Po prostu spróbuj

Barbara Sensuła


Kiedy pięć lat temu przybyłam na stację Robinson i zamieszkałam przy ulicy Einsteina w pobliżu domu Marii Curie−Skłodowskiej we Francji, wiedziałam, że muszę wypłynąć na głębię i zainwestować w przyszłość swoją, regionu, kraju. Stawiając pierwsze kroki w świecie nauki szybko przekonałam się, że potrzebuję tak samo dużo pokory, mądrości, męstwa, jak i zapału. O badaniach naukowych uczeni piszą wiele, przedstawiając swoje osiągnięcia i wyniki. Opisując początki współpracy naukowej oraz projekty, w których miałam zaszczyt uczestniczyć w ostatnich latach, starałam się ominąć informacje dotyczące analizy wyników, stosowanych technologii, ponieważ wyniki badań są przygotowywane do druku w czasopiśmie z listy filadelfijskiej.

Wczoraj

Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie.

Maria Skłodowska−Curie

Ślązacy, górnicy, hutnicy, ludzie nauki, nie bojący się ciężkiej pracy, wierzący i potrafiący uszanować niedziele i święta, pokorni, a nie ulegli, nobliści, autorytety, nadzieja...

Urodziłam się w krainie, gdzie od lat wszystkim wiadomo, że tylko ciężką pracą dojść można do celu. Można użalać się nad sobą, złą sytuacją w kraju. Każdy wie, że przeciętnemu człowiekowi nie jest łatwo. Ale dlaczego nie być ponad przeciętność?

Kiedyś mówiono: „podstawówka, liceum, studia, praca”. A dziś? Dla wielu młodych „praca” zamieniła się w „bezrobocie”. Dlaczego? To pytanie stawia wiele osób. Znajdują różne wytłumaczenia – ekonomiczne, socjologiczne, inni powtarzają gdzieś usłyszane hasła... A ja mam w uszach słowa mojej matki, która mawiała, że w domu miała dwa mercedesy. Pierwszym był mój brat, drugim ja. Paliwo zaś stanowiły wiedza i mądrość życiowa. Dziś jestem studentką jednej z najlepszych śląskich uczelni i cieszę się z moich małych osiągnięć. Zaczęło się... Właśnie, jak się zaczęło? Próbuję przypomnieć sobie początki mojej wielkiej przygody z fizyką.

Kilka lat temu usłyszałam słowa: „Wypłyń na głębię” – głębię marzeń, głębię nadziei, głębię możliwości. „Wypłyń i nie poddawaj się”. Zaczęło się od olimpiad, potem były inne konkursy w szkole średniej, niezapomniany konkurs „Fizyka a ekologia”. Chociaż nie zdobyłam pierwszego miejsca, to od tego czasu fizyka, dotąd kojarzona z elektroniką, badaniem własności ciał, przeróżnymi zadaniami i doświadczeniami, stała się możliwością poznawania świata. Kilka miesięcy później zwiedzałam elektrownię jądrową w Tihange w Belgii. Następnie, w Sejmiku Śląskim, jako najmłodszy uczestnik Seminarium SEP, wywołałam burzliwą dyskusję, przedstawiając ekologiczne aspekty rozwoju energetyki jądrowej. Warto zauważyć, że było to w latach 90., po decyzji o przerwaniu budowy jedynej w Polsce elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Rok później rozpoczęłam studia na kierunku fizyka techniczna. Studia, pogłębianie wiedzy, dyskusje, wyjazdy, zdobywanie doświadczenia, czas, w którym powoli zaczynałam wypływać na głębię, a właściwie przygotowywałam się do rejsu.

Przełom wieków, czyli trzeci rok studiów

Pierwszy raz wyjechałam do Francji, by nauczyć się języka, z nadzieją powrotu w kolejnym roku w ramach stypendium. Przez rok mieszkałam przy ulicy Einsteina, nieopodal domu Marii Curie w Sceaux. Wyjazd w ramach programu Sokrates niestety się nie odbył. Jednak rok później uczestniczyłam w kursie naukowym Nowoczesna technologia dla środowiska w école Nationale Supérieure d’Arts et Métiers w Bordeaux. Był to mój pierwszy wyjazd naukowy podczas studiów oraz możliwość pracy w międzynarodowym zespole młodych ludzi.

Minęło kilka miesięcy, rozpoczęłam przygotowanie próbek i pomiary do pracy dyplomowej. Pierwotnie zamierzone badania, będące fragmentem większego projektu badawczego, realizowanego przez Zakład Zastosowań Radioizotopów Instytutu Fizyki Politechniki Śląskiej z Akademią Górniczo−Hutniczą w Krakowie oraz Wigierskim Parkiem Narodowym, miały na celu przybliżenie obiegu węgla we współczesnym środowisku sedymentacji jeziora Wigry.

