Jak klasyfikować czasopisma

Lucjan Pawłowski


Istotą parametrycznej oceny instytutów i wydziałów jest chęć powiązania wielkości dotacji z jakością badań naukowych prowadzonych przez oceniane jednostki. Teoretycznie rzecz biorąc, obiektywne wyniki można uzyskać przeprowadzając indywidualną ocenę każdej jednostki przez zespół recenzentów, w której uwzględniono by specyfikę wydziału czy instytutu. Tylko że przeprowadzenie takiej oceny jest niemożliwe i nigdzie w świecie nie jest stosowane. Poszukuje się więc takich parametrów, które w sposób uproszczony, łatwo dający się skontrolować, nadają się do scharakteryzowania dorobku naukowego ocenianej jednostki.

Wiadomo, że prace publikowane w dobrych międzynarodowych wydawnictwach są recenzowane co najmniej przez dwóch recenzentów wybranych z międzynarodowego grona specjalistów. Z reguły nie zdarza się, aby słaba praca przeszła przez takie sito. Ponadto, dobre wydawnictwa mają rozbudowaną sieć dystrybucji, co powoduje, że rozpowszechnienie opublikowanych tam prac jest duże. A przecież nadrzędnym celem publikacji jest poinformowanie o uzyskanych wynikach, a nie sam fakt opublikowania.

Zawodny parametr

Najpełniejszą miarą wartości publikacji jest liczba cytowań (pomijam cytowanie krytyczne, bo te jednak dotyczą pojedynczych przypadków), z tym, że ponowne przeprowadzenie takiej oceny nie jest możliwe wtedy, gdy dotyczy ona wielu setek jednostek naukowych zatrudniających tysiące pracowników. Odnosi się to nie tylko do sytuacji w Polsce, ale także w innych krajach. W związku z tym, zaczęto posługiwać się IF, jako miarą średniej liczby cytowań prac publikowanych w danym czasopiśmie. Co prawda, w pojedynczych przypadkach może się zdarzyć, że określona praca nie będzie miała żadnego cytowania i tym samym zostanie dowartościowana lub też będzie miała dużo więcej cytowań i wtedy zostanie niedowartościowana. Jednak te niestandardowe pojedyncze przypadki ulegają uśrednieniu wraz ze wzrostem liczby ocenianych prac. W konsekwencji IF jest jednym z lepszych parametrów oceny jakości prac i z tego względu stosuje się go szeroko w świecie do oceny dorobku naukowego.

Liczba cytowań zależy jednak nie tylko od wielkości dokonań przedstawionych w pracy, ale także od liczebności uczonych pracujących w danej dyscyplinie. Z tego względu nadaje się do rankingu w obrębie pojedynczych lub bardzo podobnych dyscyplin, ale już stosowanie IF przy tworzeniu listy rankingowej w grupie skupiającej różne dyscypliny budzi poważne wątpliwości.

Jeszcze większe różnice występują pomiędzy naukami przyrodniczymi i humanistycznymi. W eseju opublikowanym przez Institute For Scientific Information (ISI, 2004) wyraźnie napisano, że w obrębie nauk społecznych, artystycznych i humanistycznych IF jest dużo mniejszy. Ponadto, w tych publikacjach cytowane są znacznie częściej także inne źródła (książki, dane archiwalne, utwory muzyczne, dzieła artystyczne etc.). Z tego względu we wspomnianej publikacji podkreślono, że nie powinno się porównywać wielkości IF pomiędzy bardzo zróżnicowanymi obszarami badań naukowych, co nie oznacza, że do ocen prowadzonych wewnątrz dyscyplin humanistycznych nie można stosować IF.

Promocja jakości

W mojej ocenie, zaproponowany przez MNiI sposób punktacji prac opublikowanych w czasopismach posiadających tzw. IF jest klarowny, eliminuje uznaniowość i w konsekwencji przyczyni się do podniesienia poziomu naukowego całych środowisk. Dobre wyniki chemików nie wynikają z jakiejś szczególnej łatwości publikowania prac w czasopismach o wysokim IF, ale z polityki naukowej tego środowiska. We wczesnych latach 90. Polskie Towarzystwo Chemiczne zaczęło przeprowadzać pierwsze rankingi, posiłkując się m.in. IF. Spowodowało to, że coraz więcej badaczy zaczęło wysyłać prace do dobrych czasopism. Otrzymywane recenzje sprzyjały przygotowywaniu coraz lepszych prac. Obecne dobre wyniki są rezultatem polityki naukowej PTCh zapoczątkowanej przed kilkunastu laty.

