Sukces informatyków UWr na mistrzostwach świata w Tajlandii
Bartłomiej Dudek, Maciej Dulęba i Mateusz Gołębiewski – trzech studentów IV roku informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego, w finale ICPC, Akademickich Mistrzostw Świata w Programowaniu Zespołowym w Tajlandii, pokonało blisko 120 drużyn z najlepszych ośrodków akademickich świata - m.in. z USA, Chin i Rosji. Do kraju przywieźli brązowy medal.
Podkreślają, że informatyka jest dla nich jak sport – adrenalina, emocje, stres i wielka radość z wygranej. Zdradzili, co robili, żeby dobrze przygotować się do zawodów i jak udało im się podzielić jeden komputer na trzy osoby.
Mało czasu, aż trzynaście zadań i konkurencja z całego świata. Jak to wszystko wyglądało?
Bartek Dudek: Rzeczywiście, konkurencja jest ogromna. Wśród najlepszych 10 drużyn znaleźli się reprezentanci uczelni rosyjskich, amerykańskich, jednej chińskiej i aż dwóch polskich – Uniwersytet Warszawski i my. Warto dodać, że ICPC to największe i najbardziej prestiżowe zawody w programowaniu na świecie. Uznawane są za akademickie mistrzostwa świata. W eliminacjach tegorocznej edycji mistrzostw wzięło udział prawie 13500 trzyosobowych drużyn, które pochodziły z ponad 2700 uczelni ze 102 krajów. Do finału w tajlandzkim Phuket zakwalifikowało się 128 zespołów, w tym 3 z Polski.
Mateusz Gołębiewski: Zadań było rzeczywiście 13, podobnie jak w ubiegłym roku. Zazwyczaj jednak na zawodach jest od 8 do 12 zadań. Ogólnie zamysł jest taki, żeby nikt nie zdołał zrobić wszystkich zadań.
Komuś kiedykolwiek udało się rozwiązać wszystkie zadania?
Bartek Dudek: Udało się to rok temu Rosjanom, więc w tym roku jeszcze podniesiono poprzeczkę, żeby ta sztuka już nie udała się nikomu. Najlepsi rozwiązali 11 zadań z 13. Nam udało się rozwiązać 9.
A jak wyglądają same eliminacje?
Bartek Dudek: Najpierw są eliminacje ogólnokrajowe. U nas są AMPPZ, czyli Akademickie Mistrzostwa Polski w Programowaniu Zespołowym. Najlepsze drużyny z tych mistrzostw jadą na konkurs środkowoeuropejski, który w tym roku był w Chorwacji. Następnie najlepsi jadą na finały, które co roku odbywają się w innym miejscu. W tym roku była to Tajlandia, wcześniej – Maroko, a za rok gospodarzem będą Stany Zjednoczone. Polska też kilka lat temu gościła finalistów u siebie.
Maciek Dulęba: Rok temu, też udało nam się zakwalifikować do finałów w Maroku. Wtedy nie udało się zdobyć medalu, ale byliśmy bardzo blisko. To dodatkowo zmotywowało nas do ciężkiej pracy w tym roku.
Udział w mistrzostwach oznacza dla was ogrom przygotowań. Pewnie nie odchodzicie od komputera?
Bartek Dudek: Nie jest tak, że nie odchodzimy, ale rzeczywiście sporo trenujemy. Przygoda z informatyką zaczęła się dla nas jeszcze w szkole średniej. Jesteśmy absolwentami XIV LO we Wrocławiu, gdzie chodziliśmy do jednej klasy. Braliśmy udział w olimpiadzie informatycznej, która przypomina nieco mistrzostwa akademickie, z tą różnicą, że jest konkursem indywidualnym. Już wtedy mieliśmy ścisły kontakt z Uniwersytetem, ponieważ uczono nas informatyki według programu opracowanego przez Instytut Informatyki UWr. Uczyliśmy się więc przede wszystkim algorytmiki i programowania (nie tzw. technologii informacyjnej), a do olimpiady przygotowywali nas studenci UWr – to było najcenniejsze, ponieważ oni sami byli czynnymi zawodnikami i wiedzieli, co nam się może przydać. Kiedy przyszliśmy na studia, to już wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Na studiach konkursy drużynowe mają większe znaczenie, więc musieliśmy stworzyć drużynę. Było nam o tyle łatwiej, że już w liceum startowaliśmy razem jako drużyna i tak zostało do tej pory.
