Dobre tradycje i nowe wyzwania
Rozwinięte społeczeństwa, do których należy też Polska, przechodzą od formy przemysłowej do cywilizacji usług. Jednym z przejawów tego procesu jest coraz większe zapotrzebowanie na analizy socjologiczne dotyczące mechanizmów życia politycznego, kształtowania się nierówności i zachowań jednostek. W krajach zachodnich prowadzeniem tych badań zajmują się wyspecjalizowane ośrodki naukowe, u nas badania te prowadzone są w Polskiej Akademii Nauk i w szkołach wyższych. Uważamy, że mimo relatywnie dobrej infrastruktury badawczej można tu zrobić więcej.
Naszym zdaniem, powinien w Polsce powstać ośrodek socjologiczny prowadzący zaawansowane badania i kształcący wyspecjalizowanych badaczy, a im wcześniej powstanie, tym lepiej. Postulat ten trzeba usytuować na tle zapowiadanych obecnie zmian w organizacji nauki oraz kontynuacji dobrych rozwiązań z przeszłości.
Przełomowa instytucja
W roku 1927 powstał Polski Instytut Socjologiczny, kierowany przez jednego z twórców nowoczesnej socjologii, Floriana Znanieckiego. Przypominamy o tym, gdyż powołanie i działalność Instytutu była niezmiernie istotna dla rozwoju niezależnej akademickiej socjologii w Polsce. Instytut prowadził badania, stworzył środowisko naukowe, publikował zasłużony „Przegląd Socjologiczny”. W istocie był jedną z przełomowych instytucji tworzących polską socjologię. Działał nawet przez krótki okres w czasie wojny, kierowany w warunkach konspiracyjnych przez Stanisława Ossowskiego, który tamże w roku 1943 opublikował pod pseudonimem swą słynną pracę Ku nowym formom życia społecznego. Po wojnie, po okrzepnięciu „władzy ludowej” w czasach stalinizmu, nie było w oczywisty sposób miejsca na niezależną socjologię i Instytut został rozwiązany w roku 1951.
Dlaczego warto dziś, po 55 latach, przypominać o tym? Warto, nie tylko w imię pamięci historycznej, która powinna obejmować także i pamięć o krzywdach zadanych niezależnej myśli naukowej przez komunizm. Przede wszystkim warto o tym mówić ze względu na potrzeby i wyzwania dnia dzisiejszego. Socjologia rozwija się na świecie dynamicznie, co dotyczy również Polski. Ale świat idzie naprzód tak szybko, że potrzebujemy coraz więcej sprawnych narzędzi do wyjaśniania procesów społecznych. Na naszych oczach znikają zagrożenia związane z działaniem systemów totalitarnych, ale pojawiają się nowe wyzwania w postaci terroryzmu, globalizacji, ogólnoświatowych migracji i masowej konsumpcji. Ludzie muszą te procesy rozumieć, także i po to, aby nie poddawać się manipulacjom ze strony polityki, wielkich korporacji i nawiedzonych przywódców. W dobie racjonalizacji życia społecznego nie znikają wcale czynniki i siły sprawcze rozmaitych irracjonalizmów, uprzedzeń, fobii i agresji. Aby te wszystkie procesy zrozumieć (a tylko wtedy można z sensem wpływać na rzeczywistość), trzeba rozwijać zaawansowane badania i takież formy kształcenia, goniąc naukę światową.
Skok do przodu
Badania społeczne w Polsce podążają tym torem, ale mogłyby lepiej. Warto, dzięki istniejącemu kapitałowi ludzkiemu, szukać rozwiązań strukturalnych, które pozwoliłyby się tej dyscyplinie rozwijać. W krajach zachodnich wymyślono w tym celu formułę instytutów studiów zaawansowanych, które – w przypadku socjologii – zajmują się badaniami podstawowych instytucji i struktur tworzących społeczeństwa, zarówno tych, które je integrują, jak i dzielą. Jest to teren fascynujących pytań badawczych o źródła konfliktów, o wygranych i przegranych transformacji, możliwość powstawania wielkich ruchów społecznych w krajach o niskim poziomie kapitału zaufania (dlaczego w Polsce mogła powstać „Solidarność”, mimo że wyróżniamy się w Europie najniższym stopniem zaufania we wzajemnych kontaktach?).
To tylko przykłady pytań, na które trzeba szukać odpowiedzi, rozwijając zaawansowane formy kształcenia i badań. Rzecz jasna, problem ten nie dotyczy tylko socjologii, prędzej czy później staną przed nim wszystkie dziedziny nauki. Podnosimy go na przykładzie nauk społecznych, które znamy najlepiej, ponieważ nowoczesne formy wymagają zaangażowania finansów publicznych, a więc bez publicznej dyskusji nie powinno się obejść. Instytuty studiów zaawansowanych są zwykle niewielkimi placówkami w sensie kadrowym, ale elitarnymi w dobrym sensie tego słowa. Grupują uczonych o różnym stopniu związania z instytutem, z których nie wszyscy muszą pracować „na etatach”, powszechnie praktykowanym rozwiązaniem są studyjne pobyty czasowe. W kierunku centrum zaawansowanych studiów, łączącego badania i edukację, stara się ewoluować Instytut Filozofii i Socjologii PAN, a także niektóre inne placówki badawcze.
Jednak, opierając się na własnych doświadczeniach, skłaniamy się do wyrażenia poglądu, że realizowanie tych zadań wymaga nowoczesnych form organizacyjnych, których nie zapewniają tradycyjne struktury. Uważamy, że formuła Polskiego Instytutu Socjologicznego dałaby szansę na rozwojowy „skok do przodu”, a rozpatrując rzecz szerzej, widzimy go w roli jednego z elementów rysującej się reformy PAN. Prowadzone w PIS badania i elitarna edukacja na poziomie podyplomowym i doktorskim powinny być zgodne z najwyższymi standardami. Powinny służyć jako punkt odniesienia dla innych instytucji prowadzących bardziej masowe badania i kształcenie. Instytut byłby silnie włączony w międzynarodową współpracę poprzez sieć stałych współpracowników. Powinien móc także korzystać z pracy i dorobku badaczy w Polsce. Taki instytut nie musi zastępować istniejących struktur. Może istnieć obok, ale może też być sposobem radykalnego przekształcenia i zastąpienia struktur zastanych. To są kwestie otwarte.
Polska nie jest krajem bogatym. Dlatego kapitał, który ma – w tym zgromadzony w nauce – powinna wykorzystywać w sposób najlepszy z możliwych. Uważamy, że jednym z takich sposobów mogłoby być zastanowienie się nad ideą Polskiego Instytutu Socjologicznego. W końcu to nie najgorsza tradycja.
Prof. dr hab. Henryk Domański, socjolog, dyrektor IFiS PAN, pracuje także w Katedrze Socjologii Collegium Civitas, pełniąc jednocześnie funkcję prorektora tej uczelni.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.