Co z tą szkołą

Henryk Grabowski


Co jakiś czas opinią publiczną wstrząsają informacje o przypadkach barbarzyństwa w szkołach. Wywoływany nimi szum informacyjny szybko mija, po czym wszystko wraca do stanu pierwotnego. Ponieważ sytuacja ta regularnie się powtarza, wolno przypuszczać, że to, co było do napisania w tej sprawie, już zostało napisane. Można jedynie próbować wiedzę tę porządkować.

Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że młodzież nie dlatego jest zła, że nie słucha dorosłych, ale dlatego, że ich naśladuje. Nie znam przykładów zachowań aspołecznych, agresywnych lub autodestrukcyjnych, które najpierw pojawiły się wśród młodzieży, a dopiero później przeniknęły do świata dorosłych. Zawsze jest odwrotnie. Np. wcześniej pojawiła się fala w wojsku, a następnie w szkołach. Jest to prawidłowość tak oczywista, że mnożenie dalszych przykładów nie miałoby sensu.

Pomstując na dzisiejszą młodzież często zapominamy, że jeszcze nie tak dawno świat był zupełnie inny. Każdy, kto przeżył więcej niż 50 lat, wie z autopsji, że w czasach jego młodości nie było lub nie były powszechnie znane przypadki mordowania pacjentów w karetkach pogotowia, bandytyzmu na imprezach sportowych, łatwego dostępu do narkotyków i ociekających krwią lub spermą filmów, ministrów ginących w porachunkach gangsterskich, wyprowadzania z uczelni w kajdankach skorumpowanych rektorów, popełniania plagiatów przez profesorów, handlu pracami magisterskimi i doktorskimi, bojących się swoich uczniów nauczycieli, skazanych prawomocnymi wyrokami wicepremierów i posłów, rządzących z więzień burmistrzów, chwalących się kurwikami w oczach posłanek itd., itp.

Nie potrafię oszacować rozmiaru wpływu tych zjawisk na demoralizację młodzieży. Nie wiem także, czy jest to nieuchronna i adekwatna cena za demokrację i postęp cywilizacyjny. Wiem natomiast, że są to zmiany nieodwracalne. Tak jak np. niemożliwy jest powrót do produkcji butów za pomocą szydła, dratwy i drewnianych kołków.

Konsekwencją tego wszystkiego są m.in. radykalne przekształcenia w warunkach i wymaganiach dotyczących pracy ludzkiej. Jedne zawody bezpowrotnie zniknęły, inne pojawiły się, jeszcze inne przeszły taką metamorfozę w sensie wymagań kwalifikacyjnych, że np. dzisiejszy szewc, maszynista kolejowy czy choćby sekretarka biurowa przypominają tylko z nazwy swoich poprzedników.

Na tym tle zadziwiającą odporność na zmiany wykazuje zawód nauczycielski. Można bowiem z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że w kształceniu nauczycieli pod kątem przygotowania do pracy wychowawczej z młodzieżą od wielu lat nie zmieniło się nic. I to wyjaśnia wszystko.