Nieobowiązkowe prawo

Jerzy Skrzypowski


Od dawna śledzę interesujące mnie publikacje w „Forum Akademickim”, głównie poświęcone zagadnieniom z zakresu prawa autorskiego. Uważam, że rola tego miesięcznika jest nieoceniona w szerzeniu wśród pracowników naukowych wyższych uczelni, do których pismo jest głównie adresowane, wiedzy na temat prawa autorskiego.

Wziąłem do ręki nowe wydanie cennej publikacji książkowej Autor – Wydawca. Poradnik prawa autorskiego. Andrzej Karpowicz jest adwokatem, od wielu lat zajmuje się w praktyce prawem autorskim, we wstępie do nowego wydania książki dzieli się gorzkimi refleksjami o stanie stosowania w Polsce prawa autorskiego. Zaznacza, że to, co napisał w przedmowach do kolejnych wydań książki, jeszcze w 1994 r., o „zupełnej niewydolności sądów cywilnych, jak i kompletnym braku zainteresowania problemem piractwa ze strony organów ścigania, prokuratury i policji”, ma zastosowanie również dzisiaj, oraz że „żadnych zmian – przynajmniej na lepsze – nie dostrzega”.

W całości podzielam pogląd autora, taka sama negatywna ocena efektywności organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości w sprawach z zakresu prawa autorskiego wynika również z mojego doświadczenia zawodowego, na podstawie prowadzonych przeze mnie spraw. Warto się zatem zastanowić, skąd taka sytuacja wynika i jak ją zmienić.

Luki w programie

Po pierwsze, prawnicy w Polsce nie są generalnie przygotowani zawodowo do zajmowania się prawem własności intelektualnej, którego jedną część stanowi prawo autorskie, a drugą, nowszą, prawo własności przemysłowej. Jak się wydaje, bardzo obszerna, skomplikowana i dynamicznie rozwijająca się na świecie gałąź prawa własności intelektualnej, w Polsce nie doczekała się jeszcze ani odpowiedniego miejsca, ani też właściwego podejścia. Widać to przede wszystkim w programach studiów.

Według mojego rozeznania, w żadnej uczelni w Polsce, która prowadzi studia prawnicze, ani prawo autorskie, ani tym bardziej prawo własności przemysłowej nie stanowią przedmiotu obowiązkowego. Tylko nieliczne uczelnie oferują studentom zajęcia fakultatywne, częściej z prawa autorskiego niż z prawa własności przemysłowej. Sami studenci niechętnie wybierają zajęcia fakultatywne z tego zakresu, bo łatwiej zdać egzamin z mniej obszernych przedmiotów fakultatywnych (np. z prawa karnego skarbowego), a ocena uzyskana zarówno z obszernego i trudnego przedmiotu fakultatywnego, jak i z mniej obszernego, łatwiejszego do opanowania, w studenckim indeksie waży tyle samo. Tylko bardzo nieliczne ośrodki akademickie oferują możliwość odbycia studiów podyplomowych z zakresu prawa autorskiego i prawa własności przemysłowej. (Od wielu lat studia podyplomowe z zakresu prawa własności intelektualnej prowadzi Instytut Prawa Własności Intelektualnej UJ.)

Programy aplikacji prawniczych, osobne dla sędziów, prokuratorów, notariuszy, adwokatów i radców prawnych, praktycznie nie uwzględniają zagadnień prawa własności intelektualnej. Zresztą, podczas aplikacji prawniczych, które powinny przede wszystkim zapewnić praktyczne przygotowanie do wykonywania zawodów prawniczych, nie ma już miejsca ani czasu na to, aby aplikant nauczył się od podstaw obszernej i trudnej gałęzi prawa, tym bardziej jeśli nie zetknął się z nią w toku studiów.

