Skuteczność nauczania
Tezę, że wiedza jest towarem, od dawna wykorzystuje wiele firm zajmujących się komercyjnie szkoleniami. W środowisku akademickim bywa ona jednak bardzo często kontestowana, głównie z powodu nieznajomości praw rynku i dość powszechnego braku umiejętności dostosowania się do nich.
W krajach takich jak Polska, które w ostatnich kilkunastu latach włożyły wiele wysiłku, aby dostosować się do gospodarki rynkowej, istnieją jeszcze silnie bronione obszary prawie zupełnie zahibernowanej przeszłości. Mam tu na myśli te instytucje i placówki, które w znaczącym stopniu finansuje budżet państwa i pozornie nie muszą one zabiegać o klientów. Takimi placówkami okazały się publiczne szkoły wyższe. Niezależnie od sposobu zarządzania nie mogą one przecież zbankrutować. Dlatego tak dużo pieniędzy podatników wydaje się w nich na cele nie prowadzące do unowocześnienia treści wykładów, modernizacji laboratoriów i wprowadzania atrakcyjnych metod nauczania. Można sądzić, że to wyspy szczęśliwości, gdzie nie obowiązują surowe prawa rynku i konkurencji. (Jeśli nie brać pod uwagę, tu uszczypliwość, walki „na śmierć i życie” o godziny dydaktyczne dla własnych przedmiotów w siatce studiów, zapewniające potem mocne podstawy do spokojnego egzystowania.)
Każda iluzja kiedyś pęka jak mydlana bańka. Mechanizmem regulującym gospodarkę jest konkurencja. I oto pojawiło się wiele uczelni niepaństwowych, które muszą zarabiać na siebie poszukując klientów. Są nimi, oczywiście, studenci płacący czesne. Aby jednak chcieli uczyć się w wybranej szkole i płacić za to, muszą być tam spełnione dwa podstawowe warunki: wysoki poziom nauczania, zapewniający uznawany powszechnie dyplom ukończenia oraz interesujące i przyjazne studia, co zupełnie nie oznacza niskiego poziomu lub braku konsekwentnie egzekwowanych wymagań.
Coraz wyższy standard uczelni prywatnych wymusi zapewne racjonalizację organizacji i zarządzania szkołami państwowymi. Póki co próby głoszenia w nich tezy, że wiedza jest towarem, napotykają na bardzo silny opór, żeby nie powiedzieć wrogość. To wyraźny przejaw szkodliwego konformizmu.
Wiedza jest towarem
Teza, że wiedza jest produktem podobnym do chleba, mleka czy pralki jest możliwa do obronienia. Analizując hierarchię potrzeb ludzkich, opracowaną przez amerykańskiego psychologa Abrahama Maslova, można łatwo spostrzec, że potrzeba zdobycia wiedzy jest charakterystyczna na wszystkich poziomach: poczynając od najbardziej powszechnych potrzeb fizjologicznych człowieka, kończąc na najwyżej umieszczonej potrzebie samorealizacji.
Człowiek od urodzenia usilnie zabiega o uzyskanie niezbędnej do życia wiedzy i umiejętności, doskonaląc się intelektualnie od poziomu niemowlęcia, które jest jeszcze nieświadome swojej niekompetencji, do najwyższego osiągalnego poziomu nieświadomości kompetencji. Aby to wieloetapowe doskonalenie się było możliwe, niezbędni są rodzice, nauczyciele i osoby stanowiące wzorce postępowania.
W tych rozważaniach interesuje nas tylko wiedza szkolna. Spróbuję więc wykazać, że wiedza jest towarem. Najpierw jednak przypomnieć trzeba istotną tezę: ludzie nie kupują produktów, kupują korzyści wynikające z ich posiadania. Teza ta stoi u podstaw nowoczesnego marketingu i spowodowała modyfikację klasycznego modelu tak zwanego koła marketingowego, na które składały się pojęcia: produkt, cena, promocja i dystrybucja.
