Pożegnanie z rokiem fizyki

Piotr Kieraciński


W Instytucie Fizyki Uniwersytetu Śląskiego odbyło się 2 grudnia spotkanie z okazji Światowego Roku Fizyki „Oblicza fizyki – między fascynacją a niepokojem. Rola fizyki w rozwoju naszej cywilizacji i kultury”. Prof. Andrzej Warczewski, główny sprawca wydarzenia, stwierdził, że choć prawa fizyki są uniwersalne, jednak odpowiadają tylko na pytanie, jak zjawiska zachodzą, zaś pytanie dlaczego zachodzą pozostaje poza zasięgiem tej dyscypliny. Dlatego przy pomocy fizyki nie poznajemy istoty rzeczywistości. – Jednak żadna inna dyscyplina nie zbliża nas do tego tak bardzo, jak fizyka – konkludował.

Prof. Andrzej K. Wróblewski pokazał, w jaki sposób przekonanie o powszechności eteru spowodowało niezrozumienie odkryć Einsteina na przykładzie teorii przedstawionych w czterech artykułach z 1905 roku. Twórca teorii względności, o pokolenie młodszy od ówczesnych koryfeuszy fizyki, nie uwzględniał w swych badaniach istnienia eteru. Przekonanie o obecności eteru utrudniało zrozumienie jego idei i deformowało wyniki badań starszych uczonych.

Ks. prof. Michał Heller w błyskotliwym referacie mówił o paradoksach czasu. Wszechświat ma jedną historię, jednak poszczególne obiekty, które go tworzą, mają wiele odrębnych dziejów, zależnych od punktów obserwacji. Tę trudną do zrozumienia prawdę odkrył Einstein. „Świat jest matematyczny, tylko przeciwnicy matematyki na maturach nie chcą tego uznać” – to jedno ze sformułowań, którymi prof. Heller ubarwiał swe wywody o czasie. Także metafora kamikadze, który nie może wpaść do czarnej dziury, rozbawiła słuchaczy.

Panegiryk na cześć fizyki

O tym, że odkrycia z zakresu fizyki znacząco wpłynęły na rozwój elektryczności oraz elektroniki, nie trzeba nikogo przekonywać. Prof. Ryszard Tadeusiewicz pokazał, jak te wpływy przebiegały, mówiąc między innymi, że pierwszymi napędzanymi prądem pojazdami były... łodzie, a słownictwo elektryczne – na przykład: bateria, ładunek – pochodzi wprost z terminologii wojskowej. Udowadniał, że rozwój technik elektronicznych – zaczęło się od lampy próżniowej wynalezionej przez Edisona – znacząco wpłynął na kształt kultury. Jako przykład podał muzykę, która najpierw dzięki radiu, a potem innym technikom audio stała się sztuką powszechnie dostępną. Mówił też, w jaki sposób na tę sztukę wpłynął wynalazek Mooga. Popularność telewizji sprawiła, że autorytetem jest dziś ten, kto pokazywany jest w telewizji, a nie ten, kto ma coś mądrego do powiedzenia. Technika zmienia też sposób obcowania ze sztuką (kolekcje płyt audio i dvd).

Gdy na scenę wszedł prof. Stanisław Bajtlik (na fot.) z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika powiało metafizyką. Uczony z rozwianym włosem, egzaltowanym głosem opowiadał o tym, jak doszło do likwidacji trwającej całe wieki dychotomii między tym, co na niebie i tym, co na Ziemi. – Dziś wiemy, że to, co na niebie i tutaj zbudowane jest z tego samego, czyli jest tym samym – oznajmił triumfalnie uczony, wznosząc do góry dwa ciężkie kamienie – meteoryty, które spadły na teren Polski. Prawa przyrody są uniwersalne, obowiązują „tako w niebie, jak i na Ziemi” – wołał prof. Bajtlik, zadowolony z reakcji słuchaczy na swą fascynującą opowieść.

