Awans w ustawie

Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz


Model kariery naukowej jest niewątpliwie jednym z zasadniczych czynników determinujących kondycję nauki polskiej. Jak wiadomo, ponad trzy czwarte badań naukowych w Polsce prowadzone jest w wyższych uczelniach. Z tego powodu najistotniejszy jest akademicki model kariery naukowej. Uchwalona w lipcu 2005 przez Sejm RP ustawa „Prawo o szkolnictwie wyższym” wprowadziła zapisy w zdecydowany sposób zmieniające model kariery akademickiej. Ustawa ta jest daleko idącym kompromisem pomiędzy oczekiwaniami uczelni publicznych a niepublicznych oraz projektem prezydenckim a projektem poselskim ustawy, wniesionym przez grupę 37 posłów. Skutkiem tego nowa ustawa „Prawo o szkolnictwie wyższym”, obok zapisów dobrych, zawiera ustalenia niekorzystne dla przebiegu kariery zawodowej nauczycieli akademickich.

W związku z tym w pełni zasadne wydaje się kontynuowanie w środowisku akademickim dyskusji o modelu kariery naukowej. Problematyka związana z tym zagadnieniem jest bardzo obszerna i wielopłaszczyznowa. Nie sposób jej wyczerpać w krótkim artykule. Dlatego ograniczę się tylko do kilku istotnych kwestii, wymagających zmian ustawowych.

Jest rzeczą oczywistą, że przebieg kariery zawodowej nauczyciela akademickiego powinien zależeć wyłącznie od jego osiągnięć naukowych (lub artystycznych), zdobytych umiejętności zawodowych, osiągnięć dydaktycznych w kształceniu studentów i młodej kadry naukowej oraz od sukcesów w pracy organizacyjnej, która jest niezbędnym elementem poprawnego funkcjonowania uczelni. Kryteria awansu zawodowego nauczycieli akademickich powinny być jasne, precyzyjne i promujące rzeczywiste osiągnięcia, a w jak najmniejszym stopniu zależeć od czynników niemerytorycznych.

Zgodnie z nową ustawą, nauczycielami akademickimi są pracownicy naukowo-dydaktyczni, pracownicy dydaktyczni, dyplomowani pracownicy biblioteczni, dokumentacji i informacji naukowej oraz pracownicy naukowi. Wprowadzenie kategorii pracowników naukowych jest poważnym mankamentem ustawy. Jest to sprzeczne z Deklaracją Bolońską, mówiącą o łączeniu badań naukowych z nauczaniem studentów. Co gorsza, dzieli nauczycieli na takich, którzy muszą pracować naukowo i prowadzić zajęcia dydaktyczne oraz na takich, którzy zajmują się tylko badaniami naukowymi. Nietrudno przewidzieć, jacy nauczyciele akademiccy szybciej osiągną awans zawodowy, który zależy głównie od uzyskanych wyników naukowych. Wprowadzenie tej kategorii pracowników może więc powodować wiele napięć w środowisku akademickim. Należy się spodziewać, że to stanowisko będzie wykorzystane nie tylko do czasowej intensyfikacji badań naukowych, lecz także do umożliwienia pracy na dwóch lub więcej etatach. Sądzę, że ten zapis ustawowy może być, w razie zaistnienia czasowej konieczności, zastąpiony odpowiednim zmniejszeniem obciążeń dydaktycznych.

Niestety, w ustawie „Prawo o szkolnictwie wyższym” pojawiło się więcej zapisów mogących doprowadzić do dezintegracji środowiska akademickiego uczelni.

Dwie drogi

Stosunkowo niedawno kariera naukowa najczęściej rozpoczynała się od rocznego stażu odbytego po ukończeniu studiów magisterskich. Dopiero po tym stażu następowało przyjęcie (lub nie) na etat asystenta, a następnie starszego asystenta. Asystentura w uczelni obejmowała prowadzenie zajęć dydaktycznych i zobowiązywała do uzyskania w ciągu 8 lat stopnia naukowego doktora. W przypadku nieuzyskania w tym terminie doktoratu dana osoba przestawała być pracownikiem naukowo-dydaktycznym.

Sytuacja ta uległa jednak istotnej zmianie z dwóch powodów: podpisania przez Polskę Deklaracji Bolońskiej oraz algorytmu, na podstawie którego określa się wysokość dotacji dydaktycznej, a uwzględniającego liczbę słuchaczy studiów doktoranckich. W przyjętym algorytmie nie wzięto natomiast pod uwagę liczby asystentów. Doprowadziło to do drastycznego zmniejszenia się liczby asystentów w uczelniach. Zgodnie z Deklaracją Bolońską o trójstopniowym trybie wyższego kształcenia: licencjat – magisterium – doktorat, studia doktoranckie stały się najwyższym etapem studiów akademickich. Zauważmy, że obecnie doktoryzowanie się absolwentów studiów doktoranckich następować winno w czasie niemal o połowę krótszym niż to było w przypadku asystentów. O ile prawie każdy asystent po doktoracie zostawał w uczelni, to obecnie tylko znacznie mniej niż jedna piąta spośród ponad 30 tysięcy słuchaczy studiów doktoranckich ma szansę kontynuować karierę naukową.