Mateusz Gołębiewski: W tym roku spotykaliśmy się i trenowaliśmy co tydzień, w każdy weekend. Zapomnieliśmy już, że można mieć wolną i sobotę, i niedzielę jednocześnie. Do tego dochodziły obozy, wyjazdy zagraniczne, np. do Rosji, gdzie zjeżdżają się najlepsze zespoły na świecie – to było bardzo cenne rywalizować z nimi i cieszymy się, że Uniwersytet nam to umożliwił. Często poświęcaliśmy długie weekendy, raz nawet musieliśmy poświęcić… Wielkanoc. Najbardziej intensywny czas jest w trakcie przygotowań do eliminacji krajowych i regionalnych. Potem, jak już uda się zakwalifikować do finałów, trzeba nieco inaczej zaplanować treningi, żeby jak najlepiej się przygotować, ale zostawić też trochę energii na koniec. Do tego pracujemy też indywidualnie.
Maciek Dulęba: Zgadza się, wsparcie Uczelni było dla nas bardzo ważne. Profesor Krzysztof Loryś koordynował wszystkie nasze przygotowania, dostaliśmy bardzo dużo cennych wskazówek i bez tej pomocy byłoby nam znacznie trudniej. Uczelnia umożliwia nam korzystanie ze sprzętu i sal komputerowych. Dodatkowo, mamy zajęcia, która są związane z tą tematyką i one dużo nam dają. Nie możemy zapomnieć, że też nie jesteśmy tu sami – trenujemy razem z kolegami z naszego Uniwersytetu i mamy trenera, dr Pawła Gawrychowskiego, który sam kiedyś jako student startował w zawodach, a obecnie pracuje na UWr i nam pomaga. Był w pierwszej drużynie UWr, która zdobyła medal na mistrzostwach w 2005 roku. My – jego podopieczni – jesteśmy teraz tą drugą.
Bartek Dudek: Może nie wszyscy wiedzą, że na UWr można studiować informatykę, a szkoda, bo mamy się czym pochwalić. Oprócz nas jest też na przykład koło naukowe Continuum, którego członkowie stworzyli łazika marsjańskiego Aleph 1. W ubiegłym roku na European Rover Challenge ich łazik zdobył wysokie, szóste miejsce. Teraz Continuum jest na University Rover Challenge w Stanach Zjednoczonych i świetnie im idzie.
Podkreślacie, że programowanie jest dla was jak sport.
Bartek Dudek: Ja myślę o przygotowywaniu się do mistrzostw podobnie jak sportowcy do olimpiady. Są techniki rozwiązywania zadań i algorytmy, których też trzeba się nauczyć, ale to zdecydowanie nie koniec. Tak jak w każdym sporcie, tu też liczy się czas, przygotowanie fizyczne i psychiczne, skuteczność, no i oczywiście… szczęście.
Maciek Dulęba: Liczy się kreatywność, bo spotykamy się z bardzo skomplikowanymi zadaniami. Trzeba mieć pomysł, jak je rozwiązać. To jest taka gra między jury i zawodnikami. Przecież członkowie jury sami wcześniej startowali w mistrzostwach, więc dobrze wiedzą, czym można nas zaskoczyć. Do zadań nie ma klucza odpowiedzi, można je rozwiązać na wiele różnych sposobów, nawet takich, których nie przewidziało jury. Musimy wymyślić szybko działający algorytm i bezbłędnie go zaimplementować. Kreatywność to podstawa. Ale to maszyny sprawdzają wyniki, więc nie ma uznaniowości. Wyniki są dostępne bardzo szybko.
