Krytyka naukowa, cz. I

Marek Wroński


Poniższe stanowisko Rady Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie jest pokłosiem mojego artykułu Syndrom strusia („FA” 2/2005), następującego po nim listu dr. Piotra Bilińskiego zamieszczonego razem z moją repliką („FA” 6/2005) oraz listu ówczesnego dziekana Wydziału Humanistycznego prof. Tadeusza Budrowicza z moim komentarzem („FA” 7-8/2005). Dla przypomnienia podam, że prof. Rafał Stobiecki w swojej recenzji książki dr. Bilińskiego, (która jest identyczna z maszynopisem dysertacji doktorskiej), zamieszczonej w 2002 roku na łamach periodyku naukowego „Dzieje Najnowsze”, zarzucił doktorantowi przejęcie dużych fragmentów nie swoich tekstów i nieoznaczenie ich cudzysłowem. Odpowiada to klasycznej definicji plagiatu i nie łagodzi tego fakt, że dr Biliński podał źródła bibliograficzne zapożyczeń.

Zarówno doktorant, jak i promotor (prof. Andrzej Jaeschke), oraz recenzenci pracy (prof. Michał Śliwa, prof. Jerzy Maternicki), pominęli milczeniem te zarzuty. Dopiero po wydrukowanym liście dr. Bilińskiego i mojej odpowiedzi, dziekan Budrewicz w połowie czerwca powołał Komisję do analizy tej pracy doktorskiej. Kiedy w październiku 2005 zapytałem prof. Budrewicza, co z rezultatem pracy Komisji, usłyszałem że skończył on kadencję dziekańską (objął jednak funkcję prorektora ds. nauki) i sprawę kontynuuje nowy dziekan, prof. Kazimierz Karolczak. Kiedy z kolei w połowie stycznia 2006 zapytałem nowego dziekana, czemu protokół Komisji „rodzi się” w takich bólach, ten zdziwił się, bo nikt mu sprawy nie przekazywał: „W maju i w czerwcu 2005 byłem za granicą, stąd nie brałem udziału w posiedzeniach Rady Wydziału i sprawa zarzutów wobec doktoratu nie była mi znana”. Prof. Karolczak obiecał jednak wszystko w ciągu miesiąca wyjaśnić i słowa dotrzymał! A oto opinia przekazana mi przez dziekana:

Stanowisko Rady Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie w sprawie posądzenia dr. Piotra Bilińskiego o popełnienie plagiatu

Zarzut popełnienia plagiatu przez dr. Piotra Bilińskiego badała – w postępowaniu wewnętrznym – powołana w tym celu Komisja. Szczegółowo zapoznała się ona z materiałami dotyczącymi sprawy. Analizie poddała wyłącznie pracę doktorską P. Bilińskiego, a nie powstałą w oparciu o nią książkę, na którą powoływali się autorzy wypowiedzi zarzucający popełnienie plagiatu. Szczególnie wnikliwie komisja dokonała porównania odpowiednich fragmentów tekstu pracy doktorskiej dr. Piotra Bilińskiego (ss. 105-106, 122-127, 160-161, 170-172) z fragmentami tekstów Ł. Nadolskiego, J. Kolbuszewskiej i P. Milcarka, zawartych w pracy zbiorowej Koneczny dzisiaj, pod red. J. Skoczyńskiego, Kraków 2000 (ss. 62, 193-197, 227-228, 191-193), tzn. tych części pracy P. Bilińskiego, w stosunku do których wysunięto zarzut plagiatu. W wyniku porównania stwierdzono w analizowanych fragmentach pracy doktorskiej drobne zmiany w stosunku do tekstów oryginalnych, nie zmieniające ich, a najwyżej korygujące te teksty. Warto podkreślić, że chodziło o wykorzystanie fragmentów jednej książki, odnoszących się nie tyle do faktów dotyczących działalności Konecznego, co zawierających elementy oceny.