W przypadku edukacji produktem są: wykłady, ćwiczenia, zajęcia projektowe i laboratoryjne, a w istocie – ich treść, przydatność, atrakcyjna forma. Cenę stanowi sposób zaliczenia, stopień trudności i atmosfera zaliczenia, liczba terminów, obiektywizm ocen oraz koszty finansowe ponoszone przez studentów. Promocja wiedzy, to sposób informowania o przedmiocie, który powinien spełniać wszystkie kryteria stawiane produktom. Powinien być zrozumiały, wiarygodny, przekonujący, interesujący i obrazowy. Dystrybucja to osiągalność uczestnictwa. Pełna informacja „gdzie” i „kiedy” będzie to możliwe, jak się można zapisać.
Takie klasyczne rozumienie koła marketingowego jest obecnie rozszerzane o dwa dodatkowe elementy: tak zwaną sprzedaż osobistą oraz serwis.
W nauce sprzedaż osobista jest postrzegana jako cecha samego produktu, czyli wiedzy i jest pochodną umiejętności pedagogicznych oraz prezenterskich, bardzo dobrego przygotowania merytorycznego i technicznego, atrakcyjności formy oraz umiejętności zbudowania pozytywnej relacji ze słuchaczami. Relacje takie stanowią podstawę budowy zaufania do nauczyciela i bez nich efektywność procesu dydaktycznego jest zawsze nikła. Pięć niezbędnych czynników potrzebnych do zbudowania więzi między ludźmi, to, według Josha McDowella: afirmacja partnera (przyjmowanie go takim, jaki jest), akceptacja (co nie oznacza godzenia się zawsze z poglądami i uczynkami), docenianie (wysiłku wkładanego w realizację planów przez partnera), dostępność (nauczyciela w każdej sytuacji emocjonalnej), gotowość do rozliczenia (w tym najtrudniejsza gotowość do przyznania się do własnych niedoskonałości i błędów). Z wieloletnich moich obserwacji wynika, że wysiłki nauczycieli w kierunku budowania pozytywnych relacji ze studentami należą w szkołach państwowych do rzadkości.
Pojęcie serwisu w dydaktyce oznacza pomoce naukowe, a wśród nich: skrypty, pisane instrukcje do ćwiczeń, dedykowane notesy do wykładów, modele urządzeń i ich symulacje komputerowe, powielane klasycznie i elektronicznie przykłady rozwiązań zadań i problemów, zbiory adresów internetowych witryn zajmujących się daną problematyką i szereg innych pomocy. Drugim aspektem „serwisu” są konsultacje i opieka nad kołami zainteresowań, a także wdrażanie studentów do prac naukowych w sprawdzonym od średniowiecza i ciągle najlepszym systemie współpracy mistrza i ucznia−czeladnika.
Skuteczność nauczania
Przygotowując wszelkie wystąpienia publiczne – a wśród nich wykłady, obrony prac magisterskich, doktorskich i habilitacyjnych – należy pamiętać o zasadzie znanej wszystkim nauczającym technik prezentacji: po dłuższym czasie człowiek zapamiętuje tylko 8 procent treści słów, aż 37 procent informacji związanych jest z tonem wypowiedzi i emocjami, a pozostałe 55 procent to towarzyszące słowom obrazy.
Na wizualną stronę wystąpienia składają się obrazy wspierające wykład, a więc: przygotowane przykłady, wykresy, modele urządzeń i ich fotografie, filmy i animacje komputerowe, filmy wideo, a także obraz samego wykładowcy. Wizerunek wykładowcy jest często niedocenianym elementem procesu dydaktycznego, a to poważny błąd metodyczny.
Wizerunek człowieka to jego twarz, ręce, ubiór i mowa ciała. Często ubiór, mimika twarzy i gestykulacja są nieprzemyślane albo niestosowne do celu i okoliczności. Nauczyciel ubrany w sweter, kowbojskie spodnie i sportowe buty nie kojarzy się z powagą i treścią wykładanego przedmiotu i dlatego przekaz ulega znacznemu osłabieniu. To tak, jakby lekarz przyjmował nas bez kitla, narciarz jeździł w kapciach, a kelner obsługiwał gości w sportowym dresie.