Bartek Dudek: Kiedyś trenowaliśmy w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale. Byli tam sami sportowcy i my. W trakcie wspólnych posiłków siatkarze, łyżwiarki i szermierze bacznie się nam przyglądali. W końcu któryś ze sportowców zapytał nas, co my właściwie trenujemy. Chyba nigdy nie zapomnimy ich min, gdy usłyszeli, że programowanie.
Na mistrzostwach pokazaliście, że jesteście świetnymi informatykami. Firmy z branży pewnie się o was biją.
Maciek Dulęba: To prawda, firmy informatyczne są nami zainteresowane. Mistrzostwa są świetną okazją, żeby poznać przyszłych pracodawców, którzy przygotowują wykłady i prezentacje oraz są sponsorami całego wydarzenia. Istotne jest również to, że mistrzostwa wymagają od nas kreatywności, zdolności szybkiego uczenia się i ogólnie wiedzy, która jest bardzo poszukiwana przez pracodawców. Dlatego firmy informatyczne przyglądają się uczestnikom i chętnie ich zatrudniają.
Z czym najtrudniej sobie poradzić w trakcie mistrzostw?
Mateusz Gołębiewski: Najtrudniej jest mądrze zarządzać komputerem. Komputer jest jeden na trzy osoby, każdy chce przy nim siedzieć. Trzeba uważać, żeby się o niego nie pobić (czasem bywało blisko!). Dobra praca zespołowa to podstawa.
Każdy konkurs jest inny, zmienia się liczba zadań, tematyka i sam przebieg konkursu. Musimy być na to przygotowani i nie dać się zaskoczyć. Dlatego wspólnie wypracowaliśmy schematy zachowania, niezależne od rodzaju konkursu, np. właśnie umiejętne zarządzanie komputerem.
Po każdym treningu robiliśmy „rachunek sumienia” i analizowaliśmy, co nam nie wyszło. Takie postępowanie zdało egzamin, bo na mistrzostwach wszystko zagrało. Start przebiegł tak, jak chcieliśmy. Teraz musimy nadrobić materiał, jaki nas ominął przez dwa tygodnie naszej nieobecności na zajęciach.
Wspólna praca, studia, wyjazdy szkoleniowe. Nie macie siebie czasem dosyć?
Maciek Dulęba: Zdecydowanie mamy czasami kryzysy. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Ale tego wymaga od nas praca zespołowa. Stres związany z mistrzostwami odreagowujemy grając w piłkę, czytając książki, oglądając filmy i wyjeżdżając w góry. Jednak szybko wracamy do komputera i programowania. Naprawdę to lubimy.
Rozmawiała Małgorzata Jurkiewicz
Wszyscy trzej medaliści są absolwentami XIV LO we Wrocławiu i studentami IV roku informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego.
Bartłomiej Dudek był finalistą Olimpiady Matematycznej z 2011 i 2012 roku. W Olimpiadzie Informatycznej był finalistą w 2009 i 2011 roku, laureatem trzeciego stopnia w 2010 roku i laureatem pierwszego stopnia w 2012 roku. Zdobył srebrny medal (2012) na Międzynarodowej Olimpiadzie Informatycznej we Włoszech i srebrny medal (2012) na Środkowoeuropejskiej Olimpiadzie Informatycznej na Węgrzech.
Maciej Dulęba odniósł szereg sukcesów na Olimpiadzie Matematycznej – jest finalistą (2007,2008), laureatem (2009, 2010), zdobywcą drugiego miejsca (2011) a także zwycięzcą w 2012. Zdobył srebrne medale na Międzynarodowej Olimpiadzie Matematycznej (2012, 2011) oraz srebrny medal i wyróżnienie na Międzynarodowej Olimpiadzie Lingwistycznej (2010, 2011).
Mateusz Gołębiewski zdobył złoty medal w 2012 roku na Olimpiadzie Informatycznej Środkowej Europy i był laureatem pierwszego stopnia na XIX Olimpiadzie Informatycznej (2012) oraz drugiego stopnia na XVII Olimpiadzie Informatycznej. Zwyciężył w XVII Bałtyckiej Olimpiadzie Informatycznej (2011). Był również finalistą LXIII oraz LXII Olimpiady Matematycznej w 2011 roku.