Podróż do wnętrza Ziemi uczestnicy odbyli z prof. Januszem Janeczkiem. W tej podróży niewiele pomogą nam wiercenia – mówił uczony. Najgłębsza kopalnia złota ma 3,8 km, a najgłębsze wiercenia sięgają 12 km. Naszym wehikułem w tej podróży są metody geofizyczne, np. badanie prędkości rozchodzenia się fal, które pozwala poznać temperatury panujące na głębokości do około 1000 km w głąb Ziemi. Badanie trzęsień ziemi pozwoliło na odkrycie ciekłego jądra Ziemi. Prasa diamentowa pozwoliła poznać budowę mineralną wnętrza Ziemi. Metody matematyczne pozwoliły na stworzenie jego modelu, a brał w tych badaniach udział wybitny polski geolog, prof. Adam Dziewoński. – Ziemia jest niejednorodna i dynamiczna, co jest motorem wielu zjawisk fizycznych i naturalnych na jej powierzchni – mówił prelegent. – Zapewne we wnętrzu Ziemi jest coś, o czym nie śniło się... geofizykom.

Prof. Adam Proń, chemik z CEA i PW, laureat Nagrody FNP w 2004, zapowiedział, że wygłosi panegiryk na cześć fizyki. Przytoczył przykłady osiągnięć chemików, które były możliwe dzięki urządzeniom i metodom wynalezionym przez fizyków. – Postęp naukowy w fizyce uczynił życie nanochemików prawdziwym rajem, mimo to chemicy na ogół nie lubią fizyków – kończył swe dynamiczne wystąpienie.

– Fizycy lubią chemików – rozpoczęła swą prelekcję prof. Elżbieta Zipper. Mówiła o nanotechnologiach, a dokładniej, nanoukładach – rurkach węglowych, które mogą zastąpić krzem w elektronice. Są niezwykle trwałe i sprężyste, można nimi transportować bardzo gęsty prąd.

Obszar ciemności

– Co ja tu robię? – pytał zdumiony Krzysztof Zanussi, jeden z zaproszonych i obecnych artystów; równocześnie jedyny, któremu udało się wypowiedzieć. – Na sali jest świadek na to, że studiowałem fizykę – usprawiedliwiał swą obecność. Zdaniem reżysera, profesora Uniwersytetu Śląskiego, język obrazu jest sporym krokiem w rozwoju ludzkości. Polem styku filmu i fizyki są na przykład efekty specjalne. – Ale to bardzo płytkie pole – zauważył Zanussi. Fizyka zmieniła nasz świat, ukształtowała go. Energię, która jest równoważna z wolnością, zawdzięczamy fizyce. Absolutyzacja wolności przenika dzisiejszą kulturę. – Czy nie ze szkodą? – pytał retorycznie reżyser. Jesteśmy spadkobiercami pychy, którą wzbudziła w ludziach nauka XIX stulecia. Tymczasem, nie ma powodów do tej pychy. Kondycja ludzka to obszar ciemności. Nie wiemy o niej niemal nic. Dalej już Zanussi przypinał naukowcom łatki. Środowisko nauki to rzesza ludzi rozwiązujących łamigłówki, konserwatystów, którzy chcą zachować strukturę, w jakiej działają. Nauka na co dzień emanuje mechanicyzmem. Obcowanie z tajemnicą należy do rzadkości. Niestety, powtarzał Zanussi za Ortegą y Gassetem, zaprzeczając słyszanym przed momentem opiniom fizyków, język matematyczno−fizyczny nie jest kompetentny do opisu kondycji ludzkiej. – Z łatwością wypowiadamy o życiu kwestie, które urągają logice dwuwartościowej – zauważył.