Skutkiem takiego systemu nauczania i przygotowania do zawodów prawniczych jest to, że sędziowie i prokuratorzy po prosu nie znają problematyki prawa własności intelektualnej i praktycznie od przypadku (i ich dobrej woli) zależy, czy sami nauczą się jakiegoś zagadnienia z tej obszernej dziedziny prawa, przy okazji prowadzenia spraw z tego zakresu. Pół biedy, jeśli problematyki tej nie zna adwokat, radca prawny albo notariusz. Te osoby mogą poinformować swoich klientów, że nie zajmują się sprawami z tego zakresu i po prostu odmówić przyjęcia zlecenia. W gorszej sytuacji pod tym względem są niewątpliwie sędziowie i prokuratorzy, których kompetencja wynika z natury i założeń systemu ochrony prawnej, i którzy nie mogą odmówić prowadzenia sprawy z tego powodu, że nie znają danej gałęzi prawa.

Znacznie gorzej wygląda sprawa znajomości prawa własności intelektualnej wśród absolwentów innych kierunków niż prawo. Architekci, informatycy czy absolwenci uczelni artystycznych na skutek braku w programach studiów tej problematyki nie wiedzą nawet, skąd wynikają podstawy ochrony prawnej, która przysługuje ich dziełom: architektonicznym, programom komputerowym i dziełom artystycznym. Tym bardziej nie potrafią i nie wiedzą, jak stosować w praktyce prawo autorskie i korzystać ze środków ochrony, które im przysługują. Co gorsza, z własnej praktyki wiem, że nie potrafią nawet prawidłowo zawierać umów ze swoimi klientami (o ile w ogóle umowy na piśmie zawierają) w zakresie, w jakim umowy dotyczą prawa autorskiego (np. licencyjne albo umowy o dzieło).

Niska świadomość

Według mojej oceny, świadomość prawna społeczeństwa w Polsce w dziedzinie praw własności intelektualnej jest bardzo niska i trudno wymagać, aby osoba, która nie ukończyła studiów, dysponowała wiedzą, jakiej nie posiada nawet znakomita większość prawników w tym kraju.

Wielokrotnie składane na forum międzynarodowym zapewnienia polityków o poszanowaniu w Polsce praw własności intelektualnej i o dostosowaniu prawa polskiego do wymogów Unii Europejskiej w zakresie prawa własności intelektualnej nie zastąpią wiedzy i doświadczenia koniecznego do prawidłowego stosowania i egzekwowania tego prawa.

W Polsce nie powinny mieć miejsca np. tak kuriozalne wyroki sądów, że osoba, która umieściła cudzy znak towarowy na produkcie, „nie naruszyła praw właściciela znaku towarowego, albowiem obok cudzego znaku towarowego umieściła własny znak towarowy”. Tak samo niedopuszczalne są sytuacje, gdy prokurator, podobnie jak sąd, odmawia autorowi programu komputerowego ochrony przed naruszeniem, mimo że autor programu przedstawił dowody, iż sprawca naruszenia skopiował program i przywłaszczył sobie jego autorstwo, głównie z tego powodu, że ani prokurator, ani sąd nie potrafią zrozumieć, czym jest program komputerowy, na czym naruszenie polega i nie potrafią ocenić dowodów w sprawie, a nawet sformułować pytań do biegłego (o ile znajdzie się kompetentny biegły z tej dziedziny).

Mam nadzieję, że ten artykuł wywoła dyskusję na temat potrzeby uwzględnienia w programach studiów, nie tylko prawniczych, problematyki prawa własności intelektualnej. W moim przekonaniu, tylko w taki sposób można doprowadzić do wzrostu świadomości i kultury prawnej społeczeństwa w tej dziedzinie oraz zapewnienia odpowiedniego poziomu ochrony prawnej. Uważam, że jest to konieczne, zwłaszcza w dobie społeczeństwa informacyjnego.

Autor jest radcą prawnym w Kancelarii „Skrzypowski & Tynel” w Warszawie, specjalizuje się w zagadnieniach prawa własności intelektualnej.