Po francusku

Piotr Hübner


Przyjęty 26 kwietnia 1815 roku przez Dyrekcję Edukacji Publicznej „Projekt do urządzenia hierarchii akademiczney w kraiach Xsięstwa Warszawskiego” wzorowany był na reformie napoleońskiej, wprowadzonej we Francji w 1808 roku. Ideą była centralizacja oświaty w jeden system i powołanie w szkolnictwie odpowiednio ujednoliconej hierarchii nauczycieli. Główny autor polskiego projektu Stanisław Staszic był przekonany, iż „każda edukacja krajowa tylko się pod strażą rządu utrzymuje”. Postulował objęcie rządową kontrolą nawet edukacji domowej, zamierzał wprowadzić zakaz sprowadzania nauczycieli cudzoziemców i ograniczyć możliwość studiowania za granicą.

Najwyższy szczebel systemu oświaty miały stanowić szkoły główne. Niżej sytuowano szkoły fakultetowe i szkoły techniczne, co oznaczało kres idei jednolitego uniwersytetu. Nad uczelniami i szkołami sytuowano Dyrekcję Edukacji Publicznej, która „łącząc osobno cząstki w jeden System, zapewnia mu ruch i postęp harmoniczny; gromadząc pod poważne hasło Hierarchii rozmaite członki, przypomina im szlachetne przeznaczenie; nareszcie ukazując zasłudze pewny stopień i nagrodę, zagrzewa do pracy i wytrwania”. Wszyscy zatrudnieni na różnych szczeblach dozorów szkolnych stanowili pierwszą klasę hierarchii akademickiej. Trzy następne klasy to uczący, wyuczeni oraz uczący się. W ramach klasy „uczących” szczególnie wyróżniano rektorów. Od profesorów szkół głównych, fakultetowych i technicznych wymagano doktoratu – przysługiwała im stała pensja w ramach etatu. Od nauczycieli akademickich oczekiwano woli awansu – mieli starać się „o stopień wyższy nad ten, który jest przywiązany do ich szkoły, i tym sposobem torować sobie drogę do dalszych”. Pomocne tu być miały stypendia, a nawet wyjazd „kosztem Rządu do Akademiy zagranicznych”.

Do Dyrekcji Edukacji Publicznej należało prawo wskazywania dwunastu kandydatów, z których monarcha mianował sześciu jako skład Senatu Hierarchii Akademiczney. Tenże Senat wybierać miał ze swego grona dwóch członków do Senatu krajowego oraz czterech do Sejmu. Po dwudziestu latach pracy nauczycielskiej członkom hierarchii przysługiwało – jeśli nie mieli z urodzenia – prawo szlachectwa. Uważani byli od początku za urzędników publicznych, stabilnie zatrudnionych. Mogli być oddalani ze służby jedynie na mocy wyroku dyscyplinarnego. Nauczycielom „wysłużonym lub uznanym za kaleków” przysługiwać miała dożywotnia pensja – „w miarę zasług i lat”. Możliwe było pozyskanie dodatkowego wsparcia emerytalnego z funduszu powstającego z rocznych składek pobieranych od pensji.

Do klasy „wyuczonych” należeli „wszyscy zaszczyceni patentem iakiegokolwiek stopnia Akademicznego”. To spośród nich Dyrekcja Edukacji Publicznej wybierała drogą egzaminu profesorów i nauczycieli. Pozostali mieli „pierwszeństwo do służby i urzędów publicznych” – realizowane także w drodze egzaminu. W ramach klasy „uczących się” mieścili się uczniowie i studenci. Tych hierarchizowano według rangi szkoły.

Spóźniona wobec wydarzeń historycznych reforma nie weszła w życie, mimo iż jej promotor Stanisław Potocki zyskał w Królestwie Polskim rangę ministra. Idea reformy tylko z pozoru podtrzymywała dawne wyróżnienie stanu akademickiego. Realnie wpisywała go w zinstytucjonalizowaną sieć szkół, a do tego hierarchizowała go, co również było znakiem instytucjonalizacji. Do tej hierarchii włączano – i to na najwyższym szczeblu – urzędników pełniących dozór. Oceniając tę próbę reformy z perspektywy stulecia inauguracji Uniwersytetu w Warszawie, Marceli Handelsman wskazywał, iż projekt stanowi „logiczne zamknięcie okresu, który odchodził bezpowrotnie w przeszłość”. Czy jednak tendencja do postrzegania ogółu szkół w kategoriach rządowego systemu, a nauczycieli, także akademickich, w kategoriach jednolitej hierarchii, nie jest trwałym elementem myślenia biurokratycznego?