×

Serwis forumakademickie.pl wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystanie plików cookies w celach statystycznych. Jeżeli nie wyrażasz zgody - zmień ustawienia swojej przeglądarki internetowej.

W drodze na Harvard po więcej doświadczeń

Szkoła Główna Handlowa
20 czerwca 2014

Wywiad z Jakubem Florkiewiczem, studentem SGH, pierwszym Polakiem, który dostał się na program 2+2 MBA na Harvard Business School.

Wiemy, czym jest program MBA na Harvard Business School, ale co oznacza 2+2?

Harvard Business School prowadzi tylko jeden program MBA, a 2+2 to sposób aplikowania na niego. Normalnie kandydaci zgłaszają swoje kandydatury w ciągu roku akademickiego poprzedzającego rozpoczęcie przez nich programu MBA. 2+2 oznacza, że zanim rozpocznę moje studia w Bostonie, będę musiał przepracować minimum dwa lata. Uczelnia rozważała nazwanie tego programu X+2, ponieważ dwa lata stanowią wymóg minimalny, ale można go dość swobodnie przesuwać, samemu decydując, czy chce się rozpocząć studia za dwa, trzy lub nawet cztery lata. HBS pozostaje elastyczna na propozycje kandydatów w zakresie charakteru pracy przez ten okres, jednak wymagana jest oficjalna akceptacja.

Co trzeba zrobić, żeby dostać się ten program?

Aby aplikować na MBA przez program 2+2 kandydat musi spełnić dwa warunki. Po pierwsze musi być na ostatnim roku studiów licencjackich lub magisterskich w momencie aplikacji. Po drugie, kandydat nie może mieć pełnowymiarowego doświadczenia zawodowego. Zatem praktyki wakacyjne i praca na pół etatu podczas studiów nie stanowią problemu, a nawet są mile widziane, jednak półroczna przerwa na pracę full-time między studiami licencjackimi, a magisterskimi wyklucza możliwość aplikacji. Niepisanym wymogiem jest również wykazanie,w jaki sposób zagwarantowanie miejsca na Harvardzie w kilkuletniej perspektywie pomoże kandydatowi w jego planach. Jest to szczególnie istotne dla osób związanych ze środowiskiem biznesowym, bo program 2+2 został stworzony z myślą o absolwentach kierunków ścisłych (STEM: science, technology, engineering and mathematics) i w 80 procentach jest im dedykowany.

Jak wygląda rekrutacja?

Aplikacja przebiega w ten sam sposób, co na normalny program MBA. Odbywa się ona w trzech terminach w ciągu roku, nazywanych rundami. W każdej rundzie jest równoliczna pula miejsc, ale ponieważ w trzeciej rundzie aplikuje najwięcej kandydatów, owiana jest ona sławą najtrudniejszej. W kwestii niezbędnych dokumentów aplikacja na 2+2 także nie różni się od normalnej aplikacji na MBA. Należy przedstawić dwie rekomendacje, esej, resume, transkrypty ocen ze wcześniejszych studiów, wyniki testu TOEFL lub IELTS oraz GMAT lub GRE, oraz wypełnić aplikacje online. Jeśli aplikacja elektroniczna zostanie rozpatrzona pozytywnie, kolejny etap to interview oraz krótki esej, który trzeba przesłać w ciągu 24h od zakończenia rozmów  - to tzw. post-interview reflection.

Czy dawno podjął Pan decyzję o staraniu się o przyjęcie na te studia?

Muszę przyznać, że o programie dowiedziałem się przypadkiem dopiero w lutym tego roku i po kilku rozmowach z przyjaciółmi – w kilku przypadkach odradzającymi mi aplikację w trzeciej rundzie –  postanowiłem mimo wszystko spróbować. Cudem zdążyłem napisać TOEFLa i GMATa na czas, co wzbogaciło proces aplikacji o dodatkowy stres, bo w razie niepowodzenia na którymkolwiek z egzaminów nie miałem już szans na ponowne podejście. Informacja o tym, że przeszedłem do etapu interview była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Byłem zupełnie nieprzygotowany na wyjazd do Bostonu z dnia na dzień i musiałem zapożyczać się u znajomych, by sfinansować swój przelot i zakwaterowanie. Na szczęście opłaciło się.

Co z pieniędzmi? Studia w USA, do tego MBA i jeszcze Harvard – to wszystko wiąże się z ogromnymi kosztami...

„Mam nadzieję, że podczas wizyty po naszym kampusie zauważyliście, że naprawdę nie potrzebujemy waszych pieniędzy. Mamy wielu absolwentów, którzy chętnie przeznaczają setki milionów dolarów na naszą uczelnie. Chcemy po prostu wybrać najlepszych, a o finansowanie studiów wy się nie martwcie” – tak mniej więcej zapamiętałem słowa Dziekan Harvardu ds. Przyjęć, wypowiedziane podczas lunchu, na który zostałem zaproszony przed interview. Odniosłem wrażenie, że jest w tym sporo prawdy – uczelnia ma bogaty program stypendialny i osoby z mniej zamożnych rodzin zwalnia z części opłat. Jeśli chodzi o mnie, to mam nadzieję, że firma McKinsey, do której wracam na stałe po wakacjach, sfinansuje moje studia. Ale są także inne opcje, np. powstająca właśnie Fundacja Ivy Poland finansująca studia Polakom, którzy dostaną się na najlepsze zagraniczne uniwersytety.

Czy studia w SGH, zdobyte tutaj wiedza i doświadczenie, w jakikolwiek sposób pomogły przy staraniu się o przyjęcie na HBS?

Jestem absolwentem finansów i rachunkowości na studiach licencjackich i obecnie piszę pracę dyplomową z tego samego kierunku na studiach magisterskich na SGH. O ile moja wiedza i doświadczenie biznesowe były istotne, to zdecydowanie ważniejszą rzeczą, która pomogła mi w aplikacji, była działalność w organizacjach. To właśnie dzięki międzynarodowym projektom, które tworzyłem na SGH, przewodzeniu organizacji studenckiej i działalności charytatywnej moja aplikacja wyróżniała się na tle innych. To, w połączeniu z ciekawą historią opisaną w eseju i nietypowym pomysłem na siebie, okazało się kluczem do sukcesu.

SGH