W ZZR wykonywane jest datowanie metodą 14C osadów jeziornych pochodzących z głębokich wierceń, datowania metodą 210Pb i 137Cs młodych osadów jeziornych, badania izotopów stabilnych (13C, 18O). Datowanie ma na celu konstrukcję bezwzględnej skali czasu zdarzeń klimatycznych zapisanych w składzie izotopów stabilnych w osadzie węglanowym, w składzie okrzemek i pyłku roślin. Niekiedy, ze względu na niewielką zawartość materiału organicznego w osadzie węglanowym pochodzącym z wierceń w różnych miejscach jeziora, konieczne jest również datowanie 14C osadu węglanowego. Zarówno datowanie frakcji organicznej, jak i węglanowej, obarczone jest systematycznym błędem postarzenia osadu zwanym efektem rezerwuarowym. W celu oszacowania jego wielkości, zostały podjęte badania składu izotopowego węgla we współczesnych roślinach i węglanach w środowisku sedymentacji jeziora Wigry. Rozszerzenie badań o analizę składu izotopowego z rozróżnieniem składu gatunkowego roślin stało się możliwe dzięki stypendium w ramach programu Leonardo da Vinci w UFZ – Centre for Environmental Research Leipzig−Halle w Niemczech.

Pierwszy wyjazd badawczy do Niemiec. Przez trzy miesiące miałam możliwość poznania technologii, dokonania pomiarów, przeprowadzenia wielu dyskusji, poznania wyjątkowych ludzi. Przyjechałam z pudełkiem próbek, wyjechałam z bagażem doświadczeń, wyników, ale i pytań, na których część udało nam się wspólnie znaleźć odpowiedź. Na podstawie wykonanych pomiarów zawartości izotopów w roślinach lądowych, zanurzonych i wodnych, muszlach, węglanach strąconych z roślin, wodzie dokonałam analiz, biorąc pod uwagę różne aspekty: gatunki badanych roślin, koncentrację całkowitego węgla w roślinach, sposób przeprowadzania procesu fotosyntezy, zmiany izotopowe w celulozie i całej materii organicznej, zmiany izotopowe w różnych częściach roślin. Skład izotopowy roślin i węglanów uzależniony jest od wielu czynników, m.in. klimatycznych i hydrologicznych, a w przypadku roślin również ich fizjologii oraz sposobu przeprowadzania fotosyntezy. Pomimo trudności w interpretacji biogeochemicznej uzyskanych wyników pomiaru, uważam tę część badań za najważniejszą w mojej pracy, ponieważ mogłam nauczyć się metodyki badań eksperymentalnych związanych ze spektrometrią.

Dziś

Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegoś zdolny. Człowiek nigdy nie ogląda się na to, co zrobione, ale na to patrzy, co ma przed sobą do zrobienia. Niech każdy z nas, jak jedwabnik, tka swój kokon i nie żąda wyjaśnień, po co i na co...

Maria Skłodowska−Curie

1 grudnia 2004 roku rozpoczęłam studia doktoranckie. Poszukując w Internecie informacji o stypendiach dla doktorantów, znalazłam program Marie Curie. Złożyłam aplikacje do trzech uczelni, pozytywną odpowiedź otrzymałam z dwóch. Mimo że czasu miałam niewiele, nie czułam obaw, wyjazd potraktowałam jako szansę.

Pierwszy wyjazd doktorancki – na pół roku do Uniwersytetu Warwick w Wielkiej Brytanii, ośrodka naukowego, w którym najczęściej słyszałam: „Try, do it”. Próbuj i zrób tak, jak uważasz za słuszne. Jesteś naukowcem! Brzmiało to dumnie. Stanęłam przed szansą, ogromnym wyzwaniem, ale i lekcją pokory. W dniu, w którym przybyłam do Anglii, okazało się, że nie mogę dokonać pierwotnie zamierzonych badań, ale czeka mnie zupełnie nowe zadanie. Brytyjski opiekun naukowy zaproponował mi pracę w zespole Mass Spec, zajmującym się spektrometrią, w ramach dwóch projektów: pierwszego – dotyczącego kwasów naftowych, zanieczyszczeń wody kanadyjskich jezior oraz drugiego – hydrolizy enzymatycznej drewna. Pierwsze zadanie było łatwiejsze, ponieważ dotyczyło badań bieżących prowadzonych w laboratorium.

Hydroliza enzymatyczna drewna nastręczała wiele problemów, a ponieważ badaliśmy próbki z Polski, Anglicy zadawali wiele pytań. Im bardziej wydawało mi się, że jestem u celu, tym więcej pytań się pojawiało. Sześć miesięcy, 184 dni, dużo i mało. Wiedziałam, że to jest moje zadanie i sama muszę dojść do opracowania metody, przeprowadzić stosowne analizy. Na biurku w moim gabinecie leżało pudełko z próbkami, a obok zeszyt, komputer i zaproszenie na konferencję. W brytyjskiej uczelni było zwyczajem, że na konferencje jeździli wszyscy uczeni zainteresowani daną tematyką.

