Wielka banda w uniwersytecie

Piotr Kieraciński


O tej porze „U Ojca” jeszcze pusto. Senny barman leniwie wyciera szklanki. Na widok Jerzego Szymaniuka wykonuje jakiś żywszy ruch, a na twarzy pojawia się uśmiech. Dyrygent Big−Bandu Uniwersytetu Zielonogórskiego jest tu osobą znaną i cenioną. W tym klubie odbywają się koncerty jazzowe.

Jerzy Szymaniuk jest doktorem sztuki. Mówi o sobie, że jest pianistą i dyrygentem, a aranżacja i kompozycja to jego pasje. Obecnie wykłada w uniwersytecie, a od lat zajmuje się organizacją i dyrygowaniem big−bandami. Już w szkole średniej zetknął się z tą formą muzykowania w Kostrzyniu nad Odrą. Big−bandy stały się jego największą pasją.

A może big−band?

Pierwszy własny zespół stworzył w 1982 – Big−Band Novita. Grało w nim 17−18 muzyków. Potem był BB Mrowisko (przy Wyższej Szkole Pedagogicznej w Zielonej Górze), a od 1998 Jerzy Szymaniuk prowadzi BB Zielona Góra, który w 2002 zmienił nazwę na Big−Band Uniwersytetu Zielonogórskiego. Sprawę historii grupy Szymaniuk podsumowuje słowami: – Ta sama książka (z utworami), ten sam lider, tylko nazwa się zmieniała. Rozsiada się wygodniej.

Czy łatwo zebrać ludzi do grania takiej, niezbyt popularnej obecnie, muzyki? W 1997 w WSP było Studium Muzyki Jazzowej. Młodzież zapytała: „A może big−band?” Szymaniukowi nie trzeba było tego pytania powtarzać. – Ustaliłem datę, wyznaczyłem godzinę i miejsce. Przychodzę, a tam siedzi młodzież, kilkanaście osób z instrumentami. Czekają na nuty. Wybrał łatwy repertuar, żeby szybko ruszyć z graniem i stworzyć program koncertowy. Po czterech miesiącach na Festiwalu Big−Bandów w Nowym Tomyślu – trzecie miejsce. Na tej imprezie BB UZ zebrał później dwukrotnie Grand Prix, trzykrotnie zdobył drugie miejsce i raz trzecie. Potem wyróżnienie na Old Jazz Meeting „Złota Tarka” – dwukrotnie zdobywali potem „Złotą Tarkę” i kolejny raz wyróżnienie – i wreszcie specjalna nagroda na festiwalu Jazz nad Odrą oraz drugie miejsce na Międzynarodowym Festiwalu „Swingin” Saxonia.

Zespół tworzą w większości studenci UZ. Latem lider gromadzi repertuar. Jesienią zaczynają się próby. – Czytamy nuty i dyskutujemy. Członkowie zespołu wybierają dziesięć utworów. Powstają aranżacje. Jest w nich miejsce na grę zespołową i na improwizację. Próby całego zespołu odbywają się raz w tygodniu. Poza nimi są jeszcze próby poszczególnych sekcji: trąbek, puzonów, saksofonów oraz sekcji rytmicznej, którą tworzą w tym przypadku kontrabas, gitara, perkusja i... fortepian. W lutym podczas warsztatów szlifowany jest nowy program. W międzyczasie są koncerty.

Ludzie śpiewali i tańczyli

Big−Band UZ ma w repertuarze ok. 150 utworów. Jest program kolęd w aranżacjach jazzowych, Od Sinatry do Presleya (z Kiljańskim), program z muzyką Komedy. Szymaniuk szuka inspiracji w różnych miejscach. Nieodmiennie jednak wraca do starego dobrego Counta Basiego. – Staramy się też mieć w repertuarze kompozycje współczesne – zastrzega. Jego typy to m.in. Bob Minzer i Bob Brookmayer. Sam lider też jest autorem wielu kompozycji, które wykonuje BB UZ. Zawsze w repertuarze koncertów jest klasyka, czyli standardy jazzowe. Najbardziej pamiętne wydarzenie? – O jednym już wspomniałem – śmieje się Jerzy Szymaniuk. – Wielkie koncerty – mówi po namyśle.

W roku 2004 zdarzyły się dwie wspaniałe rzeczy. Koncert Kolędy dla świata w Filharmonii Bałtyckiej, który został zarejestrowany przez drugi program TVP oraz koncert kolęd w auli Uniwersytetu Zielonogórskiego w styczniu. Na dwa tygodnie przed koncertem zabrakło biletów. Trzeba było zrobić drugi koncert. – Ludzie nie tylko bili brawo, ale wstawali z miejsc, tańczyli, śpiewali. Dla takich chwil warto pracować całe lata. Muzycy grywają do dwudziestu koncertów rocznie. Regularnie odbywają się koncerty z cyklu Big−band i przyjaciele, gdzie z zespołem uniwersyteckim grywają tuzy jazzu: Jan Ptaszyn Wróblewski, Piotr Baron, Urszula Dudziak i Ewa Uryga, Marek Bałata, Maciej Sikała, Mike Russel – nawet nie próbuję zapisać wszystkich nazwisk, którymi zarzuca mnie lider.

Zespół dokumentuje swoje dokonania. Przygotowany jest materiał na płytę DVD z koncertu w Filharmonii Bałtyckiej. W 2003 r. powstała płyta Tribute to Buddy Rich (polecam, rzadko dziś mamy okazję posłuchać takiej muzyki) z koncertu w auli uniwersyteckiej. Szymaniuk myśli o płycie swingowej złożonej z nagrań z festiwali, koncertów i demo.

Ogniwa łańcucha

Swą działalność muzyczną Jerzy Szymoniuk porównuje do łańcucha. Najważniejszym jego ogniwem jest big−band. Muzyków nie powinno zabraknąć, bo jest drugie ogniwo: kierunek jazz i muzyka estradowa, który po pewnych kłopotach obronił swe istnienie w uniwersytecie. Klub „U Ojca” to trzecie ogniwo – tam w każdą środę odbywają się jam sessions, tam mają miejsce koncerty jazzowe. Ogniwo czwarte to Zielonogórskie Stowarzyszenie Jazzowe, które dwukrotnie już zorganizowało festiwal Green Town of Jazz. Ostatnim – ale może powinienem napisać pierwszym – ogniwem jest Akademia Jazzu – projekt skierowany do uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i liceów.

Big−Band Uniwersytetu Zielonogórskiego to wydarzenie niezwykłe. Niewiele jest w Polsce takich zespołów. Na festiwalu w Nowym Tomyślu pojawia się zazwyczaj około dziesięciu orkiestr. Szymaniuk ocenia ich liczbę w Polsce na niewiele ponad dwadzieścia.