Komisja stwierdziła, że obecne w pracy dr. P. Bilińskiego fragmenty wspomnianych tekstów zostały przytoczone bez użycia cudzysłowu, co stanowi poważny błąd metodologiczny popełniony przez autora i postępowanie naganne także z etycznego punktu widzenia. Za błędne z metodologicznego punku widzenia, niezależnie od użycia cudzysłowu, należy uznać również przytaczanie tak obszernych fragmentów cudzych tekstów. Trudno jednak mówić o plagiacie, przede wszystkim dlatego, że P. Biliński opatrywał każdy z wykorzystanych fragmentów odpowiednim przypisem, z dokładnym podaniem stron, na których znajdują się te fragmenty w pracach oryginalnych.

Komisja stwierdziła również, że wykorzystane przez P. Bilińskiego fragmenty opracowań innych autorów stanowią łącznie ok. 4 proc. całej pracy (ok. 8 stron z 203), która została oparta na sporej ilości materiałów archiwalnych (pochodzących z kilkunastu archiwów), opracowań i innych źródeł, często nie wykorzystywanych wcześniej. Właśnie przede wszystkim w oparciu o tę zaletę rozprawa została pozytywnie zaopiniowana przez recenzentów w przewodzie doktorskim, mimo dostrzeżonych przez nich braków metodologicznych i warsztatowych. Można uznać, że fragmenty pochodzące z cudzych opracowań nie zawierają treści, które byłyby istotne dla całości i dla oceny pracy.

Rada Wydziału Humanistycznego AP w Krakowie postanowiła upublicznić swoje stanowisko, w którym ocenia postępowanie dr. Piotra Bilińskiego, polegające na wykorzystaniu bez użycia cudzysłowu fragmentów prac innych autorów za naganne, ze względów etycznych i nierzetelne z metodologicznego punktu widzenia, choć nie miało ono decydującego znaczenia dla całości rozprawy. Omawianą sprawę uznaje też za część szerszych procesów, możliwych do zaobserwowania w całym procesie kształcenia i działalności naukowej, a w związku z tym problemy etyki oraz kontroli jej przestrzegania w badaniach naukowych powinny stać się przedmiotem szczególnego zainteresowania, m.in. w ramach zajęć dydaktycznych, którego formy i zakres należy poddać pod dyskusję na forum Rady.

Dziekan Wydziału Humanistycznego
Prof. AP dr hab. Kazimierz Karolczak
Kraków, 16 lutego 2006 r.

W stanowisku Rady Wydziału widzę dwa mankamenty: pierwszy to brak podania składu osobowego Komisji Rady Wydziału. Przy zarzutach kwestionujących rzetelność naukową konieczna jest transparentność opinii i wiedza, kto pod opinią się podpisał. Sam protokół Komisji również powinien być publicznie udostępniony.

Druga sprawa, znacznie ważniejsza, to fakt, że Komisja nie wzięła pod lupę całego maszynopisu doktoratu i nie sprawdziła poprawności cytowań w całym tekście pracy, jak to normalnie się robi w tego typu przypadkach. Komisja jedynie potwierdziła prawdziwość zarzutów, jakie wysunął prof. Stobiecki, stwierdzając, że rzeczywiście osiem stron tekstu jest „podebrana” od innych autorów. Jeżeli zatem uważny Czytelnik znajdzie kolejne zapożyczenia, to cały proces trzeba będzie powtórzyć. Stąd wynika wniosek, że sprawa nadal nie jest formalnie zamknięta...

A swoją drogą jestem ciekaw, co oficjalnie sądzą na ten temat obaj recenzenci, prof. Jerzy Maternicki i prof. Michał Śliwa? Czy te 4 proc. zapożyczeń to nie jest dla nich „źdźbło, które złamie grzebiet wielbłąda”?


Marekwro@aol.com
Druga część artykułu w następnym numerze.