Przez pierwsze tygodnie zbierałam literaturę, spędzałam godziny w bibliotece. A kiedy byłam pewna, że znalazłam metodę, okazało się, że od teorii do praktyki jeszcze daleka droga. Kiedy rozpoczęłam badania w brytyjskim laboratorium, warunki pracy przekroczyły moje najśmielsze oczekiwania dotyczące dostępności do aparatury, odczynników. Przypomniała mi się sytuacja, gdy pierwszy raz weszłam do laboratorium UFZ, w którym znajdowało się kilka spektrometrów, podczas gdy w polskim instytucie staraliśmy się o pierwszy tego typu spektrometr. Tymczasem w Anglii czekało na mnie dwanaście spektrometrów, w tym jeden budowany przez naukowców Uniwersytetu Warwick.

Rozpoczęliśmy serie testowe. Przez cztery miesiące pojawiały się różne problemy związane z preparatyką. Zmienialiśmy wszystko, od rozpuszczalników po odczynniki. Zamiast widma w postaci kilku pików, obserwowaliśmy dziesiątki różnych pików, z wyjątkiem tych, które nas interesowały. Po pięciu miesiącach badań nie miałam dobrych wyników. Przeprowadziłam dziesiątki eksperymentów i wiedziałam tylko, jak proces nie powinien wyglądać. Z drugiej strony czułam się jak Edison, który zapytany o swoje porażki, odpowiedział: „Ależ to nie były porażki, odkryłem ponad 1000 sposobów, jak żarówka nie działa. Jestem coraz bliżej celu”.

Tymczasem mój opiekun naukowy nawiązał współpracę z brytyjskim producentem spektrometru kupionego do laboratorium w Polsce, dzięki czemu mogłam wziąć udział w jednodniowym szkoleniu oraz wykonać pomiary składu izotopowego celulozy w Manchesterze.

Zostały dwa tygodnie, ostatnie dwa tygodnie i ostatnia próba. Dokonaliśmy ostatniej modyfikacji procesu. W napięciu obserwowałam, jak próbka zostaje pobrana z naczynka i wprowadzona do spektrometru. Obserwowałam widmo i... udało się! Eureka! Warto było spróbować jeszcze raz! Pomiary powtórzyliśmy kilka razy – efekt był podobny. Przez kolejne dwa tygodnie dokonałam kilkudziesięciu pomiarów. Niestety, nie udało nam się dokończyć badań. Mam jednak nadzieję, że znajdą się środki finansowe na wyjazd w celu ich dokończenia.

Jutro

Trzeba mieć wytrwałość i wiarę w siebie. Trzeba wierzyć, że człowiek jest do czegoś zdolny i starać się osiągnąć to za wszelką cenę...

Maria Skłodowska−Curie

Jutro będę ja – młody człowiek, ciekawy świata. Przede mną wiele zadań, kolejne wyzwania, szanse, możliwości, dalsze dyskusje, aby to, co było skomplikowane, a staje się proste, co powoduje tak wielki entuzjazm w moich badaniach, mogło zostać właściwie przedstawione.

Co będzie za rok, czas pokaże. Wiem jedno – chcę stawiać kolejne kroki w niezwykłym świecie nauki. Dziękuję jednocześnie tym, którzy pozwalają mi go odkrywać. Wiem, że warto wypłynąć na głębię, często płynąc pod prąd, nie zawsze widząc drugi brzeg.

Stypendia, praca w zespołach międzynarodowych, możliwość wymiany doświadczeń, dyskusji, to ogromna szansa, przed którą staje człowiek. Mam nadzieję, że już niedługo w polskich ośrodkach naukowych zniknie problem związany z pozyskiwaniem środków finansowych, że młodzi ludzie będą słyszeli jak najczęściej słowa: „Spróbuj, zrób, co uważasz za słuszne” i będzie to owocem dobrej współpracy doświadczonych opiekunów naukowych z młodymi naukowcami.

Kariera Marii Curie−Skłodowskiej pokazała, że kobiety są zdolne do prowadzenia prac naukowych i mogą osiągać w nich doskonałe wyniki. Może nie za wszelką cenę, ale ciesząc się również z tego, co nas otacza.

Im bardziej się człowiek starzeje, tym mocniej czuje, że umiejętność cieszenia się chwilą bieżącą jest cennym darem, podobnym do stanu łaski.

Maria Skłodowska−Curie

Śląsk, ziemia noblistów, ciężka praca, królestwo węgla i stali, kopalnie, huty, ziemia krwi przelanej za wolność, kraj moich dziadków, rodziców, mojego dzieciństwa, marzeń... i przyszłości!

Mgr inż. Barbara Sensuła, doktorantka Politechniki Śląskiej w Gliwicach, Zakład Zastosowań Radioizotopów, słuchaczka studiów podyplomowych Methods of absolute dating i Nauczanie matematyki w szkołach; stypendystka programów Marie Curie.