ukończeniu przyjął święcenia kapłańskie. W 1665 przeniósł się do Bambergii. Niedługo potem wysłano go do Florencji, gdzie miał służyć wiedzą Medyceuszom (1666−70). Również i tam wykładał matematykę, brał czynny udział w życiu naukowo−kulturalnym.

Przez kolejnych dziewięć lat (1670−79) Kochański przebywał w Czechach. Wpierw wykładał w uniwersytecie Karola Ferdynanda w Pradze, potem w Ołomuńcu. W 1776 wyjechał do Wrocławia, by wykładać matematykę w kolegium jezuickim. W tamtym okresie we Wrocławiu niewielu było katolików. Jednak Kochański dostał polecenie od generała zakonu, by pomagać polskiemu duchownemu w wypełnianiu posług kapłańskich, a także, by spowiadać „w narodowym języku”.

Niezwykle interesująca jest korespondencja Kochańskiego, który lubił pisać listy do wielu znakomitych ludzi, m.in. do Leibniza, Heweliusza, Schotta, Kirchera. Korespondował głównie z protestantami. Wielu duchownych katolickich uznawało ten fakt za niegodny. Jednak właśnie korespondencja z uczonymi i myślicielami stała się przyczynkiem do podjęcia wielu nowych zadań. Pomogła również w przepływie ważnych informacji naukowych. Badacze życia Kochańskiego jednogłośnie podkreślają, iż był on w owych czasach jedynym Polakiem, który znał rachunek różniczkowy. Fascynowały go zegary. Po kilku latach pracy, zrewolucjonizował ich mechanizm: zamiast wahadła umieścił sprężynę.

W 1679 król Jan III Sobieski poprosił generała jezuitów o wydelegowanie Adama Kochańskiego do Warszawy, by stał się nauczycielem jego najstarszego syna Jakuba. Mimo oporów, jesienią tegoż roku uczony stawił się na dworze. Niechęć przemieniła się w fascynację. Został misjonarzem dworskim, potem matematykiem królewskim, a w końcu – honorowym bibliotekarzem królewskiej biblioteki. Wciąż publikował w „Miscellane a Curiosa Medico−Physica Academiae Naturae Curiosorum” i w „Acta Eruditorum”. Na prośbę króla zajął się także artystycznym wyposażeniem pałacu w Wilanowie. W bibliotece umieścił podobiznę M.K. Sarbiewskiego i skonstruował zegar słoneczny na południowej elewacji gabinetu królewskiego. Również na prośbę króla wyjechał na siedem lat do Gdańska. Zajmował się sprawami kancelarii królewskiej, współpracował z Heweliuszem i łagodził spory religijne. Po powrocie do Warszawy w 1690 pracował nad stworzeniem panaceum. Pogorszył się jego stan zdrowia i Kochański zwierzał się w listach do Leibniza, iż pragnie stworzyć lek, który pomoże wszystkim ludziom. W 1695 wyjechał do czeskich Cieplic. Tam pracował nad perpetuum mobile. Głęboko przeżył śmierć króla i odsunięcie Sobieskich od władzy.

Zmarł 19 maja 1700. Pochowany został najprawdopodobniej w miejscowym, przypałacowym kościele lub też w kościele jezuickim w pobliskim Chomontowie.