Przyjęta przez MNiI zasada oceny prac, jeśli będzie konsekwentnie stosowana, doprowadzi, o czym jestem przekonany, do podobnych rezultatów, w tym do większego umiędzynarodowienia badań i podniesienia ich poziomu. Jest to niezbędne, biorąc pod uwagę, że w coraz większym stopniu będziemy musieli uczestniczyć w programach unijnych. Dalsze umiędzynarodowienie badań, poprzez publikowanie prac w dobrych, międzynarodowych czasopismach, jest niezbędne do przygotowania potencjału polskich uczonych do partnerskiego uczestnictwa w programach unijnych.

O ile klasyfikacja czasopism z tzw. listy filadelfijskiej nie budzi większych emocji, to lista polskich czasopism naukowych takie emocje budzi i są one często uzasadnione, można się tam bowiem dopatrzyć dużej uznaniowości. Zabrakło czytelnego kryterium oceny jakości periodyków. Ogromna większość odwołań dotyczyła wyraźnie tej grupy czasopism. Chciałbym w związku z tym zaproponować odstąpienie od sporządzania ich listy, a w miejsce tego sformułować następujące zasady kwalifikacji czasopism wydawanych w Polsce:

Do kategorii 1 (6 punktów) należałoby zaliczyć czasopisma wydawane w Polsce w języku angielskim (lub innych językach wiodących danej dyscypliny), posiadające międzynarodową radę redakcyjną, z udziałem co najmniej 70 zagranicznych członków rady redakcyjnej.

Kategoria 2 (5 punktów) – czasopisma ogólnopolskie wydawane w języku angielskim, posiadające w składzie rady redakcyjnej mniej niż 70 proc. członków zagranicznych.

Kategoria 3 (4 punkty) – czasopisma ogólnopolskie wydawane w języku polskim przez komitety PAN i jednostki naukowe posiadające kategorię I.

Kategoria 4 (3 punkty) – czasopisma wydawane w języku polskim przez towarzystwa naukowe i jednostki naukowe posiadające kategorię II.

Kategoria 5 (2 punkty) – inne czasopisma wydawane jako ogólnopolskie, np. NOT.

Kategoria 6 (1 punkt) – inne publikacje.

Taki uproszczony system kwalifikacji prac naukowych jest bardziej jednoznaczny i pozostawia mniejszą swobodę w uznaniowym traktowaniu poszczególnych tytułów.

Chciałbym zaznaczyć, że specyfika publikacji z obszaru nauk humanistycznych i sztuki jest taka, iż duża ich część mieścić się będzie właśnie w grupie czasopism polskich, ale jeśli ranking będzie się odbywał w obrębie bardzo podobnych dyscyplin, to wszyscy będą poruszać się w tym samym przedziale punktów i możliwe będzie ustalenie właściwej hierarchii jednostek. Należy jednak pamiętać, że specyfika tych dyscyplin powoduje, iż będą one zawarte w niższym przedziale punktów niż nauki przyrodnicze czy techniczne, co nie znaczy, że są gorsze. Zostało to podkreślone w stanowisku Institute For Scientific Information, mówiącym, że: Impact Factors and overall citation rates in the Social Sciences are lower than those in the Natural Sciences i: Consequently citation data, while sometimes useful, are frequently much less so in journal evaluation in the Arts and Humanities.

Tak więc, wprowadzony przez MNiI system ocen parametrycznych, pozwala na dość obiektywne, zgodne ze standardami światowymi, oceny poziomu badań naukowych prowadzonych przez oceniane jednostki naukowe, pod warunkiem, że ocenę prowadzi się najlepiej w obrębie pojedynczych dyscyplin, a co najwyżej – dyscyplin o bardzo zbliżonym charakterze. Również zasada, że do rankingu przyjmuje się tylko liczbę prac dwukrotnie większą od liczby pracowników, będzie miała pozytywny wpływ na jakość prowadzonych badań, ponieważ wyraźnie promuje jakość. W przeszłości niektóre ośrodki publikowały ogromną liczbę prac na podrzędnych konferencjach, często ocierając się o autoplagiaty. Zdarzało się, że duża liczba prac o bardzo niskiej randze podciągała ocenianą jednostkę. Teraz jest to niemożliwe, a to niewątpliwie zaleta obecnego systemu.

