O dojrzałości

Henryk Grabowski


Zdolność kierowania się w życiu zasadą akceptowania tego, czego nie można zmienić, uznawana jest za jedno z trafniejszych kryteriów zdrowia psychicznego i emocjonalnej dojrzałości. Chodzi przy tym zarówno o stosunek do zdarzeń zewnętrznych, jak i własnych zachowań. Tak rozumiana dojrzałość zwykle przychodzi w wiekiem. Nie jest wszakże od niego bezwarunkowo zależna. Jedni ją osiągają już w młodości, inni w wieku średnim, jeszcze inni dopiero na starość. Są też i tacy, którzy w sensie emocjonalnym nie dojrzewają nigdy.

W powszechnym przekonaniu dojrzałość jest cnotą. Głębsze wniknięcie w istotę sprawy rodzi jednak pewne wątpliwości. Pogodzenie się z sobą i tym, co nas otacza, zapewnia spokojne życie. Czy stan taki jednak można uznać za optymalny dla jednostkowego i społecznego rozwoju?

Tym, co najbardziej odróżnia człowieka od wszystkich innych istot żywych, jest niezadowolenie z tego, kim jest i w jakim świecie żyje. Dzięki temu, w przeciwieństwie do zwierząt, tylko człowiek jest zdolny do ustawicznego doskonalenia siebie i swego otoczenia. W ten sposób powstała i rozwija się cywilizacja i kultura.

Niedojrzałość często kojarzy się z infantylizmem. Coś w tym jest. Bo czyż nie jest swoistym infantylizmem ustawiczne niezadowolenie z rezultatów poszukiwania najwłaściwszej nuty, barwy lub najtrafniejszego słowa? Z drugiej strony, bez takich malkontentów mielibyśmy o wiele mniej arcydzieł muzyki, plastyki, literatury. Może nie wszyscy oni mieszczą się w psychiatrycznej normie, ale jakże bezbarwne i nieciekawe byłoby bez nich życie. Wszystko to również w jakimś stopniu dotyczy naukowców, wynalazców, odkrywców, a nawet sportowców, wciąż nieukontentowanych tym, co już zrobili.

Transgresja w języku psychologów oznacza potrzebę wykraczania poza limitowane dotychczasowym doświadczeniem zachowania. Zdolne do tego z natury są tylko dzieci lub ci dorośli, którzy tak naprawdę nigdy dziećmi być nie przestali. Dlatego wśród ludzi twórczych jest relatywnie więcej osobników niepogodzonych z sobą i z tym, co jest, niż w populacji generalnej. Gdyby wszyscy ludzie takimi byli, to świat zamieniłby się w dom wariatów. Gdyby takich w ogóle nie było, to – być może – nie zeszlibyśmy jeszcze z drzew.

Niezadowolenie jako motyw aktywności twórczej nie jest jednostronnie ukierunkowane. Dlatego ludzie twórczy bywają niekiedy uciążliwi w kontaktach społecznych. Starajmy się być dla nich tolerancyjni. Świat więcej im zawdzięcza niż ukontentowanym zjadaczom codziennego chleba.