Wystąpienie Zanussiego było w programie. Pozostali zaproszeni i obecni na sali artyści: Wojciech Kilar, znakomity kompozytor oraz prof. Andrzej Jasiński, pianista, nauczyciel m.in. Krystiana Zimermana, przewodniczący jury Konkursu Chopinowskiego, nie zdołali dojść do głosu. Debata, którą zapowiadali organizatorzy, nie odbyła się. Sytuację próbował ratować prof. Tadeusz Sławek, anglista, były rektor Uniwersytetu Śląskiego, poproszony o prowadzenie dyskusji. – Chciałbym, żeby w humanistyce znaleźli się tacy mówcy, pasjonaci, którzy przedstawialiby jej zasługi, jak tu fizycy przedstawiali swoje – od komplementu rozpoczął atak na przedmówców. – Zobaczyłem obraz fizyki upojonej samą sobą – atak stawał się coraz bardziej frontalny. Fizycy chętnie posługują się retoryką artystyczną („piękne wzory”) czy społeczno−polityczną („obywatelstwo w świecie fizyki”). I natychmiast skorzystał z terminologicznych osiągnięć poprzedników: – Na tej sali odpalono salwę na cześć fizyki. Zabrakło mi refleksji, niepokoju. – Czas człowieka boli – prof. Sławek komentował referat ks. prof. Hellera. A ten odpowiadał „polską bajką o czasie”: – Jak już nie ma wyjścia, to „cza się” napić. Publiczność wyła z zachwytu i biła brawo. – Jeżeli coś uczy mnie pokory, to fizyka, a nie humanistyka – ciągnął Heller. – Może za dużo było tu promocji – tonował swą polemikę ze Sławkiem. – Niezależnie od głębokich przeżyć humanistyka ani filozofia nie ukoją naszych egzystencjalnych problemów – prof. Bajtlik w obronie fizyki i w krytyce humanistyki szedł w sukurs ks. Hellerowi. Prof. Janeczek zdobył się jednak na autokrytycyzm: – Wobec bogactwa natury nawet fizyka zawodzi. Prof. Wiesław Sztumski, filozof z UŚ, mówił: – Jestem podekscytowany osiągnięciami fizyki. Penetrujemy jednak nowe obszary poza naszą niszą gatunkową: nanobyty i byty astronomiczne; doskonalimy się technicznie, ale degradujemy biologicznie. – Mówca nie zauważył chyba, że przeciętna długość i jakość życia rośnie – sprzeciw prof. Sławka wobec samozadowolenia fizyków wzbudził też refleksję w prof. Zipper. – Niestety, nanoprodukty mają też wady – przyznała. – Są toksyczne i mają zdolność do samoreprodukcji. Ta ostatnia uwaga wywołała obawy o losy ludzkości w konfrontacji z jej najwyższymi – zdaniem fizyków – wytworami...

Czego zabrakło?

Ta interesująca skądinąd konferencja byłaby o wiele ciekawsza, gdyby doszło do zapowiadanych wcześniej debat z udziałem rektorów – fizyków (oprócz rektora UŚ, obecny był prof. Wiesław Kamiński z Uniwersytetu Marii Curie−Skłodowskiej, zabrakło rektorów UJ i UMK). Zapewne pojawiłoby się sporo refleksji nad samą fizyką, chciałoby się powiedzieć – refleksji meta−fizycznych. Na przykład prof. W. Kamiński znany jest z zainteresowań filozoficznych, a wiele odkryć fizyków, w tym wyniki Einsteina, powodowało filozoficzne debaty, m.in. na temat natury czasu. Interesujące mogłyby być – także w kontekście wypowiedzi, które padały z ust prelegentów – wypowiedzi na temat fizyki i religii oraz fizyki i sztuki. Byłem zdumiony faktem, że organizatorzy nie wykorzystali obecności na sali dwóch znakomitych artystów. Obecność wątków humanistycznych, które usiłował „wywołać” prof. Sławek, znacząco wzbogaciłaby obrady. Gdy czytałem zapowiedź spotkania, przyszło mi do głowy, że może to być nieoficjalne, ale uprawnione podsumowanie Roku Fizyki w Polsce. A zderzenie humanistyki, sztuki i filozofii może wnieść w obrady interesujące, twórcze elementy. Tak się, niestety, nie stało. Uczestniczyliśmy w jeszcze jednym, bardzo ciekawym spotkaniu popularyzatorskim, które z powodzeniem mogło się odbyć w ramach festiwalu nauki.