Nauka i polityka

Henryk Grabowski


W twierdzeniu, że im człowiek starszy, tym bardziej idealizuje czasy, kiedy był młody, jest wiele racji. Są jednak również dowody na to, że pewne sfery życia – niezależnie od związanych z wiekiem odczuć jego uczestników – parszywieją. Weźmy twórczość naukową. Plagiaty, kupowanie stopni i tytułów naukowych, koleżeńskie recenzje były zawsze. Jednak to, co się teraz w tym względzie wyrabia, przechodzi wszelkie wyobrażenia.

Nie wiem, czy są jakieś próby naukowego wytłumaczenia tego zjawiska. Wiem, że bez rzetelnej jego diagnozy trudno mówić o skutecznym leczeniu. Intuicja podsuwa różne wyjaśnienia. Jedni twierdzą, że źródłem demoralizacji środowiska akademickiego jest umasowienie kształcenia na poziomie wyższym, a w konsekwencji bezprecedensowa – wobec powszechnego bezrobocia – przewaga popytu na usługi naukowo−dydaktyczne nad kadrowymi możliwościami ich zaspokojenia. Inni uważają, że bezinteresowna pasja poznawcza, jako główny motyw pracy badawczej, w konfrontacji z nieznanymi wcześniej możliwościami zarobkowania na licznych etatach okazała się nieco iluzoryczna. Jeszcze inni głoszą, że upadek dobrych obyczajów w nauce jest odzwierciedleniem powszechnego kryzysu wartości, zaniku poczucia wstydu, godności itp.

Jakkolwiek wymienione przyczyny zjawisk patologicznych w nauce dotyczą czasów najnowszych, nie wydaje się, aby można było całą winę za nie zrzucić na merkantylizm współczesnych uczonych. Część odpowiedzialności spoczywa również na tych, którzy stopnie i tytuły naukowe zdobywali w czasach realnego socjalizmu, kiedy z pracy badawczej można było czerpać głównie satysfakcję i – ewentualnie – szacunek społeczny. Wówczas to niektórzy działacze partyjni – jakby im było mało przywilejów z racji zajmowanych stanowisk – usiłowali, zwykle na skróty, dochodzić stopni i tytułów naukowych.

Zastępowanie mandatu społecznego rzekomymi kompetencjami naukowymi przez dygnitarzy z nadania partyjnego można jakoś racjonalnie wytłumaczyć. W przypadku polityków wyłonionych w demokratycznych wyborach mogą wchodzić w grę tylko dwie okoliczności: albo ktoś już nie ma nic do powiedzenia w nauce i szuka azylu w polityce, albo jest marnym politykiem i próbuje podbudować swoją wiarygodność tytułami naukowymi. Ponieważ nie da się pogodzić owocnej działalności naukowej i politycznej, co najmniej jedna z tych sfer aktywności i związanych z nimi godności musi być mistyfikacją. Jeżeli zdarzają się odstępstwa od tej prawidłowości, to na zasadzie wyjątków potwierdzających regułę.