Każdy dysonans między treścią wypowiadanych słów, towarzyszącymi jej emocjami i obrazami powoduje u słuchaczy poczucie utraty zaufania, gdyż przekaz staje się niespójny i budzi niepokój. Dlatego jest też podświadomie odrzucany i skutkiem tego słabo zapamiętany. Podobny efekt wywołuje niewłaściwa mowa ciała: zbyt oszczędna lub nadmierna gestykulacja, a szczególnie – słaby kontakt wzrokowy. Dobry wykładowca mówi do słuchaczy, a nie odwrócony twarzą do ściany. Poprawny kontakt wzrokowy powinien być nawiązywany po kolei ze wszystkimi słuchaczami, w sumie przez 30−60 procent czasu wystąpienia. Ułatwia to szybkie spostrzeżenie braku zrozumienia treści i umożliwia szybką korektę wypowiedzi, ale też ułatwia kontrolę nad przebiegiem wystąpienia i reakcjami słuchaczy.
Zasady przygotowania wystąpienia
Ponad 2300 lat temu Arystoteles powiedział: „Nie wystarczy wiedzieć co powiedzieć, trzeba jeszcze wiedzieć jak”. Na tym fundamentalnym stwierdzeniu opiera się sztuka prezentacji. Zanim jednak rozpoczniemy wykład czy na przykład obronę pracy doktorskiej, trzeba się starannie przygotować. Należy odpowiedzieć sobie na szereg pytań: Kim jesteśmy dla słuchaczy i jaki mamy autorytet? Do kogo będziemy mówili i co oni wiedzą na ten temat? Jaki jest konkretnie cel wystąpienia i co chcemy przekazać? Jakie środki techniczne zamierzamy zaangażować, aby przekaz był możliwie dobry i jaka będzie forma wystąpienia? Kiedy, gdzie, w jakich warunkach to się odbędzie i ile będziemy mieli na to czasu?
Musimy przy tym pamiętać, że zainteresowanie słuchaczy jest wyraźnie zmienne w funkcji czasu i kunszt wykładowcy polega między innymi na tym, aby po 20−25 minutach było wyraźnie większe od statystycznych 25 procent.
Każda wypowiedź – także wykład akademicki – powinna mieć swoją dramaturgię i budowę. Treść wystąpienia powinna koncentrować się wokół trzech do pięciu zagadnień węzłowych, nazywanych też kamieniami milowymi albo punktami ciężkości. Po krótkim wstępie, którego celem jest powitanie słuchaczy, należy możliwie szybko skupić ich uwagę. Następnie podać trzeba „spis treści” wystąpienia i zaproponować dyskusję oraz odpowiedzi na pytania na końcu wystąpienia. Potem płynnie przechodzi się do pierwszego głównego punktu, przypomina go, rozwija merytorycznie i zamyka. Następuje przejście do punktu drugiego. Procedura powtarza się do wyczerpania treści wykładu i zapowiedzi zakończenia. Po niej, gdy w naturalny sposób uwaga przynajmniej 50 procent słuchaczy zostaje skupiona, dokonuje się krótkiego podsumowania i pozytywnego zamknięcia wykładu. Obowiązuje więc prosty schemat: na wstępie powiedz, o czym będziesz mówił, potem powiedz to, na koniec powiedz, o czym mówiłeś.
Każdy cykl zajęć dydaktycznych powinien być poddany ocenie słuchaczy. Powszechnie przyjętą formą jest anonimowa ankieta ewaluacyjna (oceniająca). Wyniki tej ankiety w ujęciu statystycznym warto dać uczestnikom wykładów do wglądu, a nawet opublikować w ogłoszeniach dla studentów. Ankieta stanowi niezbędne sprzężenie zwrotne między wykładowcą a słuchaczami. Umożliwia doskonalenie sposobu prowadzenia i treści wykładu w kolejnych latach. Jest też silnym stymulatorem jakości i pewnie dlatego spotyka się z takim oporem w środowisku nauczycieli. Na nic tu nawet wprowadzone uregulowania prawne, skoro sami zainteresowani będą torpedowali swoją ocenę przez studentów
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.