Jest rzeczą wysoce dyskusyjną, czy obecny model początkowego etapu kariery naukowej jest lepszy od poprzedniego. Z jednej bowiem strony skraca on przebieg kariery naukowej i powoduje, że znacznie większa liczba osób zdobywa pierwszy stopień naukowy, jednak z drugiej strony doktorat nadal otrzymuje się na podstawie uzyskania odpowiedniego wyniku naukowego. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że wielu wypromowanych doktorów nie osiąga poziomu umiejętności niezbędnego w pracy naukowo-dydaktycznej, który często prezentowali doktorzy będący przez kilka lat asystentami. Najczęściej wynik naukowy, za który nadaje się stopień doktora, zostaje uzyskany pod kierunkiem i z pomocą promotora oraz z tematyki badań wybranej przez niego. Z tego powodu trudno uważać większość doktorów za dojrzałych pracowników naukowych. Oczywiście, zdarzają się chlubne wyjątki. Kierując się propozycją zawartą w poselskim projekcie ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym”, należałoby ustawowo wprowadzić konieczność zamieszczenia w Internecie, na dwa tygodnie przed publiczną obroną, odpowiedniej informacji o rozprawie doktorskiej razem z jej recenzjami.

Obecna ustawa jest niekonsekwentna, ponieważ dopuszcza początkowy etap kariery naukowej zarówno w studium doktoranckim, jak i na asystenturze. Mamy więc dwie różne drogi dochodzenia do doktoratu. Jest kwestią dyskusyjną, która z tych dróg stanowi lepsze rozwiązanie.

Przymus habilitacji

Niewątpliwie jądro wyższej uczelni stanowią nauczyciele akademiccy będący pracownikami naukowo-dydaktycznymi. Dlatego, żeby uniknąć sytuacji takiej, jak w powiedzeniu „uczył Marcin Marcina”, pracownikami naukowo-dydaktycznymi uczelni powinny być osoby posiadające stopień naukowy doktora. Byłoby to zgodne z Deklaracją Bolońską o trójstopniowym trybie kształcenia kończącym się doktoratem.

Pierwsze zatrudnienie pracownika naukowo-dydaktycznego, posiadającego stopień doktora, następować powinno w drodze konkursu na stanowisko adiunkta. Zasady i tryb przeprowadzania oraz kryteria kwalifikacyjne konkursu powinien określać statut uczelni. Nawiązanie stosunku pracy z adiunktem następowałoby na podstawie umowy o pracę na rok. Adiunkt, który wykaże się odpowiednimi osiągnięciami naukowymi i dydaktycznymi, otrzymywałby zatrudnienie na dalsze trzy lata. Procedurę zatrudniania na kolejne okresy trzyletnie, bez żadnych ograniczeń czasowych, można by kontynuować w przypadku, gdy adiunkt wykaże się dostateczną aktywnością zawodową w pracy dydaktycznej, naukowej i organizacyjnej. Adiunkt, za cenę zatrudnienia na podstawie umowy o pracę, a nie mianowania, nie byłby zobowiązany do uzyskania w określonym czasie stopnia naukowego doktora habilitowanego.

Proponowany system awansu nauczycieli akademickich pozostających na stanowisku adiunkta zlikwidowałby obowiązujący dotychczas system „przymusu” uzyskania habilitacji w określonym czasie, który w wielu uczelniach wyższych powoduje zachwianie właściwej proporcji pomiędzy liczbą samodzielnych i niesamodzielnych pracowników naukowo-dydaktycznych. Ponadto zauważmy, że obecnie uzyskanie habilitacji dla wielu osób w wyższych uczelniach oznacza tylko stabilizację na stanowisku adiunkta, bez realnych szans na objęcie stanowiska profesora nadzwyczajnego. U wielu pracowników powoduje to frustrację i brak motywacji do intensywnej pracy naukowej, tym bardziej że pozostanie po habilitacji na stanowisku „adiunkta stabilizowanego” nie wiąże się zazwyczaj z istotną podwyżką wynagrodzenia. Obecna ustawa nie rozwiązuje tej ważnej kwestii, odsyłając jej rozstrzygnięcie do statutów uczelni.

Uproszczenie przewodu

Jak wiadomo, stopień naukowy doktora uzyskuje się po przedstawieniu rozprawy zawierającej nowy rezultat naukowy uzyskany pod opieką naukową promotora i w tematyce wybranej przez niego. Otrzymanie stopnia doktora pod opieką promotora na studiach doktoranckich z reguły nie może świadczyć o pełnej samodzielności w pracy badawczej ani dowodzić doświadczenia w prowadzeniu wykładów i prac dyplomowych. Z tych powodów doktor nie może być uważany za samodzielnego pracownika naukowego, a więc na przykład nie może być promotorem rozpraw doktorskich. Osoba ze stopniem doktora, która uzyskała poważne wyniki naukowe w tematyce wybranej samodzielnie, napisała rozprawę rozwiązującą poważny problem naukowy, posiadła umiejętność prowadzenia na odpowiednim poziomie wykładów akademickich, może wystąpić z wnioskiem do rady naukowej, posiadającej odpowiednie uprawnienia, o wszczęcie postępowania o nadanie jej kolejnego stopnia naukowego.