Jednym słowem, obecne kryteria stosowane w ocenie parametrycznej jednostek naukowych wyraźnie sprzyjają jakości prowadzonych badań i niewątpliwie w przyszłości przyczynią się do podniesienia poziomu naukowego prowadzonych badań, a poprzez ich umiędzynarodowienie ułatwią zajęcie lepszej pozycji w programach unijnych.

Nauczyć kreatywności

Wątpliwości budzą natomiast kryteria stosowane w ocenie badań aplikacyjnych. Przyznanie za patent aż 50 punktów, tj. ponaddwukrotnie więcej niż za dwie prace opublikowane w najlepszych czasopismach, jest nieporozumieniem.

Mam doświadczenie w formułowaniu wniosków patentowych, bo jestem współautorem 86 patentów. Można uznać, że patent wdrożony nawet niezależnie od uzyskanych efektów ekonomicznych jest znaczącym osiągnięciem, dorównującym wysiłkowi wniesionemu w opublikowanie bardzo dobrej pracy w czołowym czasopiśmie międzynarodowym. Można się też zgodzić, że interes państwa wymaga intensyfikacji tego typu działań i przyznać za wdrożony patent dwukrotnie więcej punktów w stosunku do liczby, jaką się przyznaje za najlepsze prace opublikowane w najlepszych czasopismach międzynarodowych. Przyznanie jednak 50 punktów za niewdrożony patent jest grubą przesadą. Sformułowanie patentu, wiem to z własnego doświadczenia, jest co najwyżej równoważne jednej pracy naukowej opublikowanej w języku polskim i tak powinno być traktowane.

Na zakończenie chciałbym się odnieść jeszcze do roli badań podstawowych i stosowanych w rozwoju Polski. Dość często argumentuje się, że badania rozwojowe zadecydują o przyszłości kraju. To, co jest prawdą w przypadku krajów wysoko rozwiniętych, niekoniecznie musi się odnosić do obecnej sytuacji w Polsce. Po to, by powstały nowoczesne gałęzie przemysłu, nie wystarczy prowadzić aplikacyjne badania naukowe nawet na najwyższym poziomie. Potrzebna jest jeszcze polityka gospodarcza, która jak dotychczas sprowadzała się do szybkiej prywatyzacji za wszelką cenę. W konsekwencji powstały w Polsce peryferyjne zakłady, które produkują dobra dla masowych odbiorców, najczęściej dzięki średnio zaawansowanej technologii. Kto, gdzie i z jakim skutkiem społeczno−ekonomicznym dla Polski wdroży w tej sytuacji nasze rodzime rozwiązania?

W krótkiej perspektywie czasowej podstawowe znaczenie dla rozwoju Polski będzie miało kształcenie w szkołach wyższych. Przy czym, szybko zmieniająca się technika i technologia otaczająca współczesnego człowieka sprawia, że absolwent uczelni w swoim życiu zawodowym będzie zmuszony kilkakrotnie zmieniać środowisko miejsca pracy. W tej sytuacji szczególnego znaczenia nabierają kreatywność i umiejętność permanentnego uczenia się.

Truizmem jest twierdzenie, że nauczyć kreatywności może nauczyciel akademicki, który sam uprawia twórczość naukową, weryfikowaną w skali międzynarodowej. W tej sytuacji ogromnego znaczenia nabiera prowadzenie badań naukowych na możliwie najwyższym poziomie w uczelniach, co oznacza, że przede wszystkim finansowanie badań w szkołach wyższych w najbliższych latach decydować będzie o rozwoju Polski.

Prof. dr hab. Lucjan Pawłowski, specjalista w dziedzinie inżynierii i ochrony środowiska, pełni funkcję dyrektora Instytutu Inżynierii Ochrony Środowiska w Politechnice Lubelskiej.