Nauka i przemyślenia
W grudniu, podczas wręczania dorocznych nagród przez Wydział Nauk Medycznych PAN, miałem okazję porozmawiać z prof. Mariuszem Ratajczakiem. Ten wybitny specjalista pracuje w Zakładzie Transplantologii Szpitala Dziecięcego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale prowadzi także program komórki macierzystej w Uniwersytecie Louisville w Kentucky, USA. Dziś nauka stała się globalna i nie dziwi, że badacz dzieli swój czas między laboratoria w Europie i Ameryce. – Za wielki wkład w naukę nagrodziliśmy Mariusza Ratajczaka – mówił prof. Andrzej Trzebski, przewodniczący Wydziału VI.
Leczyć nowotwory
Doniosłość badań profesora i jego zespołu sprowadza się do wyjaśnieniami zjawiska plastyczności komórek macierzystych. Od kilku lat wiadomo, że właśnie na przykład komórki szpiku kostnego czy krwi pępowinowej potrafią się odróżnicować w komórki innych narządów i mogą dzięki temu zostać wykorzystane w regeneracji. Dało to zresztą podstawy do stworzenia zupełnie nowego działu w medycynie, zwanego regeneracyjnym. Wiedza ta przyniosła wielkie nadzieje na wyleczenie tego, co do tej pory uważano za stracone.
Prof. Ratajczak, wraz ze swoim zespołem, zauważył, że do komórek hematopoetycznych, które stanowią większość komórek macierzystych, dołączona jest również domieszka innych komórek, ale znacznie wcześniejszych rozwojowo. – Wnikliwe badania wykazały, że pozostały one z naszego rozwoju embrionalnego. I te komórki udało się właśnie wyizolować. Są one niezwykle małe i do tej pory były tracone w rutynowych sposobach izolacji komórek szpiku bądź krwi pępowinowej. Z uwagi na ich mikroskopijną wielkość, trzeba stosować specjalne metody selekcji z narządów hematopoetycznych. Potrafimy je już pozyskać, oczyścić oraz pobudzić ich potencjał proliferacyjny – oznajmił prof. Ratajczak.
Rodzi się pytanie, jakie to ma znaczenie praktyczne? Wydaje się, że ogromne. Pozwoli na stworzenie zupełnie nowej strategii leczenia pacjentów z uszkodzeniami narządów. Pewnie też zrozumiemy mechanizm powstawania, a co za tym idzie i leczenia, nowotworów z grupy mięsaków u dzieci. Przypuszcza się bowiem, że powstają z tych właśnie wczesnych komórek, które odkrył profesor.
Oficjalna prezentacja wyników badań odbyła się 12 grudnia 2005 w Atlancie, w czasie Międzynarodowego Zjazdu Hematologów z całego świata. Przyjechało tam przeszło 25 tysięcy specjalistów. Polsko−amerykańskie opracowanie wybrano z 6 tys. abstraktów przesłanych na zjazd i przedstawiono jako jeden z trzech najważniejszych tematów. – Proponowany scenariusz pracy z tymi komórkami jest zgodny z postulatami zwolenników klonowania terapeutycznego. Komórki już mamy, ale potrzebna jest strategia ich wykorzystania. Teraz nad nią pracujemy – mówi profesor. To będzie zresztą kierunek rozwoju medycyny w tym stuleciu. Dlaczego? Bo plastyka tych komórek jest tak wielka, że są w stanie odbudować każdy narząd oraz odtworzyć 220 różnych typów komórek występujących w naszym organizmie.
Represyjność prawa
Te wielkie medyczne nadzieje co do nowych terapii przeciwstawię troskom i obawom innej dziedziny wiedzy. Jest nią prawo, a osobą przestrzegającą przed konsekwencjami szafowania karą – prof. Mirosława Melezini, prorektor ds. dydaktycznych i studenckich Uniwersytetu w Białymstoku. Po długiej rozmowie z panią profesor, jak i własnych obserwacjach życia społecznego, dochodzę do smutnej konstatacji, że polskie prawo cierpi od dłuższego czasu na chorobę słabej egzekwowalności zasądzonych wyroków. Co z tego, że mamy przepisy, kodeksy i niezawisłe sądy, skoro przestępcy nie odczuwają dolegliwości kary i jej skutków. Wina i kara w dowodzeniu i orzekaniu nie stanowią silnie powiązanych ze sobą elementów, jasno określających standardy społecznego postępowania, określających, co jest dobre, a co złe i przywołujących do świadomości obywateli konsekwencji o nieuchronności kary. Stan rzeczy pogarsza jeszcze niedostateczny stopień wykrywania i ścigania przestępców. Jest to, najogólniej mówiąc, stereotyp oceny wymiaru sprawiedliwości. Na szczęście, jak potwierdzają badania, Polska lokuje się na średnim poziomie przestępczości. Jednak nagłaśniane przez media afery gospodarcze, korupcyjne, działania grup przestępczych czy pospolitych rozbojów i gwałtów, obniżają społeczną ocenę bezpieczeństwa kraju.
Co zrobić, by zmienić ten stan rzeczy? Zwiększyć restrykcyjność prawa. I takie rozwiązania zaczynamy realizować w Polsce. W 1995 roku wskaźnik liczby osób pozbawionych wolności przekraczał 61 tysięcy. W 2000 już 70, a w 2005 przekraczał 83 tys. osadzonych (w tym około 38 tys. oczekuje na odbycie kary pozbawienia wolności; warto zaznaczyć, że mamy w kraju 70 tys. miejsc w więzieniach). W imię polepszenia wizerunku kraju bezpiecznego zaczęto orzekać więcej i skazywać na dłuższe kary. Jak zareagowano na przykład w przypadku osądzania ciężkich przestępstw? Orzeka się głównie 25 lat i dożywocie, stwierdziła prof. Melezini na podstawie swoich badań. W 2000 roku skazanych na ćwierć wieku było 861, a w 2003 już 1115 osób. Dożywocie odsiadywało w 2000 45 osób, a w 2003 już 120. Represyjność prawa widać więc na wszystkich jego płaszczyznach. Zwiększa się orzecznictwo kar grzywien, obok już wymierzonych kar pozbawienia wolności, np. w 2000 – 65 600, a w 2003 – 90 000. Częstym zjawiskiem jest również przekwalifikowanie określonych czynów z wykroczeń na przestępstwa. Najczytelniejsze jest zobrazowanie sytuacji za pomocą współczynnika pozbawienia wolności na 100 tys. przestępców. W Szwecji wynosi on 433, w Niemczech 890, w Austrii 1100, we Włoszech ponad 2000, a w Polsce 5786.
Rozbudowa więzień, zaostrzanie rygoru – odbywania kary i samego prawa, nie czyni naszego kraju bezpieczniejszym, jak twierdzą politycy w swoich kampaniach wyborczych. Więcej da prewencja i wzmocnienia skuteczności funkcjonowania policji. W swojej pracy Punitywność wymiaru sprawiedliwości karnej w Polsce w XX wieku, nagrodzonej przez Wydział Nauk Społecznych PAN, prof. Melezini udowadnia, że nie tędy droga. Represyjnością wiele nie zdziałamy, tym bardziej że jako członek Unii mamy obowiązek stosowania zaleceń Komitetu Ministrów Rady Europy, a dotyczących polityki kryminalnej, która zmierza do powściągliwości w wymierzaniu bezwzględnej kary pozbawienia wolności. Brak spójności w orzekaniu karnym z dyrektywami Unii może narazić nas na poważne kłopoty i opinie państwa represyjnego – alarmują naukowcy! Warto o tym pamiętać, budując IV RP.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.