Dwa modele
Przed sześciu laty ogłosiliśmy w czasopiśmie „Nauka” (4/2000, s. 135−142) uwagi o procesie rozwoju pracownika nauki w Polsce. Uwagi te nie straciły aktualności. Obecny artykuł jest rezultatem tych wcześniejszych i nowych wspólnych przemyśleń.
Śledząc pojawiające się od czasu do czasu w prasie, radio i telewizji opinie na temat kształcenia i rozwoju kadry naukowej, odnosi się wrażenie, że powinniśmy w Polsce wypracować własny model, różniący się od tego, który dominuje w najbardziej rozwiniętych cywilizacyjnie krajach świata. Wprawdzie istnieją pewne różnice pomiędzy Europą Zachodnią, Stanami Zjednoczonymi a Japonią, fundamentalne reguły są jednak wszędzie podobne. Do nich należą: wiodąca rola liderów i ich stała, niewielka liczba, mobilność pomocniczej kadry naukowej, ograniczenie do minimum awansu w jednej placówce od studenta do profesora i wreszcie konkurencja między uczelniami, tak aby ukończenie lepszej gwarantowało lepszą pracę.
Od wielu lat utrzymujemy w kraju dziwny system, który zamiast zbliżać oddala nas od sprawdzonych rozwiązań światowych. Brak zdecydowanej woli przeciwdziałania temu stanowi rzeczy spowoduje gwałtowną zapaść nauki i edukacji uniwersyteckiej w Polsce w wyniku emigracji najzdolniejszej młodzieży, czego symptomy już dają się zaobserwować. Niestety, zamiast rozumnych reform pod hasłem zbliżenia do Europy, obserwuje się godne pożałowania manipulowanie projektami ustaw o szkolnictwie wyższym oraz o stopniach i tytułach. Praktyki te nie zmierzają do poprawy sytuacji, a raczej do spełnienia nadziei licznej grupy sfrustrowanych pracowników nauki średniego szczebla i utrwalenia, a nawet pogłębienia niefortunnych rozwiązań ustawy z września 1990 roku. Jak tak dalej pójdzie, uczelnie będą miały więcej profesorów niż studentów. Przeciwstawienie się tym wysoce niepokojącym tendencjom nie powinno jednak mieć charakteru „rewolucyjnego”, ponieważ ani nauka, ani edukacja nie lubią zmian gwałtownych, dyktowanych potrzebą chwili. Przez dłuższy czas powinny obok siebie funkcjonować dwa modele kariery naukowej. Uwagi, które dalej przedstawiamy, uwzględniają funkcjonowanie starego, aczkolwiek poprawionego, oraz nowego modelu.
Nie mamy ambicji wypowiadania opinii na temat całej nauki, zamierzamy swe rozważania ograniczyć do chemii, której problemy są nam najlepiej znane. Nauki przyrodnicze, stosowane i humanistyczne mają bowiem swoje indywidualne spojrzenia na omawiane dalej problemy, choć z pewnością pewne uogólnienia są możliwe.(...)
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.