W Polsce nie istnieją i długo jeszcze nie będą istniały mechanizmy selekcji pracowników naukowo-dydaktycznych, które funkcjonują w wysoko rozwiniętych krajach. Dlatego sensowne jest zachowanie dwóch stopni naukowych, zwłaszcza że obowiązująca ustawa wprowadziła bardzo korzystne zmiany w procedurze habilitacyjnej. Istota tych zmian polega na tym, że z czterech recenzentów dwóch powołuje dana rada naukowa, a pozostałych dwóch wyznacza Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów (CK). Wszyscy recenzenci są na równych prawach uczestnikami przewodu habilitacyjnego. Biorą udział w kolokwium habilitacyjnym, wysłuchują wykładu habilitacyjnego i mogą brać czynny udział w dyskusji nad tezami rozprawy. W ten sposób, w przeciwieństwie do dotychczasowej procedury, recenzenci wyznaczeni przez CK mogą ocenić nie tylko wyniki naukowe na podstawie przesłanej dokumentacji, lecz mogą znacznie precyzyjniej ocenić kwalifikacje i umiejętności habilitanta, niezbędne samodzielnemu pracownikowi naukowo-dydaktycznemu. Ponadto dana rada naukowa nadaje stopień naukowy doktora habilitowanego bez konieczności jego zatwierdzenia przez CK. Uchwała rady naukowej jest więc prawomocna, bez konieczności zatwierdzenia jej przez CK, co trwało zazwyczaj kilka miesięcy. Mam nadzieję, że ta nowa forma przebiegu przewodu habilitacyjnego spowoduje jego wyraźne skrócenie i uproszczenie. W ten sposób rola CK zostaje ograniczona do funkcji kontrolnych i do nadawania lub odbierania radom naukowym uprawnień do nadawania stopni naukowych.

Dzięki temu ustawa likwiduje najpoważniejszy mankament działalności CK, która była szeroko krytykowana przez polskie środowisko naukowe. Podstawowym proceduralnym błędem CK było bowiem zatwierdzanie habilitacji tylko na podstawie dokumentacji, która jest zawsze niepełnym odzwierciedleniem rzeczywistości. Prowadziło to wielokrotnie do błędnych decyzji. Dokumentacja często prezentuje wyniki naukowe habilitanta, lecz nie jego rzeczywiste umiejętności naukowe. W pewnym stopniu ta uwaga dotyczy również zatwierdzania przez CK uchwał rad naukowych o zwróceniu się do Prezydenta RP o nadanie tytułu naukowego profesora.

Z przykrością należy zauważyć, że osoby, którym nadano tytuł naukowy na podstawie uzyskanych w ten czy inny sposób wyników naukowych, bez odpowiednich umiejętności do pracy naukowo-dydaktycznej, niejednokrotnie w sposób niedopuszczalny opierają się na pracy młodszych pracowników naukowo-dydaktycznych. Takie naganne postępowanie jest nadzwyczaj szkodliwe dla nauki.

Źle się stało, że ustawa dopuszcza zatrudnianie osób bez habilitacji także na stanowisku profesora nadzwyczajnego. Otwiera to bowiem furtkę do szkodliwych nadużyć.

Niezbędny krok

W końcu ustawa „Prawo o szkolnictwie wyższym” nie rozwiązała skutecznie jednego z najważniejszych problemów życia akademickiego – wieloetatowości. Jest rzeczą oczywistą, że pracownik naukowo-dydaktyczny zatrudniony na kilku etatach bardzo szybko przestaje spełniać ustawowy obowiązek podnoszenia swoich kwalifikacji i kształcenia młodej kadry. Obecnie obowiązująca ustawa nie likwiduje skutecznie wieloetatowości, ponieważ daje wolną rękę rektorowi uczelni w tej sprawie oraz umożliwia pracę w innych uczelniach bez ograniczeń w ramach umowy-zlecenia, którą reguluje kodeks cywilny, a nie stosunku pracy regulowanego przez kodeks pracy. Praktycznie więc ustawa nic w tej ważnej kwestii nie zmieniła. Dlatego potrzebna jest jej nowelizacja.

Pragnę zaznaczyć, że jako poseł na Sejm RP IV kadencji byłem członkiem sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz dziewięcioosobowej podkomisji ds. prac nad ustawą „Prawo o szkolnictwie wyższym”. Złożyłem wiele poprawek do ustawy, w tym poprawki przyjęte przez większość sejmową, dotyczące racjonalizacji procedury habilitacyjnej. Nie dla wszystkich poprawek udało się jednak uzyskać dostateczne poparcie posłów. Mam nadzieję, że szeroka dyskusja na temat zmian modelu kariery naukowej w Polsce, prowadzona na łamach „Forum Akademickiego”, w sposób istotny przyczyni się do usunięcia mankamentów nowej ustawy.

Prof. dr hab. Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz, kierownik Zakładu Fizyki Kwantowej na Wydziale Fizyki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu.